Derek nie miał pojęcia, jak to się stało, że jeszcze
tego wieczoru wylądowali w jego mieszkaniu, ale już sama rozmowa ze Stilesem
była nie lada wyzwaniem. Chłopak krążył dookoła interesujących go tematów i
sprawdzał Dereka, co jakiś czas rzucając niewybredny komentarz, albo którąś ze
swoich ciętych ripost. Był niesamowity, bo gadał bez przerwy, kiedy w końcu się
do niego przekonał, ale Derek ani na moment nie potrafił odwrócić od niego
wzroku. Był zafascynowany, zaskoczony i skołowany. Rzadko kto działał na niego
w ten sposób, ale najwyraźniej Stiles postawił sobie za punkt honoru, że ten
wieczór spędzi jednak w towarzystwie jedynego alfy, który nie jest bucem. Fakt,
że Derek nie był w ogóle alfą wiele by Stilesowi zapewne wyjaśnił, ale
mężczyzna nie miał najmniejszego zamiaru o tym wspominać.
Całowanie się było dobre, co pozwolił sobie odkryć
dopiero w taksówce, w razie gdyby chłopak miał jednak rozpoznać różnicę. Może
gdyby Derek miał lepszy kontakt z wujem, albo gdyby sam miał jakieś
doświadczenia, wiedziałby, czy to jest w ogóle możliwe. Jednak nie miał i
najprawdopodobniej mieć nie będzie. A przynajmniej nie przed nocą, która go
właśnie czekała. Ze Stilesem.
Kiedy już zamknął za nimi drzwi, nie byli w stanie
oderwać od siebie rąk. Derek nie był w stanie tego zrobić i może to była po
prostu kwestia tego, że jego podświadomość informowała go, że z mutantem może
posunąć się o wiele dalej niż kiedykolwiek do tej pory. I chciał tego
spróbować. Chciał spróbować wszystkiego, dlatego zrywał z chłopaka ubrania,
dotykając go coraz bardziej chaotycznie i zachłannie. Czuł cholerne
przyciąganie, zapach potu i podniecenia, czuł, jak jego fiut jest twardy,
chociaż Stiles jak do tej pory nie zdążył jeszcze dotknąć nawet jego nagiej
skóry. I nie był przygotowany na falę przyjemności, kiedy długie i szczupłe
palce w końcu przesunęły się po jego żebrach.
Westchnął z zaskoczenia, z nadmiaru bodźców i przez
ten zwinny język, który właśnie obwinął się dookoła jego sutka, jakby to było
rzeczywiście możliwe. Boże, jeżeli seks z drugim omegą miał być tak intensywny,
to gdyby zdecydował się na taki krok z jakimś alfą, chyba umarłby od nadmiaru
wszystkiego.
— Poczekaj — warknął, kiedy dotarło do niego o czym
myśli i co tak naprawdę chce zrobić. Z omegą. Z omegą, który mógł mieć
doświadczenie z alfami i który wciąż mógł zauważyć, że Derek jednak ma nie ten
chromosom, który powinien.
Stiles wpatrywał się w niego z niedowierzaniem, z
przerażeniem i czymś jeszcze, co mężczyźnie jednoznacznie skojarzyło się z
powoli formującym się upokorzeniem, więc przytrzymał go przy sobie, głaszcząc
delikatnie po ramieniu i całując inaczej niż dotychczas. Delikatnie i
przepraszająco.
— Jesteś młody — zaczął, starając się zarejestrować
nawet najmniejsze drgnięcie jego powieki. — Zanim posuniemy się dalej, muszę
wiedzieć, jak wyglądają twoje doświadczenia — dokończył, choć naprawdę nie
chciał.
Brzmiał jednak wystarczająco dobrze w swoich własnych
uszach; jak ktoś, kto dba o swojego partnera. Takie zachowanie było normalne,
kiedy umawiał się z ludźmi, ale znając wystarczająco dobrze podejście alf,
mogło być bardzo podejrzane w tej sytuacji. Chłopak rozluźnił się jednak, choć
wyglądał na naprawdę zaskoczonego, że Derek w ogóle bierze jego zdanie pod
uwagę. Jakby nie miał prawa głosu, jakby decydując się na przyjazd do jego
mieszkania, zaakceptował także wszystko to, co Derek będzie chciał z nim
zrobić. To im właśnie wmawiano. Wszystkie internetowe strony o mutantach
musiały być prowadzone przez przygłupów, albo najzwyklejszych rasistów, bo
gdzie nie spojrzał, widział hasła o wrodzonej uległości omeg, o przymusie
podporządkowania, o dyscyplinie i innych pierdołach, które były jakimś
cholernym wymysłem. I nie miały w sobie nic z prawdy, bo fakt, że Derek mógł
urodzić dziecko, wcale nie oznaczał, że lubił w łóżku wykonywać irracjonalne,
poniżające go polecenia, albo leżeć jak kłoda, z rozłożonymi szeroko nogami i
czekać, aż jego pan i władca, alfa, użyje go do własnych celów. Seks miał być
przyjemnością, dopasowaniem się i ewentualnie wypracowaniem kompromisów. I
Derekowi zdarzyło się kilkukrotnie taki wypracować, w wyniku czego rzeczywiście
wykonywał czyjeś polecenia. Zdarzyło mu się też je wydawać, bo lubił siebie w
obu rolach.
Nie zmieniało to faktu, że nienawidził alf, tak samo,
jak nie znosił bycia omegą.
— Uprawiam seks dość regularnie — powiedział po
dłuższej chwili Stiles, nie komentując ostatecznie faktu, że Derek w ogóle
zapytał.
— Z mutantami? — dopytał, bo to było dla niego
najbardziej kluczowe, ale chłopak zagryzł wargę tak mocno, że właściwie nie potrzebował
już werbalnego zaprzeczenia.
Odetchnął z ulgą,
na pewno zaskakując tym trochę swojego gościa, ale ta deklaracja pozwoliła
mu się całkowicie rozluźnić. Wrócił do całowania szczęki Stilesa i dotykania
jego szczupłego ciała. Podobała mu się każda krzywizna, na którą do tej pory
natrafił, każda wystająca lekko kość. Był niemal idealny dla niego i Derek
natychmiast odepchnął od siebie myśl, że chłopak kiedyś z całą pewnością będzie
chciał mieć dziecko, a to było coś, czego on nigdy nie mógłby mu dać. Przyszli
do niego na seks, a nie, żeby związać się na całe życie.
— Jeżeli już o tym rozmawiamy — zaczął chłopak, ale
sapnął w następnym momencie, bo Derek właśnie kucnął przed nim i układając usta
na jego brzuchu, sięgnął dłońmi do zapięcia paska. — Co to ja... A, tak. Seks z
ludźmi — wyjęczał, czując jednocześnie, jak usta mężczyzny przylegają do
materiału jego bokserek. — Boże, kocham cię. I lubię być na górze — wypalił i
chyba czekał aż Derek go wyśmieje albo wyrzuci z mieszkania, ale ten tylko
mruknął i w końcu pociągnął te cholerne bokserki w dół, żeby po chwili pozbawić
go wszystkich ubrań.
Obserwował go uważnie, podziwiał jego ciało, gładkość
i bladość skóry. Miał wrażenie, że każda komórka w ciele chłopaka przyciąga go
do niego, że każdy centymetr jego ciała krzyczy, żeby się nim zajął, żeby
pokazał, jak dobry jest i jaki dobry może być dla Stilesa.
— To nie ma znaczenia — odparł w końcu, zerkając na
niego krótko. — Jestem swichem — dodał, ale pojęcia nie miał, czy Stiles
załapał. — Mamy dużo czasu, sprawdzimy, co najbardziej nam odpowiada.
Chłopak wpatrywał się w niego z niedowierzaniem, w
końcu łapiąc go za ramię i ciągnąc do pionu, po czym wpił się w jego usta i ten
pocałunek był chyba jeszcze gorętszy niż wszystkie inne, które do tej pory
dzielili. Było w nim też mnóstwo dominacji i siły i Derek zamruczał z aprobatą,
bo lubił pewnych siebie partnerów, nawet jeżeli nie sądził, że drugi omega
zareaguje w ten sposób. Musiał sypiać z ludźmi z tych samych powodów, co Derek,
nawet jeżeli nie miał jego wyglądu i postury. Ludzie nie zwracali jednak uwagi
na takie rzeczy; widział wielkich, umięśnionych facetów, którzy błagali go,
żeby wylizał im dziurę zanim porządnie ich wypieprzy i znał filigranowych,
wyglądających jak wieczni nastolatkowie mężczyzn, którzy byli tak bardzo
dominujący, że nawet jego przechodziły ciarki. Nie mógł zrozumieć, dlaczego
mutacja miałaby uniemożliwić jemu czy Stilesowi bycie topem.
Chłopak w końcu zabrał się za jego ubranie i zrobił to
tak sprawnie, jakby znał jego ciało od zawsze. To musiały być te jego cudowne
palce, które teraz przesuwały się systematycznie w górę umięśnionych łydek i ud
i Derek nie mógł nie jęknąć, kiedy poczuł, jak wbijają się w jego pośladki,
kiedy Stiles pochylał się nad nim, żeby po raz pierwszy polizać jego fiuta.
Zdał sobie sprawę, że leży, ale nawet nie umiał powiedzieć, jak to się stało,
czy to on pociągnął Stilesa za sobą, czy może chłopak ułożył tu jego. Było mu
gorąco, wszystko w nim buzowało i chyba potrzebował dojść jak najszybciej, bo
kiedy poczuł mokre i miękkie wargi, zamykające się na jego penisie pchnął tak
mocno, że uniósł do góry połowę swojego ciała. Znowu czuł ten język, który
teraz leżał płasko przyciśnięty do spodu trzonu jego fiuta i nawilżał go tak
bardzo, że to było niemal bolesne. Palce, które w tym czasie miętosiły jego
pośladki wcale nie ułatwiały mu myślenia i Derek podejrzewał, że właśnie do
tego chciał doprowadzić chłopak. A, że przy okazji sprawdzał, czy Derek
rzeczywiście nie ma nic do dobierania się do jego tyłka to już zupełnie inna
sprawa. Zresztą, musiał przekonać się o tym zupełnie, kiedy któryś z opuszków
znalazł się na jego wejściu i naparł na nie lekko, a Derek zajęczał głośno i
rozlał się głęboko w jego gardle.
Kiedy udało mu się wyrównać oddech i otworzyć oczy,
pierwszym co zobaczył był cholernie szeroki uśmiech, który sprawiał, że sam
miał ochotę się tak wyszczerzyć. Zamiast tego uniósł jedynie kącik ust do góry,
sprawiając, że Stiles roześmiał się otwarcie, po czym położył się na nim całym
ciałem i zaczął całować. I Derek nie miał zamiaru się nikomu do tego
przyznawać, ale uwielbiał czuć smak swojej spermy na języku drugiego faceta. To
było, jak potwierdzenie, że ten ktoś dba także o niego, nawet jeżeli
sprowadzało się to wyłącznie do dania mu przyjemności.
Przesunął dłonią wzdłuż jego ciała, od ramienia przez
żebra i pośladki, zatrzymując się poniżej ich linii, na lekko umięśnionym,
gładkim udzie. Nie rozumiał, dlaczego ktoś miałby nie chcieć takiego chłopaka.
Był inteligentny i śliczny, a jego jedynym problemem było to, że był omegą, tak
samo jak Derek. Który, ten jeden raz chciałby być cholernym alfą, żeby dać
Stilesowi wszystko, na co ten w jego mniemaniu zasługiwał. Przegryzł płatek
jego ucha, przekręcając ich tak, żeby teraz on górował. Uśmiechnął się do niego
drapieżnie, po czym umieścił swoje ostre zęby na jego szyi i przytrzymał je
przez chwilę na gardle. To było coś, co podobno robiły alfy, zaznaczając swoją
dominację, ale Derek zrobił to tylko po to, żeby pokazać Stilesowi, że
zaczynają trochę ostrzejszą zabawę, że nie będzie się hamował i użyje całej
swojej siły, skoro ten jeden raz może. Jego zmysły już od dawna pracowały na
najwyższych obrotach, rejestrując jeszcze więcej niż normalnie. A normalnie
Derek i tak widział i słyszał nieco lepiej od ludzi. Dudnienie serca, które do
niego dotarło było lekkim zaskoczeniem, więc odsunął zęby od tego nieszczęsnego
miejsca, przyglądając się Stilesowi uważnie. Nie był pewien co widzi w jego
oczach, na pewno nie był to strach, ale nie było to też wyłącznie podniecenie.
Może powinien go zapewnić, że nic mu nie zrobi, ale zdawało mu się, że wyraził
się wystarczająco jasno, kiedy pytał o jego doświadczenie. Pochylił się znowu,
tym razem liżąc skórę, którą chwilę wcześniej poznaczył, czując jak młodszy
mężczyzna rozluźnia się przy tym. Po chwili zostawił w spokoju jego gardło i
zajął się wszystkim tym, co było poniżej. Kiedy wreszcie dotarł do wąskiego
paska ciemnych włosków, nie mógł uwierzyć, jak bardzo zapach podniecenia go
otula. Jakby był otoczony jakimś kokonem, przeznaczonym wyłącznie dla niego, bo
wyraźnie zaczynał wariować od intensywności tej woni. I to wcale nie musiało
mieć związku z tym, że obaj byli mutantami. Już prędzej z tym, że Stiles
jeszcze nie doszedł, a w mieszkaniu Dereka przebywali od dobrych
kilkudziesięciu minut. I kiedy mężczyzna zastanawiał się, czy na jego fiucie
położyć najpierw dłonie czy usta, chłopak po prostu odepchnął się od materaca i
przewrócił go po raz kolejny, całując znowu i opierając się o jego brzuch.
— Jesteś tak cholernie niezdecydowany — jęknął i jego
palce na sekundę zacisnęły się na barku Dereka, tuż przy jego szyi, jakby
chciał tym gestem przekazać, że on też nie ma zamiaru się ograniczać, a skoro
mężczyzna jest otwarty na różne opcje, to zdaje się chwilowo postanowił przejąć
"władzę". — Mogę? — spytał mimo to, kiedy ześlizgnął się pomiędzy
jego uda i wsunął pod nie swoje kościste kolana.
Derek tylko jęknął, bo tak, cholera, Stiles mógł robić
wszystko, na co miał tylko ochotę. On w tej chwili jedynie chciał być pieprzony
mocno i długo, ale później miał zamiar to samo zrobić drugiemu omedze, bo to
nie tak, że odpuściłby sobie możliwość skosztowania jego słodkiej dziurki.
Wyciągnął się na łóżku, sięgając nocnej szafki i po omacku szukając nawilżenia.
Fakt, że rozciągał się szybciej, nie oznaczał, że miał zamiar odebrać sobie ten
początkowy komfort. Gumki leżały gdzieś na dnie szuflady, ale to nie tak, że
Derek mógłby zachorować na AIDS. Nie mógłby, bo jego chromosom "O"
wytwarzał jakieś specjalne przeciwciała i to było pewnym błogosławieństwem.
Mógł za to zajść w ciążę, co błogosławieństwem nazywali już tylko nieliczni,
ale nie było co nad tym teraz gdybać, bo omega nie mógł zapłodnić drugiej
omegi. Kropka.
— Jestem na pigułkach — powiedział jednak Stiles i to
był słaby moment, bo pierwszy z jego palców właśnie przepchnął się przez dziurę
Dereka. — Nie, żeby to było istotne właśnie w tej chwili, ale lubię mówić, i
oh!, jesteś taki ciasny, a jednocześnie tak podatny na mój dotyk — sapnął i
dołożył kolejny palec.
Derek miał ochotę wyć z potrzeby, bo palce były tylko
substytutem i jak przez mgłę docierały do niego słowa chłopaka. Przez chwilę
zastanawiał się, po cholerę Stiles się zabezpiecza, aż przypomniało mu się, że
to niby on jest w dzisiejszej konfiguracji alfą, i że prędzej czy później to on
będzie wpychał swojego penisa w dziurkę Stilesa. I, że wtedy mogliby być już
zbyt pochłonięci tym, co robią, żeby zastanawiać się nad takimi rzeczami.
Podanie mu tej informacji było więc mądrym zachowaniem, mądrego omegi, który
informował go przy okazji, że jeżeli będzie miał na to ochotę, może spuścić się
głęboko w jego tyłku. I to było coś, z czego Derek zamierzał skwapliwie
skorzystać, teraz jednak czuł, jak w jego własnej dziurze pracowały już trzy
cholernie długie place, które częściej niż rzadziej dotykały jego prostaty. Wił
się pod tym dotykiem, unosił biodra i sam się nabijał, ale Stiles był tak
bardzo dobry...
— Boże, zrób to w końcu — warknął po dłuższej chwili,
sapiąc i dysząc, będąc znowu na granicy. — Stiles, błagam — wyjęczał i ten
zaśmiał się cicho, ale wyjął z niego palce, łapiąc Dereka pod udami i jeszcze
przez chwilę podziwiając to, jak jego rozciągnięte wejście otwiera się i zamyka
dla niego. — Stiles...
— Błagający alfa — mruknął. — Powinienem to nagrać.
— Następnym razem — sapnął Derek, bo cholera jasna,
ale potrzebował już Steilsa w sobie.
Ten spojrzał na niego zaskoczony, ale chyba zrozumiał
jego potrzebę, bo w następnej sekundzie wślizgnął się w niego bez najmniejszego
problemu. Było gładko, gorąco i ciasno, ale wciąż niewystarczająco, więc Derek
po prostu poruszył biodrami, wyrywając z siebie zduszony krzyk. Chciał dojść
znowu. Chciał poczuć, jak to jest, kiedy drugi mutant pieprzy go z całych sił i
sprawdzić, czy rzeczywiście różnica będzie tak duża.
Stiles westchnął głośno, wpatrując się w niego tak
intensywnie, że Derek czuł to spojrzenie mimo przymkniętych powiek. Jęknął
gardłowo, kiedy chłopak wycofał się powoli z jego ciała po czym pchnął do
przodu z siłą, która jednak go zaskoczyła. Otworzył oczy, patrząc na niego
intensywnie, z oczekiwaniem i pewnie prośbą, bo Stiles powtórzył ten ruch
jeszcze raz i znowu, i Derek wiedział, że jest skończony. Rytm był
niewystarczający, zbyt powolny i prawdę mówiąc, szczerze podziwiał drugiego
omegę, że ten jeszcze się nie spuścił, bo on sam miał już pierwszą rundę za
sobą, a jego fiut stał teraz niemal na baczność, wstrząsany co chwilę drobnymi
spazmami, jakby już w tej chwili próbował wyrzucić z siebie kolejny ładunek.
— Szybciej — poprosił i chociaż na ogół nie był
wyjątkowo rozgadany, teraz czuł się kompletnie zredukowany. Jakby jego umysł
wziął wolne i zrobił miejsce temu jednemu nadprogramowemu chromosomowi. —
Stiles, szybciej — powtórzył, bo jego parter najwyraźniej też był w swoim
własnym świecie, skoro nie reagował na jego błagania.
Prawie zakrztusił się przyjemnością, kiedy chłopak w
końcu przyspieszył swoje ruchy, unosząc się nieco na kolanach i wchodząc w
niego pod innym kątem. Boże, mógłby zostać w tej pozycji, skoro Stiles okazał
się tak dobry. Każde kolejne pchnięcie, każdy ruch chłopaka rozpalały go coraz
mocniej. Miał wrażenie, że te pchnięcia są jak zderzenie Titanica z górą
lodową, za każdym razem tak samo silne, tak samo niespodziewane, mimo, że
weszli już w stały rytm, w którym ciało uderzało o ciało, a mlaszczący dźwięk,
który pojawiał się, kiedy jednak Stiles postanowił na chwilę opuścić jego
dziurę, tylko bardziej go podniecał.
I naprawdę nie wiedział, ile to wszystko trwało, ale
kiedy w końcu poczuł, jak chłopak zamiera na krótką chwilę, dociekając się do
niego tak mocno, że aż bolało, podążył za nim, nawet się nad tym nie
zastanawiając. Był zaspokojony, szczęśliwy i wypieprzony z wszelkich myśli.
Czuł, jak Stiles się na nim układa, jak przesuwa palcami po jego spoconych
włosach i całuje jego suche usta.
— Boże, było doskonale — przyznał, powiększając tym
stwierdzeniem uśmiech na twarzy Stilesa.
— Musimy się wykąpać — mruknął chłopak i Derek skinął
głową, ale po prostu przyciągnął go do siebie bardziej, wpijając się zachłannie
w jego usta.
— Najpierw sen. Potem prysznic — uznał, nie przejmując
się zbytnio wyciekającą z niego spermą. Ani swoją własną, która teraz była
rozmazana na brzuchach i torsach ich obu. — A potem chcę spróbować tego —
dodał, podążając dłonią pomiędzy pośladki chłopaka i bez zbędnego skrępowania
masując jego dziurkę.
Stiles odetchnął głośniej i wygiął się do tego dotyku,
więc Derek wsunął w niego sam opuszek i pomasował przez chwilę.
— Śpij — mruknął zaraz po tym. — Bo mam zamiar
wyciągnąć z tej nocy tak dużo, jak się da.
Matko, to było tak cholernie gorące, że szok! Nie będę się wdawać w szczegóły, ale kobieto Ty masz normalnie talent z chęcią przeczytam każdą książkę, która wyjdzie spod Twojego pióra :).
OdpowiedzUsuńWkurzają mnie stereotypy, tak jak Derek tutaj rozmyślał o tych stronach internetowych, mnie denerwuje to samo. Wezmą na podstawie jednej, dwóch osób kogoś opiszą, a później wszyscy inni, którzy myślą i zachowują się inaczej muszą wpasować się w ten opis, bo jeden boss (w Twoim przypadku alfa), uważa że tak powinni się zachowywać wszyscy. Odstrzelałabym każdego jednego za takie myślenie!
Zastanawia mnie tylko czemu Derek nie powiedział Stilesowi, że też jest Omegą?
;*
Hej,
OdpowiedzUsuńciekawe jak to dalej się rozwinie, Stilles wziął Dereka za alfe, ciekawa jestem reakcji jak pozna prawdę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia