niedziela, 9 lutego 2014

Zapomnieć 28

Witajcie!
Wrzucam pozostałą część rozdziału. Raczej krótki, ale spieszę się do pracy.postaram się do piątku dodać kolejną notkę. Buziaki.


Mike patrzył po twarzach wszystkich obecnych z widocznym zagubieniem w oczach. Coś wyraźnie było nie tak, tylko potrzebował jeszcze kilku informacji, żeby zrozumieć, o co dokładnie chodzi. Miał wrażenie, że wszyscy patrzą na niego nie tylko z szokiem, ale przede wszystkim ze współczuciem. Było w ich wzroku też coś, co kazało mu się głębiej zastanowić nad słowami, które przed momentem padły.
— Wyemigrował do Stanów…? — zająknął się, potrząsając przecząco głową. Pojęcia nie miał, co oni sugerowali, ale z całą pewnością nie mogli mieć racji. — Służyli Voldemortowi? — dodał jeszcze ciszej, zastanawiając się mimowolnie, czy Harry nie podał mu czegoś trefnego, zamiast, jak mu naprędce wyjaśnił, eliksiru trzeźwości.
Zanim jednak zdążył przejąć się tym zbyt mocno, zacisnął na chwilę powieki, odetchnął kilka razy głęboko i doszedł do wniosku, że musi w końcu na poważnie porozmawiać z matką. Jakiekolwiek dywagacje na temat tego, kim naprawdę był i jakie tajemnice wiązały się z jego przeszłością, wolał zostawić sobie na samotny wieczór. Albo chociaż na wieczór w mniejszym gronie, bo ci wszyscy przyglądający mu się ludzie zaczynali być irytujący. Założył ręce na klatce piersiowej i warknął cicho, chcąc dać im jasno do zrozumienia, że właśnie zakończył temat.
Potter i Malfoy zerknęli na siebie parskając cicho, mimo to kiwając chłopakowi lekko i obiecując niemo, że później wrócą do tego tematu. Mike zauważył jeszcze mały uśmiech na wargach Jaspera, ale zanim zdążył sprawdzić reakcję pozostałych, jego wzrok przyciągnął Edward, który stanął za Harrym, dotykając go nienachalnie, mimo, że jego dłonie metodycznie przesuwały się do pasa chłopaka, przez jego kręgosłup, aż po klatkę piersiową, na której się zatrzymały, obejmując go i przyciskając do swojego ciała.
Oczy kilku osób, w tym Mike’a, rozszerzyły się dość komicznie, w końcu wszyscy pamiętali zaklęcie, którym niedawno czarodziej potraktował Edwarda. Gryfon jednak nawet nie drgnął. Przecież ci ludzie, którzy otaczali go w tej chwili byli mu bliscy. Bardziej lub mniej, ale byli. Wampiry i zmienni wiedzieli, że jego krew śpiewa do Edwarda, a pozostali, poza Newtonem byli ludźmi, którzy walczyli z nim na wojnie o wspólną wolność. Jeżeli mieli wziąć udział w kolejnej, ukrywanie przed nimi, że coś go łączy z jednym z wampirów było, co najmniej, nie na miejscu. Odprężył się, opierając o zimne ciało Edwarda i zastanowił, czy powinien w ogóle czuć się skrępowanym, bez względu na to czy przebywał w tym towarzystwie, czy w jakimkolwiek innym. To było częścią jego. Było milion powodów, dla których musiał ukrywać swój związek z Severusem, ale teraz nie był w związku. Wtedy trwała wojna, w której większość czarodziejskiego świata myślała, że stoją po różnych stronach. On był nieletnim Wybrańcem, a Snape jego nauczycielem. Tylko pozory mogły im pomóc, tylko one mogły uratować im życie.
Harry otrząsnął się z przemyśleń dopiero, gdy poczuł usta Edwarda przesuwające się po jego szyi. To była przyjemna pieszczota, rozgrzane ciało reagowało bardzo żywiołowo na chłodne wargi, muskające skórę w miejscu, gdzie tuż pod nią, pulsowała jego gorąca, oszałamiająca w swoim zapachu, krew.
— Edward? — mruknął cicho, karcąco.
Wampir przesunął dłonie niżej, na biodra Pottera i wciągnął głęboko jego zapach. Chyba nie potrafiłby już bez niego żyć, co nadal mu się nie podobało. Tak samo, jak to, że Harry najprawdopodobniej miał rację, mówiąc mu, że nie będzie w stanie bez niego funkcjonować, skoro już spróbował jego krwi, że pół roku bez pieśni tej krwi go zabije.
— Edward, przestań — powtórzył po chwili, ale ten nie wydawał się w ogóle go słyszeć.
Harry poruszył się, chcąc sprawdzić, czy wampir będzie starał się go jakoś przy sobie zatrzymać, ale ten ruch w po prostu go otrzeźwił. Nieco.
— Pachniesz nimi wszystkimi — wyjaśnił z mocno poczerwieniałymi tęczówkami, wpatrując się wrogim wzrokiem w ludzi, których przywiózł Draco. — Czuję, jak mieszają się na tobie ich zapachy, przesiąkasz nimi — niemal warknął. — Pachniesz też Mikiem — dodał z groźbą i jakimś ostrzeżeniem w głosie. — Przyzwyczaiłem się do zapachu Malfoya, potrafię go znieść nawet rano, kiedy jest bardzo intensywny. Zresztą cały dom nim pachnie, właściwie to wami, nie tylko nim. Każdy jego zakamarek. Kanapa, krzesło w jadalni, blat obok kuchenki — wymieniał, a Harry zarumienił się lekko doskonale wiedząc, dlaczego akurat te meble zostały wymienione. — Pogodziłem się z tym, choć zupełnie mi się to nie podoba.
Draco otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale jedno spojrzenie Pottera zamknęło mu je z powrotem. Chętnie podrażniłby się z wampirem, szczególnie, że w otoczeniu całej reszty był całkowicie bezpieczny. Nie mógł też zaprzeczyć, że Edward naprawdę dobrze radził sobie z jego zapachem, który wyczuwalny na Potterze musiał go wyjątkowo drażnić.
— Nie chcę, żebyś pachniał Mikiem — kontynuował Cullen, przyciskając go na nowo do swojego torsu, przesuwając nosem po szyi, kończąc tuż za uchem, gdzie złożył mały pocałunek. Potter był jego.
Newton oniemiał na moment, nie wiedząc co ma na myśli Edward, ale ostre tony w jego głosie i kolor oczu, które wwiercały się w niego z nienawiścią, zmusiły jego ciało do instynktownego kroku w tył.
— Dlaczego Jacob nie zachowuje się tak samo jak Edward? — wypalił Ron, przeskakując wzrokiem pomiędzy kilkoma osobami, zatrzymując go ostatecznie na Draco, który jednak tylko wzruszył ramionami.
Hogwartczycy wymienili zaskoczone spojrzenia, zupełnie nie wiedząc, co miało znaczyć to pytanie, ani tym bardziej, dlaczego Ron zadał je właśnie Malfoyowi.
— Bo oni nie są razem — wyjaśniła spokojnie Hermiona.
— My też nie — burknął Harry. — Nie jesteśmy parą — wysyczał, jakby chciał za wszelką cenę podkreślić, że nie ma i nigdy nie będzie między nimi żadnej głębszej więzi.
Gryfonka przewróciła tylko oczyma i pokręciła z politowaniem głową.
— Chodziło mi o seks, Harry — powiedziała dobitnie.
Draco parsknął śmiechem, widząc zaskoczoną minę Pottera. Ron zaczął się krztusić, czerwieniejąc w szybkim tempie, a Mike sapnął cicho, przypominając sobie wzrok Wybrańca, prześlizgujący się po jego ciele. Pamiętał aprobatę w jego spojrzeniu i reakcję jego ciała. Pamiętał też doskonale, że oprócz zażenowania, czuł się mile połechtany takim głodem w oczach kolegi.
Edward nie spuszczał wzroku z chłopaka, powarkując cicho przy uchu Harry’ego. Niepokoiło go to, że raptem pojawiło się tyle nowych osób, które mogą próbować mu go odebrać. Nie był gotowy na dzielenie się nim. Nie wiedział, czy kiedykolwiek będzie.
Jake z zastanowieniem przyglądał się zachowaniu wampira. To naprawdę było aż tak silne, że nie mógł się powstrzymać? On też czuł na Draco inne zapachy, ale od początku był z nim i dokładnie wiedział, co się wydarzyło od kiedy wysiedli z samolotu. Ze wstydem przypomniał sobie, że wcale nie zareagował lepiej, kiedy Neville objął jego wpojonego, o swojej reakcji na zastanie jego i Pottera w jednym łóżku nawet nie wspominając. Najgorsze było to, że Harry miał rację, kiedy przyrównał fakt tego, że jego krew śpiewa do wampira, do wpojenia u zmiennokształtnych. Co prawda wtedy, gdy widział go ledwo żywym, całym w bandażach i słyszał jego wolniej i mniej regularnie bijące serce, miał ochotę skręcić Edwardowi kark, a później zatańczyć przy ognisku, które pochłaniałoby powoli jego ciało, ale teraz widział to z innej perspektywy.
I pozostawał jeszcze fakt, że Draco po prostu nie pozwoli mu tak po prostu do niego przylgnąć. Wtedy, na parkingu, pocałował go tylko po to, żeby go uspokoić, ale Jacob był pewien, że to się szybko nie powtórzy, nawet jeśli dzisiaj byli w stanie normalnie rozmawiać.
Ron w końcu się uspokoił i uniósł jedną brew, patrząc na Malfoya z lekką kpiną. Jakoś nie wyobrażał sobie, że ten pozwala komukolwiek zbliżyć się do siebie w sposób, który właśnie praktykował Harry z wampirem. A już na pewno nie na oczach innych ludzi. Poza tym nadal pamiętał niechęć blondyna do zmiennego. Rozumiał go doskonale.
— Jasper — mruknął Harry, przerywając przedłużającą się ciszę. — Zabierz Edwarda na polowanie — poprosił, choć w jego głosie było więcej z nakazu.
Mike rozszerzył w zdziwieniu oczy, kiedy Jasper w ułamku sekundy znalazł się przy Edwardzie, kładąc mu dłoń na ramieniu i odciągając od Pottera. Gryfon tylko zerknął na obu, szepnął coś niezrozumiałego i skinął głową w stronę lasu.
— Kim wy jesteście? — wyszeptał Newton, patrząc w miejsce, gdzie przed momentem zniknęło dwóch chłopaków. Wiedział, że to tam tylko dlatego, że gałązki poruszały się nieznacznie na drzewach, które musieli ominąć, biegnąc najwyraźniej z prędkością światła.
-I-I-I-
Harry wyszedł z domu Rona i Hermiony wraz z Draco, tłumacząc przyjaciołom, że rano muszą się pojawić w szkole. I tak była prawie czwarta, więc zostało im zaledwie kilka godzin snu. Aportowali się wprost do salonu Gryfona, czując, że miniony dzień był naprawdę ciężki. Opowiedzenie Hogwartczykom wszystkiego, co wiedzieli o Volturi, zajęło sporo czasu, tak samo, jak wprowadzenie ich w relacje Cullenowie – Sfora. Malfoy słowem nie wspomniał o wpojeniu, więc Harry nie chciał sam poruszać tego tematu. O Edwardzie zresztą tez nie rozmawiał zbyt chętnie, informując ich, że tak jak wspomniała jeszcze na polanie Hermiona, łączył ich tylko seks. Nawet jeżeli któreś domyśliło się, ze nie mówią im wszystkiego, nikt nie próbował wyciągać z nich jakichkolwiek informacji, za co byli im bardzo wdzięczni. Odeskortowali Mike’a do domu zaraz po zniknięciu Jaspera i Edwarda, prosząc go jeszcze, żeby nie rozmawiał na razie z rodzicami o tym, czego się dzisiaj dowiedział. Kiedy chłopak opowiedział im o reakcji matki na pytanie o magię, obaj wydali się bardziej niż zaniepokojeni. Harry, jak zwykle wykazując się brakiem instynktu samozachowawczego, chciał po prostu iść do niego do domu i postawić sprawę jasno, dowiedzieć się wszystkiego u źródła, ale Malfoy trzepnął go w ramię, mamrocząc, ze najpierw musi coś sprawdzić, a póki co, tak jest bezpieczniej. Gryfon w końcu przewrócił oczyma, ale zgodził się krótkim skinięciem. Obiecali, że jutro wieczorem opowiedzą mu jeszcze o Cullenach i Indianach.
— Wina? — zapytał Harry, już idąc w stronę kuchni, wyciągając dwa kieliszki i lewitując z barku butelkę lekkiego, różowego trunku. Nie był tak zmęczony, jak mu się wydawało, po prostu chciał jeszcze raz wygarnąć Malfoyowi to, że sprowadził do Forks posiłki.
— Chętnie — odparł blondyn, patrząc na niego badawczo, ale nie przestając się uśmiechać. Wiedział, że dobrze zrobił. Teraz ich szanse na wyjście bez szwanku z czekającej ich konfrontacji znacznie wzrosły.
— Nadal nie jestem zadowolony… — zaczął Porter, ale Ślizgon szybko mu przerwał.
— Wiem, że nie jesteś — burknął, odbierając od niego kieliszek i delektując się pierwszym łykiem, nieco zbyt chłodnego wina. — Nie mogłem ci powiedzieć wcześniej, bo nigdy byś się nie zgodził — dodał.
Harry skrzywił się wyraźnie, ale nie skomentował tych słów. Zamiast tego oparł się o blat, w miejscu, które wspomniał Edward i parsknął śmiechem, żeby po bardzo krótkiej chwili spoważnieć.
— Naprawdę myślisz, że rodzina Mike’a służyła Voldemortowi?
Draco zagryzł na chwilę szczeki, ale przytaknął sztywno głową. Nie widział innego wyjaśnienia. W Stanach charłacy nie byli napiętnowani. Tutaj nigdy nie istniała klasyfikacja rasowa, czarodzieje czystej krwi żyli z mugolakami i zwykłymi ludźmi praktycznie od początku. Istniały co prawda typowo czarodziejskie aglomeracje, ogromne dzielnice w kilkumilionowych miastach i małe czarodziejskie wioski, ale nie pojawił się tu psychopata, chcący podporządkować wszystko pod swoją filozofię. Zresztą czarodzieje zasiedlali Stany właśnie z tego powodu. Liberalne podejście do bardzo wielu kwestii pozwalało im normalnie żyć, nie zmuszając do wybrania jednej ze stron zwaśnionej czarodziejskiej Europy.
— Ciekawe do czego dokopie się twój skrzat — mruknął cicho, obserwując zaciśnięte pięści blondyna, złość w jego oczach i jakąś determinację. Wiedział, że Draco pozna prawdę.

10 komentarzy:

  1. HA!! Rozdział boski! <3 Edward mnie wkurza... a takie jedno pytanko imienniczko moja ^^ Ty wyobrażasz sobie Edwarda opisanego w książce (rude kręcone, dłuższe włody) czy tego z filmu z dziwnym ryjkiem? xD

    Bo ja jakoś rudego sobie wyobrażam. :)

    Podoba mi się Draco i jego... hym... jego dystans do Jacoba. :) Wgl to opowiadanie pierwsze mi się spodobało ze wszystkich innych mieszanych ^^ Połączenie zmierzchu i Harrego Pottera jest tutaj wręcz naturalne! <3

    Weny i pozdrawiam. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy pojawi się coś nowego?

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm... Ciekawie :D
    NIe wiem czemu, ale Edward porządnie mnie wkurza ;) Nie lubie go, chociaż jest mi go może troszeczkę szkoda!
    Wyjątkowo trudno mi napisać jakiś sensowny komentarz do tego rozdziału! :P
    Tak się zastanawiam ile czasu zajmie Jacobowi dojście do wniosku, że żeby być z Draco musi się bardziej postarać i nie uważać Malfoy`a za swoją własność :D
    Rodzice Mike`a śmierciożercami? To w zasadzie wyjaśnia zachowanie matki Mike`a dwa/ trzy rozdziały temu! :) Jestem ciekawa do czego chlopcy się dokopią w swoich poszukiwaniach...
    No i wracając do wampirków :D Mogę może spodziewać się w kolejnych rozdziałach trochę więcej Jaspera i Rosalie???

    czekam na kolejną notkę :) Mam nadzieję, że pojawi się ona w najbliższym czasie!
    Pozdrawiam B.

    PS Zastanawiałaś się może nad napisaniem jakiegoś ciąu dalszego "na szczycie góry"? Oraz nad one-shotem lub czymś dłuższym z Harry`m i Jasperem?

    B.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekamy i czekamy! Kiedy możemy się spodziewać następnego rozdziału?? :)) Opowiadanie świetne, niesamowicie wciągające. Przeczytałam całe w jeden dzień i aż mnie trzęsie, żeby czytać dalej ;p Mam nadzieję, że jednak coś pojawi się między Harrym i Draco, bo jakoś nie wierzę w relacje "tylko przyjaciele" ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy pojawi się kolejny superr rozdział; nie mogę się doczekać, ja chcieć więcej więcej!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję na kontynuacje. Jestem ciekawa kim jest mama Mike'a. I jak potoczy się to wszystko dalej. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    no pięknie, ciekawe do czego się dokopie ten skrzat, Edward już akceptuje zapach Malfloya u Harrego, choć mu to się nie podoba...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    pięknie, zastanawiam się do czego dokopie się ten skrzat, och no i Edward już zaczął akceptować zapach Malfloya u Harrego... choć mu to się nie podoba...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejeczka,
    wspaniale, zastanawiam się do czego "dokopie" się ten skrzat... Edward już zaczął akceptować zapach Malfloya u Harrego... choć mu to się bardzo nie podoba...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń