Draco siedział w swoim pokoju, czekając na przyjście Rafaela.
Od kilku dni zastanawiał się, w wyniku czego, Potter tak naprawdę zmienił
strony. Bo fakt, że był w jakimś związku z Voldemortem, musiał być jedynie skutkiem
owej zmiany. Kuzyn nie chciał mu nic powiedzieć, a ojca bał się zapytać. Nie
ulegało wątpliwości, że rodzice byli ostatnio szczęśliwsi i jakby mniej
zestresowani. Jakby poznanie prawdy sprawiło, że ponownie wierzą w to, co
robili od wielu lat.
I była jeszcze kwestia samego Złotego Chłopca, czy raczej
jego zachowania podczas ich ostatniego spotkania. Sam przed sobą musiał
przyznać, że chłopak był gorący i działał na niego zdecydowanie zbyt mocno.
Nigdy nie oceniał go w takich kategoriach, ale najwyraźniej i na to nadszedł
czas.
— Draco? — Rafael pomachał blondynowi dłonią przed twarzą,
chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. — O czym myślisz?
— O Potterze — mruknął.
— Czemu mnie to nie dziwi? — zapytał sam siebie, siadając
obok Malfoya na łóżku i krzyżując stopy w kostkach. — I do jakich wniosków doszedłeś?
— Powiedz mi — burknął. — Powiedz mi, dlaczego on odsunął się
od Dumbledore’a?
— Przecież doszliście do jakiegoś porozumienia — zbył go
ostrożnie. — Nie mogę ci powiedzieć.
— Ale nie rozumiem — warknął Draco. — Kto normalny pieprzyłby
się z mordercą własnych rodziców? Już nie mówiąc o wspieraniu jego strony w
wojnie. Złoty Gryfiak może i jest szalony, ale nawet jego szaleństwo ma
granice.
Lestrange westchnął cicho i ułożył się wygodniej, jedną rękę
zarzucając ponad głowę, a drugą zasłaniając oczy. Zabroniono mu opowiadać
kuzynowi o tym, co zobaczył we wspomnieniach Czarnego Pana, ale jeżeli zdradzi
tylko trochę, nie powinno być problemów. Chyba.
Draco, widząc wahanie Rafaela, pochylił się lekko nad jego
ciałem, dłonią rozsuwając sczepione ze sobą palce, zasłaniające ogromne oczy.
Chłopak uchylił powieki, a widząc twarz blondyna tak blisko swojej aż jęknął
cicho. Malfoy patrzył, jak zahipnotyzowany na zmieniający się powoli wyraz jego
twarzy. Z niepewnej stawała się powoli otwarta, na ustach pojawił się niewielki
uśmiech, a źrenice zwęziły się lekko, jakby oceniając zamiary Ślizgona.
— Powiedz — szepnął znowu.
Rafael w ułamku sekundy uniósł dłoń i pogładził Malfoya po
alabastrowym policzku. Jego ruchy były spokojne, choć pewne. Jakby oswajał
zwierzę, które w każdej chwili może się spłoszyć i uciec. Draco patrzył teraz
na niego z dziwnym dystansem i jakąś obawą, które nie spodobały się chłopakowi.
Wplótł więc palce w jego jasne włosy, ściskając je silnie i odchylając jego
głowę nieco do tyłu, czym wywołał cichy okrzyk bólu.
— Rafael, do cholery! — warknął.
Ciemnowłosy zaśmiał się krótko i przyciągnął Ślizgona do nieco
brutalnego pocałunku. Ten wyrywał się przez chwilę, próbując uciec od jego ust,
w końcu poddając się i rozchylając nieznacznie wargi. To już druga taka
sytuacja w przeciągu kilku dni i chłopak zaczął się zastanawiać, czy inni
postrzegają go jako kogoś słabego, skoro najwyraźniej nie robią sobie nic z
jego protestów, biorąc od niego to, czego w danej chwili chcą.
Lestrange jęknął z aprobatą, kiedy Draco poddał się jego
działaniom, choć nie szczególnie spodobała mu się bierność blondyna. Wolałby,
żeby walczył. Wolałby, żeby oddał mu pocałunek, albo chociaż strzelił mu za
takie zachowanie w twarz. Nie oczekiwał od niego uległości. Uległość była nudna,
przynajmniej na tym etapie zdobywania. A Rafael był zdobywcą. I to zdobywca,
który zamierzał ujarzmić smoka, kryjącego się gdzieś w duszy kuzyna. Draco
jeszcze będzie jego i to na warunkach, które on będzie dyktował.
— Czarny Pan nie zabił rodziców Harry’ego — mruknął po
chwili, odsuwając od siebie Draco i wstając pospiesznie z łóżka. — Zrobili to
ludzie Dumbledore’a — dodał jeszcze, kiedy zatrzaskiwał za sobą drzwi.
Malfoy otworzył w zdziwieniu usta, zastanawiając się, czy
bardziej zdziwiły go słowa kuzyna, czy raczej jego zachowanie.
I co niby miał
znaczyć ten pocałunek?
Wpatrywał się w drzwi pokoju, machając przecząco głową. Jak
niby do tego doszło, że w oczach innych stał się kimś, kogo można tak łatwo
zbyć? I jak on teraz spojrzy chłopakowi w oczy? Szczególnie, że Lestrange wcale
nie wydawał się zadowolony wychodząc stąd. Nie, żeby Draco chciał go zadowolić,
ale jego ego i jego duma domagały się jakiejś pozytywnej reakcji. W końcu to
nie on całował, więc byłoby miło, gdyby Rafael chociaż uśmiechnął się po
wszystkim, a nie po prostu wyszedł, zostawiając go skołowanego i niepewnego.
Już całkowicie pomijając fakt, ze byli rodziną, Malfoy nie uważał się za osobę,
którą można tak potraktować i odejść. Już wystarczyło mu upokorzenie, które
czuł po spotkaniu z Potterem. Rafael naprawdę nie powinien wzbudzać w nim
podobnych odczuć.
*****
Harry oderwał się w końcu od Remusa i rozlał Ognistej do
dwóch szklanek. Zanim jednak zdążył się odezwać, drzwi do pokoju otworzyły się
i przeszedł przez nie Tom, a zaraz za nim Severus. Lupin warknął i poderwał się
ze swojego miejsca, stając w pozycji gotowej do ataku i zasłaniając ciałem
Gryfona. Voldemort popatrzył na niego z rozbawieniem, unosząc do góry jedną
brew, a Snape prychnął cicho, omijając obu i lewitując kolejne naczynia na
stół. Potter patrzył na dwóch czarodziei, nie bardzo wiedząc, jak zareagować.
Riddle nie wykazał, jak dotąd, żadnych oznak zniecierpliwienia, więc chłopak
miał nadzieję, że Remus się opanuje i nie zrobi niczego głupiego.
Wilkołak rzeczywiście po kilku chwilach wziął głęboki oddech
i stanął prosto, nie spuszczając jednak wzroku i wciąż wpatrując się w Toma.
— Czy wiesz, że masz zdrajcę w swoich szeregach? — zapytał
spokojnie.
Czarny Pan drgnął wyraźnie i spojrzał pytająco na kochanka. Ten
tylko kiwnął smętnie głową, upijając łyk alkoholu.
— Już wiem, dlaczego Belli nie udało się porozmawiać z
Szyszymorami — mruknął. — Była w tym czasie zajęta pertraktacją z Greybackiem.
— Słucham? — warknął niezadowolony, podchodząc o krok do
Lupina.
— Nie podobają jej się twoje rozkazy dotyczące Harry’ego —
wyjaśnił mężczyzna, wyraźnie zmęczonym głosem. — Ale poza tym, namawiała go jednak
do przyłączenia się do ciebie. Obiecała mu kilka rzeczy, o których przed
momentem przekonałem się, że ty byś nie obiecał. I pragnie w zamian cichej
śmierci syna moich przyjaciół — dokończył, wskazując ręką na Gryfona.
Tom burknął cicho, wychylając całą szklankę whisky na jeden
raz. Bellatrix zawsze była mu wierna i tego, co teraz robiła też do końca
zdradą nazwać nie można było. Prędzej zemstą za torturowanie jej przed kilkoma
miesiącami. Nie zmieniało to jednak faktu, że działała przeciwko jego rozkazom,
a za to musiała spotkać ją kolejna kara.
— Skąd o tym wiecie?
Harry opowiedział pokrótce przebieg dzisiejszego spotkania, a
Remus dodał kilka słów od siebie. On, jako wysłannik dyrektora Hogwartu także
musiał dokładnie orientować się w planach Alfy. Jeszcze wczoraj był przekonany,
że jego działania przyniosą upragniony pokój i zakończenie tej wojny. Jednak
obecnie był pewien, że jeśli owa wojna skończy się wygraną Albusa, nie wyniknie
z tego nic dobrego.
— Nie będę dla ciebie zabijał — zaznaczył, znów patrzą na
Voldemorta.
— Nikt tego od ciebie nie wymaga, Lupin.
— A co z Harrym? — zapytał cicho.
— To jego wybór. Do niczego go nie zmuszam.
Chłopak skinął lekko, pamiętając jednak, że na przyszły
tydzień zaplanowali atak, w którym obiecał sobie, że weźmie udział. Remus nie
musiał jednak o tym wiedzieć. To będzie jego pierwszy atak, ale naprawdę
uważał, że przyszedł czas na to, żeby zacząć działać, a nie tylko siedzieć z
założonymi rękoma. Tom nauczył go, jak walczyć. Nauczył, jak zwyciężać.
Severus przysłuchiwał się z zaciekawieniem nowinkom, które
przyniósł wilkołak. Był zdziwiony, jak społeczność tych stworzeń jest
podzielona, mimo, że właściwie wszyscy chcą przyłączyć się do Czarnego Pana.
— Lupin, przyjdź w poniedziałek na zebranie śmierciożerców —
mruknął w końcu Snape, a trzy pary oczu spoczęły na nim, wpatrując się z
niedowierzaniem. — Wiem, że to nie ja powinienem cię zapraszać — burknął,
machając niedbale dłonią w kierunku Riddle’a. — Ale uważam, że to dobry pomysł.
Będziesz w szacie i masce, więc nikt cię nie pozna. Na głównym spotkaniu
staniesz obok mnie, co zaniepokoi większość zebranych, bo naprawdę mało osób
dołącza do Wewnętrznego Kręgu. W naszym kameralnym gronie, Tom przedstawi cię,
jako swojego zaufanego szpiega wśród wilkołaków — wyjaśniał, a pozostali
patrzyli coraz bardziej nieufnie. — Och! — warknął po chwili. — Chcę zobaczyć
reakcję Belli. Jeżeli dobrze to rozegramy istnieje możliwość, że się przyzna,
jeżeli tego nie zrobi… No cóż, tutaj decyzja będzie należała do ciebie, Tom.
Wiem, że nie chcesz jej zabijać — dodał ciszej, wzruszając ramionami.
— Nie chcę, masz rację.
Harry zastanowił się chwilę, czy przedstawienie Lupina
Malfoyom i Lestrange’om będzie dobrym pomysłem, czy lepiej zachować jego
tożsamość ukrytą. O ile o dorosłych się nie obawiał, o tyle Draco nadal
stanowił pewien problem i dawanie mu zbyt dużej ilości informacji na jeden raz,
mogłoby zakończyć się kolejną katastrofą. Poza tym Ślizgon nadal nie znał
treści prawdziwej przepowiedni, ale akurat to będzie musiał omówić z Rafaelem.
Chłopak wprowadzi go we wszystko bezboleśnie i powoli, dzięki czemu blondyn nie
wyskoczy znowu z czymś głupim.
— Będziemy dopracowywać atak — przypomniał Czarny Pan. — Jesteś
pewien, że chcesz być tego świadkiem? — zwrócił się do wilkołaka.
Lupin przełknął głośno i zerknął niepewnie na Harry’ego, ale
ten był pogrążony we własnych myślach. Mężczyzna przytaknął więc szybko, a po
kilku minutach w komnacie pojawiła się Skrzeczka i podała mu mały medalion z
uroborosem.
— To świstoklik — powiedział Tom. — Przeniesie cię
bezpośrednio do tego pokoju. Tu jest najbezpieczniej, bo szansa na to, że
spotkasz tu kogoś poza Harrym albo mną jest minimalna. W tamtej szafie
znajdziesz szaty i maskę — mruknął, machając różdżka, a jedne z drzwi otworzyły
się, ukazując obszerna garderobę. — Nie wychodź stąd bez nich — dodał ostro.
— W razie potrzeby wezwij Skrzeczkę, ona nas powiadomi, albo
zaprowadzi cię na spotkanie. Zebranie w poniedziałek o dwudziestej pierwszej.
Nie spóźnij się, proszę. — nakazał Gryfon.
Wilkołak ponownie skinął i aportował się wraz z Severusem,
zostawiając Złotego Chłopca z Voldemortem.
— Jesteś pewien, że Lupin nie będzie robił problemów? —
zapytał starszy mężczyzna, przyciągając chłopaka do siebie.
— Nie będzie — burknął Potter. — Cieszę się, że jest po mojej
stronie.
Zaśmiał się głośno, popychając Riddle’a na kanapę i
usadawiając się na jego kolanach. Polizał linię jego szczęki, mrucząc przy tym
cicho.
— Zastanawiam się, jak zareaguje na widok Charliego i
bliźniaków.
— Nie powiedziałeś mu?
— Wszystko w swoim czasie — burknął. — Chcę, żeby oni też
zostali na spotkaniu Wewnętrznego Kręgu.
— Co znowu knujesz, dzieciaku?
— Świstoklik ma zaklęcie zabezpieczające, które przeniesie go
tu związanego, jeśli wyjawi komuś prawdę — szepnął, ocierając się lekko o
krocze mężczyzny. — Muszę mieć pewność, Tom. Po zdradzie Rona i Hermiony, nie
jestem w stanie nikomu zaufać w stu procentach.
Lord parsknął cicho, kręcąc niedowierzająco głową. Ne
pomyślałby, że chłopak rzuci tę klątwę na wisiorek. Co prawda sam chciał to
zrobić, ale najwyraźniej Potter nie potrzebował już prowadzenia za rączkę. I
dobrze. W końcu nie po to go szkolił, żeby dzieciak na każdym kroku oczekiwał
od niego pomocy i wsparcia.
— Co zrobimy z Bellatrix?
— Nie jestem jeszcze pewien — mruknął Czarny Pan.
— Dobrze. Zobaczymy na spotkaniu.
Harry zszedł ze swojego partnera i odsunął się kilka kroków.
Niespiesznie sięgnął dłońmi do zapięcia swojej szaty, której nie zdążył zdjąć
po naradzie wilkołaków i zaczął rozpinać guziki. Kiedy czarny materiał zsunął
się miękko na podłogę, chłopak sięgnął po guziki szarej koszuli. Tom przyglądał
mu się z przymrużonymi oczyma. Ładnie zarysowane mięśnie wyłaniały się powoli
spod warstw ubrań, których Potter sukcesywnie się pozbywał. Po kilku minutach
stał zupełnie nagi, a jego kochanek chciwie pochłaniał jego obraz. Niewątpliwie
ciało Gryfona zmieniło się diametralnie w ciągu ostatniego roku. Po
zaniedbanym, niedożywionym dziecku nie został nawet najmniejszy ślad. Teraz
stał przed nim młody mężczyzna, którego zielone oczy przewiercały mu duszę i
nie pozwalały oderwać od niego wzroku.
Harry machnął różdżką, przywołując do siebie najbliżej
stojące krzesło i usiadł na nim, lekko zapierając się o drewniane oparcie.
Szeroko rozstawione nogi i stopy oparte na owalnej łączynie, pozwalały
mężczyźnie dokładnie obserwować jego ruchy. A było, co obserwować. Potter
odchylił głowę w tył, przygryzając nieuważnie dolną wargę. Palcami prawej ręki
wyznaczał szlak od szczęki, przez szyję, obojczyki, zatrzymując się na
wysokości mostka i przesuwając je po chwili na sutek, który ścisnął
nieznacznie, żeby po chwili potrzeć z zapałem. Jęknął przy tym cicho, a z wargi
pociekła mała strużka krwi, którą zlizał pospiesznie. Druga dłoń zsunęła się
niżej i objęła, sztywniejącego już, penisa. Potarł lekko główkę i w boleśnie
powolnych ruchach zaczął przesuwać dłonią w górę i w dół. Jego erekcja szybko
stawała się dobrze widoczna, kiedy chłodne powietrze rywalizowało o pierwszeństwo
z ciepłymi palcami. Po kilku minutach rozsunął jeszcze szerzej nogi, a druga
dłoń powędrowała do ciężkich jąder, by sekundy później obwieść delikatnie anus.
Potter jęknął ponownie, kiedy pierwszy palec pokonał pierścień mięśni i
wślizgnął się do jego ciała, rozciągając go i przygotowując na przyjęcie czegoś
większego.
Tom nie odrywał od niego spojrzenia swoich czekoladowych oczu,
które zaszły teraz mgiełką pożądania. Chciał go takiego odsłoniętego i
wyuzdanego. Chciał chłopaka, który przez wiele lat był jego utrapieniem, a
teraz pokazywał mu prawdziwego siebie. Przełknął ciężko, kiedy trzeci palec
zanurzył się w odbycie Gryfona. Świadomość, że robił to dla niego, że to dla
niego przygotowywał swoje ciało, pozwalając się przy tym obserwować, działała na
niego niezwykle stymulująco. Ale nie zamierzał nic robić. Nie zamierzał ulec.
Jeżeli dzieciak czegoś chciał, musiał o to prosić. I rzeczywiście, chwilę
później jęk, który wydał z siebie Wybraniec mógł być tylko prośbą. Może nawet
błaganiem. Na jego ciele perliły się już drobne krople potu, a twarz i tors
pokryły się rumieńcem. Ridlle podszedł do niego spokojnie, transmutując
krzesło, na którym siedział, w niski stoliczek i przesuwając dłonią po
odsłoniętym ciele, od długiej szyi, po rozedrgane uda. Rozpiął zamek spodni i
szarpnął za dłoń, której palce tkwiły w ciele nastolatka. Harry sapnął głośno i
skrzywił się lekko, ale kiedy poczuł usta kochanka na swoich, zamruczał z
aprobatą. Tom wszedł w niego bez zbędnego pośpiechu, rozkoszując się, wciąż
niesamowicie ciasnym wnętrzem.
— Nigdy mnie nie opuszczaj — szepnął Gryfon.
— Nie mam zamiaru.
— Nigdy nie pozwól mnie skrzywdzić — dodał nieco głośniej,
kiedy mężczyzna wsunął się do końca, uderzając jądrami o jego pośladki i
wycofał szybko, żeby powtórzyć ten ruch.
— Nie pozwolę — odparł, schylając się po pocałunek.
— Jeżeli sprowadzisz mnie kiedyś do roli swojej zabawki,
wypełnię słowa przepowiedni — mruknął chwilę po tym, jak Tom uderzył w jego
prostatę, wyrywając tym głośny krzyk rozkoszy z jego gardła.
— Nie zrobię tego — warknął nieuważnie, czując, jak mięśnie
Złotego Chłopca zaciskają się na jego członku, a biaława, lepka sperma osiada na
brzuchach ich obu.
Voldemort skończył chwile po kochanku i opadał wykończony na
młode ciało pod sobą, nie zauważając oplatających ich jasnych wstęg magii.
Harry uśmiechnął się kącikiem ust, obejmując mężczyznę ramionami i składając
małe pocałunki na jego przymkniętych powiekach. Nie wypuścił go, dopóki
zgromadzona wokół nich energia, nie przestała pulsować, by ostatecznie zniknąć
w małym rozbłysku. Przyciągnął jeszcze Riddle’a do namiętnego pocałunku,
zastanawiając się, czy kiedykolwiek będzie musiał wykorzystać przysięgę, którą
nieświadomie złożył jego partner. Nie miał zamiaru być znowu wykorzystany, a
skoro to właśnie tu znalazł dom, i to właśnie ten człowiek nauczył go, jak być
silnym, nie da sobie wyrwać owej siły z rąk. Chciał wierzyć w Toma. Chciał
wierzyć w to, co ich łączyło, ale jego życie zbyt często okazywało się
kłamstwem, żeby tak bezkompromisowo przyjąć fakt, że los jest mu teraz
przychylny.
Dobrze mnie wyszkoliłeś, kochanie, pomyślał, głaskając
mężczyznę po plecach. Jeżeli mnie oszukasz, z najbardziej oddanej ci osoby,
stanę się twoim największym wrogiem…
-I-I-I-
Lau~ Draco jest naiwny:) Jeszcze to pociągnę, może w następnej części. I, ach... prawda, że zazdrosny Tom jest słodziutki:) Aż się śmiać chce...
black663 och, Harry stał się cholernie ślizgoński, ale miał dobrego nauczyciela... Własnie się zastanawiam nad zeswatanie Seva i Remusa, zobaczymy. Albus w dziewiątym rozdziale.
Seth w wakacje, krótko po urodzinach Harry'ego i Dumbledore zauważył. Wszystko jest w pierwszym rozdziale:) Ach, po tej nowej, ciemnej stronie to my juz mamy kilku sojuszników. Ale o tym bedzie póżniej.
Miki Tom był dziś wyjątkowo łaskawy i nie zlitował się nad wszystkimi. Jak ma takie cialo do swojej dyspozycji, to nie chodzi ciagle wściekły na cały świat:P I dziękuje za życzenia!
Caathy to dla Ciebie sie pospieszyłam z tym rozdziałem! Mam nadzieje, że znośny, bo pisany pod presja czasu. Ach, i co? Zaskoczyłam:D?
K niom, Harry taki wredny bachor, niewiele sie zmienił, tylko teraz wie, jak wykorzystać swoje zdolności:P
Ruda hihi, rozmowa z teściami. Ciekawe porównanie musze przyznać:P
Spojrzenie Zabójcy ach, wiec jest i ciąg dalszy:) Jutro będzie Zapomnieć i w końcu szczegóły Traktay:) Jestem wredna, wiem:*
Och, cieszę się bardzo;D I przepraszam za presję;) Rozdział genialny. Zgadzam się z Rafaelem.. Uległy Malfoy, to nie jest Malfoy;p Draco powinien się stawiać (co też robił);p, walczyć lub ewentualnie (co by mnie bardziej ucieszyło:D ) odpowiedzieć z równą pasją, ale sama widzę, że to troszku za wcześnie i przed panem Lestrange długa droga;] W sumie nie mogę się tego doczekać;)) Cieszę się, że Lupin jednak zdecydował się stać po stronie Pottera, strona Dumbledore'a jest przereklamowana:D Ojć, ucieszyłabym się z ukarania Belli. Chociaż jestem za "ciemną stroną" to nie trawię jej za bardzo. Miła Bella to nie Bella:D A scena końcowa.. Normalnie mrauu;D Potty jest chooolernie gorący, nie dziwię się Tomowi. Wyszkolił z niego prawdziwego Ślizgona, nieźle zakamuflowana przysięga. Ciekawe czy kiedykolwiek będzie dane z niej skorzystać? :)
OdpowiedzUsuńNo nic, mam nadzieję, że mnie zaskoczysz;]
Pozdrawiam i weny życzę;))
Caathy.x1
Oh yeah! Nowy rozdział, cudowny rozdział :D
OdpowiedzUsuńLubię uległego Malfoy`a... JEst wtedy słodki i zagubiony, ale powinien trochę walczyć z Rafaelem!
Cieszę się, że Remus zgodził się przejść na ciemna stronę, która aż taka ciemna nie jest :D Myśl dalej o zeswataniu Remusa z Sevem!!!! To jest bardzo seksowny pomysł :)
Nie powiem, nauczyciel HArry`ego zrobił całkiem dobrą robotę, wydobywając na wierzch jego ślizgońskie cechy :D Tom na pewno nie narzeka...
Serio Charlie i Bliźniaki są po stronie Harry`ego?!?!?! Dumbedora szlak trafi gdy się dowie :D Czekam na Dumbiego w 9 rozdziale.
życzę ogromnej ilości weny i pozdrawiam :)
*.* Ja ...Na końcu padłam.GENIUSZ po prostu.Tak by te way to Harry jest świetnie stworzony w tym opowiadaniu.Nie jest tylko buntującym się dzieciakiem nie mającym nic do powiedzenia.Wykreowałaś go całkiem realistycznie,tak jak i Toma.Dzięki ci za to xD Tak samo dziękuje ci za ten rozdział ,który (WRESZCIE) dodasz xD Nie mogę się doczekać !Pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńŚwietnie, naprawdę Świetnie :) Uwielbiam Harryego i Toma razem. Och, i Harruś jako przebiegły ślizgon. Uwielbiam. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńKaraka
Harry zachował się iście ślizgońsko. Podoba mi się to. zastanawia mnie czy będzie musiał skorzystać z tej przysięgi? a za razem ciekawi mnie co będzie dalej.A za razem ciekawi mnie co zrobi Draco i jak będzie się dogadywał z Harrym ?
OdpowiedzUsuńŻycze dużo weny.
Ruda
Kocham twoje opowiadanie! :D Pomysl i styl pisania.. W tym rozdziale urzekl mnie ten kontrast w Harrym. Podczas seksu jest na dole, co glownie kojarzy sie z ulegloscia, a tu odebralam to tak, jakby "pozwalal" Tomowi na przejecie dominacji. Ukazalas go jak kogos wyzszego , wazniejszego w tym zwiazku. I co z tego ze pozniej wlasciwie oswiadcza ze jest swpjemu kochankowi oddany.. Dalej zrobil na mnie wrazenie ten slizgonski plan :D
OdpowiedzUsuńMam tylko taka prosbe. Moglabys wstawiac rozdzialy opowiadan rowniez na fanfiction.net ? Bo ja zazwyczaj czytam opo na telefonie a ram nie dziala mi strona blogspot.com, chyba ze nie trzeba potwierdzac ze jest sie pelnoletnim czy cos takiego. Niestety ty masz to.
Napawde ekstra. W sumie nie tylko to twoje opo jest ekstra;) czytalam tez na przyklad sokola. Tez jest swietne, ale to jest fajniejsze ;p
to jest świetne genialne świetne i jeszcze raz genialne ubóstwiam Harrego w ślizgońskim wydaniu wymusił na Tomie przysięgę po prostu piękne:)
OdpowiedzUsuńmiki
Najserdeczniejsze życzenia szczęścia, zdrowia
OdpowiedzUsuńoraz wszelkiej pomyślności w Nowym 2013 Roku!
Powróciłam.
OdpowiedzUsuńFerie, święta, sylwester, Nowy Rok mnie pochłonęły, a w ten weekend złapałam grypę, fuck jea xD
Obiecuję jednak, że nadrobię wszystko.
A co do tego rozdziału.
Harry mnie rozwalił. Nie ma co, Tom stworzył małego potwora. Od razu mi się przypomina pewien motyw z mojego starego opowiadania. W teorii to Harry trzyma na smyczy Toma, by nikomu nic nie zrobił, ale tak naprawdę silniejszy jest Harry xD Nie wiem czy dobrze rozgryzłam oczywiście.
Rafael jest napalony na Draco jak sto dwa. I ten Draco, niewinny niczym orleańska dziewica. Trochę mi to do niego nie pasuje, że przełknę. Mam nadzieję, że przetransformujesz go z tego palanta w prawdziwego Malfoya^^.
Poza tym, rozmyślenia Draco "Czy każdy uważa mnie za tak słabego?" Haha. Tak Draco, patrząc na ciebie widzę jak leżysz i kwiczysz, prosząc o więcej. Hahaha... Nie przejmuj się moim poczuciem humoru, wciąż jestem na antybiotykach ;DD
Próbuję podbić świat, szukam podwładnych. Dobra płaca, darmowa kawa xDD
Znad krzaczastych brwi,
Lau~
Hej;-)
OdpowiedzUsuńTwojego bloga śledzę już od jakiegoś czasu. I muszę powiedzieć że jestem pod ogromnym wrażeniem. Piszesz świetnie. Każde z twoich opowiadań ma coś w sobie co sprawia że czytelnik śledząc losy bohaterów utożsamia się z nimi.
Z niecierpliwością czekam na next i pozdrawiam
Teraz trochę krócej :) Czyta się lepiej niż Sokoła, pewnie to dzięki nie tak rozbudowanym opisom. Tom na początku wydał mi się strasznie ugodowy, dobrze, że mi się tylko wydawało. Harry dobrze zrobił zabezpeczając się przysięgą. Draco i kuzyn... nie oszukujmy się, kazirodctwo (nawet jak dalsze) pociąga przynajmniej dwie trzecie czytelniczek. Zastanawiałam czy planujesz coś dla Severusa i Remusa. Pewnie muszą ze sobą słodko wyglądać :>
OdpowiedzUsuńCzekam ze zniecierpliwością aż opowiadanie znowu ruszy. Weny!
Grry. Koniec września a nowego rozdziału nadal nie ma. :( szkoda bo opowiadanie bardzo ciekawe. Nie mogę już się doczekać by przekonać się jak rozprawiwszy się z Bella :) a tak jakoś mi jej nie szkoda. Dużo weny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Faustii
Eh, czytam po raz kolejny, jednak teraz decyduje sie skomenować... Wspaniałe. Harry jet taki Ślizgoński ( to twoja wina Tom :p )
OdpowiedzUsuńDraco taki piękny, taki uległy... Powinien walczyć z Rafaelem moim zdaniem.
Ciesze się że Lupin przeszedł na ciemną stronę mocy. Bliźniaki i Charlie też xD
Ta przysięga... Nie zdziwie się jeśli Tom się zorientował. W końcu to Czarny Pan najpotężniejszy czarnoksiężnik naszych czasów. Po prostu pozwolił na to Harry'emu wiedząc że jej nie złamie.
Pozostaję mi zapytać czy bedziesz pisać Prawdziwą Przepowiednie dalej... Chciałałabym baaardzo zobaczyć resztę tej historii. Dowiedzieć się więcej o zdradzie Granger i Weasley'a. O prawdziwej przepowiedni....
Cóż pozdrawiam i życzę weny!!
Witam,
OdpowiedzUsuńRemus jest juz po ich stronie już, och Tom złożył Harremu nieświadomie przysięgę, mam nadzieję, że jej nie złamie jednak...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńTom złożył nieswiadomie Harremu przysięgę mam nadzieję, że jej nie złami, Remus już jest po ich stronie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hej,
OdpowiedzUsuńpiękne, Tom złożył nieświadomie Harremu przysięgę wieczystą, mam nadzieję, że jej nie złamie, no i Remus już jest po ich stronie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga