wtorek, 7 maja 2013

Rejs

Tytuł: Rejs
Autor:
justusia7850 
Beta: nb
Pairing: Harry Potter/Emmett Cullen
Raiting: +18
Ostrzeżenia: crossower HP/Zmierzch
Na życzenie: NigrumLotus
 
Wszystkie postacie należą do J.K.R. oraz S.M., a ja nie czerpię z tego opowiadania żadnych korzyści.


Rejs cz. pierwsza

Harry wszedł na górny pokład statku, którym wraz z przyjaciółmi wybrali się na tygodniowy rejs i niespiesznie podszedł do ochronnych barierek. Ron od dłuższego czasu namawiał jego i Hermionę do tego wyjazdu, ale bez przerwy mieli jakieś ważniejsze sprawy. Teraz była końcówka sierpnia, dwa miesiące temu Czarodziejska Wielka Brytania świętowała siódmą rocznicę pokonania Voldemorta, a im udało się w końcu znaleźć wspólny wolny termin.
Niedługo po wojnie cała trójka przeszła przyspieszony kurs OWTM-owy, w trybie indywidualnie-zaoczno-wieczorowym kończąc szkołę jeszcze przed początkiem nowego roku szkolnego i podchodząc do egzaminów. Żyjąc jeszcze wydarzeniami ostatniego roku, a może i kilku ostatnich lat zdecydowali się na wstąpienie do Akademii Aurorów. Pierwsza z tej decyzji wyłamała się Hermiona, po sześciu miesiącach przenosząc się na magomedycynę. W międzyczasie postanowiła ukończyć wszelkie niezbędne kursy, które pozwalały jej na pracę medyka w ciężkich warunkach terenowych, wojennych i podczas klęsk żywiołowych. Pół roku później z Akademii odszedł Harry, wybierając nauki społeczno-polityczne, skupiając się na aspektach związanych z poszerzeniem współpracy zarówno z magicznymi stworzeniami, jak i na kontaktach z mugolami. Jego przyjaciółka namówiła go jednak na udział w tych samych kursach, które sama zaczęła. Z ich trójki tylko Weasley dotrwał do końca w swojej pierwotnej decyzji. Teraz pracował w Ministerstwie Magii i jako najmłodszy czarodziej w historii zasiadał w Radzie Bezpieczeństwa Kraju. Już w czasie szkolenia doceniono jego strategiczne umiejętności, wysyłając go na kilka autorskich akcji wraz z doświadczonymi czarodziejami. Dla nikogo nie było zresztą zaskoczeniem, że chłopak potrafi radzić sobie w ciężkich warunkach.
Trzy lata po wojnie zrestrukturyzowano niemal całe Ministerstwo i obecnie wiele stanowisk, które latami były zajmowane przez bogatych, czystokrwistych arystokratów zostało oddane w ręce młodych ludzi, którzy tak niedawno walczyli w obronie swoich przekonań, w imię wolności. Wszyscy byli wykształceni i wszyscy pragnęli zmian, których wprowadzenie było niezbędne. Hermionie, po obronie pracy egzaminacyjnej także zaproponowano stanowisko. W wydziale zajmującym się współpracą z mugolskim rządem i ich służbami medycznymi. Dziewczyna co prawda nie zgodziła się, ale jako specjalny wysłannik uczestniczyła niemal we wszystkich zebraniach czarodziei z przedstawicielami niemagiczengo społeczeństwa. Między innymi dzięki jej wysiłkom, specjalny magomedyczny oddział interwencyjny wysyłany był w nagłych przypadkach do pomocy brytyjskim mugolom.
Harry z Ministerstwem nie chciał mieć nic wspólnego, ale wyszło jak zawsze. Wspólnie z Ginny zarządzał teraz Wydziałem do spraw Interwencji Kryzysowych. Pod swoją pieczą mieli część Auroratu, więc współpracowali blisko z Ronem, a w razie nieprzewidzianych sytuacji do pomocy mieli także Hermionę i grupę, która znajdowała się pod jej dowództwem.
Życie po wojnie okazało się trudne, ale każdy z trójki przyjaciół radził sobie jak mógł. Potter nie wrócił do siostry swojego przyjaciela, a Ron i Hermiona nadal byli na etapie narzeczeństwa. Mimo początkowego przekonania, że po niepewnym czasie walk, będą w końcu potrzebować stabilizacji, żadne z nich nie potrafiło zrobić tego kolejnego kroku.
Harry wyciągnął ze swojej kieszeni scyzoryk, który otrzymał od Syriusza i bawił się nim dłuższy czas, bezmyślnie przesuwając ostrzem po nadgarstku. Oczywiście zachował go po tragicznej w skutkach akcji w Ministerstwie, w wyniku której zginął jego ojciec chrzestny. Do dzisiaj zresztą miał do siebie żal, myśląc o tamtych wydarzeniach. Kiedy tylko wojna się skończyła, znalazł najlepszego w swoim fachu czarodzieja, który potrafił naprawić jego prezent. Udało się przywrócić mu niemal wszystkie jego początkowe właściwości magiczne, chociaż Gryfonowi najbardziej zależało na samym odtworzeniu zdobionego ostrza. Zaśmiał się cicho, przypominając sobie, co powiedział mu ów czarodziej:
To jedyny egzemplarz, którego nie będziesz mógł użyć do bezpośredniego ataku — tłumaczył mu wtedy.
Dlaczego?
Mężczyzna przyjrzał mu się uważniej, wyraźnie słysząc zaciekawienie w jego głosie, ale po chwili uśmiechnął się lekko, chowając nóż do niewielkiej pochwy i oddając właścicielowi.
Jego ostrze jest w stanie przeciąć niemal każdy materiał stworzony zarówno przez magię, jak i mugoli, ale zaklęcia na niego nałożone uniemożliwiają przecięcie ludzkiej skóry.
Potter otworzył wtedy ze zdziwienia usta, kręcąc lekko głową. Przez moment zastanawiał się, czy Syriusz celowo wybrał dla niego właśnie ten konkretny nóż, bojąc się, że kiedyś, kiedy coś pójdzie nie tak jak powinno i Harry w końcu się załamie, może go użyć do zrobienia sobie krzywdy. Myśląc o tym, parsknął teraz z niedowierzaniem. Jak bardzo nie kochałby Blacka, to jednak nie przypuszczał, żeby mężczyzna myślał aż tak perspektywicznie.
Gryfon już kilka razy sprawdzał, czy rzeczywiście jego scyzoryk nie jest w stanie przebić się przez skórę. Z czystej ciekawości, rzecz jasna. Nie był, więc teraz bez obaw bawił się nim, nie myśląc nawet o tym, jak może to wyglądać z boku. Nieco dłuższe niż standardowo pióro, zakończone wyjątkowo ostrym sztychem, ślizgało się niespiesznie po lekko opalonej skórze, łaskocząc nieco i przynosząc swego rodzaju ukojenie. Dzięki temu, niewymagającemu ostrożności, czy myślenia zajęciu, Harry był w stanie się skupić i zastanowić.
A to był właśnie idealny moment. Dopiero dzisiaj wypłynęli, choć od kilku tygodni chłopak miał szczerą nadzieję, że tutaj, na oceanie będzie w stanie się wyciszyć, zapomnieć o swojej pracy, życiu i obowiązkach. Ale, jak na złość, dwa dni temu odwiedziła go Minerva, pytając czy nie chciałby przyjąć posady nauczyciela obrony przed czarną magią i opiekuna Gryffindoru. A on nie wiedział. Perspektywa powrotu do Hogwartu wprawiała go w jakiś nostalgiczny nastrój. Kochał tą szkołę i wszystko, co było z nią związane, ale miał świadomość tego, jak mało czasu na osobiste sprawy mają jej pracownicy. Co prawda nie był obecnie z nikim w stałym związku i wcale nie był pewien, czy aby na pewno chciałby być mimo, że zdarzały mu się przelotne romanse. Seks jednak nie był nigdy tak intensywny jak powinien i miał wrażenie, że nigdy nie czerpał z niego tyle przyjemności ile by mógł.
Zrezygnowany pokręcił tylko głową. Kiedy opowiedział o tym Hermionie, ta stwierdziła, że to kwestia osób, które wybiera do łóżka, że nie potrafi się zaangażować, że może jemu nie wystarczy samo rozładowanie napięcia seksualnego i potrzebuje czegoś więcej. Harry się z nią nie zgadzał. Był facetem i uczucia uczuciami, ale powinien mieć chcicę przez cały czas, a nie czekać na tą jedyną. Podejrzewał, że to wszystko prędzej ma jakiś pokrętny związek z wojną, tyle w mugolskich mediach mówiło się o urazach, traumach i innego typu rzeczach, ale nie chciał już zawracać jej tym głowy.
— Zastanów się, czy warto.
Harry usłyszał cichy, męski głos tuż przy swoim uchu i poczuł dłoń, która miękko dotknęła jego ramienia. Był pewien, że osoba, która to zrobiła nie ma pojęcia, o czym właśnie myślał, choć zadziwiająco dobrze trafiła. Jaką właściwie różnicę w jego osobistym życiu wywrze przeniesienie się do Hogwartu? Żadną, tak jak nikogo nie miał, nikogo też nie pozna. I tyle. A przynajmniej może nauczy czegoś kolejne pokolenie.
Mruknął coś niezrozumiale, chwytając silniej rękojeść i odwracając nóż tak, że spadkiem grzbietu uderzał teraz o lewy nadgarstek. Zagryzł wargę i westchnął cicho. Chciałby mieć trochę przyjemności w tym pieprzonym życiu.
— Wbrew pozorom każdy problem można rozwiązać — mruknął znowu chłopak, a Harry zaśmiał się cicho.
Przez myśli przemknęło mu, że może jednak chłopak wie, kim on jest. Jeżeli był czarodziejem, to sprawa wydawała się oczywista, ale w innym przypadku jego słowa były tylko pustymi frazesami, które można było wypowiedzieć w niemal każdej sytuacji. Ot, zauważył kogoś, kto od dłuższego czasu stoi na rufie i patrzy na ocean, więc postanowił podejść.
— Co ty nie powiesz? — prychnął Gryfon, odwracając lekko głowę w stronę swojego rozmówcy.
Zamarł na moment, kiedy okazało się, że jego twarz znalazła się zaledwie na wysokości klatki piersiowej chłopaka. Szerokiej, umięśnionej i opiętej przez cholerną, szarą koszulkę klatki piersiowej. Przełknął dyskretnie ślinę, zagapiając się jeszcze chwilę na linię mięśni i powoli przenosząc wzrok ku górze. Jego spojrzenie utknęło na kolejny moment na szyi i wystającej grdyce, potem na pełnych wargach, zgrabnym nosie i w końcu dotarło do oczu, które mieniły się różnymi odcieniami brązu.
Harry miał wrażenie, że spojrzenie tego młodego mężczyzny go pali, że odbiera mu resztki zdrowego rozsądku. Było tak bardzo spokojne, tak radosne i pełne życia. To było spojrzenie kogoś, kto nie zaznał w życiu krzywd, kto nie musiał robić strasznych rzeczy. Kogoś czystego i dobrego. Niewinnego.
— Mylisz się — powiedział chłopak miękko, jakby doskonale wiedząc o czym myśli Gryfon. — Przez całe lata uczyłem się, jak radzić sobie z tym, co w życiu zrobiłem źle.
Potter otrząsnął się ze swoich myśli, parsknął krótkim śmiechem i przytaknął, choć nie wierzył, że chłopak ma choć połowę doświadczeń przypominających jego. Doszedł jednak do wniosku, że nie było to szczególnie ważne w tej chwili, bo dźwięk głosu i zapach jego towarzysza sprawiały, że chciał znaleźć się bliżej niego. Jeszcze nikt tak na niego nie działał. Nigdy żadna kobieta nie sprawiła, że tak bardzo jej pragnął, w ogóle żadna kobieta nie sprawiła, żeby jej pragnął. Żaden mężczyzna też, jeżeli już o tym mowa. Ale on…
— Jeżeli schowasz ten nóż, postawię ci drinka — mruknął cicho chłopak, łapiąc go za dłoń, której palce przesuwały się teraz po krótkim progu.
Harry zerknął na ułamek sekundy w dół, czując niebezpieczne sensacje, kiedy ta chłodna skóra spotkała się z jego, lekko rozgrzaną całodniowym słońcem. Nie rozumiał, jak to możliwe, że każdy ruch ze strony tego człowieka odbiera tak intensywnie. Wciągnął głęboko powietrze, upajając się zapachem jego ciała, nie pamiętając, w którym momencie znalazł się całkowicie odwrócony w jego stronę, ani nawet czy zrobił to sam.
— Drink… Tak — odpowiedział w końcu, wyciągając pochwę i nieuważnie trzymając ją za kołnierz wlotu, umieścił w niej scyzoryk.
Kiedyś zastanawiał się, jaki jest sens używania pochwy posiadając scyzoryk, ale Ron wyjaśnił mu wtedy, że nie powinien zapominać, iż nóż jest obłożony zaklęciami, które ostatecznie muszą być przecież także chronione. Dla Harry’ego nie miało to sensu, ale uznał, że jego przyjaciel ma ten temat większą wiedzę.
Kiedy prezent od Syriusza spokojnie spoczywał w jego tylnej kieszeni, Potter ponownie uniósł głowę i zapatrzył się w oczy chłopaka, uniósł lekko brew i poruszył lekko barkiem, chcąc mu przypomnieć o dłoni, która wciąż spoczywała na jego ramieniu. Ten uśmiechnął się tylko lekko, puszczając mu zaczepnie oczko.
— Przeszkadza ci to? — zapytał.
Gryfon aż na moment otworzył w zdziwieniu usta. Takiego pytania nie spodziewał się zupełnie. I musiał przyznać, że bynajmniej ten dotyk mu nie przeszkadzał, więc zaprzeczył wzruszeniem ramion, chowając dłonie do kieszeni krótkich, dżinsowych spodenek, które miał na sobie i ruszył niespiesznie w kierunku zejścia na dolny pokład, gdzie znajdował się niewielki bar.
— Jestem Emmett — dodał spokojnie chłopak, poruszając się cicho i lekko u boku Pottera.
Ten przytaknął, ale przezornie nie spojrzał na niego kolejny raz. Nie chciał wyjść na idiotę, zatrzymując się raptownie, kiedy po raz kolejny nie mógłby oderwać od niego wzroku.
— Harry — burknął.
Miał wrażenie, że znalazł się w jakimś równoległym świecie. Ron i Hermiona smacznie spali w swojej kajucie, zmęczeni po całym dniu rejsu, pływaniu w pokładowym basenie, jakimś mugolskim przedstawieniu na które wyciągnęła ich dziewczyna i lekcji rumby, której chciał nauczyć się rudzielec. Na jutro zaplanowali nurkowanie jako, że mieli dopłynąć do jakiejś dużej Rafy Koralowej. Harry cieszył się każdą chwilą spędzoną z nimi, bo ostatnimi czasy, naprawdę ciężko było im się spotkać na dłużej niż kilka minut, najczęściej podczas pracy i to tylko dlatego, że akurat jedno miało coś istotnego do powiedzenia drugiemu.
— Jesteś tu sam? — zapytał Emmett, najwyraźniej starając się jakoś pociągnąć ich rozmowę, mimo, że Potter nie wykazywał do tego zbyt dużych chęci.
— Nie, z dwójką przyjaciół — powiedział ciepło.
W tej chwili byli dla niego najważniejszymi ludźmi na świecie. Wiedział, że może na nich polegać w każdej sytuacji, że oni zrobią dla niego wszystko. Z jego strony wyglądało to zresztą tak samo.
Emmett uniósł w zdziwieniu brew, zastanawiając się, dlaczego nie było ich obok chłopaka w takiej chwili, ale nie skomentował tego w żaden sposób.
— A ty? — mruknął Harry, uznając, że wypada zapytać o cokolwiek.
— Jestem sam. Musiałem odpocząć od mojej rodziny — powiedział z jakąś nutką goryczy w głosie.
Potter zerknął na niego krótko, niemal natychmiast odwracając głowę z powrotem i przechodząc przez drzwi baru. Kilka osób, które siedziało przy okrągłych stolikach spojrzało na nich ze zdziwieniem, ale nikt nie odważył się odezwać. Emmett był naprawdę potężnym facetem, nawet jeżeli jego twarz wydawała się wyjątkowo łagodna.

10 komentarzy:

  1. saratella z ff :)7 maja 2013 22:42

    Zaczyna się ciekawie i mam nadzieję, że rozwinięcie będzie jeszcze ciekawsze.. Zastanawia mnie jak w tym opowiadaniu rozwiążesz sprawę Rosalie i powód, dla którego Emmett jest sam na tym rejsie ;) To, że pomyśli, że Harry chce zrobić sobie krzywdę było do przewidzenia, bo każdy pewnie by tak pomyślał, ale interesuje mnie powód, dla którego do niego podszedł.. Spodobał mu się? :D Czy może tylko chciał "uratować" Pottera od potencjalnego samobójstwa? ;)
    P.S. Powinniśmy się chyba modlić o brzydką pogodę, żebyś nam w piątek wrzuciła kolejną część ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. O, super;) Zaczyna się naprawdę ciekawie, no i pojawił się scyzoryk ;D Zastanawiałam się, co też ciekawego wymyślisz i jakie miejsce akcji ostatecznie wybierzesz, a tu taka niespodzianka - statek! Muszę przyznać, że to całkiem miła odmiana i zdecydowanie mi się podoba. Nie mogę już doczekać się kolejnej części, więc weny, kochana, weny!;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twe obietnice niegodne zaufania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. saratella z ff :)11 maja 2013 23:29

      Wierni czytelnicy nadal wierzą! ;)

      Usuń
    2. Dziękuję! Jako, że we mnie wierzysz, wyjaśnię dlaczego rozdział nie pojawił się, mimo, że miał. W środę wieczorem, w szczecinie przeszlo małe gradobicie i mega burza. Wody po kostki, tonące samochody, grad wielkości fasoli i kilka powalonych drzew. Pech chciał, że część z nich spadła na warsztat w którym pracuje mój partner i na ośrodek, który prowadzi jego szef. Dokumentację zdjeciową robiliśmy do północy.później 3 godziny snu, 8 godz pracy i sprzątanie wspólnie ze strażą pożarną. W piątek spałam. I zgrywalam zdjęcia do odszkodowania. I robilam jeszcze kilka innych rzeczy, które zrobić trzeba było. Niestety nie jestem robotem. Czasami zdarzają się rzeczy nieprzewidziane. Przepraszam wszystkich, którzy nie doczekali się dokończenia Rejsu. Napiszę je tak szybko, jak bedę w stanie. Pozdrawiam serdecznie. Justyna.

      Usuń
    3. Oj, współczuję, rzeczywiście miałaś z tym pewnie całkiem sporo kłopotów:/ Spokojnie, zajmij się wszystkim, co musi być zrobione. My zaczekamy, tyle ile będzie trzeba;)

      Usuń
  4. OMG.OMFG. TO JEST GENIALNE XD Wybacz ,że ten komentarz będzie trochę krótki ,ale za jakieś 15 minut mam wyjść do szkoły xD Jestem całkowicie zauroczona ! Co prawda nie byłam przekonana do tego paringu (pewno dlatego ,że nie ogarniałam kto to jest emmet xD ),ale ty oczywiscie musiałaś zrobić cos tak zajebistego xD <3 Nie ,żebym miała coś przeciwko XD <3 Weny i jak najszybszego dodania kolejnego rozdziału xD

    OdpowiedzUsuń
  5. JEJ ;D na to czekałam. harry i emmet. do pełni szczęścia brakuje następnego ff o harrym i jasperze ;D taka mała aluzja ;D tylko dlaczego nie ma jeszze następnej części rejsu? miał być w piątek :C

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    wojna się skończyła, Harry jest ciężko, mam pewne przeczucie, kim jest Emmett, ale poczekamy zobaczymy, to ich spotkanie fantastyczne…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń