Witajcie! Z powodu czasowo bardzo ograniczonego dostępu do
internetu(do poniedziałku!) nie mam sił(w tej chwili, ale obiecuję to
nadrobić!) odpowiadać na komentarze za pomocą telefonu… Uwierzcie mi, pisanie
jest wtedy zbyt frustrujące!
I jeszcze taka mała kwestia… Stworek jest bardziej
Zgredkowy niż Stworkowy, ale pomyślcie, że to wiadomości o Regulusie go tak
zmieniły. O!
Tuż przed skórzaną kanapą, w jasno oświetlonym salonie,
pojawiło się niespodziewanie małe stworzenie. Czworo wampirów natychmiast przygotowało
się do ataku, ale piąty warknął głośno, nakazując tym gestem spokój.
— Panie Harry, sir — mruknął skrzat, patrząc niepewnie na
zgromadzonych w pomieszczeniu.
— Stworek! — Potter uśmiechnął się, zsuwając z kanapy i
klękając naprzeciw istoty. — Udało się?
— Tak, panie Harry, sir — odpowiedział szybko skrzat, kiwając
niekształtną głową.
Chłopak odetchnął głęboko i zaśmiał się, wyraźnie zadowolony.
— Panienka Granger i panicz Weasley prosili przekazać, że
lecą za godzinę.
— Wszystko w porządku, Stworku? — zapytał Gryfon, zauważając,
że stworzenie zachowuje się bardzo niepewnie w obecności wampirów. — Oni nie
zrobią ci krzywdy. Nam też — dodał po chwili.
— Stworek wie, panie Harry — odburknął. — Oni już teraz nie
pić ludzkiej krwi, Stworek widzi po oczach. Ale…
— Spotkałeś już kiedyś wampiry, skrzacie? — wtrącił chłodno
Draco.
— Malfoy! — warknął Potter. — Wiem, że twoje pieprzone,
czystokrwiste wychowanie było bardzo ważne w pewnych kręgach, ale skoro już zdecydowałeś
się zniżyć i odezwać, to zwracaj się do niego po imieniu.
— Przesadzasz, Potter — jęknął cierpiętniczo blondyn. — Jak
zwykle. To tylko skrzat, nie zapominaj o tym.
— Ten skrzat, jak o nim mówisz, przyczynił się do
odnalezienia jednego z cholernych horkruksów, więc twoja krew się nie zeszlami,
jak okażesz minimum szacunku.
Draco otworzył w zdziwieniu usta. Wybraniec patrzył na niego
z groźbą w oczach, a stworzenie targało się właśnie za uszy.
— Naprawdę, Stworku? — zapytał cicho.
— Tak, paniczu Draco — przyznał. — Tak mówi pan Harry.
— Potter?
— Regulus kazał mu ukryć medalion Slytherina.
— Zabrał skrzata do jaskini — mruknął, po czym spojrzał
stworzeniu w oczy i szepnął: — Dziękuję, Stworku.
Malfoy mówiąc to, ku największemu zdziwieniu Harry’ego,
ześlizgnął się tuż obok niego na podłogę i pochylił lekko głowę przed małą
istotą.
— Niech panicz Draco siada, panicz wygniecie spodnie,
paniczowi nie przystoi — mamrotał skrzat, rozszerzając oczy i kręcąc głową na
takie zachowanie arystokraty.
— Czy spotkałeś już wampiry? — powtórzył Potter.
— Tak, panie Harry. Stworek spotkał… — zawahał się
nieznacznie, po czym obrócił głowę w kierunku Cullenów. — Stworek spotkał już
pana Jaspera.
Po tym oświadczeniu zapadła długa cisza, a wszystkie
spojrzenia skierowały się na skrzata. Pierwszy otrząsnął się właśnie Jasper.
— Z Abraxasem — mruknął, po czym zwrócił się do czarnowłosego
chłopaka: — Harry, potrafisz sprawić, żebym przypomniał sobie wszystko?
— Przykro mi. Większość zaklęć nie działa na wampiry, a te o
których wiem, że działają, na pewno nie pomogą.
— O czym wy w ogóle mówicie? — Emmet otrząsnął się w końcu z
szoku i zadał pytanie, które nurtowało także trzy kobiety. — I kim jest ten… Stworek?
— Och, racja — szepnął Harry. — Edward i Carlisle są
bezpieczni — pospieszył z zapewnieniem. — Moi przyjaciele przylecą z nimi do
Forks.
Wampiry spojrzały na niego niepewnie, ale Alice przymknęła na
moment oczy, wspierając się na swoim partnerze, po czym krzyknęła wyraźnie
szczęśliwa.
— Będą jutro — oznajmiła rodzinie. — Z rudym chłopakiem i
dziewczyną o puszystych włosach.
Malfoy parsknął głośno na takie określenie Gryfonów, ale następne
ostre spojrzenie Pottera, po raz kolejny zamknęło mu usta. Uniósł lekko ręce w
geście przeprosin i rozsiadł się wygodnie na kanapie.
— Jestem głodny — mruknął.
— Dodatnią czy ujemną? — zakpiła Rosalie, na co chłopak aż
wstrzymał oddech, machając przecząco głową.
— Żadnej krwi. Nigdy więcej oglądania żadnej krwi.
-I-I-I-
Trzech mężczyzn i jedna kobieta siedziało obok siebie w
wygodnych fotelach pierwszej klasy. Roztaczający się, za oknami samolotu, widok
przypominał jednej z tych osób wydarzenie sprzed kilku lat.
— Chciałbym być znowu dzieckiem — mruknął Ron.
— Skarbie, nie pamiętam już, kiedy ja nim byłam —
odpowiedziała cicho Hermiona.
Rudzielec zerknął na nią, przypominając sobie ich pierwszy
rok i parsknął śmiechem, kręcąc przy tym głową.
— Powiecie nam, skąd w Forks wziął się Malfoy? — zapytał
cicho, odwracając się od brunetki.
Edward warknął na samo wspomnienie blondyna, próbując nie
wyobrażać sobie zbyt wiele.
— Pojawił się wczoraj — wyjaśnił Carlisle. — Na pewno nie
ustalali tego spotkania. Obaj byli zaskoczeni, choć dość szybko im przeszło —
dodał.
— Chociaż tyle — burknął rudzielec.
— Ron! — skarciła go dziewczyna. — Draco był po naszej
stronie, jak możesz się tak zachowywać?
— Tylko ze względu na Snape’a — burknął, ale po chwili
zapalił się do swojego pomysłu. — Właśnie! — krzyknął zwycięsko, a kilka osób
odwróciło na niego zdegustowane spojrzenia. — Harry go zabije, kiedy się dowie
— szepnął, uśmiechając się krzywo.
Hermiona uniosła pytająco brew, ale po chwili rozszerzyła
oczy, kiedy zrozumiała, co chłopak ma na myśli. Nie trwało to jednak nawet
kilku sekund, bo już w następnym momencie zmrużyła je groźnie i uderzyła
rudzielca pięścią w ramię.
— Ty idiotyczny, durny, nieczuły…
Edward złapał ją delikatnie za nadgarstek, nie pozwalając
wykonać kolejnego ciosu. Obrzuciła go wściekłym spojrzeniem, ale odetchnęła
głęboko, ponownie skupiając się na Weasleyu.
— Jak możesz w ogóle tak myśleć? — warknęła. — On go kochał,
jak nieprawdopodobnie by to nie brzmiało i nie masz najmniejszego prawa tego
kwestionować w tak obcesowy sposób. Jeżeli chociaż wspomnisz Harry’emu o swoim
pomyśle, osobiście postaram się, żeby twoje życie było piekłem.
— Ale, Hermi! — jęknął Ron. — Malfoy…
— Draco! — syknęła. — To jest Draco. I jeżeli słuchałbyś
Harry’ego, to pamiętałbyś, że podczas tych miesięcy nie raz spotykał się z
Severusem. — Imię swojego byłego profesora wymówiła z takim naciskiem, że Ron
skulił się na swoim miejscu.
— Mi nie pozwalał zobaczyć się ze swoją rodziną — burknął
obronnie.
— Co wcale ci w tym nie przeszkodziło! I ty miałeś mnie przez
cały ten czas, a on był sam. Poza tym, Severus miał informacje, których my
potrzebowaliśmy.
Zdenerwowana Granger zaplotła ręce na klatce piersiowej i
odwróciła głowę w drugą stronę, dostrzegając w tym samym momencie pytające
spojrzenia wampirów. Jęknęła i ukryła twarz w dłoniach. Zupełnie zapomniała o
tym, że nie lecą sami. Nie była pewna, co może im powiedzieć. Przypomniała
sobie strzępki wspomnień Edwarda i wyprostowała się, zerkając na mężczyzn.
— Wszyscy walczyliśmy na wojnie, która ostatnio miała miejsce
w naszym kraju — wyjaśniła. — Ja, Ron i Harry spędziliśmy ponad pół roku
uciekając przed mordercami i szukając sposobu na zwycięstwo.
— Hermi — przerwał jej stanowczo Ron. — Wystarczy. Skoro sam
im nie powiedział, nie mamy prawa… — przerwał na moment widząc jej zimny wzrok,
ale po chwili dodał poważnie: — Nie każ mu znowu uciekać, Hermiono — poprosił.
— Wiesz, że to zrobi, jeśli zdradzisz im więcej, niż on by chciał.
Dziewczyna zagryzła wargę, ale w końcu przytaknęła, patrząc
przepraszająco na całą trójkę. Oparła głowę na ramieniu swojego narzeczonego i
przymknęła powieki, spod których wydobyło się kilka łez. Chciała już zobaczyć
swojego przyjaciela. Chciała go przytulić i na niego wrzasnąć. Chciała, żeby
znowu żył, żeby przestał cierpieć.
Edward wymienił zaskoczone spojrzenie z Carlisle’em, ale nie
odezwał się słowem. Żaden nie rozumiał o jakiej wojnie mówili, choć nie
sądzili, że należałoby to zignorować.
Kiedy wczorajszego popołudnia Carlisle zrozumiał, kim może
być Harry, starał się w ogóle nie myśleć o tym, jakie konsekwencje mogą
wyniknąć z tego faktu. Mieszkając, lata temu, w Volterze natknął się na stare
księgi opisujące magów i ich wpływ na wampiry. Rozmawiał nawet na ten temat z
Aro, ale ten zbył go wtedy krótkimi wyjaśnieniami o legendach i podaniach,
jakie istniały w każdej kulturze. Wyjaśnił, że nawet, jeżeli kiedyś istniał
ktoś na tyle potężny, żeby mierzyć się z nimi w walce, to te czasy już dawno
minęły. I on przyjął te wyjaśnienia, choć bardzo niechętnie. Ale teraz zwątpił.
Cała czwórka dzieciaków idealnie pasowała do opisu, który znalazł w dokumentach.
Różdżki, bo nie miał teraz wątpliwości, że to, czym się posługują, to właśnie
one. Możliwość przemieszczania się w przestrzeni. Ten dziwny dom i mała istota,
która się w nim pojawiła. To by wyjaśniało także, skąd Harry wiedział o nich.
Dziwiło go jedynie to, że nie zrobił im krzywdy. Co prawda przyznał, że użył
czaru na Rosalie i w jakiś sposób kontrolował Edwarda, jednak nie robił tego w
złych zamiarach. Więcej. Starał się z nimi zaprzyjaźnić i z całą pewnością
liczył, że uda mu się związać z jego synem. Nie mógł być zły, nie w sposób,
jaki opisywały księgi.
-I-I-I-
Draco obudził się wcześnie rano, rozglądając niepewnie
dookoła. Leżał na skórzanej kanapie, lekko okryty jakimś cienkim kocem, z
ciasno wczepionym w niego Potterem. Aż prychnął na irracjonalność ich położenia.
Spokojnie śpią w domu pełnym wampirów, z których jeden, którego na całe
szczęście obecnie nie ma, pragnie Gryfona dla siebie. Nigdy nie był tak
nieostrożny.
Wczoraj, kiedy Stworek wrócił do Londynu, wdali się w długą
rozmowę z zaciekawioną piątką krwiopijców. Wyjaśnili im, kim są, pokazując
kilka bardziej lub mniej widowiskowych zaklęć. Później opowiedzieli o powodach,
przez które się tu znaleźli. Trochę o wojnie i licznych próbach jej przetrwania.
Żadnemu nie było łatwo wracać do tych wspomnień, ale niektórych opowieści Draco
słuchał równie uważnie, jak Cullenowie. Szczególnie tych o przygodach trójki
Gryfonów z pierwszych lat szkoły. Nie zdradzili im wszystkiego, Harry nawet nie
wspomniał o tym, że to jego zadaniem było ostateczne wyeliminowanie wroga, ale
Malfoy miał wrażenie, że oni i tak o tym wiedzą. Później rozmowa zeszła na
prostsze dla nich tematy. Od szkoły przez miasteczko i mieszkających w nim
ludzi, aż do powodów, dla których członkowie klanu nie żywili się ludzką krwią.
I nawet nie wiedział, kiedy zasnęli. Aż potrząsnął głową z absurdalności tego
zachowania.
Severus by nas zabił, pomyślał. Obu.
Wstał, wziął prysznic w jednej z łazienek, które mieściły się
w domu i porozmawiał chwilę z Jasperem i Alice. Później wrócił do, wciąż
pogrążonego we śnie, Wybrańca i usiadł na kanapie z jakąś książką, którą
znalazł na jednej z półek. Nie zdążył jej nawet otworzyć, bo Harry jęknął
głośno i przeciągnął się, wyraźnie próbując dobudzić swoje ciało.
— Sev — szepnął miękko, układając głowę na udach Ślizgona i
gładząc niespiesznie jego brzuch. Wciąż miał zamknięte oczy, a na twarzy gościł
ciepły uśmiech.
Draco napiął mięśnie po usłyszeniu tego czułego głosu i
zdecydowanie niedozwolonego dla innych zdrobnienia, ale zanim zdążył się
odezwać, Potter sam zorientował się w swojej pomyłce. Uniósł szybko powieki i
drgnął, jakby chciał się odsunąć.
— Zostań — mruknął, gładząc go po niesfornych włosach, drugą
rękę układając na ramieniu i przytrzymując go silnie.
— Przepraszam — jęknął Harry.
Blondyn tylko pokręcił głową i pochylił się do drobnego
pocałunku, który złożył na jego czole. Czuł się jak intruz, ktoś, kto wchodzi w
czyjeś życie bez pozwolenia.
Do tego w jego życie! Merlinie, kiedy to się właściwie
zaczęło?
Harry mruknął coś niewyraźnie i ułożył się wygodniej,
przysypiając po krótkiej chwili. Malfoy pomyślał, że jeśli szczęście mu
dopisze, to po kolejnym przebudzeniu Gryfon nie będzie tego pamiętał. Albo
będzie udawał, że nie pamięta.
— Wychodzimy — powiedziała cicho Alice, stając naprzeciwko
nastolatków.
Tuż za nią spokojnie podszedł Jasper i położył dłoń na
palcach, które chłopak trzymał zaplecione w czarne włosy swojego dawnego wroga.
Draco niemal natychmiast poczuł, że ucisk w jego żołądku się zmniejsza, a
oddech wyrównuje. Skinął sztywno w podziękowaniu, ale wampir tylko uśmiechnął
się smutno.
— Kim jest Sev? — zapytał.
— Był — odpowiedział niechętnie. — Byli razem przez ostatnie
dwa lata. Zginął kilka miesięcy temu.
— Och! — wyrwało się Alice. — To dlatego tak naprawdę tu
przyjechał?
Malfoy pokręcił przecząco głową.
— Dlatego przyjechał tu bez niego.
Para wymieniła zaniepokojone spojrzenia i zostawiła ich
samych, a Draco zaczął czytać. Książka niestety nie była na tyle interesująca,
żeby odwrócić jego myśli od ciepłego oddechu Pottera, którego usta znalazły się
teraz niepokojąco blisko jego rozporka. Z każdą kolejną minutą czuł, że robi
się coraz twardszy i jak tak dalej pójdzie, to będzie musiał coś z tym zrobić.
Zanim jednak podjął jakąś decyzję, Harry przebudził się ponownie, mrugając z zaskoczenia,
kiedy zobaczył sporą wypukłość tuż przed oczyma. Parsknął cichym śmiechem,
przypadkiem muskając wargami ukrytego penisa. Draco jęknął przeciągle, ponownie
się spinając.
— Aż tak na ciebie działam, Malfoy?
— Nie drażnij mnie, Potter! Leżysz tak od godziny i moja
samokontrola wisi na włosku.
— Gdzie wszyscy?
— Pani przyszłość i pan emocjonalny pojechali po coś do
jedzenia dla nas, a Rose, Esme i Emmet postanowili zapolować.
— Czyli mamy trochę czasu dla siebie? — mruknął, wyciągając
dłoń i odpinając powoli pasek spodni Ślizgona.
— Potter! — odwarknął. — Nie wiemy, kiedy wrócą.
— Właśnie — szepnął.
Draco uwolnił się od ciepłych dłoni Wybrańca i wstał szybko z
kanapy. Krążył przez chwilę dookoła pokoju, przyglądając się, jak chłopak
powoli doprowadza się do porządku. Wcale by nie pogardził jego dotykiem, ale
naprawdę planował jeszcze pożyć, a to, że chłopak nie dbał o swoje życie, nie
znaczyło wcale, że musiał także igrać z jego.
Harry uwolnił się spod koca, złożył go i przyjrzał się swoim
ubraniom. Nie wyglądały najlepiej, ale nie miał najmniejszego zamiaru wychodzić
teraz z tego domu. Rzucił na siebie kilka zaklęć odświeżających i wyszedł do
łazienki, umyć zęby, niedbale transmutowaną szczoteczką. Kiedy wrócił, Malfoy
wciąż z niezadowoloną miną i widoczną erekcja krążył po pokoju. Podszedł do
niego i łapiąc jego wypielęgnowaną dłoń, pociągnął go na ich poprzednie
miejsce, zmuszając Ślizgona, żeby usiadł na jego kolanach. Ten jęknął znowu,
czując bliskość drugiego ciała, ale jedynie oparł się na jego ramieniu,
muskając leniwie szyję Harry’ego.
— Przepraszam za rano — mruknął Potter, gładząc plecy
blondyna, który natychmiast zesztywniał na te słowa.
— Nie szkodzi.
— Dobrze — odetchnął.
— Wiesz, że twój wampir może tu wpaść w każdej chwili? —
wyszeptał, kiedy Harry uniósł jego głowę i delikatnie pocałował usta.
— Powinni być dopiero za kilka godzin — odmruknął i
natychmiast pogłębił pocałunek, który chwilę później został przerwany cichym
warczeniem.
Oderwali się od siebie, żeby zobaczyć czerwone tęczówki Edwarda,
powstrzymywanego przez ojca, Jaspera i Alice. Obok stali Ron i Hermiona,
wpatrujący się w nich z takim zdziwieniem, że nawet nie zdołali wyjąć różdżek.
Było źle. Obaj doskonale to widzieli. Nawet blondwłosy wampir
nie potrafił uspokoić swojego brata. Harry w jednym momencie uwolnił się od
Ślizgona, zakrywając go własnym ciałem, co tylko jeszcze bardziej rozwścieczyło
Edwarda. Szarpnął się, w końcu wyrywając swojej rodzinie i w pozycji gotowej do
ataku skierował w stronę Pottera. Ten chwycił go za dłoń, kiedy zauważył, że
pozostali czarodzieje wyjmują różdżki i aportował ich z domu Cullenów.
— Co za idiota! — krzyknął Draco. — Zabiję go, jeżeli temu
pieprzonemu wampirowi uda się jednak powstrzymać!
— Malfoy! — warknął groźnie Ron, ale chłopak spojrzał na
niego z pogardą.
— Dlaczego go nie powstrzymaliście? — burknął oskarżycielsko.
— Dlaczego, do cholery?
— Nie trzeba było ładować mu się na kolana — krzyknął
rudzielec.
Jasper zaśmiał się cicho, obejmując Alice i skupiając na
sobie wzrok pozostałych.
— Myślę, że Draco po raz kolejny posłużył jako mała,
taktyczna zagrywka — powiedział spokojnie.
— Wiedział? — zapytał wzburzony Ślizgon, na co Jasper skinął
nieznacznie. — To może pozwolę mu przeżyć…
Już się nie moge doczekać nowej notki. Jestem bardzo ciekawa jak Harry poradzi sobie z Edwardem i co mu powie o sobie? A za razem zastanawia mnie czy Volturi się jakoś o tym dowiedzą i wyjdzie z tego jakaś afera.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się końcówka jak Jasper podsumował słowa Draco.
Życze dużo weny.
Ruda
JESTEŚ TAK OKROPNIE ...CHOLERNIE ZŁOŚLIWA ! XD CZEAKM NA TEN ROZDZIAŁ CAŁY TYDZIEŃ I CZEKAM NA TEGO PIEPRZONEGO EDWARDA ,A TY MI TU WYJEŻDŻASZ Z TAKIM ZAKOŃCZENIEM ...CHCESZ ZGINĄĆ !>!? XD Nie no , rozdział genialny jak zwykle ... Czekam na następny i na tego cholernego Edwarda xD ^^
OdpowiedzUsuńOhhh... Harry ty wstrętny, mały...:D Haha;D Jak mogłaś urwać w takim momencie, normalnie:D Kurcze, Draco i Harry są chooolernie gorący, jak ich tak opisujesz, aż mam rumieńce;p Cieszę się, że jednak wplątałaś wątek Hermiony i Rona, za bardzo (nie wiem czemu) nie lubie ich w opowiadaniach, ale tutaj są fajni:D
OdpowiedzUsuńRozdział genialny!:)
Weny!
Caathy.x1
Rozdział niesamowity. I to napięcie, kurczę Ty to dopiero potrafisz człowieka zaintrygować:)
OdpowiedzUsuńKońcówka jest na medal.. Argh, teraz będę myślała tylko o ciągu dalszym, zamiast się skupić.
Nic trzeba się brać do roboty. Weny!
Pozdrówka:*
Ostatnie zdanie mnie rozwaliło ;DD
OdpowiedzUsuńHaha, nastał ten moment. Czekam więc na to, co Edward zrobi Harremu albo raczej co Harry zrobi Edwardowi. Niech go przeleci, haha ;DD Już widze oczyma wyobraźni ten brutalny seks pod ścianą *zboczuch,zboczuch*
Hermiona jest normalnie hermionowata. Kropka w kropkę, tak samo jak Ron. Czekałam tylko aż rudzielec powie coś głupiego xDD
Znad krzaczastych brwi,
Lau~
Łiii...Zaczyna się dziac coś ciekawego :D No to jestem ciekawa jak dalej potocżą się losy Harry'ego i Edwarda. Nie przepadam zbytnio za Ron'em i Hermioną, ale w tym opowiadaniu myslę, ze wyjątkowo ich polubię. Mam nadzieję, że następny rozdział w krótce ;D
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście fantastyczny tylko ,że naprawdę strasznie tęsknie za Sokołem i Prawdziwą przepowiednią
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kari
Czas na kolejną porcję domysłów Setha!
OdpowiedzUsuńA właściwie... to pytań xd
Tak się zastanawiam, czy w twoim opowiadaniu jest jakaś różnica pomiędzy wampirami stworzonymi z czarodzieji a tymi stworzonymi z mugoli?
Wyjaśniałoby to sprawę specjalnych zdolności Edwarda, Alice i Jaspera. Mogliby być np. charłakami z czarodziejskimi korzeniami i stąd ich zdolności, z resztki magii która w nich została i przebudziła się podczas przemiany...
Ogólnie rozdział świetny, chociaż nie wyjaśnił na czym polega pakt czarodzieji z Volturi, ale podejzewam, że niedługo się dowiemy.
Widać Harry jest bardziej Ślizgoński niż wszyscy myślą, w końcu udało mu się oszukać Draco-Ślizgona ;]
Fajnie, że pojawili się Ron i Hermiona. Rona nigdy nie lubiłam, ale w twoim opku wydaje się znośny. Taki nie irytujący ;P
Pzdro i życzę weny
Seth :)
Hej,
OdpowiedzUsuńhaha Dravo kolejny raz posłużył jako taktyczna zagrywka, wampiry wiele się o nich dowiedzieli, a te sceny między Harrym, a Draco cudowne...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, o tak Draco kolejny raz posłużył jako taktyczna zagrywka ;) wampiry teraz wiele się o nich dowiedzieli... i na koniec te sceny między Harrym, a Draco cudowne...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńcudownie, Draco po raz kolejny jako taktyczna zagrywka ;) super... bRdzo wiele wampiry teraz się o nich dowiedzieli... a te sceny między Harrym, a Draco cudowne... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza