środa, 29 października 2014

Telepowieść



Dzień dobry Wszystkim!
Wiem, że miał być teraz Sokół, ale kiedy tylko miałam chwilkę zajęłam się pisaniem tekściku na konkurs. To króciutki oneshot, który nie ma nic wspólnego ze światami, o których zazwyczaj piszę, ale może Wam się spodoba. A może okaże się, że też czytacie Shikat Tales (Fire Dragon Tattoo Studio, In Out In, Never Be The Same), polecam właściwie wszystkie znajdujące się tam opowiadania.


Tytuł: Telepowieść
Autor: justusia7850
Fandom: Projekt Dozon
Pairing: Sebastian Moss/ Francisco Moreno

Było niedzielne popołudnie, prawdopodobnie jeden z ostatnich tak ładnych dni tegorocznej jesieni, a Francisco siedział w pokoju wpatrzony w ekran laptopa. Co prawda z samego rana Sebastian proponował mu mały wypad do Newcastle, ale ten stanowczo odmówił. Miał plan, co chce dzisiaj robić i szczerze mówiąc zdecydowanie wolał, żeby jego współlokatora nie było w pokoju. Bardzo lubił Sebastiana, czasami myślał, że może jednak za bardzo, przez co starał się nie wgłębiać w ten temat. Zresztą kilkukrotnie zdążył już się zagalopować i najlepiej by było, jakby uważał przy nim na każde słowo i każdy swój ruch. Zaczynało to zakrawać na jakąś paranoję, ale obaj mieli zbyt różne podejście do niektórych, raczej kluczowych dla Argentyńczyka spraw. Właściwie od początku roku Francisco zastanawiał się, czy była to kwestia sposobu, w jaki każdy z nich został wychowany, czy może specyfika krajów, w których mieszkali, albo samego otoczenia i ludzi, którzy od dzieciństwa mieli na nich wpływ. Tak czy inaczej, jak na co dzień cieszył się z towarzystwa, jakie zapewniał mu jego nowy przyjaciel, tak dzisiaj potrzebował raczej chwili samotności. Albo może kilku godzin samotności, bo skoro Sebastian krzywo na niego parzył, kiedy wspomniał o tym, jak wspólnie z kuzynem masturbowali się do jakiegoś podrzędnego porsnosa, to na pewno nie uzna za całkiem normalne oglądania pornomaratonu, które na dzisiaj zaplanował. Szczególnie, że wybrał sobie raczej specyficzny serial.
Zupełnie nie rozumiał Amerykanów, robienie tego w samotności, bez towarzystwa pozbawiało umysł i ciało połowy bodźców. I to tych bodźców, które Francisco naprawdę bardzo lubił. Rozładowanie napięcia seksualnego było przyjemne tak czy inaczej, szczególnie przy tym, co właśnie leciało, ale możliwość obserwowania reakcji drugiego człowieka, usłyszenia jakiegoś jęku, który wyrywa się niespodziewanie i zupełnie niekontrolowanie z czyjegoś gardła, dłoni przesuwającej się po mokrym już penisie, sprawiało o wiele więcej przyjemności. Francisco aż przełknął ślinę i przymknął na moment oczy. Naprawdę starał się wyobrazić sobie swojego kuzyna, który mógłby siedzieć obok niego, którego przypadkowy jęk tylko by go pobudzał, a nieplanowany dotyk, czy muśnięcie spowodowało chęć jak najszybszego skończenia. Problemem było to, że zamiast śniadego, podobnego do siebie Latynosa, widział wysokiego, brązowookiego syna dyrektora. Cholera!
Nie stopując odcinka odłożył laptopa, pospiesznie wstał w łóżka i podszedł do lustra. Musiał się zastanowić, co do diabła się z nim działo. Może Sebastian miał rację i to, co robił z kuzynem wcale nie było normalne? Właściwie to chłopak dał mu jasno do zrozumienia, że w ogóle nie jest to akceptowalne społecznie i, jak wpadło Francisco do głowy, może właśnie dlatego nigdy nie mówili o tym nikomu, zwłaszcza rodzicom. Chociaż rodzicom nie mówi się takich rzeczy z zasady. Jaki normalny nastolatek będzie opowiadał matce, że oglądał filmy dla dorosłych? Żaden. Wychodziło więc na to, że on jest jak najbardziej normalny, a to Sebastian ma jakieś problemy. Może z tolerancją.
Wyjął z lodówki butelkę wody i spokojnym krokiem wrócił na łóżko. Miał na sobie obcisłe czarne bokserki i dość luźną koszulkę z jakimś amerykańskim zespołem, o którym nie potrafił powiedzieć zupełnie nic, oprócz tego, że ten istnieje. Miał tylko nadzieję, że kiedy pójdzie wziąć kolejny prysznic, nie spotka na korytarzu nikogo znajomego, bo to mogłoby być zbyt podejrzane. Już dwa razy spotkał jednego z uczestników projektu i prawdę mówiąc obawiał się, że jeszcze raz i zaczną się przesłuchania. A, mając w pamięci cholerną tęczową flagę przyklejoną na szafkę Erica, nie chciał nawet sobie wyobrażać, jak on by oberwał. Już mu wystarczyło bieganie bez ubrań po dziedzińcu; jakby mógł wyciskałby Sebastiana za ten ratunek raz jeszcze. A potem jeszcze. I znowu. I to chyba nie było normalne, bo wdzięczność wdzięcznością, ale jakieś granice wypadałoby zachować. Chociaż gdyby chodziło tylko o Francisco, to żadne granice by nie istniały, niestety Sebastian był nieugięty i trzymał się jakichś sztywnych reguł, które chyba sam sobie wyznaczył. Dla Latynosa nie miało to sensu, ale postanowił, że czas na zastanawianie się nad tym wszystkim przyjdzie kiedy indziej. Teraz musiał wykorzystać czas, kiedy jego współlokator był w mieście i robił jakieś ankiety.
Usiadł przed ekranem z szeroko rozstawionymi nogami, obserwując wysokiego i szczupłego blondyna w garniturze. Mężczyzna zupełnie nie pasował do miejsca, w którym się znalazł, z czego doskonale zdawał sobie sprawę. Francisco pomyślał, że ma bardzo specyficzną urodę, podobnie, jak człowiek siedzący za kontuarem i rozmawiający z nim w raczej prześmiewczy sposób. Widać było, że z tej wizyty chce jak najwięcej ugrać i miało się nieodparte wrażenie, że mimo chłodu bijącego od gościa, sprawy potoczą się raczej po myśli jego rozmówcy.
Chwilowo nic nie zapowiadało żadnej akcji, która byłaby wyjątkowo podniecająca w swoich skutkach, więc chłopak rozsiadł się wygodniej, ułożył poduszkę za plecami i starał się zrozumieć jak najwięcej z dziwacznych relacji, jakie panowały miedzy bohaterami. Usłyszał dźwięk przekręcanego w zamku klucza, ale przez dłuższą chwilę w ogóle nie dotarło do niego, co to oznacza. Spanikowany, zastopował odcinek dopiero wtedy, kiedy Sebastian wszedł do pokoju.
— Nie zimno ci? — zapytał ten zamiast zwyczajowego powitania, od razu kierując się w stronę okna z zamiarem szybkiego zamknięcia go. Pogoda może i była przyjemna, ale odnosiło się wrażenie, że w pokoju jest nie więcej jak pięć stopni. — Wietrzysz tu od rana? — mruknął z sarkazmem.
— Krócej — odburknął Franciscko, rumieniąc się na myśl, że jego współlokator bardzo szybko połączy fakty i zrozumie dlaczego takie intensywne przewietrzanie było konieczne.
Ten jednak wydawał się tym zupełnie niezainteresowany, podszedł do łóżka Latynosa, rzucając się na nie i przymykając powieki. Był wykończony i miał nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz, jak musiał pracować z tym dupkiem Patrickiem. Co prawda był on nadzwyczaj zorganizowany, punktualny i dokładny, co ułatwiało zadanie Sebastianowi, ale naprawdę jego towarzystwo, nawet tak ograniczone czasowo było katorgą. Do tego te jego teksty pod tytułem twój chłopak z wymiany. Miał ochotę mu przywalić w tym samochodzie, szczególnie, że wspomnienia ostatniej popijawy żywo majaczyły w jego głowie.
Niespodziewanie podniósł się do siadu, kilka razy ścisnął dłonie w pięści, po czym, już ze zmęczonym uśmiechem spojrzał na Francisco. Latynos obserwował jego zachowanie z lekkim niedowierzaniem. Sebastian zachowywał się co najmniej dziwnie. Dziwniej niż zwykle przynajmniej. Mimo to nadal wyglądał rewelacyjnie i Francisco miał ochotę znienawidzić się za to, że potrafi to dostrzec. Zdecydowanie potrzebował dziewczyny. I to potrzebował jej jak najszybciej, chociaż, jak pojedzie do klubu ze współlokatorem i zobaczy, jak ten tańczy z jakąś laską, to chyba odechce mu się wszystkiego. Życie jest niesprawiedliwe.
— Co oglądasz? — zapytał Sebastian, przerywając potok myśli drugiego chłopaka.
— Serial — odpowiedział zdawkowo, już sięgając do touchpada z zamiarem zamknięcia strony.
— Cały dzień? — dopytywał się, niedowierzając. Rozszerzył oczy i z rezygnacją pokręcił głową, kiedy Francisco przytaknął. — Z tego powodu nie pojechałeś ze mną do miasta i skazałeś mnie na tyle czasu sam na sam z Brightem? — niemal zawarczał, oskarżycielsko wskazując palcem na laptop.
— Na to wychodzi — odmruknął, niezbyt zadowolony z postawienia sprawy w ten sposób. — Ale przecież nie chodziło mi o zrobienie tobie na złość, tylko sobie dobrze! — niemal krzyknął, nagle rozzłoszczony, że znowu zrobił coś nieodpowiednio, że Sebastian znowu będzie uważał go za jakiegoś… dziwaka.
Sebastian przez chwilę patrzył na niego z powagą, która po chwili zmieniła się w szczery uśmiech, a ten z kolei szybko został zastąpiony gromkim śmiechem. Chłopak ponownie przechylił się na łóżko i niemal tarzał po nim, próbując powstrzymać skurcze przepony, ale nie bardzo mu się udawało. Francisco nie miał pojęcia, co się właśnie stało, ani dlaczego współlokator zaraz się udusi. Rozsiadł się wygodniej, patrząc na niego z politowaniem i czekając aż ten skończy swój pokaz.
— Keep calm and carry on — powiedział do siebie cicho, uspokajając oddech i nie przerywając wpatrywania się w nadal chichoczącego przyjaciela. — Jesteś ponad to — dodał po chwili, ale nie wytrzymał już długo i w końcu walnął Sebastiana w żebra, domagając się jakichś wyjaśnień.
Ten, ocierając oczy wierzchem dłoni, usiadł obok niego nadal się podśpiewując, podejrzewając, że Latynos nie wychwycił specyficznego przesłania, które kryło się w jego własnych słowach.
— I, co? — zapytał z kpiącym uśmiechem goszczącym na ładnie wykrojonych ustach. — Zrobiłeś sobie dobrze?
Francisco przełknął głośno ślinę i zamarł na dłuższą chwilę, wpatrując się z przerażeniem w Sebastiana, momentalnie, na ułamek sekundy przenosząc wzrok na ekran laptopa, gdzie zastopowana scenka pokazywała właśnie dwóch mężczyzn w hotelowym pokoju, trzymających szklanki z jakimś brunatnym alkoholem.
— Ja… — wyszeptał, machinalnie zamykając klapę laptopa, kiedy tylko wzrok drugiego chłopaka podążył za jego spojrzeniem, a umysł starał się zrozumieć kontekst sytuacji. — Cóż, tak — odpowiedział w końcu nieskładnie, bardzo cicho, automatycznie odsuwając się jak najdalej od Sebastiana.
Zszedł z lóżka i zaczął niespokojnie chodzić po pokoju. Właściwie to miał ochotę stąd wyjść, ale zdążył już zauważyć, że wychodzenie nie funkcjonowało dobrze w przypadku Sebastiana, bo ten albo wścieknie się na niego bardziej za nie wyjaśnienie sytuacji, albo, co gorsza pobiegnie za nim. Dzisiaj istniała jeszcze trzecia możliwość, mianowicie to, że otworzy laptopa i obejrzy do końca odcinek, który z całą pewnością skończy się jakimś seksem.
Tych dwóch facetów.
I, cóż, Francisco bał się, jakie wnioski wtedy wyciągnie jego współlokator.
Sebastian otworzył usta, ale przez dłuższą chwilę nie wiedział, co ma powiedzieć. Francisco zaskakiwał go każdego dnia. Pomyślał, że przynajmniej tym razem nie zaproponował mu wspólnego oglądania porno, tak jak to zrobił kilka tygodni temu, ale jego dzisiejsze zachowanie i tak było podejrzane. Może siedział na kamerkach? Nie, nie mógłby, widział wyraźnie kawałek filmu. Sięgnął do klapy laptopa, ale zanim zdążył ją podnieść, ciepła dłoń znalazła się na jego, zatrzymując ją i ściskając boleśnie.
— Z tego, co wiem, nie ogląda się takich filmów w towarzystwie — warknął Francisco, nagle zdecydowany, że nie wyjdzie, że woli odpowiedzieć na każde, nawet najbardziej żenujące pytanie. — Przynajmniej nie w Ameryce.
— Daj spokój! — Sebastian wyrwał rękę z silnego uchwytu i ponownie sięgnął do laptopa. — Chcę tylko sprawdzić, co cię kręci.
Siłowali się przez kilka długich minut, bo Latynos wyraźnie nie miał ochoty dzielić się tą wiedzą z przyjacielem. Ten jednak nie dawał za wygraną, przygniatając w końcu Francisco do łóżka, leżąc na nim niemal całym ciałem, z jego nadgarstkami zakleszczonymi w jednej dłoni i z tryumfalnym uśmiechem na twarzy. Sytuacja była wysoce niebezpieczna i kiedy Sebastian wyciągnął się, żeby włączyć laptopa, zmienił nieco pozycję, a Francisco jęknął cichutko, przygryzając natychmiast wargi, modląc się, żeby tylko współlokator nie poczuł tego, czego zdecydowanie czuć nie powinien i czego na pewno poczuć by nie chciał.
— Boli? — zapytał z troską w głosie, tak różną od wcześniejszych kpin, poluzowując automatycznie chwyt i nieco unosząc się na łokciach.
Franciscko odetchnął głęboko, mając nikłą nadzieję, że to pomoże, ale powietrze, które wciągnął było przesycone jedynie Sebastianem, co niczego nie ułatwiało. Musiał się do cholery uspokoić, bo inaczej będzie bardzo, ale to bardzo źle.
— Jeżeli to włączysz, to musisz mi obiecać, że obejrzysz chociaż fragment, dziesięć minut, nie mniej — powiedział niemal błagalnie, jakby od tego zależało jego dalsze życie.
— Dlaczego? — zainteresował się Sebastian, mając wrażenie, że będzie żałował swojej niepohamowanej ciekawości.
— Bo ta telepowieść… —  zaczął, ale przyjaciel od razu mu przerwał i sprostował:
— Telenowela.
— Co? — zapytał zdezorientowany.
— Mówi się telenowela, nie telepowieść.
— To bez sensu, przecież to w tej chwili ma prawie dwieście odcinków, a końca nie widać. Nowela nie powinna być krótka?
— Powinna — odpowiedział ze śmiechem Sebastian, a Francisco spiął się ponownie widząc jego uśmiech z tak bliskiej odległości i czując, jak jego ciało lekko drży. Przymknął oczy, pragnąc wyłączyć zmysły, wiedząc jednocześnie, że to niemożliwe.
— Sebastian — powiedział z naciskiem. — Obiecaj, że mnie nie ocenisz po tej jednej scenie, która ma się teraz rozegrać. Po prostu trafiłeś na taki moment… — zająknął się, po chwili zagryzając zęby i ponawiając próbę wyswobodzenia się.
— Obiecuję, obiecuję, ale leż — warknął większy chłopak, na powrót wzmacniając zacisk na nadgarstkach, zupełnie zaskoczony tym, że Francisco ponownie próbował się wyrwać.
Nie minęła krótka chwila a zrozumiał, o co chodziło. W pierwszym odruchu chciał to wyłączyć, zatrzasnąć laptopa i najlepiej wyrzucić go przez okno. Zacisnął zęby, niemal nimi zgrzytając, rozzłoszczony, niezadowolony i chyba speszony tym, na co właśnie patrzył. Musiał odruchowo zacisnąć pięści, bo usłyszał jęk bólu Francisco, ale tym razem nie zamierzał zachowywać się delikatniej. Ciskając gromy z oczu, bardzo powoli przeniósł wzrok z ekranu, na którym wysoki, wytatuowany mężczyzna wkładał właśnie pierwszy palec w tyłek szczupłego, dobrze zbudowanego blondyna. Chciał powiedzieć, że wcale nie musi oglądać żadnej innej sceny, że już rozumie dlaczego kilka dni temu został pocałowany i, że Francisco powinien był mu powiedzieć prawdę, ale kiedy popatrzył w oczy chłopaka, zobaczył w nich jedynie szyderstwo, którego zupełnie nie potrafił zrozumieć i którego bynajmniej się nie spodziewał.
— Czujesz satysfakcję z upokorzenia mnie? — wysyczał Latynos, ale Sebastian jedynie uśmiechnął się kpiąco, mrużąc lekko oczy i nie odpowiadając. — Zadałem ci pytanie? — warknął.
Równocześnie oderwali od siebie spojrzenia, słysząc przeciągły jęk blondyna, który właśnie zaczynał powoli, miarowo poruszać się na swoim partnerze. Scena była cholernie podniecająca i o ile Francisco początkowo błagał wszystkie bóstwa, żeby przed uruchomieniem odcinka Sebastian z niego zszedł, tak teraz dziękował, że te go jednak nie posłuchały. Odpowiedź na pytanie dlaczego, była tak oczywista, że miał ochotę się roześmiać, patrząc na współlokatora, wpatrującego się wygłodniałym wzrokiem w ekran. Sebastian w końcu odetchnął cicho, dochodząc do wniosku, że nie ma prawa oceniać Francisco, że to było jego życie i jeżeli chciał oglądać właśnie takie filmy, to jemu nic do tego.
— Powiedz mi tylko — zaczął zupełnie spokojnie — kręci cię to, bo to dwaj faceci, czy chodzi o fetysze.
Chłopak popatrzył na niego, nie wierząc, że naprawdę zadał to pytanie. Kręciło go to i już. Pojęcia nie miał dlaczego, pewnie oba fakty miały na to jakiś wpływ. Ostatkiem sił podniósł nieco wyżej głowę i układając usta tuż przy uchu Mossa szepnął ledwie słyszalnie:
— Sebastian, powiedz mi… — zrobił krótką przerwę, taką samą, jak chłopak leżący na nim kilka chwil wcześniej. — Kręci cię to, bo to dwaj faceci, czy chodzi o fetysze?
Sebastian wzdrygnął się lekko, czując gorące powietrze owiewające mu czuły płatek ucha. Patrzył na Latynosa bez zrozumienia, starając się doszukać jakiejś logiki w jego zachowaniu, w powtórzeniu tego pytania, kiedy nagle Francisco wypchnął biodra w górę, najwyraźniej chcąc mu zademonstrować o co chodziło.
Sebastian aż jęknął, czując jak twardy penis w spodniach Francisco uderza z impetem w jego biodra. Rozszerzył oczy, kiedy zrozumiał, że chłopak chciał mu udowodnić, że jest podniecony tak samo mocno, że pytanie które jemu zadał, mógł zadać samemu sobie. To było przerażające, był bliski spanikowania, ucieczki, ale zamiast tego gapił się na Francisco, który zadziwiająco grzecznie leżał pod nim i czekał na jakąkolwiek reakcję. Zerknął na ekran, kiedy mężczyźni byli już w pełni rozkręceni, miał wrażenie, że widzi kropelki potu spływające po ich ciałach, każdy detal ich wyrzeźbionych ciał, że potrafi opisać każdy tatuaż wyższego. Czy chciał tego samego? Czy dlatego zdarzało mu się gapić na facetów? I dlatego słowa twój chłopak z wymiany tak bardzo na niego działały?
— Najwyraźniej powinienem cię przeprosić — powiedział cicho, chcąc się podnieść, zejść w
końcu z Francisco, bo miał wrażenie, że jeśli zostanie w tej pozycji, to zrobi jakąś głupotę. A wiedział, że na te głupoty nie jest jeszcze gotowy.
— Keep calm and carry on — mruknął Latynos.
— Co? — zapytał zdezorientowany Sebastian, ale Francisco zaśmiał się tylko cicho, kręcąc głową i przyciągając przyjaciela bliżej siebie.
— To będzie moje nowe motto — mruknął jeszcze, składając subtelny pocałunek na wargach syna dyrektora. — Twoje też powinno być.

5 komentarzy:

  1. Powiem Ci szczerze, że Cię chyba uduszę xD :D.
    No ale nic... :p
    Co do powyższego one-shota, to zainteresowałaś mnie odniesieniem do Fire Dragon Tattoo Studio, bo czytywałam to kiedyś :). Miniaturka sama w sobie lekka i przyjemna, fajnie i szybko się czytało, jak wszystkie Twoje opowiadania :p. Sebastian, mrrr, uwielbiam to imię xD :D Nie no, sam pomysł oglądania pornola z kimś mnie rozbawił, ale niektórzy mają różne pomysły:p. Jedna łazienka, wspólna na całe piętro to jest horror wszystkich akademików :D. Szkoda tylko, że nie zrobiłaś żadnej scenki między panami bo uwielbiam te, pisane w Twoim wykonaniu.
    Apropooos Twoich innych opowiadań :p Przeczytałam w ostatnim tygodniu raz jeszcze Zapomnieć i Sokoła. Sokoła przerawałaś w takim momencie, że normalnie ciekawość aż mnie zżera i powtarzam sobie, co Justa wymyśli dalej? :P :o
    Nie męcz więc nas więcej i zdradź kiedy kolejna część o seksownym panie Duvalu:p
    Pozdrawiam, Caathy.x1 :)

    P.S. Jaki konkurs? :o

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się pytam, gdzie jest SOKÓŁ? :'( :( :( :(

    :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie do piątku, kochana. Będzie ;-)

      Usuń
    2. Nie mogę się doczekać :) :* Najlepsza pisarka! <3 :*

      Usuń
  3. Hej,
    bardzo fantastyczny tekst, ciekawie wszystko przedstawiłaś?.
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń