wtorek, 25 września 2012

Jestem pewien



Tytuł: Jestem pewien
Autor: justusia7850
Pairing: HP/SS
Raiting: +12
Ostrzeżenia: m-preg
Wszystkie postacie należą do J.K.R., a ja nie czerpię z tego opowiadania żadnych korzyści.


 Jestem pewien
Harry biegł od samej wieży Gryffindoru, rozpychając po drodze nielicznych uczniów. Jego wściekła mina sugerowała, co inteligentniejszym Hogwartczykom, że należy odsunąć się jak najdalej i najlepiej o nic nie pytać. Za Złotym Chłopcem próbowała nadążyć nadal wstrząśnięta Hermiona, a posępny Ron podążał ponuro za dwójką przyjaciół.
— Zabiję! — warknął Potter wpadając jak burza do Wielkiej Sali.
Wszyscy patrzyli z zainteresowaniem, jak nastolatek maszeruje sztywno pomiędzy stołami.
— Dyrektorze? — zaczął głośno. — Czy pełnoletni uczeń Hogwartu może wziąć ślub?
Dumbledore zachłysnął się sokiem, który właśnie pił i zamrugał zdziwiony, podczas gdy w pomieszczeniu zapadła niczym niezmącona cisza.
— Harry… Czy jest jakiś konkretny powód, dla którego o to pytasz?
— Tak, proszę pana.
Staruszek uniósł pytająco brwi, gdy pozostała dwójka Złotego Tria stanęła po bokach Wybrańca.
— Jaki, mój drogi?
— Och! Czy zechce pan poprowadzić uroczystość moich zaślubin? — zapytał na pozór spokojnym głosem. — Powiedzmy, szóstego maja?
— Potter! — syknął niebezpiecznie Snape, kiedy dyrektor, wciąż w szoku, skinął głową.
— Potter? — mruknął ze złością w oczach nastolatek. — Potter? Co się stało z… — Hermiona uspokajająco dotknęła jego ramienia i choć zrzucił jej dłoń, nie dokończył zdania. — Właściwie, to nie ważne.
W Wielkiej Sali zgromadzili się już chyba wszyscy mieszkańcy zamku. Ciche rozmowy rozbrzmiewały przy każdym stole, a uczniowie zastanawiali się, kim jest wybranka Gryfona i co mogło go tak rozwścieczyć.
— Drodzy państwo — zwrócił się do kadry nauczycielskiej. — Oczywiście wszystkich was serdecznie zapraszam.
Kiedy szepty za jego plecami stały się nieskładnym, skrzecząco – piszczącym brzęczeniem, Harry odwrócił się, wziął głęboki wdech i uciszył zebranych.
— Wy także jesteście zaproszeni. Bez wyjątków. Oficjalne zaproszenia dostaniecie najpóźniej za tydzień.
Draco prychnął głośno i podniósł się ze swojego miejsca.
— Potter, dlaczego uważasz, że chciałbym wziąć udział w twoim ślubie?
— Zapewniam cię, że akurat ty weźmiesz w nim udział na pewno — odpowiedział, śmiejąc się niekontrolowanie.
— Potter! — ponownie warknął mistrz eliksirów. — Co ty wyrabiasz, durny bachorze?
— Zamknij się, Severusie Snape! — krzyknął Harry, wywołując zdziwione sapnięcia. — Po prostu się zamknij — dodał ciszej, powoli się do niego odwracając. — I ciesz się, że jeszcze żyjesz, bo idąc tu, chciałem cię tylko zabić.
— Kumplu, wyluzuj — wtrącił się cicho Ron, łapiąc go ostrożnie za łokieć. — Jego śmierć nie jest teraz najlepszym rozwiązaniem…
Po tym stwierdzeniu niemal wszyscy utkwili niedowierzające spojrzenia w rudzielcu. Zarówno uczniowie, jak i nauczyciele wiedzieli o ciągłych kłótniach i wzajemnej nienawiści tej dwójki. Fakt, że Weasley bronił teraz Snape’a, nawet w tak zawoalowany sposób, był niepokojąco dziwny.
— Może jednak śmierć byłaby dobra — burknęła z tak niepodobnym do niej, wrednym grymasem Hermiona. — W końcu jesteś bohaterem wojennym, Złotym Chłopcem, Wybawicielem Czarodziejskiego Świata — mówiła kpiąco. — Nie sądzę, żeby odważyli się zamknąć cię w Azkabanie za zamordowanie kogokolwiek, a nawet jeśli, to uciekniesz po godzinie. Nie przejmowałabym się za bardzo.
— Panno Granger! — syknął oburzona McGonagall. — Co pani sobie wyobraża, żeby…
— Harry? — przerwał jej Dumbledore. — Wybacz, ale nie rozumiemy waszego zachowania — przyznał z niepewnością w głosie.
Nastolatek wzruszył ramionami, ale jego twarz nadal wyrażała złość.
— Panie Potter — zaskrzeczał Flictwick. — Czy może nam pan powiedzieć, kim jest pańska wybranka?
Cała trójka parsknęła krótkim śmiechem, a rozbawiony Gryfon pokręcił głową.
— Harry? — wtrącił się znowu Albus. — Czy zdradzisz nam chociaż, dlaczego podjąłeś taką decyzję?
— Ja… — zaczął cicho, ale ponownie w słowo wszedł mu Severus.
— Potter! Nie sądzę, żeby twoje życie osobiste interesowało kogokolwiek na tej…
Silencio, Expeliarmus! — krzyknął chłopak, uciszając skutecznie nauczyciela. — To wszystko twoja wina i to przez ciebie musiałem przełożyć ślub o trzy miesiące, więc nie waż się nawet podważać mojej decyzji.
Uczniowie patrzyli na niego z podziwem albo wściekłością, w zależności od koloru swoich szat, a profesorowie z niedowierzaniem i lekkimi uśmiechami, które bezskutecznie próbowali zamaskować.
Snape z morderczym spojrzeniem i dłońmi zaciśniętymi w pięści okrążył stół i zmierzał w jego kierunku, ale zanim podszedł wystarczająco blisko, zatrzymała go silna bariera, wyczarowana pospiesznie przez Rona i Hermionę.
— Harry, mój drogi, mówisz, że planowałeś ślub, ale musiałeś zmienić jego datę — odezwał się cicho Dumbledore, a nastolatek potwierdził skinieniem. — Dlaczego?
— Dlaczego? — jęknął i rozejrzał się nieprzytomnie po Wielkiej Sali.
Kiedy jego wzrok spoczął na Severusie dostrzegł ciekawość i dobrze widoczny zawód, uczucie zdrady, niepewność i całkowite niezrozumienie sytuacji. Ból przeplatany wściekłością.
Daj mu szansę, pomyślał, uspokajając się.
Gryfon opuścił ramiona, przybrał spokojną, przepraszającą minę i krótkim ruchem zlikwidował ochronną tarczę. Później zdjął zaklęcie uciszające i przelewitował różdżkę Snape’a do jego dłoni.
— Harry? — powtórzył dyrektor. — Dlaczego?
— Cóż… — zaczął, patrząc prosto na mistrza eliksirów. — Będę miał dziecko.
Ciszę przerywały niekontrolowane piski i krótkie śmiechy. Od stołu Ślizgonów znów potoczyły się kpiące słowa Malfoya, ale chłopak ich nie słyszał. Liczył się tylko Severus. Nikt więcej.
— Panie Potter — mruknęła niezadowolona Minerva. — Zechce nam pan zdradzić, kim jest szczęśliwa matka?
Przyjaciele Wybrańca zaśmiali się głośno, ale zamilkli natychmiast, kiedy niespodziewanie dla pozostałych odezwał się Snape.
— Jesteś pewien? — szepnął przez ściśnięte gardło.
— Całkowicie. Sprawdziłam trzy razy — potwierdziła Hermiona, a Ron kiwał współczująco głową.
Szepty podniosły się znowu, a Hogwartczycy zastanawiali się, dlaczego Weasley stoi nadal tam gdzie stoi, skoro najwyraźniej jego dziewczyna zdradziła go z Potterem, notabene jego najlepszym przyjacielem i teraz nosi w sobie dziecko Złotego Chłopca.
— Jestem pewien — dodał cicho Gryfon.
Wciąż patrzył w czarne oczy opiekuna Slytherinu, ale teraz widział w nich głównie szok i inne, dopiero budzące się do życia uczucie. Powoli przesunął dłonią po swoim podbrzuszu, a Severus zapatrzył się na ten szczególny gest. Kilka sapnięć przy stole prezydialnym potwierdziło, że nie tylko on to dostrzegł.
Snape niewiele myśląc, pokonał odległość dzielącą go od Harry’ego i ku zaskoczeniu większości złapał chłopaka za pośladki i uniósł w ramionach, uśmiechając się publicznie, chyba pierwszy raz od kilkunastu lat i powodując głośny śmiech u Gryfona oraz oddechy ulgi u jego przyjaciół.
— Musiałeś zrobić takie przedstawienie? — zapytał po chwili. — Połowa Wielkiej Sali jest w głębokim szoku, jedna czwarta uczniów zemdlała, a pozostali boją się, że coś przedawkowali.
— Cóż… Byłem raczej wściekły — zaczął z uśmiechem i rozejrzał się dookoła. Zaśmiał się zauważając, że jest dokładnie tak, jak mówił jego partner. — Zabierz mnie stąd — poprosił cicho, ukrywając głowę w zagłębieniu szyi Severusa.
Mężczyzna zerknął na dyrektora, który z szerokim uśmiechem i radosnymi iskierkami w oczach, skinął głową. Szybko skierował się w stronę wyjścia, wciąż trzymając ciasno nastolatka.
— Och! — wyrwało się Wybrańcowi, gdy byli już niemal przy drzwiach.
Spojrzał na stół Ślizgonów i wyłowił wzrokiem wpatrującego się w nich prefekta siódmego roku.
— Draco — powiedział, rozbawiony wyrazem jego twarzy. — Będziesz moim drużbą. Razem z Ronem.

Koniec

2 komentarze:

  1. Bardzo mi się podobało to opowiadanie. Reakcja Harrego i Severusa na wieść o dziecku po prostu bezcenna.

    Ruda

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    wspaniały, boski, Harry zdenerwowany na Severusa wpada do wielkiej Sali i… tak to był szok Severus Snape się uśmiecha…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń