piątek, 7 czerwca 2013

Nowy początek 3



Bill wysiadł z samochodu, zarzucając jednocześnie na głowę kaptur nowej, szarej bluzy. Na każdy pokaz zabierał ze sobą cokolwiek, co pozwalałoby mu ukryć się później przed ciekawskimi spojrzeniami. I tak czuł na sobie wzrok mijanych pracowników hotelu. W końcu zawsze pojawiali się właśnie w nim i zawsze zamawiali ten sam pokój. Na jedną dobę. Znikając najczęściej jeszcze przed północą.
Potrząsnął głową, chcąc pozbyć się natrętnych i zdecydowanie niechcianych w tej chwili myśli. W końcu od miesiąca, od ustalenia daty dzisiejszego pokazu wiedział, że to się znowu stanie. Nie miał nawet siły cieszyć się teraz ze spotkania Toma. Miał wrażenie, że nie istnieje w tym momencie nic poza szerokim, wyłożonym marmurowymi kaflami holem. Stawiał krok za krokiem, chcąc już być w ich pokoju, chcąc przestać czuć te oceniające spojrzenia. Nienawidził tego, szczególnie, że do jego świadomości dobijała się myśl, że wszyscy tutaj wiedzą, w jakim celu tu przyjechał, że ci wszyscy ludzie szepczą za jego plecami, śmieją się cicho. Są obrzydzeni.
Pochylił głowę niżej, zaciskając usta w cienką linię. Tak bardzo pragnął być już po. Wychodzić stąd, wtulić się w opiekuńcze ramiona Krystiana i płakać. Pozwolić swojej złości i frustracji odpłynąć, zniknąć.
— Byłeś zadziwiająco rozluźniony podczas tego wywiadu — mruknął Karl, zatrzaskując drzwi.
Rozejrzał się jeszcze dookoła, sprawdzając, czy obsługa przygotowała wszystko o co za każdym razem prosił. Wytrawne, czerwone wino stało na niskim stoliku, obok niego, na prostej tacy, dwa kieliszki o szerokich czarach. Satynowa, biała pościel zaścielała lóżko u wezgłowia którego leżało kilka poduszek o różnych rozmiarach. Drzwi do przestronnej łazienki były obecnie lekko uchylone, a na jednej z półek widać było cały stosik miękkich i puszystych ręczników.
 — Potrafię się rozluźnić wśród swoich rówieśników — odwarknął chłopak, podchodząc szybko do niewielkiej lodówki i wyciągając z niej półlitrową butelkę niegazowanej wody. Czuł, że z nerwów zdążyło zaschnąć mu w gardle.
Menadżer przyjrzał mu się uważniej, zastanawiając jednocześnie nad jego dzisiejszym zachowaniem. To naprawdę było dość niecodzienne. Musiał przyznać, że już dawno nie widział Billa, który nie byłby spięty czy zestresowany czekającym ich wieczorem.
— Aż tak się zaprzyjaźniliście, primadonno? — zakpił, chwytając już kieliszek i przesuwając palcem po krótkiej nóżce. Chciałby go już mieć.
— O co ci chodzi, Karl? — zapytał bezbarwnie chłopak.
Nie chciał mu zdradzać, kim dla niego jest Tom. W ogóle nie chciał o nim rozmawiać.
Mężczyzna wzruszył ramionami i na kilka minut zniknął w łazience. Kiedy wrócił, Bill zajął jego miejsce, wychodząc z pomieszczenia niemal natychmiast. Chciał mieć to już za sobą.
— Może chodzi o to, że ci się spodobał? — wymruczał modelowi do ucha Karl, przysuwając się już do niego bardzo blisko i muskając swoimi wargami jego ucho.
Nadal nie mógł uwierzyć, że chłopak tak bardzo go podniecał. Kiedy zaczynał z nim współpracę, myślał tylko o pieniądzach, które dzięki niemu zarobi, ale kiedy pierwszy raz zabrał go na sesję zdjęciową, chcąc zrobić mu profesjonalne portfolio, niemal oniemiał, widząc, jak bardzo zmienił go stylista z którym swego czasu blisko współpracował.
— Tom? — nastolatek parsknął głośno, kręcąc z niedowierzaniem głową. Przez irracjonalność tego pytania nawet nie przejął się bliskością mężczyzny.
— Reporter, primadonno — burknął, obejmując go zaborczo ramionami i przylegając ściśle do jego pleców. — Ja, w przeciwieństwie do ciebie, nie mam pojęcia, jak ten smarkacz ma na imię.
Bill przełknął ślinę, czując małe pocałunki na swojej szyi. Nienawidził tych podchodów, tego przedmiotowego traktowania. To było najgorsze w tych ich wspólnych nocach. To, że Karl brał go sobie w sposób, na jaki akurat miał ochotę a potem po prostu wychodził. Bez jednego słowa. Bez żadnego poczucia winy. Bez uspokajającego pocałunku na koniec i bez chociażby odrobiny czułości. Jakby był rzeczą, a nie drugim człowiekiem.
— Przedstawił się — mruknął wyjaśniająco, szybko orientując się, że powiedzenie tego było błędem. Każdy mu się przedstawiał, ale on naprawdę nie przykładał wagi do takich spraw. — Zresztą… Może to ty na niego lecisz, co? — prychnął cicho, chcąc odwrócić uwagę od swoich słów.
— Nieszczególnie. Mam przecież ciebie — powiedział obojętnie, zacieśniając nieco uścisk i ocierając się o jego pośladki. Już czuł, jak bliskość Billa na niego działa, bo szare, garniturowe spodnie zaczynały się robić odrobinę przyciasne.
Chłopak sapnął cicho na ten gest, ale nawet nie próbował się odsuwać. Jeśli mógł mieć na to jakikolwiek wpływ, wolał nie denerwować mężczyzny swoim zachowaniem. Nie skończyłoby się to dla niego zbyt dobrze.
— Po co w ogóle o to teraz pytasz? — warknął. — Zdaje się, że jesteśmy tu w innym celu.
Menadżer zaśmiał się cicho, choć w tym śmiechu można było łatwo wyczuć coś niebezpiecznego. Jakąś zaborczość albo złość, ale Bill nie potrafił tego dokładnie zinterpretować.
— Bo zastanawiam się, kiedy pozwolisz mu się zerżnąć, jak jakaś chętna suka? — szepnął mu do ucha, przygryzając je lekko.
Poczuł, jak model zamarł na chwilę w jego ramionach, ale spodziewał się, że nie minie nawet chwila, kiedy zacznie mu się wyrywać, czując się urażony tymi słowami.
Bill rzeczywiście zastygł w bezruchu, słysząc jego słowa. Zagryzł wargi, za wszelką cenę chcąc powstrzymać krzyk, który już teraz chciał się wyrwać z jego gardła. Czyli to do takiej roli go sprowadził? Tym właśnie był dla niego? Chętną suką, którą może przerżnąć od czasu do czasu? Jak o tym teraz pomyślał, to właściwie nie było w tym nic dziwnego, może jedynie to, że tak rzadko korzystał z jego ciała…
Przymknął na moment powieki, uspokajając bijące z przerażającą szybkością serce i postarał się jak najbardziej wyrównać oddech. Nie pokaże mu, że to go zabolało, bo niby dlaczego by miał? Przecież był dla niego nikim.
Tylko chłopcem do pieprzenia, pomyślał z goryczą, nie do końca rozumiejąc dlaczego to go właściwie aż tak boli.
Poczuł, jak na ostatnią myśl w jego oczach zaczynają zbierać się łzy i nie był pewien, czy to łzy wściekłości czy żalu. Opuścił ręce wzdłuż ciała, sięgając do skraju koszulki, w której został po wyjściu z łazienki. Kiedy mężczyzna nadal trzymał go kurczowo, jakby bojąc się tego, co za chwilę może zrobić, chłopak przesunął delikatnie opuszkami po jego nadgarstkach, odchylając lekko głowę do tyłu i opierając ją pewnie na jego obojczyku.
— Puść — poprosił cicho, a mężczyzna ze zdziwienia poluźnił uścisk.
Ten moment wykorzystał Bill, żeby ponownie sięgnąć do skraju topu i jednym, powolnym ruchem, zdjąć go z siebie. Na ułamek sekundy zatrzymał dłonie na głowie Karla, przesuwając je w dół jego twarzy w niespotykanym u siebie, czułym geście.
Mężczyzna sapnął cicho, zupełnie zaskoczony tym zachowaniem. Chłopak nigdy się tak nie zachowywał. Jeszcze nigdy przed seksem nie okazał mu nawet odrobiny czułości. Inaczej sprawy wyglądały, kiedy byli już w trakcie. Bill może i nie chciał się do tego przyznać, ale Karl i tak wiedział, że lubił, kiedy ten go posuwał. Menadżer uwielbiał moment, w którym nastolatek tracił nad sobą kontrolę, kiedy sapał i krzyczał. Mruczał i popiskiwał. Ale najcudowniejsze były te chwile, w których przestawał się od niego odsuwać, gdy zaczynał wręcz lgnąć do jego ciała, pragnąc więcej dotyku i więcej bliskości.
Model przymknął powieki, czując jak ręce mężczyzny w powolnej pieszczocie przesuwają się po jego biodrach. Przełknął ciężko ślinę, starając się nie przerwać tej dziwnej gry, w którą postanowił zagrać pierwszy i ostatni raz. Pokaże mu, jak się czuł za każdym razem, choćby miało go to zabić. Choćby miał się dzisiaj upodlić, ignorując te resztki godności, które jeszcze posiadał.
Otarł się o ciało za sobą, sunąc teraz palcami po swoim odsłoniętym torsie, zatrzymując jedną dłoń na lewej brodawce i przyszczypując ją lekko, sycząc przy tym z tłumionej przyjemności. Czuł, jak mężczyzna za nim jest podekscytowany jego zachowaniem. Czuł jego twardą erekcję i słyszał przyspieszony oddech. Tak właśnie miało być.
Niespiesznie rozpiął rozporek, pochylając się do przodu, ale nie odsuwając od Karla. Opuścił czarne rurki do kostek, prostując się powoli i czując jak duże dłonie zachłannie błądzą po jego nagich udach i wytatuowanych żebrach. Odwrócił się spokojnie w jego ramionach, chcąc, żeby dzisiejszy wieczór był tak inny od wszystkich poprzednich, jak to tylko możliwe.
Mężczyzna patrzył niepewnie w jego brązowe, zasnute czymś niemożliwym do odczytania oczy i nie mógł uwierzyć w to, co się działo. Chłopak właśnie układał dłonie na jego klatce piersiowej, nie przestając poruczać jednostajnie biodrami, pobudzając przy tymi i siebie i jego. Na cienkim materiale bokserek już widać było niewielkie plamki preejakulatu. Karl przyglądał się temu z zafascynowaniem. Rozszerzył w zdziwieniu oczy, gdy ciepłe wargi Billa ledwo musnęły jego szyję, później grdykę i szczękę.
Kiedy na ułamek sekundy ich spojrzenia się spotkały, model poczuł, że drętwieją mu wargi a nogi odmawiają posłuszeństwa. Już sam nie był pewien, czy to wszystko jest takim dobrym pomysłem. Potrząsnął lekko głową, odsuwając od siebie te myśli. Poradzi sobie. Musi sobie poradzić.
Sięgnął dłońmi do guzików koszuli mężczyzny, odpinając je sukcesywnie, jeden po drugim, drapiąc przy tym lekko jego umięśnioną klatkę piersiową. Jak bardzo by się tego nie wypierał, musiał przyznać, że Karl był świetnie zbudowany. Kiedy koszula opadła miękko na beżowy dywan, chłopak zawahał się przez chwilę, przełykając w końcu ciężko ślinę i sięgając do niewielkiej, stalowej klamry, odpinając skórzany pasek.
Menadżer wstrzymał oddech, kiedy dłonie Billa prześlizgnęły się przez materiał slipów po jego penisie. Zupełnie nie rozumiał zachowania tego dzieciaka, ale nie zamierzał narzekać. Myśl o tym, do czego jeszcze może dojść wywoływała w nim dreszcze podniecenia. Aż poczuł gęsią skórkę, która niespodziewanie pojawiła się fragmentach ciała, po których przesuwały się te szczupłe, długie palce.
Model przygryzł wargę, opadając przed nim na kolana i liżąc wewnętrzną stronę jego uda, wyraźnie zbliżając się w stronę erekcji. Już tylko niewielka część jego świadomości pamiętała o tym, jak zamierzał to skończyć. Possał jego jądra przez cienką bawełnę, upajając się jękami, które ten wydawał. Podobało mu się to. Posiadanie przewagi nad tym mężczyzną.
— Bill? — zapytał cicho Karl. Był skołowany i jakiś taki niepewny. Nic mu się nie zgadzało.
Chłopak tylko mruknął głośno, przykładając swoje miękkie wargi do trzonu jego penisa i przesuwając je w górę, sięgnął w końcu główki, zanurzając ją lekko we wnętrzu ust. To był pierwszy raz, kiedy się na to zdobył. Coś go rwało w piersi na myśl o tym, że upodla się w tak uwłaczający sposób, ale inny głosik w jego głowie wręcz krzyczał, żeby nie przestawał, żeby robił to dalej, że chce tego, że to wcale nie jest złe i, że... Podoba mu się.
Kiedy Karl był już na skraju, nastolatek odsunął się lekko, rozsznurowując trampki i zsuwając z siebie zarówno je, jak i spodnie, i bokserki. Spojrzał jeszcze w oczy mężczyzny, przylegając do niego na krótką chwilę i, niespodziewanie dla nich obu, wcałowując się w jego usta.
Menadżer zamarł poczuwszy pocałunek, już po sekundzie oddając go z pasją. Chłopak jeszcze nigdy nie pozwolił się pocałować, nie wspominając nawet o tym, żeby sam miał coś takiego zacząć. Wprawdzie, kiedy puszczały mu hamulce zdarzało się, że całował jego ramię lub tors, ale okolice ust omijał zawsze szerokim łukiem. Ale teraz…
Karl jęknął głośno i nie mogąc już się powstrzymać, objął Billa niemal desperacko, popychając go mało subtelnie w stronę łóżka. Chciał takiego chętnego Billa. Chciał go takiego otwartego i inicjującego.
Model uśmiechał się przez cały ten czas, dziękując w duchu, że poza kilkoma pierwszymi razami, Karl nie był zbyt gwałtowny i zbyt brutalny. Dzięki swojemu dzisiejszemu zachowaniu też nie podejrzewał, żeby mieli powrócić do początkowego schematu. Co prawda zawsze się obawiał, że mężczyzna może raptem wpaść w złość i zechcieć go po prostu zerżnąć, ale teraz widział w jego oczach taką fascynację, że nawet nieustannie towarzyszący mu strach zdawał się ulatywać.
Karl zachłannie lustrował ciało chłopaka, który leżał przed nim nagi, z szeroko rozstawionymi nogami i lekko uniesionymi biodrami. Wyglądał, jakby mówił: weź mnie w końcu, czekam! Nie chciał jednak teraz przesadzić. Musiał zrobić wszystko, żeby nastolatek zachowywał się tak częściej, żeby podczas każdego ich spotkania był taki, jak w tym momencie, jak właśnie teraz.
-I-I-I-
Bill po kilku długich godzinach był wykończony, choć z całą pewnością spełniony. Nawet nie przypuszczał, że może się spuścić tyle razy w tak krótkim czasie. Mężczyzna przy nim także wyglądał na padniętego i nie było w tym nic dziwnego. Chłopak wysunął się spod jego ciała, kiedy ten jęknął, że kolejny raz go zabije, i na kilka minut zamknął się w łazience, ukradkiem zabierając swoje rzeczy. Wziął szybki prysznic czując, że chodzenie sprawi mu dzisiaj spory dyskomfort i ubrał się pospiesznie. Wychodząc z pomieszczenia trzasnął głośno drzwiami, wybudzając Karla z drzemki, w którą ten zdążył zapaść.
— Chodź do mnie — mruknął sennie menadżer. Jego głos był miękki i czuły.
Jak jeszcze nigdy, przemknęło chłopakowi przez myśl.
Zaśmiał się głośno, wprawiając tym Karla w zdziwienie. Aż uniósł głowę i spojrzał na niego pytająco, widząc go ubranego i szykującego się do wyjścia.
— Twoja suka wraca do domu — warknął twardo, dusząc w sobie wściekłość, która powróciła ze zdwojoną mocą. — Ale nie martw się… — dodał jadowitym tonem, zawieszając na sekundę głos. — Już za dwa tygodnie kolejny pokaz i suczka znowu da się zerżnąć swojemu panu. — Patrzył mu prosto w oczy, widząc jak maluje się w nich szok i niedowierzanie. — Nie kłopocz się z rezerwacją pokoju. Sam to zrobię.
Wyszedł szybko, bojąc się, że Karl może go w jakiś sposób zatrzymać. Kiedy tylko znalazł się w windzie, poczuł, jak po policzkach spływają mu pierwsze, gorzkie łzy. Podając w recepcji datę kolejnej rezerwacji, wybierał numer Krystiana. Chciał być już blisko niego.
— Czekam pod hotelem — powiedział mężczyzna, odbierając po zaledwie jednym sygnale. — Karl jeszcze nie wyszedł — dodał, jakby na swoje usprawiedliwienie.
— I nie wyjdzie — parsknął przez łzy chłopak, ignorując wpatrujących się w niego pojedynczych pracowników i przechodząc szybko przez automatycznie otwierające się drzwi. — Teraz to ja będę wychodził — zaszlochał na koniec, już sięgając do klamki w czarnym mercedesie. — Zabierz mnie stąd — wyszeptał na koniec, patrząc na ochroniarza błagalnie. — Zabierz a potem przytul. Proszę, Krystian.
-I-I-I-
black663 och, cieszę się, że się podoba:) mam nadzieję, że kolejny rozdział nie zgrzyta za bardzo i wybacz, że aż tyle to trwało... A odpowiadając na Twoje pytanie... cóż, niezbyt szybko mu pomoże.
Ano hej! Dziękuję bardzo za miłe słowa i przepraszam, że tak długo nie było nowego rozdziału. Teraz postaram się trochę przyspieszyć, bo nieco zaniedbałam chłopców. Na razie co prawda mało tu Toma&Billa, ale spokojnie następna część będzie tylko o nich:P Pozdrawiam serdecznie Ciebie i pozostałą piątkę:*
Czarny Kruk hm... cóż, ten rozdział też jest opisowy:P I chyba całość taka będzie, bo jakoś nie potrafię napisać tego opowiadania inaczej. Rozumiem, że chciałabyś trochę więcej dialogów? Postaram się jakoś to pogodzić, ale nic nie obiecuję:D

2 komentarze:

  1. To. Było. Piękne.
    Z tymu opisami, to chodziło mi o sposób, w jaki opisujesz pewne rzeczy, które mają na celu przybliżyć czytelnikowi pewne sprwy. Na przykład, w Sokole. Czasami to bohaterzy to robią, a czasami ty, jako narrator. Myślę, że chodzi o formę zapisu... trudno mi to tak naprawdę wyjaśnić.
    Rzeczywiście, poprzedni rozdział Nowego Początku był bardziej opisowy, przegadany przez Krystiana, że się tak wyraże, ale to co teraz nam przedstawiłaś jest poprostu niesamowite! Opisowe, w zupełnie innym znaczeniu tego słowa. Sposób, w jaku Bill pogładził twarz menadżera, było po prostu niesamowicie erotyczne. Sam opis gry wstępnej też mi przypadł do gustu. Od razu zorientowałam się, że mimo to, jak traktował go wcześniej Karl, chciałby w tym dziwnym układzie, trochę więcej czułości. Nawet, jeżeli to pragnienie jest zupełnie nieświadome. Utwierdziło mnie w tym, zachowanie Billego już po samym akcie. Sam Karl wydawał mi się, coś podejrzanie zaborczy, względem naszego bohatera. Zaczął go traktować jako pewnego rodzaju własność, jak kolwiek okrutnie by to nie brzmiało. Choć mm nadzieje, że tak się nie stało. Ale, co to by było za opowiadanie, bez życiowych trudności głównych bohaterów? A taką trudnością może stać się mężczyzna, gdy za bardzo przywiąże się do "swojej zabaweczki".
    Pod względem stylistycznym, ten rozdział bije na głowę inne opowiadania (no, może oprócz prologu Zapomnieć, myślę, że będzie to, taka twoja druga perełka). Pisz tak całe opowiadanie, a może postawię ci ołtarzyk w pokoju ;D Naprawdę, coś niesamowitego, wspięłaś się dziś na wyżyny, nawet jeżeli przez przypadek i nieświadomie. A scenka tak zmysłowa i erotyczna, że do tej pory się nad nią rozwodzę, zresztą sama widzić. Osobiście, uważam, że nie zawsze należy przedstawiać całą scenę, łącznie z penetracją, ponieważ zaburza i psuje to, całkiem fajne rozdziały, u niektórych autorów opowiadań. Szczególnie, jak co drugi rozdział toopis seksu. Co za dużo, to później nudne i niefajne, w myśl starego przysłowia. A może chodziło w tym o coś innego... Nieważne, na szczęście, zdołałaś jakimś szóstym zmysłem wyczuć, że w tym rozdziale jest to zbędne. I dobrze, bo powtórzę się! To było niasamowicie zmysłowe.
    Kończę ten mój wywód, bo mogła bym się nad tym tydzień rozwodzić i by mi miejsca na komentarz zabrakło. Nie mam już nic do dodania, oprócz tego, że życze ci więcej, więcej, więcej takich rozdziałów i więcej, więcej, więcej weny, nie tylko do tego opowiadania :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    no świetnie Bill to rozegrał, ale mam nadzieję, że i Tom mu pomoże...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń