Dzień dobry Wszystkim!
Wiem, że miał być teraz Sokół, ale kiedy tylko miałam chwilkę
zajęłam się pisaniem tekściku na konkurs. To króciutki oneshot, który nie ma
nic wspólnego ze światami, o których zazwyczaj piszę, ale może Wam się spodoba.
A może okaże się, że też czytacie Shikat Tales (Fire Dragon Tattoo Studio, In Out
In, Never Be The Same), polecam właściwie wszystkie znajdujące się tam
opowiadania.
Tytuł: Telepowieść
Autor: justusia7850
Fandom: Projekt Dozon
Pairing: Sebastian
Moss/ Francisco Moreno
Było niedzielne popołudnie, prawdopodobnie jeden z ostatnich
tak ładnych dni tegorocznej jesieni, a Francisco siedział w pokoju wpatrzony w
ekran laptopa. Co prawda z samego rana Sebastian proponował mu mały wypad do
Newcastle, ale ten stanowczo odmówił. Miał plan, co chce dzisiaj robić i
szczerze mówiąc zdecydowanie wolał, żeby jego współlokatora nie było w pokoju. Bardzo
lubił Sebastiana, czasami myślał, że może jednak za bardzo, przez co starał się
nie wgłębiać w ten temat. Zresztą kilkukrotnie zdążył już się zagalopować i
najlepiej by było, jakby uważał przy nim na każde słowo i każdy swój ruch.
Zaczynało to zakrawać na jakąś paranoję, ale obaj mieli zbyt różne podejście do
niektórych, raczej kluczowych dla Argentyńczyka spraw. Właściwie od początku
roku Francisco zastanawiał się, czy była to kwestia sposobu, w jaki każdy z
nich został wychowany, czy może specyfika krajów, w których mieszkali, albo
samego otoczenia i ludzi, którzy od dzieciństwa mieli na nich wpływ. Tak czy
inaczej, jak na co dzień cieszył się z towarzystwa, jakie zapewniał mu jego
nowy przyjaciel, tak dzisiaj potrzebował raczej chwili samotności. Albo może
kilku godzin samotności, bo skoro Sebastian krzywo na niego parzył, kiedy
wspomniał o tym, jak wspólnie z kuzynem masturbowali się do jakiegoś
podrzędnego porsnosa, to na pewno nie uzna za całkiem normalne oglądania
pornomaratonu, które na dzisiaj zaplanował. Szczególnie, że wybrał sobie raczej
specyficzny serial.
Zupełnie nie rozumiał Amerykanów, robienie tego w samotności,
bez towarzystwa pozbawiało umysł i ciało połowy bodźców. I to tych bodźców,
które Francisco naprawdę bardzo lubił. Rozładowanie napięcia seksualnego było
przyjemne tak czy inaczej, szczególnie przy tym, co właśnie leciało, ale
możliwość obserwowania reakcji drugiego człowieka, usłyszenia jakiegoś jęku,
który wyrywa się niespodziewanie i zupełnie niekontrolowanie z czyjegoś gardła,
dłoni przesuwającej się po mokrym już penisie, sprawiało o wiele więcej
przyjemności. Francisco aż przełknął ślinę i przymknął na moment oczy. Naprawdę
starał się wyobrazić sobie swojego kuzyna, który mógłby siedzieć obok niego,
którego przypadkowy jęk tylko by go pobudzał, a nieplanowany dotyk, czy
muśnięcie spowodowało chęć jak najszybszego skończenia. Problemem było to, że
zamiast śniadego, podobnego do siebie Latynosa, widział wysokiego,
brązowookiego syna dyrektora. Cholera!
Nie stopując odcinka odłożył laptopa, pospiesznie wstał w
łóżka i podszedł do lustra. Musiał się zastanowić, co do diabła się z nim
działo. Może Sebastian miał rację i to, co robił z kuzynem wcale nie było
normalne? Właściwie to chłopak dał mu jasno do zrozumienia, że w ogóle nie jest
to akceptowalne społecznie i, jak wpadło Francisco do głowy, może właśnie
dlatego nigdy nie mówili o tym nikomu, zwłaszcza rodzicom. Chociaż rodzicom nie
mówi się takich rzeczy z zasady. Jaki normalny nastolatek będzie opowiadał
matce, że oglądał filmy dla dorosłych? Żaden. Wychodziło więc na to, że on jest
jak najbardziej normalny, a to Sebastian ma jakieś problemy. Może z tolerancją.
Wyjął z lodówki butelkę wody i spokojnym krokiem wrócił na
łóżko. Miał na sobie obcisłe czarne bokserki i dość luźną koszulkę z jakimś
amerykańskim zespołem, o którym nie potrafił powiedzieć zupełnie nic, oprócz
tego, że ten istnieje. Miał tylko nadzieję, że kiedy pójdzie wziąć kolejny
prysznic, nie spotka na korytarzu nikogo znajomego, bo to mogłoby być zbyt
podejrzane. Już dwa razy spotkał jednego z uczestników projektu i prawdę mówiąc
obawiał się, że jeszcze raz i zaczną się przesłuchania. A, mając w pamięci
cholerną tęczową flagę przyklejoną na szafkę Erica, nie chciał nawet sobie
wyobrażać, jak on by oberwał. Już mu wystarczyło bieganie bez ubrań po dziedzińcu;
jakby mógł wyciskałby Sebastiana za ten ratunek raz jeszcze. A potem jeszcze. I
znowu. I to chyba nie było normalne, bo wdzięczność wdzięcznością, ale jakieś
granice wypadałoby zachować. Chociaż gdyby chodziło tylko o Francisco, to żadne
granice by nie istniały, niestety Sebastian był nieugięty i trzymał się jakichś
sztywnych reguł, które chyba sam sobie wyznaczył. Dla Latynosa nie miało to
sensu, ale postanowił, że czas na zastanawianie się nad tym wszystkim przyjdzie
kiedy indziej. Teraz musiał wykorzystać czas, kiedy jego współlokator był w
mieście i robił jakieś ankiety.
Usiadł przed ekranem z szeroko rozstawionymi nogami,
obserwując wysokiego i szczupłego blondyna w garniturze. Mężczyzna zupełnie nie
pasował do miejsca, w którym się znalazł, z czego doskonale zdawał sobie
sprawę. Francisco pomyślał, że ma bardzo specyficzną urodę, podobnie, jak
człowiek siedzący za kontuarem i rozmawiający z nim w raczej prześmiewczy
sposób. Widać było, że z tej wizyty chce jak najwięcej ugrać i miało się
nieodparte wrażenie, że mimo chłodu bijącego od gościa, sprawy potoczą się
raczej po myśli jego rozmówcy.
Chwilowo nic nie zapowiadało żadnej akcji, która byłaby
wyjątkowo podniecająca w swoich skutkach, więc chłopak rozsiadł się wygodniej,
ułożył poduszkę za plecami i starał się zrozumieć jak najwięcej z dziwacznych
relacji, jakie panowały miedzy bohaterami. Usłyszał dźwięk przekręcanego w
zamku klucza, ale przez dłuższą chwilę w ogóle nie dotarło do niego, co to
oznacza. Spanikowany, zastopował odcinek dopiero wtedy, kiedy Sebastian wszedł
do pokoju.
— Nie zimno ci? — zapytał ten zamiast zwyczajowego powitania,
od razu kierując się w stronę okna z zamiarem szybkiego zamknięcia go. Pogoda
może i była przyjemna, ale odnosiło się wrażenie, że w pokoju jest nie więcej
jak pięć stopni. — Wietrzysz tu od rana? — mruknął z sarkazmem.
— Krócej — odburknął Franciscko, rumieniąc się na myśl, że
jego współlokator bardzo szybko połączy fakty i zrozumie dlaczego takie
intensywne przewietrzanie było konieczne.
Ten jednak wydawał się tym zupełnie niezainteresowany,
podszedł do łóżka Latynosa, rzucając się na nie i przymykając powieki. Był
wykończony i miał nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz, jak musiał pracować z
tym dupkiem Patrickiem. Co prawda był on nadzwyczaj zorganizowany, punktualny i
dokładny, co ułatwiało zadanie Sebastianowi, ale naprawdę jego towarzystwo,
nawet tak ograniczone czasowo było katorgą. Do tego te jego teksty pod tytułem twój
chłopak z wymiany. Miał ochotę mu przywalić w tym samochodzie, szczególnie,
że wspomnienia ostatniej popijawy żywo majaczyły w jego głowie.
Niespodziewanie podniósł się do siadu, kilka razy ścisnął
dłonie w pięści, po czym, już ze zmęczonym uśmiechem spojrzał na Francisco.
Latynos obserwował jego zachowanie z lekkim niedowierzaniem. Sebastian
zachowywał się co najmniej dziwnie. Dziwniej niż zwykle przynajmniej. Mimo to
nadal wyglądał rewelacyjnie i Francisco miał ochotę znienawidzić się za to, że
potrafi to dostrzec. Zdecydowanie potrzebował dziewczyny. I to potrzebował jej
jak najszybciej, chociaż, jak pojedzie do klubu ze współlokatorem i zobaczy,
jak ten tańczy z jakąś laską, to chyba odechce mu się wszystkiego. Życie jest
niesprawiedliwe.
— Co oglądasz? — zapytał Sebastian, przerywając potok myśli
drugiego chłopaka.
— Serial — odpowiedział zdawkowo, już sięgając do touchpada z
zamiarem zamknięcia strony.
— Cały dzień? — dopytywał się, niedowierzając. Rozszerzył
oczy i z rezygnacją pokręcił głową, kiedy Francisco przytaknął. — Z tego powodu
nie pojechałeś ze mną do miasta i skazałeś mnie na tyle czasu sam na sam z
Brightem? — niemal zawarczał, oskarżycielsko wskazując palcem na laptop.
— Na to wychodzi — odmruknął, niezbyt zadowolony z
postawienia sprawy w ten sposób. — Ale przecież nie chodziło mi o zrobienie
tobie na złość, tylko sobie dobrze! — niemal krzyknął, nagle rozzłoszczony, że
znowu zrobił coś nieodpowiednio, że Sebastian znowu będzie uważał go za
jakiegoś… dziwaka.
Sebastian przez chwilę patrzył na niego z powagą, która po
chwili zmieniła się w szczery uśmiech, a ten z kolei szybko został zastąpiony
gromkim śmiechem. Chłopak ponownie przechylił się na łóżko i niemal tarzał po
nim, próbując powstrzymać skurcze przepony, ale nie bardzo mu się udawało.
Francisco nie miał pojęcia, co się właśnie stało, ani dlaczego współlokator zaraz
się udusi. Rozsiadł się wygodniej, patrząc na niego z politowaniem i czekając
aż ten skończy swój pokaz.
— Keep calm and carry on — powiedział do siebie cicho,
uspokajając oddech i nie przerywając wpatrywania się w nadal chichoczącego
przyjaciela. — Jesteś ponad to — dodał po chwili, ale nie wytrzymał już długo i
w końcu walnął Sebastiana w żebra, domagając się jakichś wyjaśnień.
Ten, ocierając oczy wierzchem dłoni, usiadł obok niego nadal
się podśpiewując, podejrzewając, że Latynos nie wychwycił specyficznego
przesłania, które kryło się w jego własnych słowach.
— I, co? — zapytał z kpiącym uśmiechem goszczącym na ładnie
wykrojonych ustach. — Zrobiłeś sobie dobrze?
Francisco przełknął głośno ślinę i zamarł na dłuższą chwilę,
wpatrując się z przerażeniem w Sebastiana, momentalnie, na ułamek sekundy
przenosząc wzrok na ekran laptopa, gdzie zastopowana scenka pokazywała właśnie
dwóch mężczyzn w hotelowym pokoju, trzymających szklanki z jakimś brunatnym
alkoholem.
— Ja… — wyszeptał, machinalnie zamykając klapę laptopa, kiedy
tylko wzrok drugiego chłopaka podążył za jego spojrzeniem, a umysł starał się
zrozumieć kontekst sytuacji. — Cóż, tak — odpowiedział w końcu nieskładnie,
bardzo cicho, automatycznie odsuwając się jak najdalej od Sebastiana.
Zszedł z lóżka i zaczął niespokojnie chodzić po pokoju.
Właściwie to miał ochotę stąd wyjść, ale zdążył już zauważyć, że wychodzenie
nie funkcjonowało dobrze w przypadku Sebastiana, bo ten albo wścieknie się na
niego bardziej za nie wyjaśnienie sytuacji, albo, co gorsza pobiegnie za nim.
Dzisiaj istniała jeszcze trzecia możliwość, mianowicie to, że otworzy laptopa i
obejrzy do końca odcinek, który z całą pewnością skończy się jakimś seksem.
Tych dwóch facetów.
I, cóż, Francisco bał się, jakie wnioski wtedy wyciągnie jego
współlokator.
Sebastian otworzył usta, ale przez dłuższą chwilę nie
wiedział, co ma powiedzieć. Francisco zaskakiwał go każdego dnia. Pomyślał, że
przynajmniej tym razem nie zaproponował mu wspólnego oglądania porno, tak jak
to zrobił kilka tygodni temu, ale jego dzisiejsze zachowanie i tak było
podejrzane. Może siedział na kamerkach? Nie, nie mógłby, widział wyraźnie
kawałek filmu. Sięgnął do klapy laptopa, ale zanim zdążył ją podnieść, ciepła
dłoń znalazła się na jego, zatrzymując ją i ściskając boleśnie.
— Z tego, co wiem, nie ogląda się takich filmów w
towarzystwie — warknął Francisco, nagle zdecydowany, że nie wyjdzie, że woli odpowiedzieć
na każde, nawet najbardziej żenujące pytanie. — Przynajmniej nie w Ameryce.
— Daj spokój! — Sebastian wyrwał rękę z silnego uchwytu i
ponownie sięgnął do laptopa. — Chcę tylko sprawdzić, co cię kręci.
Siłowali się przez kilka długich minut, bo Latynos wyraźnie
nie miał ochoty dzielić się tą wiedzą z przyjacielem. Ten jednak nie dawał za
wygraną, przygniatając w końcu Francisco do łóżka, leżąc na nim niemal całym
ciałem, z jego nadgarstkami zakleszczonymi w jednej dłoni i z tryumfalnym
uśmiechem na twarzy. Sytuacja była wysoce niebezpieczna i kiedy Sebastian
wyciągnął się, żeby włączyć laptopa, zmienił nieco pozycję, a Francisco jęknął
cichutko, przygryzając natychmiast wargi, modląc się, żeby tylko współlokator
nie poczuł tego, czego zdecydowanie czuć nie powinien i czego na pewno poczuć
by nie chciał.
— Boli? — zapytał z troską w głosie, tak różną od
wcześniejszych kpin, poluzowując automatycznie chwyt i nieco unosząc się na
łokciach.
Franciscko odetchnął głęboko, mając nikłą nadzieję, że to
pomoże, ale powietrze, które wciągnął było przesycone jedynie Sebastianem, co
niczego nie ułatwiało. Musiał się do cholery uspokoić, bo inaczej będzie
bardzo, ale to bardzo źle.
— Jeżeli to włączysz, to musisz mi obiecać, że obejrzysz
chociaż fragment, dziesięć minut, nie mniej — powiedział niemal błagalnie,
jakby od tego zależało jego dalsze życie.
— Dlaczego? — zainteresował się Sebastian, mając wrażenie, że
będzie żałował swojej niepohamowanej ciekawości.
— Bo ta telepowieść… —
zaczął, ale przyjaciel od razu mu przerwał i sprostował:
— Telenowela.
— Co? — zapytał zdezorientowany.
— Mówi się telenowela, nie telepowieść.
— To bez sensu, przecież to w tej chwili ma prawie dwieście
odcinków, a końca nie widać. Nowela nie powinna być krótka?
— Powinna — odpowiedział ze śmiechem Sebastian, a Francisco
spiął się ponownie widząc jego uśmiech z tak bliskiej odległości i czując, jak
jego ciało lekko drży. Przymknął oczy, pragnąc wyłączyć zmysły, wiedząc
jednocześnie, że to niemożliwe.
— Sebastian — powiedział z naciskiem. — Obiecaj, że mnie nie
ocenisz po tej jednej scenie, która ma się teraz rozegrać. Po prostu trafiłeś
na taki moment… — zająknął się, po chwili zagryzając zęby i ponawiając próbę
wyswobodzenia się.
— Obiecuję, obiecuję, ale leż — warknął większy chłopak, na
powrót wzmacniając zacisk na nadgarstkach, zupełnie zaskoczony tym, że
Francisco ponownie próbował się wyrwać.
Nie minęła krótka chwila a zrozumiał, o co chodziło. W
pierwszym odruchu chciał to wyłączyć, zatrzasnąć laptopa i najlepiej wyrzucić
go przez okno. Zacisnął zęby, niemal nimi zgrzytając, rozzłoszczony,
niezadowolony i chyba speszony tym, na co właśnie patrzył. Musiał odruchowo
zacisnąć pięści, bo usłyszał jęk bólu Francisco, ale tym razem nie zamierzał
zachowywać się delikatniej. Ciskając gromy z oczu, bardzo powoli przeniósł
wzrok z ekranu, na którym wysoki, wytatuowany mężczyzna wkładał właśnie
pierwszy palec w tyłek szczupłego, dobrze zbudowanego blondyna. Chciał
powiedzieć, że wcale nie musi oglądać żadnej innej sceny, że już rozumie dlaczego
kilka dni temu został pocałowany i, że Francisco powinien był mu powiedzieć
prawdę, ale kiedy popatrzył w oczy chłopaka, zobaczył w nich jedynie
szyderstwo, którego zupełnie nie potrafił zrozumieć i którego bynajmniej się
nie spodziewał.
— Czujesz satysfakcję z upokorzenia mnie? — wysyczał Latynos,
ale Sebastian jedynie uśmiechnął się kpiąco, mrużąc lekko oczy i nie
odpowiadając. — Zadałem ci pytanie? — warknął.
Równocześnie oderwali od siebie spojrzenia, słysząc
przeciągły jęk blondyna, który właśnie zaczynał powoli, miarowo poruszać się na
swoim partnerze. Scena była cholernie podniecająca i o ile Francisco początkowo
błagał wszystkie bóstwa, żeby przed uruchomieniem odcinka Sebastian z niego
zszedł, tak teraz dziękował, że te go jednak nie posłuchały. Odpowiedź na
pytanie dlaczego, była tak oczywista, że miał ochotę się roześmiać, patrząc na
współlokatora, wpatrującego się wygłodniałym wzrokiem w ekran. Sebastian w
końcu odetchnął cicho, dochodząc do wniosku, że nie ma prawa oceniać Francisco,
że to było jego życie i jeżeli chciał oglądać właśnie takie filmy, to jemu nic
do tego.
— Powiedz mi tylko — zaczął zupełnie spokojnie — kręci cię to,
bo to dwaj faceci, czy chodzi o fetysze.
Chłopak popatrzył na niego, nie wierząc, że naprawdę zadał to
pytanie. Kręciło go to i już. Pojęcia nie miał dlaczego, pewnie oba fakty miały
na to jakiś wpływ. Ostatkiem sił podniósł nieco wyżej głowę i układając usta
tuż przy uchu Mossa szepnął ledwie słyszalnie:
— Sebastian, powiedz mi… — zrobił krótką przerwę, taką samą,
jak chłopak leżący na nim kilka chwil wcześniej. — Kręci cię to, bo to dwaj
faceci, czy chodzi o fetysze?
Sebastian wzdrygnął się lekko, czując gorące powietrze
owiewające mu czuły płatek ucha. Patrzył na Latynosa bez zrozumienia, starając
się doszukać jakiejś logiki w jego zachowaniu, w powtórzeniu tego pytania,
kiedy nagle Francisco wypchnął biodra w górę, najwyraźniej chcąc mu
zademonstrować o co chodziło.
Sebastian aż jęknął, czując jak twardy penis w spodniach
Francisco uderza z impetem w jego biodra. Rozszerzył oczy, kiedy zrozumiał, że
chłopak chciał mu udowodnić, że jest podniecony tak samo mocno, że pytanie
które jemu zadał, mógł zadać samemu sobie. To było przerażające, był bliski
spanikowania, ucieczki, ale zamiast tego gapił się na Francisco, który
zadziwiająco grzecznie leżał pod nim i czekał na jakąkolwiek reakcję. Zerknął
na ekran, kiedy mężczyźni byli już w pełni rozkręceni, miał wrażenie, że widzi
kropelki potu spływające po ich ciałach, każdy detal ich wyrzeźbionych ciał, że
potrafi opisać każdy tatuaż wyższego. Czy chciał tego samego? Czy dlatego
zdarzało mu się gapić na facetów? I dlatego słowa twój chłopak z wymiany
tak bardzo na niego działały?
— Najwyraźniej powinienem cię przeprosić — powiedział cicho,
chcąc się podnieść, zejść w
końcu z Francisco, bo miał wrażenie, że jeśli zostanie w tej
pozycji, to zrobi jakąś głupotę. A wiedział, że na te głupoty nie jest
jeszcze gotowy.
— Keep calm
and carry on — mruknął Latynos.
— Co? — zapytał zdezorientowany Sebastian, ale Francisco
zaśmiał się tylko cicho, kręcąc głową i przyciągając przyjaciela bliżej siebie.
— To będzie moje nowe motto — mruknął jeszcze, składając
subtelny pocałunek na wargach syna dyrektora. — Twoje też powinno być.
Powiem Ci szczerze, że Cię chyba uduszę xD :D.
OdpowiedzUsuńNo ale nic... :p
Co do powyższego one-shota, to zainteresowałaś mnie odniesieniem do Fire Dragon Tattoo Studio, bo czytywałam to kiedyś :). Miniaturka sama w sobie lekka i przyjemna, fajnie i szybko się czytało, jak wszystkie Twoje opowiadania :p. Sebastian, mrrr, uwielbiam to imię xD :D Nie no, sam pomysł oglądania pornola z kimś mnie rozbawił, ale niektórzy mają różne pomysły:p. Jedna łazienka, wspólna na całe piętro to jest horror wszystkich akademików :D. Szkoda tylko, że nie zrobiłaś żadnej scenki między panami bo uwielbiam te, pisane w Twoim wykonaniu.
Apropooos Twoich innych opowiadań :p Przeczytałam w ostatnim tygodniu raz jeszcze Zapomnieć i Sokoła. Sokoła przerawałaś w takim momencie, że normalnie ciekawość aż mnie zżera i powtarzam sobie, co Justa wymyśli dalej? :P :o
Nie męcz więc nas więcej i zdradź kiedy kolejna część o seksownym panie Duvalu:p
Pozdrawiam, Caathy.x1 :)
P.S. Jaki konkurs? :o
Ja się pytam, gdzie jest SOKÓŁ? :'( :( :( :(
OdpowiedzUsuń:D
Będzie do piątku, kochana. Będzie ;-)
UsuńNie mogę się doczekać :) :* Najlepsza pisarka! <3 :*
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńbardzo fantastyczny tekst, ciekawie wszystko przedstawiłaś?.
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia