Strony

czwartek, 27 marca 2014

Sokół część 22



Dziękuję za wszystkie komentarze i mam nadzieję, że cieszycie się z kolejnej notki Sokoła:) Przy najbliższym rozdziale odniosę się do Waszych uwag.
Miłego czytania!


W salonie Keitha został tylko on sam z Severusem oraz Ron i Hermiona. W jadalni wciąż Draco i Charlie rozmawiali z matką tego pierwszego, ale nikt nie oczekiwał, że szybko stamtąd wyjdą. Severus podszedł do kanapy, siadając na niej i wyciągając nogi przed siebie, krzyżując je w kostkach i czekając aż Duval doprowadzi pomieszczenie do normalnego stanu. Ten, kolejnymi machnięciami różdżki, ustawił przed kanapą stół, a po jego drugiej stronie dwa skórzane fotele. Na kominku stanęły konwalie, a ogień zmienił się na powrót w zwyczajne, czerwone płomienie, poprzecinane czasami niebieskimi refleksami. Sieć Fiuu się zamknęła.
— Nie umiesz przemawiać, Keith — mruknęła Hermiona, siadając naprzeciwko mistrza eliksirów i z niechęcią obserwując skrzata, który ustawiał na blacie cztery kieliszki do czerwonego wina, nalewając po chwili do każdego z nich krwisty trunek.
Severus uchylił powiekę, obserwując dziewczynę, zastanawiając się, czy ta skomentuje jakoś obecność tego stworzonka w domu Sokoła. Słyszał zbyt wiele plotek o jej zaangażowaniu w akcję WESZ, żeby nie uśmiechnąć się złośliwie. Widział, że Weasley też zerka na nią niespokojnie, jakby chciał jej niemo przekazać, żeby się nie odzywała i zostawiła temat na inny moment.
— Przez ostatnie dwa lata pracowałem w czarodziejskim wojsku — powiedział, wzruszając ramionami. — Na żołnierzy by to zadziałało.
— Nie, jeżeli chciałbyś ich rekrutować — burknęła, a Severus prychnął cicho, zgadzając się z nią jednak.
Ron siedział z podkulonymi nogami, patrząc od czasu do czasu na zablokowane drzwi. Nie miał pojęcia, co może wyniknąć z rozmowy, która się za nimi toczyła, ale wolałby, żeby jego brat już stamtąd wyszedł.
-I-I-I-
Charlie położył Draco na łóżku, całując go niespiesznie, powolnie wręcz, z jakąś nadmierną czułością. Jego gesty i ruchy były tak inne od tego, co przeżyli wspólnie do tej pory, że chłopak przez jeden krótki moment poczuł się znowu niepewnie. Nie tak to u nich wyglądało. Przeszło mu przez myśl, że może jest naznaczony swoim pierwszym seksualnym doświadczeniem bardziej niż zawsze myślał. Skoro było brutalnie, mocno i bez jego woli, to może czegoś takiego teraz oczekuje od swojego partnera? Oczywiście nie była to do końca prawda, bo uwielbiał wszelkie czułostki Sokolnika. To, jak go całował, jak pieścił jego ciało i jak muskał każdy jego fragment, doprowadzając go do szaleństwa swoim zachowaniem. Draco był wtedy najczęściej całkowicie pozbawiony możliwości jakiegokolwiek ruchu, o sprzeciwie nawet nie wspominając. Mógł tylko jęczeć i błagać, żeby Charlie skończył szybko to, co zaczął, a nie bawił się nim, jak jakąś pieprzoną maskotką. Nie, żeby ten go słuchał.
Dziś było inaczej. Mężczyzna patrzył na niego z takim samym uwielbieniem, jak zazwyczaj, ale w jego spojrzeniu było coś jeszcze, jakaś pewność, postanowienie. Draco nie mógł go rozszyfrować, bo palce rudzielca przesuwały się teraz po jego biodrach, jakby po raz pierwszy badając je poprawnie. Miał wrażenie, że Charlie chce wycałować każdy skrawek jego bladej sylwetki. Jego język był wszędzie. Teraz przesuwał się w powolnej pieszczocie od prawego sutka w dół, w stronę pępka, zagłębiając się w nim, zataczając małe kółeczka i wprawiając Ślizgona w ekstazę, zupełnie niewspółmierną do działań jego kochanka. Ale Draco szybko porzucił pomysł dopytania o to, dlaczego Weasley się tak zachowuje. Było mu błogo. Może nawet miałby ochotę na takie czułostki częściej, ale jeszcze w tej chwili nie potrafił tego stwierdzić.
Charlie naprawdę nie był pewien, co go skłoniło do zrobienia tego, co właśnie robił. Jego zachowanie przekraczało granice umowy, którą zawarli. A przynajmniej przekroczy je wkrótce. Na razie jeszcze mieścił się w normie, choć aż tak długiej i subtelnej gry wstępnej jeszcze nie próbowali. Nie, żeby mu się nie podobała, ale najczęściej działali na siebie tak silnie, że nie było nawet mowy o tak długich zabawach. Zresztą, nie uważał, żeby były im szczególnie potrzebne. Dzisiaj jednak Weasley chciał czegoś więcej. Po tym wszystkim, co się stało w domu Keitha, po tym, jak Narcyza zagroziła jego sponsorowi, jak wycelowała w niego różdżkę… Charlie nie był pewien, czy chęć zaatakowania jej była spowodowana wyłącznie ich umową. Był przekonany, że gdyby nie istniały dwa podpisy, na tym pliku papierów, on zachowałby się dokładnie tak samo.
I przerażało go to.
Przecież całkiem niedawno nabijał się z Keitha, że ten myśli poważniej o Severusie, a teraz najwyraźniej sam wpadł w podobną pułapkę. A minęło zaledwie kilkanaście dni, od kiedy się związali. To było niedorzeczne, powtarzał sobie nieustannie, a jednak po tym wszystkim, czego się o nim dowiedział, nie tylko od samego chłopaka, ale także od Duvala i Snape’a, chciał, żeby umowa była tylko początkiem, wstępem do czegoś znacznie ważniejszego i trwalszego. Nigdy mu się to nie zdarzyło. Może dlatego, że umowy, jakie zawierał nigdy nie trwały dłużej niż tydzień, jak stanowiło prawo. Tę przedłużyli z określonych powodów. Ktoś musiał mieć kontrolę nad chłopakiem, a ten, nie zdając sobie chyba do końca sprawy z tego, jak dużą władzę naprawdę może mieć nad nim Charlie, po prostu ją podpisał.
Teraz nie miało to dla mężczyzny znaczenia. Postanowił, co chce zrobić i jak to zakończyć. Nie wiedział, co się stanie, jeśli magia Draco go odrzuci, ale i tak musiał spróbować. Uniósł do góry jego nogę, trzymając ją w kostce, całując każdy fragment łydki, przesuwając ustami w górę, dochodząc do cienkiej skóry pod kolanem i wsłuchując się w jęki blondyna. Uwielbiał je. To nie były jeszcze jęki dorosłego, dojrzałego faceta. Nieustannie powtarzał sobie, że Draco wciąż jest nastolatkiem, że w jego ciele szaleją hormony i, że to one podejmują wszelkie decyzje. One, nie mózg, ale nie umiał się dzisiaj zatrzymać. Przesunął się z mokrymi pocałunkami wyżej, muskając delikatną, gładką skórę wewnętrznej części uda, a później pachwiny. Draco był jak mugolska modelina, którą Charlie kształtował według swojej własnej woli. Uniósł do góry jego drugą nogę, nie spuszczając głodnego wzroku z chłopaka i kierując swoje wargi na jego blade, wyeksponowane pośladki. Ślizgon sapnął cicho, starając się cofnąć ciało, ale silny uchwyt mężczyzny nie pozwolił mu nawet na najmniejszy ruch. Patrzył więc, jak język Charliego ślizga się po jego pachwinie, pośladkach, w końcu torując sobie drogę pomiędzy nie. Krzyknął głośno, przykładając natychmiast dłoń do własnych ust i przygryzając nadgarstek. Nie wiedział, co ma czuć, jego myśli szalały. Sądził, że wyzbył się już wstydu przy tym człowieku, że każda kolejna pozycja, którą Charlie wykorzystał w przeciągu pierwszego tygodnia trwania ich umowy, uodporniła go na to uczucie. A jednak to, co mężczyzna robił dzisiaj, przechodziło jego najśmielsze wyobrażenia.
Charlie rozchylił sobie pośladki kochanka, przesuwając językiem po jego małym, zaciśniętym teraz wejściu. Nie robił tego bardzo długo. Ostatni raz chyba jeszcze kiedy przebywał w Hogwarcie jako uczeń. Później drogi jego i jego ówczesnego partnera się rozeszły, w Rezerwacie Smoków był zbyt zajęty, żeby szukać sobie kogokolwiek, a nawet jeżeli już z kimś sypiał, były to zawsze niezobowiązujące numerki, w których nigdy nie posuwał się aż tak daleko. Z kolei w Stanach zdarzało mu się wylądować w łóżku z pewną agentką, a pracując już jako Sokolnik nigdy nie robił czegoś takiego. Teraz było inaczej, teraz tego chciał. Chciał posmakować Draco, przebić się przez pierścień jego mięśni i sprawdzić, czy wewnętrzne ścianki są tak aksamitne, jak mu się wydawało.
Ślizgon skręcał się wewnętrznie, czując giętki, gorący język, wraz z dużą ilością śliny wwiercający się w jego tyłek. Merlinie, to było niesamowite. Pozbawiało go umiejętności myślenia, sprawiając, że jego ciało było jednym, cudownie czułym kłębkiem wrażliwych nerwów.
Po naprawdę długiej chwili, Charlie opuścił nogi chłopaka na łóżko, układając się na nim, wpasowując pomiędzy jego gorące uda i wilgotne pośladki. Patrzył na niego z determinacją, z uczuciem, którego nie potrafił zrozumieć. Ten mały, pyskaty Ślizgon mógłby być całym jego światem. Chyba już zdążył się pogodzić z tą myślą, choć nadal wydawała się frapująca.
— Pozwól mi, Draco — szepnął, całując jego szczękę, kierując się w stronę ucha. — Magia związania musi pozwolić mi to dokończyć — starał się wyjaśnić, choć chłopak nadal patrzył na niego bez zrozumienia, za to z doskonale widocznym poddaniem, z zupełną uległością.
Charlie jęknął przeciągle, wpijając się w usta partnera. Draco leżał pod nim taki całkowicie bezbronny, zdany na jego łaskę, na jego zachcianki. Taki piękny.
— Zrób to — wymruczał Malfoy, nie do końca zdając sobie sprawę, na co się zgadza, ale wiedząc, że na pewno mu się spodoba. Wszystko, co miałoby być choć w połowie tak dobre, jak to, co działo się przez ostatnie czterdzieści minut z całą pewnością przypadłoby mu do gustu. Merlinie, w tej chwili kochał Charliego.
Mężczyzna poczuł, jak magia w umowie sponsoringowej robi im lukę. Jego oczy zabłyszczały, ciało się napięło i przez ułamek sekundy czuł, jak zaklęcie ustępuje, pozwalając mu na jakiś czas przejąć pełną kontrolę. Wiedział, że jego zachowanie jest nieodpowiedzialne. Gdyby teraz cokolwiek zagroziło jego sponsorowi, nie mógłby mu pomóc. Gdyby teraz zniknął, został porwany, gdyby w tej chwili ktoś spróbował go zabić, naznaczyć, skrzywdzić, on nie zorientowałby się odpowiednio wcześniej, że w ogóle dzieje się coś złego. Na ten krótki czas, może kilkudziesięciu minut, umowa przestała obowiązywać. Magia ochronna przestała działać.
A on mógł po prostu kochać się ze swoim partnerem.
I zrobił to. Długo i czule. Spokojnie, bez pośpiechu, obdarzając zainteresowaniem każdy skrawek jego ciała. Delektując się jego niepewnością, niewinnością wręcz, jak pomyślał, nie dopuszczając do siebie absurdalności ostatniego stwierdzenia.
Po niespełna godzinie nadal leżeli na łóżku, wśród skotłowanej pościeli, otoczeni zapachem seksu, który unosił się w całym pomieszczeniu. Charlie czuł się wspaniale, jakby otworzyło się właśnie przed nim tysiące nowych drzwi. Wiedział, że zaklęcie związania powoli wnika w nich na powrót, to było dziwne odczucie, jakby tysiące miniaturowych igiełek zahaczało o jego ciało, łaskocząc je i nakłuwając jednocześnie. Nie było to bolesne, po prostu dziwne.
— Charlie? — powiedział cicho Draco.
Leżał oparty głową o jego pierś, dłonią gładząc umięśniony brzuch. Nigdy nie podejrzewał, że będzie mu tak dobrze z jakimkolwiek człowiekiem. To, co stało się dzisiaj zdecydowanie mu odpowiadało. Weasley stanął w jego obronie, potrafił przekonać jego matkę, żeby dla dobra swojego i syna, przyjęła warunki Keitha, a na końcu robił z nim te wszystkie niesamowite rzeczy w łóżku. Nie, żeby Draco pragnął, aby wszystkie ich noce wyglądały w ten sposób, ale musiał przyznać, że była to wspaniała odmiana. Czuł, że jest dla Charliego wszystkim i nie miałby nic przeciwko, gdyby to uczucie już nigdy miało go nie opuścić. Przymknął oczy, uświadamiając sobie implikacje własnych myśli. Spędził z tym mężczyzną tak niewiele czasu, ale był pewien, że nie będzie chciał od niego odejść, że kiedy umowa się skończy on nadal będzie go potrzebował. Jego zdecydowania, siły i czułości. Już teraz potrzebował go całego.
— Hm? — mruknął Sokolnik, nie potrafiąc do końca odsunąć od siebie uczucia wnikającej do jego ciała magii. Pogłaskał Draco ręką, wciągając go nieco bardziej na swoje ciało.
— Czy kiedyś…? — zaczął chłopak, ale przerwał, nie będąc pewnym, czy w ogóle ma prawo myśleć o czasie po umowie. — Czy pozwoliłbyś mi, oczywiście kiedyś, nie mówię, że teraz, wiem, że w tej chwili to niemożliwe, umowa nam nie pozwoli… To znaczy, mi nie pozwoli, nie wiem, czy tobie również, ale chciałbym. Właściwie to wcześniej o tym nie myślałem, ale teraz wiem, że bym chciał. Po prostu muszę znać twoje zdanie i chyba potrzebuję to wiedzieć, ale jeśli się wściekniesz, bo nie wiem właściwie, jak zareagujesz, przecież wcale nie znam cię za długo, ale i tak chciałbym wiedzieć…
Charlie w końcu otworzył oczy, przenosząc je na blondyna i wpatrując się w niego z niedowierzaniem. Nie miał pojęcia, o co chodzi Ślizgonowi i z całą pewnością nigdy nie słyszał z jego ust takiego potoku słów. Nie był pewien, czy w ogóle ktokolwiek słyszał.
— Stop — burknął, chcąc go uciszyć, a kiedy to nic nie dało, po prostu przyłożył mu dłoń do ust, zatykając je w końcu. Draco zerknął w górę, patrząc na niego z niezrozumieniem, a Charlie parsknął śmiechem. — Nie zrozumiałem ani słowa z tego bełkotu — powiedział. — Jeszcze raz, Draco.
Chłopak mruknął coś cicho, pokręcił głową odpychając w końcu dłoń Charliego od swojej twarzy i złożył szybki pocałunek na jego sutku.
— Czy kiedyś — zaczął jeszcze raz — zgodziłbyś się, żebym to ja był stroną dominującą w naszym… — znowu przerwał, zastanawiając się tym razem, czy wolno mu myśleć, że jest, albo będzie z Charliem z prawdziwym związku.
Nie dane mu jednak było dokończyć, bo poczuł, że coś jest zdecydowanie nie tak. Mężczyzna pod nim zesztywniał, wydając z siebie cichy, dziwny głos. Jakby jęk bólu, chociaż Draco nie wiedział, czym mógłby on być spowodowany. Poderwał się natychmiast, chcąc spojrzeć na partnera, a ten wygiął plecy w mały łuk, jakby do tej pory, tylko to, że Malfoy się na nim opierał mu to uniemożliwiało.
— Charlie? — zapytał spanikowany, rozszerzając oczy i nie wiedząc, jak powinien się zachować.
Mężczyzna w końcu opadł z powrotem na materac, starając się wyrównać oddech i dojść do siebie po tym, co się stało. Otworzył oczy, patrząc na blondyna z wściekłością, sprawiając, że ten mimowolnie odsunął się od niego o kilkanaście centymetrów. Nie spodobało mu się to, więc wyciągnął dłoń, chwytając przedramię Draco w silnym uścisku i przyciągając go do siebie tak, że ten kolanami dotykał jego żeber. Czuł, jak chłopak się trzęsie, niezdolny do wyrwania się, czy chociażby protestu w związku z takim zachowaniem kochanka. Charlie po chwili puścił go, widząc, jak wokół jego palców formuje się duży siniak i wstał z łóżka. Przywołał czyste ubrania, wkładając je na siebie natychmiast i podchodząc do drzwi. Jeszcze w progu warknął, żeby Malfoy nie ważył się wyjść z sypialni, dopóki on nie wróci, po czym wyszedł z pomieszczenia, klnąc głośno i kipiąc ze złości.
Nie mógł uwierzyć, że to się stało, że po tym całym dniu, po tych dwóch godzinach w łóżku, po tym cudownym seksie, Draco zapytał go, czy pozwoli mu się kiedyś przelecieć. Zdarzyło mu się kilkukrotnie być w roli pasywa, ale nie miało to teraz znaczenia. Teraz liczyło się tylko to, że chłopak zamiast czuć satysfakcję, najwyraźniej zapragnął zamienić się z nim rolami. Charlie wiedział, co się stało, ich umowa powróciła do punktu wyjściowego, choć najwyraźniej, skoro mógł zostawić sponsora samego, pozwalała mu na większe panowanie nad sobą samym. Przeszedł szybko korytarz, stając przed drzwiami do komnat Severusa i waląc w nie pięściami. Wpadł do środka, kiedy mężczyzna z niezadowoloną miną je otworzył, zamierzając na niego nawrzeszczeć. Jednak coś w wyrazie jego twarzy kazało mu się nie odzywać, podszedł więc jedynie do barku, wyciągając z niego szkocką i nalewając ją do niskiej szklaneczki.
— Dziękuję, Severusie — mruknął Weasley, wychylając jej zawartość na jeden raz i opierając się o gzyms kominka. — Wiedziałeś, że twój chrześniak jest niewdzięcznym sukinsynem? — zapytał, przymykając oczy i nie dostrzegając zaskoczonej wymiany spojrzeń pomiędzy Snape’em a Keithem.
— Raczej tak — odparł ostrożnie Severus. Cokolwiek się stało, prawdopodobnie była to właśnie wina Draco, zbyt dobrze go znał.
— Co się stało, Charlie? — zapytał z niepokojem Keith. Nie podobało mu się zachowanie przyjaciela.
— Co się stało? — powtórzył. — Powiem ci do cholery, co się stało. Przez tego imbecyla zaklęcie się cofnęło i znowu jesteśmy w pieprzonym punkcie wyjścia. Po całym dzisiejszym dniu, po zatrzymaniu umowy, po…
— Udało wam się zatrzymać umowę? — zapytał zszokowany Sokół. Severus przeskakiwał spojrzeniem od jednego do drugiego, nie mając pojęcia, o czy ci rozmawiają. — Gratuluję — mruknął, jakby z zazdrością.
— Nie słuchasz, co mówię — warknął Charlie, coraz bardziej zły, czując przy okazji, że powinien wrócić do Draco. Miał wrażenie, że dzieje się coś złego. — Umowa się cofnęła. Jest tak, jakbyśmy dopiero ją zawarli.
Wyjaśnił im naprędce, co dokładnie zaszło, jak się czuł, kiedy Ślizgon pozwolił magii związania na ustąpienie. Słuchali go w ciszy, skupiając się na jego słowach, zastanawiając, co w takim razie spowodowało jego złość.
— A po wszystkim, Malfoy zapytał, czy kiedyś będzie mógł mnie pieprzyć i przyjemne mrowienie przeszło w ból, jakby nagle te wszystkie muskające mnie igiełki zaostrzyły się i postanowiły wrócić do mojego ciała, karząc mnie za to, że chciałem cokolwiek zmienić — dodał cicho, z frustracją i narastającym niepokojem. Musiał iść do Draco, ale jednocześnie ze wszystkich sił starał się sprzeciwić temu nakazowi.
Severus stał z kamienną twarzą i wpatrywał się w niego z niedowierzaniem. Najpierw był wściekły, bo pomyślał, że nie po to włożyli w całą tę umowę tyle pracy, żeby Charlie mógł ją sobie rozwiązać w każdej chwili, nawet na tak krótki czas. Później się uspokoił, ciesząc, że jego chrześniak może w końcu znalazł kogoś, kto go pokocha, a nie będzie z nim tylko dla seksu, a na końcu odczuł przerażenie, kiedy uświadomił sobie, że skoro zaklęcie jest w regresie, to Draco potrzebuje obok siebie obecności Sokolnika, nawet jeżeli ten nie ma tej samej potrzeby.
— Gdzie jest Draco? — warknął, łapiąc rudzielca za szaty i potrząsając nim, jak szmacianą lalką. Charlie przez chwilę nie rozumiał, co się dzieje.
— W mojej sypialni. Zabroniłem mu wychodzić.
— I myślisz, że posłucha? — zapytał z szyderstwem mistrz eliksirów, nie wiedząc, jak można być tak głupim.
— Postawiłem bariery ochronne — odburknął Weasley, udając, że nie wie, o co chodzi Snape’owi.
— Ty durny, idiotyczny… — zaczął, ale Charlie w ułamku sekundy złapał jego nadgarstek, wykręcając go boleśnie, odwracając przy tym mężczyznę placami do siebie, dłonią drugiej ręki chwytając różdżkę i przykładając mu ją do szyi.
Keith zmrużył oczy, ale się nie odezwał.
— Jestem żołnierzem elitarnej jednostki, Snape — wyszeptał mu do ucha, czując, jak ten zamarł, wyprostowany, jak struna. — Chyba nie do końca zdajesz sobie sprawę z mojej siły.
Severus odetchnął kilka razy, choć miał ochotę zabić tego dzieciaka, za takie traktowanie. Uczucie upokorzenia musiało jednak poczekać, teraz liczył się wyłącznie Draco.
— Nie pomyślałeś, że mój chrześniak jest Ślizgonem i nigdy nie spyta cię wprost, czy zostaniesz z nim, kiedy wasza umowa już się skończy? — zapytał spokojnie, choć nutki paniki były słyszalne w jego głosie. — Nie pomyślałeś, że pytając o siebie w roli topa, chce cię tak naprawdę zapytać, czy będzie cię dalej miał, kiedy umowa przestanie mu to gwarantować? Oczywiście, że nie pomyślałeś — odpowiedział sam sobie. — Gdybyś pomyślał, magia by się nie cofnęła, co oznacza, że trochę za szybko zdecydowałeś się na to, co dzisiaj zrobiliście — dokończył ledwie słyszalnie. — Idź do Draco, on cię potrzebuje —dodał jeszcze na koniec, wiercąc się już niespokojnie.
Weasley puścił go po chwili, analizując wszystko, co Severus powiedział. Naprawdę aż tak by się pomylił? Jeżeli to była prawda, to musiał… Rozejrzał się w panice po salonie, dostrzegając ostre, ostrzegawcze spojrzenie Keitha, po czym odwrócił się na pięcie i wypadł z komnat, nie zaprzątając sobie głowy mijanymi uczniami. Potrącił kogoś, zdawało mu się, że to Zabini, który coś za nim krzyczał, ale nie miał na to teraz czasu. Wpadł do swoich pokoi, prosząc w duchu czarodziejskie i mugolskie bóstwa, żeby Malfoyowi nic się nie stało, kiedy jego nie było. Jęknął, kiedy dostrzegł otwarte drzwi do sypialni.
Najwyraźniej Draco jednak zdołał je otworzyć, łamiąc tym samym nakaz Charliego i właśnie ponosił tego konsekwencje.

20 komentarzy:

  1. LOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOVEEEEE <3

    Dobrze, a teraz spokojnie. Wdech,wydech.

    Okey,a teraz koment. Pisałam już , że kocham tego bloga? Nie? Tak? Zresztą co za różnica. Kocham i tyle ;)

    Mojej ulubionej postaci (czyli Keitha <3 ) mało, ale rozdział i tak zarąbiaszczy (takie słowo w ogólne istnieje? o.O)
    Draco i Charlie...bosz jacy oni są słodcy. I ta nieumiejętność Draco w wyrażaniu swoich uczuć....piękne.

    Ale i tak moja zryta bania za najlepszy moment uznała rozbrojenie Seva...no cóż poradzę :P

    Jestem nienormalnie szczęśliwa , że odcinek jest tak szybko, po prostu szaleje z radości :*
    Już teraz nie mogę się doczekać następnego rozdziału i mam wielką nadzieje że będzie troszkę więcej akcji i Keitha. Aczkolwiek chętnie przeczytam każdy kawałek.
    Kocham twój styl i twoje postacie, są niesamowite :)

    Z niecierpliwością czekam na możliwość skomentowania kolejnej części.
    Dziękuję Ci bardzo i życzę mnóstwa weny <3 <3 <3
    Priori

    PS Zastanawiam się kiedy możemy spodziewać się "Zapomnieć". To opko także jest świetne choć w moim prywatnym rankingu jest po "Sokole" :)

    Zdrówko <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Sokoła więc BARDZO dziękuję za ten i poprezdni rozdział :) Oba rewelacyjne :D

    W tym rozdziale niestety Keitha mało, Severusa również... Ale myśle, że to przeżyje :D

    Skupienie się na relacjach Charlie`go i Draco jest dobrym pomysłem... Obaj są różni i do tego Charlie jest Sokolnikiem oraz zaczyna czuć COŚ jeszcze do Draco :) Co prawdę mówiąc bardzo mi się podoba :D Ale Draco to inna historia :P Ja wiem, że On ma problemy z wyrażaniem uczuć, ale żeby aż tak?! No ja... Było to słodkie... Naprawdę, ale głupie :) I do tego reakcja Weasley`a...
    Hahaha.... Severus naprowadzający Charlie`go na to co miał zamiar powiedzieć Draco :P rewelacja!!!
    Teraz tylko jakie konsekwencje poniósł Draco?!?!?

    czekam na kolejny rozdział, który nie powiem mógłby ukazać się tak szybko jak ten, ale będę się cieszyła z wszystkiego co dodasz :D
    Życzę weny,
    Pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój ukochany Sokół <3 Uwielbiam to! :)
    Dzięki Ci, dzięki za te obydwa nowe rozdziały! W sumie to po prawdzie to się troszkę Narcyzie nie dziwię, że tak zareagowała... Tyle lat w strachu to wszędzie można wietrzyć spisek. Mam jednak nadzieję, że uda jej się przejść nad uprzedzeniami i wszystko będzie git.
    Co do Draco... Choooooolerne Ślizgońskie metody. Czytając rozterki myślowe chłopaka byłam rozczulona, tylko troszkę nieumiejętnie ubrał to w słowa, a Charlie też troszkę przesadnie zareagował. Chociaż dobrze, że poszedł do Severusa dowiedzieć się o co w tym wszystkim biega. Kończyć w takim momencie?!!! Jesteś normalnie niiemożliwa Justa! :p
    Rozdział genialny! Obydwa genialne! :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)
    Caathy.x1


    P.S. Myślałaś nad dodatkiem do "na szczycie góry"? :D Dobra, dobra, już nie truje... :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :) w takim razie nie tylko ja mam ochotę na ciąg dalszy/ dodatek/ cokolwiek :D do "na szczycie góry" :)

      Usuń
    2. Jak widać nie :D Jestem głodna pary Teo x Harry, a w połączeniu z Severusem to jest już ogień :D Osobiście "na szczycie góry" czytałam już z 10 razy :D

      Usuń
    3. Ja też :D przynajmniej 10 razy!!! A połączenia Harry x Teo x Severus jest cudowne, no i oczywiście ich charaktery i zachowanie :) Boskie... :D

      Usuń
    4. Takie mrrr .... :D w sumie to ja nawet nie liczę ile razy już to czytałam, ale po tej końcówce w szkole, w której Sev odkrywa, że jego wakacyjni kochankowie to Harry i Teodor czuje niedosyt.. :p A mówiąc o "na szczycie góry", muszę się uczyć na administrację, więc oczywiście przeczytam to sobie własnie raz jeszcze :D

      Usuń
  4. No ta końcówka to mnie dobiła... To aż się prosi o kontynuację! Kiedy Sev się o nich dowiedział to myślałam, zdr będzie jeszcze jakaś ich rozmowa... :) teraz siedzę w pracy więc chyba również przeczytam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spamujemy Juste, chyba dostaniemy po łbie :p właśnie skończyłam i skomentowałam:D. Oczywiście Sokół, Prawdziwa Przepowiednia i inne również są fenomenalne, bo wyszły z pod pióra Justus7850, jednakże NA SZCZYCIE GÓRY to jest perełka :D

      Usuń
    2. Myślę, że przeżyjemy... Chyba :D no i może Justa przemyśli napisanie kontynuacji więc jest to warte :) w każdym bądź razie również kończe czytać po raz enty Na szczycie góry i jest to zdecydowana perełka :D oczywiście uwielbiam Sokoła, Zapomnieć i Prawdziwą Przepowiednie i inne :D Ale Na Szczycie Góry ma w sobie to coś :D

      Usuń
  5. Jestt.... takie grr.. Uwielbiam to <33 Justa I love you!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest świetne! :D nie mogę się doczekać kontynuacji. Życzę weny! =^.^=
    Pozdrawiam, Yelo

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurwa ja cie zabije. Już mi się nawet nie chce ubierać tego w ładne słówka. Ja rozumiem ze napięcie zwrot akcji i momenty kulminacyjne ale jak można przetrwać w takim momencie i zostawić czytelników na bóg jeden wie ile czasu bez żadnej informacji. Po prostu jakość masakra. Jestem na ciebie bardzo zła i to mniej więcej tak bardzo jak Severus na Charliego pod koniev tego rozdziału. ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog nie jest regularny. Dodaję notki wtedy, kiedy mogę. Jeżeli masz z tym jakiś problem, radzę przestać czytać.

      Usuń
  8. kiedy pojawi się kolejny superr rozdział; nie mogę się doczekać, ja chcieć więcej więcej!!
    dagna1688@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej. Uprzejmie informuję, że zostałaś przeze mnie nominowana do The Versatile Blogger Award za opowiadanie "Sokół". Szczegóły znajdziesz u mnie: http://harry-i-tom-yaoi.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger-award.html
    Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejka ^^ zarąbiste opowiadanie i postacie, ale MAM NIEDOSYT!! Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA KONTYNUACJĘ ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziś znalazłam "Sokoła" i powiem w prost. Przeczytałam już chyba prawie wszystkie wariacjie fanów wokół Pottera i definitywnie zaliczam twój twór do jednych z najbardziej wciągających i niezwykle starannie napisanych. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalsz, pozostając w stanie niedosytu i zniecierpliwienia.
    Życze weny i ogromnie licze, że powrócisz do tego opowiadania i zakończysz z czasem.
    Z niecierpliwiścią czekam *-*

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej,
    magia ich na chwilę opóściła, gdyby zapytał trochę inaczej, nic by nie było, Severus zorientował się o co chodziło z tym pytaniem, i gdzie polazł Draco?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń