piątek, 23 listopada 2012

Zapomnieć 10

Witajcie! Z powodu czasowo bardzo ograniczonego dostępu do internetu(do poniedziałku!) nie mam sił(w tej chwili, ale obiecuję to nadrobić!) odpowiadać na komentarze za pomocą telefonu… Uwierzcie mi, pisanie jest wtedy zbyt frustrujące!

I jeszcze taka mała kwestia… Stworek jest bardziej Zgredkowy niż Stworkowy, ale pomyślcie, że to wiadomości o Regulusie go tak zmieniły. O!


Tuż przed skórzaną kanapą, w jasno oświetlonym salonie, pojawiło się niespodziewanie małe stworzenie. Czworo wampirów natychmiast przygotowało się do ataku, ale piąty warknął głośno, nakazując tym gestem spokój.
— Panie Harry, sir — mruknął skrzat, patrząc niepewnie na zgromadzonych w pomieszczeniu.
— Stworek! — Potter uśmiechnął się, zsuwając z kanapy i klękając naprzeciw istoty. — Udało się?
— Tak, panie Harry, sir — odpowiedział szybko skrzat, kiwając niekształtną głową.
Chłopak odetchnął głęboko i zaśmiał się, wyraźnie zadowolony.
— Panienka Granger i panicz Weasley prosili przekazać, że lecą za godzinę.
— Wszystko w porządku, Stworku? — zapytał Gryfon, zauważając, że stworzenie zachowuje się bardzo niepewnie w obecności wampirów. — Oni nie zrobią ci krzywdy. Nam też — dodał po chwili.
— Stworek wie, panie Harry — odburknął. — Oni już teraz nie pić ludzkiej krwi, Stworek widzi po oczach. Ale…
— Spotkałeś już kiedyś wampiry, skrzacie? — wtrącił chłodno Draco.
— Malfoy! — warknął Potter. — Wiem, że twoje pieprzone, czystokrwiste wychowanie było bardzo ważne w pewnych kręgach, ale skoro już zdecydowałeś się zniżyć i odezwać, to zwracaj się do niego po imieniu.
— Przesadzasz, Potter — jęknął cierpiętniczo blondyn. — Jak zwykle. To tylko skrzat, nie zapominaj o tym.
— Ten skrzat, jak o nim mówisz, przyczynił się do odnalezienia jednego z cholernych horkruksów, więc twoja krew się nie zeszlami, jak okażesz minimum szacunku.
Draco otworzył w zdziwieniu usta. Wybraniec patrzył na niego z groźbą w oczach, a stworzenie targało się właśnie za uszy.
— Naprawdę, Stworku? — zapytał cicho.
— Tak, paniczu Draco — przyznał. — Tak mówi pan Harry.
— Potter?
— Regulus kazał mu ukryć medalion Slytherina.
— Zabrał skrzata do jaskini — mruknął, po czym spojrzał stworzeniu w oczy i szepnął: — Dziękuję, Stworku.
Malfoy mówiąc to, ku największemu zdziwieniu Harry’ego, ześlizgnął się tuż obok niego na podłogę i pochylił lekko głowę przed małą istotą.
— Niech panicz Draco siada, panicz wygniecie spodnie, paniczowi nie przystoi — mamrotał skrzat, rozszerzając oczy i kręcąc głową na takie zachowanie arystokraty.
— Czy spotkałeś już wampiry? — powtórzył Potter.
— Tak, panie Harry. Stworek spotkał… — zawahał się nieznacznie, po czym obrócił głowę w kierunku Cullenów. — Stworek spotkał już pana Jaspera.
Po tym oświadczeniu zapadła długa cisza, a wszystkie spojrzenia skierowały się na skrzata. Pierwszy otrząsnął się właśnie Jasper.
— Z Abraxasem — mruknął, po czym zwrócił się do czarnowłosego chłopaka: — Harry, potrafisz sprawić, żebym przypomniał sobie wszystko?
— Przykro mi. Większość zaklęć nie działa na wampiry, a te o których wiem, że działają, na pewno nie pomogą.
— O czym wy w ogóle mówicie? — Emmet otrząsnął się w końcu z szoku i zadał pytanie, które nurtowało także trzy kobiety. — I kim jest ten… Stworek?
— Och, racja — szepnął Harry. — Edward i Carlisle są bezpieczni — pospieszył z zapewnieniem. — Moi przyjaciele przylecą z nimi do Forks.
Wampiry spojrzały na niego niepewnie, ale Alice przymknęła na moment oczy, wspierając się na swoim partnerze, po czym krzyknęła wyraźnie szczęśliwa.
— Będą jutro — oznajmiła rodzinie. — Z rudym chłopakiem i dziewczyną o puszystych włosach.
Malfoy parsknął głośno na takie określenie Gryfonów, ale następne ostre spojrzenie Pottera, po raz kolejny zamknęło mu usta. Uniósł lekko ręce w geście przeprosin i rozsiadł się wygodnie na kanapie.
— Jestem głodny — mruknął.
— Dodatnią czy ujemną? — zakpiła Rosalie, na co chłopak aż wstrzymał oddech, machając przecząco głową.
— Żadnej krwi. Nigdy więcej oglądania żadnej krwi.
-I-I-I-
Trzech mężczyzn i jedna kobieta siedziało obok siebie w wygodnych fotelach pierwszej klasy. Roztaczający się, za oknami samolotu, widok przypominał jednej z tych osób wydarzenie sprzed kilku lat.
— Chciałbym być znowu dzieckiem — mruknął Ron.
— Skarbie, nie pamiętam już, kiedy ja nim byłam — odpowiedziała cicho Hermiona.
Rudzielec zerknął na nią, przypominając sobie ich pierwszy rok i parsknął śmiechem, kręcąc przy tym głową.
— Powiecie nam, skąd w Forks wziął się Malfoy? — zapytał cicho, odwracając się od brunetki.
Edward warknął na samo wspomnienie blondyna, próbując nie wyobrażać sobie zbyt wiele.
— Pojawił się wczoraj — wyjaśnił Carlisle. — Na pewno nie ustalali tego spotkania. Obaj byli zaskoczeni, choć dość szybko im przeszło — dodał.
— Chociaż tyle — burknął rudzielec.
— Ron! — skarciła go dziewczyna. — Draco był po naszej stronie, jak możesz się tak zachowywać?
— Tylko ze względu na Snape’a — burknął, ale po chwili zapalił się do swojego pomysłu. — Właśnie! — krzyknął zwycięsko, a kilka osób odwróciło na niego zdegustowane spojrzenia. — Harry go zabije, kiedy się dowie — szepnął, uśmiechając się krzywo.
Hermiona uniosła pytająco brew, ale po chwili rozszerzyła oczy, kiedy zrozumiała, co chłopak ma na myśli. Nie trwało to jednak nawet kilku sekund, bo już w następnym momencie zmrużyła je groźnie i uderzyła rudzielca pięścią w ramię.
— Ty idiotyczny, durny, nieczuły…
Edward złapał ją delikatnie za nadgarstek, nie pozwalając wykonać kolejnego ciosu. Obrzuciła go wściekłym spojrzeniem, ale odetchnęła głęboko, ponownie skupiając się na Weasleyu.
— Jak możesz w ogóle tak myśleć? — warknęła. — On go kochał, jak nieprawdopodobnie by to nie brzmiało i nie masz najmniejszego prawa tego kwestionować w tak obcesowy sposób. Jeżeli chociaż wspomnisz Harry’emu o swoim pomyśle, osobiście postaram się, żeby twoje życie było piekłem.
— Ale, Hermi! — jęknął Ron. — Malfoy…
— Draco! — syknęła. — To jest Draco. I jeżeli słuchałbyś Harry’ego, to pamiętałbyś, że podczas tych miesięcy nie raz spotykał się z Severusem. — Imię swojego byłego profesora wymówiła z takim naciskiem, że Ron skulił się na swoim miejscu.
— Mi nie pozwalał zobaczyć się ze swoją rodziną — burknął obronnie.
— Co wcale ci w tym nie przeszkodziło! I ty miałeś mnie przez cały ten czas, a on był sam. Poza tym, Severus miał informacje, których my potrzebowaliśmy.
Zdenerwowana Granger zaplotła ręce na klatce piersiowej i odwróciła głowę w drugą stronę, dostrzegając w tym samym momencie pytające spojrzenia wampirów. Jęknęła i ukryła twarz w dłoniach. Zupełnie zapomniała o tym, że nie lecą sami. Nie była pewna, co może im powiedzieć. Przypomniała sobie strzępki wspomnień Edwarda i wyprostowała się, zerkając na mężczyzn.
— Wszyscy walczyliśmy na wojnie, która ostatnio miała miejsce w naszym kraju — wyjaśniła. — Ja, Ron i Harry spędziliśmy ponad pół roku uciekając przed mordercami i szukając sposobu na zwycięstwo.
— Hermi — przerwał jej stanowczo Ron. — Wystarczy. Skoro sam im nie powiedział, nie mamy prawa… — przerwał na moment widząc jej zimny wzrok, ale po chwili dodał poważnie: — Nie każ mu znowu uciekać, Hermiono — poprosił. — Wiesz, że to zrobi, jeśli zdradzisz im więcej, niż on by chciał.
Dziewczyna zagryzła wargę, ale w końcu przytaknęła, patrząc przepraszająco na całą trójkę. Oparła głowę na ramieniu swojego narzeczonego i przymknęła powieki, spod których wydobyło się kilka łez. Chciała już zobaczyć swojego przyjaciela. Chciała go przytulić i na niego wrzasnąć. Chciała, żeby znowu żył, żeby przestał cierpieć.
Edward wymienił zaskoczone spojrzenie z Carlisle’em, ale nie odezwał się słowem. Żaden nie rozumiał o jakiej wojnie mówili, choć nie sądzili, że należałoby to zignorować.
Kiedy wczorajszego popołudnia Carlisle zrozumiał, kim może być Harry, starał się w ogóle nie myśleć o tym, jakie konsekwencje mogą wyniknąć z tego faktu. Mieszkając, lata temu, w Volterze natknął się na stare księgi opisujące magów i ich wpływ na wampiry. Rozmawiał nawet na ten temat z Aro, ale ten zbył go wtedy krótkimi wyjaśnieniami o legendach i podaniach, jakie istniały w każdej kulturze. Wyjaśnił, że nawet, jeżeli kiedyś istniał ktoś na tyle potężny, żeby mierzyć się z nimi w walce, to te czasy już dawno minęły. I on przyjął te wyjaśnienia, choć bardzo niechętnie. Ale teraz zwątpił. Cała czwórka dzieciaków idealnie pasowała do opisu, który znalazł w dokumentach. Różdżki, bo nie miał teraz wątpliwości, że to, czym się posługują, to właśnie one. Możliwość przemieszczania się w przestrzeni. Ten dziwny dom i mała istota, która się w nim pojawiła. To by wyjaśniało także, skąd Harry wiedział o nich. Dziwiło go jedynie to, że nie zrobił im krzywdy. Co prawda przyznał, że użył czaru na Rosalie i w jakiś sposób kontrolował Edwarda, jednak nie robił tego w złych zamiarach. Więcej. Starał się z nimi zaprzyjaźnić i z całą pewnością liczył, że uda mu się związać z jego synem. Nie mógł być zły, nie w sposób, jaki opisywały księgi.
-I-I-I-
Draco obudził się wcześnie rano, rozglądając niepewnie dookoła. Leżał na skórzanej kanapie, lekko okryty jakimś cienkim kocem, z ciasno wczepionym w niego Potterem. Aż prychnął na irracjonalność ich położenia. Spokojnie śpią w domu pełnym wampirów, z których jeden, którego na całe szczęście obecnie nie ma, pragnie Gryfona dla siebie. Nigdy nie był tak nieostrożny.
Wczoraj, kiedy Stworek wrócił do Londynu, wdali się w długą rozmowę z zaciekawioną piątką krwiopijców. Wyjaśnili im, kim są, pokazując kilka bardziej lub mniej widowiskowych zaklęć. Później opowiedzieli o powodach, przez które się tu znaleźli. Trochę o wojnie i licznych próbach jej przetrwania. Żadnemu nie było łatwo wracać do tych wspomnień, ale niektórych opowieści Draco słuchał równie uważnie, jak Cullenowie. Szczególnie tych o przygodach trójki Gryfonów z pierwszych lat szkoły. Nie zdradzili im wszystkiego, Harry nawet nie wspomniał o tym, że to jego zadaniem było ostateczne wyeliminowanie wroga, ale Malfoy miał wrażenie, że oni i tak o tym wiedzą. Później rozmowa zeszła na prostsze dla nich tematy. Od szkoły przez miasteczko i mieszkających w nim ludzi, aż do powodów, dla których członkowie klanu nie żywili się ludzką krwią. I nawet nie wiedział, kiedy zasnęli. Aż potrząsnął głową z absurdalności tego zachowania.
Severus by nas zabił, pomyślał. Obu.
Wstał, wziął prysznic w jednej z łazienek, które mieściły się w domu i porozmawiał chwilę z Jasperem i Alice. Później wrócił do, wciąż pogrążonego we śnie, Wybrańca i usiadł na kanapie z jakąś książką, którą znalazł na jednej z półek. Nie zdążył jej nawet otworzyć, bo Harry jęknął głośno i przeciągnął się, wyraźnie próbując dobudzić swoje ciało.
— Sev — szepnął miękko, układając głowę na udach Ślizgona i gładząc niespiesznie jego brzuch. Wciąż miał zamknięte oczy, a na twarzy gościł ciepły uśmiech.
Draco napiął mięśnie po usłyszeniu tego czułego głosu i zdecydowanie niedozwolonego dla innych zdrobnienia, ale zanim zdążył się odezwać, Potter sam zorientował się w swojej pomyłce. Uniósł szybko powieki i drgnął, jakby chciał się odsunąć.
— Zostań — mruknął, gładząc go po niesfornych włosach, drugą rękę układając na ramieniu i przytrzymując go silnie.
— Przepraszam — jęknął Harry.
Blondyn tylko pokręcił głową i pochylił się do drobnego pocałunku, który złożył na jego czole. Czuł się jak intruz, ktoś, kto wchodzi w czyjeś życie bez pozwolenia.
Do tego w jego życie! Merlinie, kiedy to się właściwie zaczęło?
Harry mruknął coś niewyraźnie i ułożył się wygodniej, przysypiając po krótkiej chwili. Malfoy pomyślał, że jeśli szczęście mu dopisze, to po kolejnym przebudzeniu Gryfon nie będzie tego pamiętał. Albo będzie udawał, że nie pamięta.
— Wychodzimy — powiedziała cicho Alice, stając naprzeciwko nastolatków.
Tuż za nią spokojnie podszedł Jasper i położył dłoń na palcach, które chłopak trzymał zaplecione w czarne włosy swojego dawnego wroga. Draco niemal natychmiast poczuł, że ucisk w jego żołądku się zmniejsza, a oddech wyrównuje. Skinął sztywno w podziękowaniu, ale wampir tylko uśmiechnął się smutno.
— Kim jest Sev? — zapytał.
— Był — odpowiedział niechętnie. — Byli razem przez ostatnie dwa lata. Zginął kilka miesięcy temu.
— Och! — wyrwało się Alice. — To dlatego tak naprawdę tu przyjechał?
Malfoy pokręcił przecząco głową.
— Dlatego przyjechał tu bez niego.
Para wymieniła zaniepokojone spojrzenia i zostawiła ich samych, a Draco zaczął czytać. Książka niestety nie była na tyle interesująca, żeby odwrócić jego myśli od ciepłego oddechu Pottera, którego usta znalazły się teraz niepokojąco blisko jego rozporka. Z każdą kolejną minutą czuł, że robi się coraz twardszy i jak tak dalej pójdzie, to będzie musiał coś z tym zrobić. Zanim jednak podjął jakąś decyzję, Harry przebudził się ponownie, mrugając z zaskoczenia, kiedy zobaczył sporą wypukłość tuż przed oczyma. Parsknął cichym śmiechem, przypadkiem muskając wargami ukrytego penisa. Draco jęknął przeciągle, ponownie się spinając.
— Aż tak na ciebie działam, Malfoy?
— Nie drażnij mnie, Potter! Leżysz tak od godziny i moja samokontrola wisi na włosku.
— Gdzie wszyscy?
— Pani przyszłość i pan emocjonalny pojechali po coś do jedzenia dla nas, a Rose, Esme i Emmet postanowili zapolować.
— Czyli mamy trochę czasu dla siebie? — mruknął, wyciągając dłoń i odpinając powoli pasek spodni Ślizgona.
— Potter! — odwarknął. — Nie wiemy, kiedy wrócą.
— Właśnie — szepnął.
Draco uwolnił się od ciepłych dłoni Wybrańca i wstał szybko z kanapy. Krążył przez chwilę dookoła pokoju, przyglądając się, jak chłopak powoli doprowadza się do porządku. Wcale by nie pogardził jego dotykiem, ale naprawdę planował jeszcze pożyć, a to, że chłopak nie dbał o swoje życie, nie znaczyło wcale, że musiał także igrać z jego.
Harry uwolnił się spod koca, złożył go i przyjrzał się swoim ubraniom. Nie wyglądały najlepiej, ale nie miał najmniejszego zamiaru wychodzić teraz z tego domu. Rzucił na siebie kilka zaklęć odświeżających i wyszedł do łazienki, umyć zęby, niedbale transmutowaną szczoteczką. Kiedy wrócił, Malfoy wciąż z niezadowoloną miną i widoczną erekcja krążył po pokoju. Podszedł do niego i łapiąc jego wypielęgnowaną dłoń, pociągnął go na ich poprzednie miejsce, zmuszając Ślizgona, żeby usiadł na jego kolanach. Ten jęknął znowu, czując bliskość drugiego ciała, ale jedynie oparł się na jego ramieniu, muskając leniwie szyję Harry’ego.
— Przepraszam za rano — mruknął Potter, gładząc plecy blondyna, który natychmiast zesztywniał na te słowa.
— Nie szkodzi.
— Dobrze — odetchnął.
— Wiesz, że twój wampir może tu wpaść w każdej chwili? — wyszeptał, kiedy Harry uniósł jego głowę i delikatnie pocałował usta.
— Powinni być dopiero za kilka godzin — odmruknął i natychmiast pogłębił pocałunek, który chwilę później został przerwany cichym warczeniem.
Oderwali się od siebie, żeby zobaczyć czerwone tęczówki Edwarda, powstrzymywanego przez ojca, Jaspera i Alice. Obok stali Ron i Hermiona, wpatrujący się w nich z takim zdziwieniem, że nawet nie zdołali wyjąć różdżek.
Było źle. Obaj doskonale to widzieli. Nawet blondwłosy wampir nie potrafił uspokoić swojego brata. Harry w jednym momencie uwolnił się od Ślizgona, zakrywając go własnym ciałem, co tylko jeszcze bardziej rozwścieczyło Edwarda. Szarpnął się, w końcu wyrywając swojej rodzinie i w pozycji gotowej do ataku skierował w stronę Pottera. Ten chwycił go za dłoń, kiedy zauważył, że pozostali czarodzieje wyjmują różdżki i aportował ich z domu Cullenów.
— Co za idiota! — krzyknął Draco. — Zabiję go, jeżeli temu pieprzonemu wampirowi uda się jednak powstrzymać!
— Malfoy! — warknął groźnie Ron, ale chłopak spojrzał na niego z pogardą.
— Dlaczego go nie powstrzymaliście? — burknął oskarżycielsko. — Dlaczego, do cholery?
— Nie trzeba było ładować mu się na kolana — krzyknął rudzielec.
Jasper zaśmiał się cicho, obejmując Alice i skupiając na sobie wzrok pozostałych.
— Myślę, że Draco po raz kolejny posłużył jako mała, taktyczna zagrywka — powiedział spokojnie.
— Wiedział? — zapytał wzburzony Ślizgon, na co Jasper skinął nieznacznie. — To może pozwolę mu przeżyć…

11 komentarzy:

  1. Już się nie moge doczekać nowej notki. Jestem bardzo ciekawa jak Harry poradzi sobie z Edwardem i co mu powie o sobie? A za razem zastanawia mnie czy Volturi się jakoś o tym dowiedzą i wyjdzie z tego jakaś afera.
    Podobała mi się końcówka jak Jasper podsumował słowa Draco.
    Życze dużo weny.

    Ruda

    OdpowiedzUsuń
  2. JESTEŚ TAK OKROPNIE ...CHOLERNIE ZŁOŚLIWA ! XD CZEAKM NA TEN ROZDZIAŁ CAŁY TYDZIEŃ I CZEKAM NA TEGO PIEPRZONEGO EDWARDA ,A TY MI TU WYJEŻDŻASZ Z TAKIM ZAKOŃCZENIEM ...CHCESZ ZGINĄĆ !>!? XD Nie no , rozdział genialny jak zwykle ... Czekam na następny i na tego cholernego Edwarda xD ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohhh... Harry ty wstrętny, mały...:D Haha;D Jak mogłaś urwać w takim momencie, normalnie:D Kurcze, Draco i Harry są chooolernie gorący, jak ich tak opisujesz, aż mam rumieńce;p Cieszę się, że jednak wplątałaś wątek Hermiony i Rona, za bardzo (nie wiem czemu) nie lubie ich w opowiadaniach, ale tutaj są fajni:D
    Rozdział genialny!:)
    Weny!
    Caathy.x1

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział niesamowity. I to napięcie, kurczę Ty to dopiero potrafisz człowieka zaintrygować:)
    Końcówka jest na medal.. Argh, teraz będę myślała tylko o ciągu dalszym, zamiast się skupić.
    Nic trzeba się brać do roboty. Weny!
    Pozdrówka:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnie zdanie mnie rozwaliło ;DD
    Haha, nastał ten moment. Czekam więc na to, co Edward zrobi Harremu albo raczej co Harry zrobi Edwardowi. Niech go przeleci, haha ;DD Już widze oczyma wyobraźni ten brutalny seks pod ścianą *zboczuch,zboczuch*
    Hermiona jest normalnie hermionowata. Kropka w kropkę, tak samo jak Ron. Czekałam tylko aż rudzielec powie coś głupiego xDD

    Znad krzaczastych brwi,
    Lau~

    OdpowiedzUsuń
  6. Łiii...Zaczyna się dziac coś ciekawego :D No to jestem ciekawa jak dalej potocżą się losy Harry'ego i Edwarda. Nie przepadam zbytnio za Ron'em i Hermioną, ale w tym opowiadaniu myslę, ze wyjątkowo ich polubię. Mam nadzieję, że następny rozdział w krótce ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział oczywiście fantastyczny tylko ,że naprawdę strasznie tęsknie za Sokołem i Prawdziwą przepowiednią

    Pozdrawiam Kari

    OdpowiedzUsuń
  8. Czas na kolejną porcję domysłów Setha!
    A właściwie... to pytań xd
    Tak się zastanawiam, czy w twoim opowiadaniu jest jakaś różnica pomiędzy wampirami stworzonymi z czarodzieji a tymi stworzonymi z mugoli?
    Wyjaśniałoby to sprawę specjalnych zdolności Edwarda, Alice i Jaspera. Mogliby być np. charłakami z czarodziejskimi korzeniami i stąd ich zdolności, z resztki magii która w nich została i przebudziła się podczas przemiany...
    Ogólnie rozdział świetny, chociaż nie wyjaśnił na czym polega pakt czarodzieji z Volturi, ale podejzewam, że niedługo się dowiemy.
    Widać Harry jest bardziej Ślizgoński niż wszyscy myślą, w końcu udało mu się oszukać Draco-Ślizgona ;]
    Fajnie, że pojawili się Ron i Hermiona. Rona nigdy nie lubiłam, ale w twoim opku wydaje się znośny. Taki nie irytujący ;P
    Pzdro i życzę weny
    Seth :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    haha Dravo kolejny raz posłużył jako taktyczna zagrywka, wampiry wiele się o nich dowiedzieli, a te sceny między Harrym, a Draco cudowne...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    fantastycznie, o tak Draco kolejny raz posłużył jako taktyczna zagrywka ;) wampiry teraz wiele się o nich dowiedzieli... i na koniec te sceny między Harrym, a Draco cudowne...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    cudownie, Draco po raz kolejny jako taktyczna zagrywka ;) super... bRdzo wiele wampiry teraz się o nich dowiedzieli... a te sceny między Harrym, a Draco cudowne... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń