Dzień dobry!
Witajcie, kochani! Wiem, że obiecałam Wam powrót na początku września,
ale się nie udało. Teraz już jestem i mam całe mnóstwo czasu (swoją drogą
pojęcia nie mam, co będę z nim robić oprócz pisania…). Dziękuję Wam za
wszystkie komentarze i za to, że czekaliście. Dziękuję black663 i Caathy.x1.
Na blogu wprowadzam
małe zmiany, chwilowo mniejsze niż zakładałam, ale mam nadzieję, że to poprawi
nieco jego przejrzystość. Mam w planie zrobić jeszcze jedną zakładkę, ale to
wymaga jeszcze chwili przygotowań.
Wrzucam dzisiaj nowy
rozdział Zapomnieć, następny będzie chyba Sokół. Mam w planie do końca roku
skończyć choć jedno z tych opowiadań, dopingujcie, żeby się udało. Prawdziwą Przepowiednię
muszę chwilowo zawiesić, nie mam serca do tego tekstu, co nie znaczy, że go nie
lubię, wręcz przeciwnie. To chyba mój ulubiony twór, ale przez to wymagam od
siebie dużo więcej pisząc go.
A teraz życzę miłego
czytania i bawcie się dobrze,
Pozdrawiam Was
serdecznie,
Justa:*
Zapomnieć 29
Pojęcia nie miał, dlaczego to się znowu działo, ale Malfoy zdążył
już do niego podejść i złożyć pierwszy z całej masy pocałunków, które miały
nadejść. Harry przez chwilę starał się z tym walczyć, ale naprawdę nie
potrafił. Nie był pewien, jakie mechanizmy działają między nimi, ale na pewno
nie była to miłość. Pomyślał, że może chodzić o zwyczajne pożądanie, jakąś
seksualną frustrację, bo w końcu z tego co wiedział, Draco jeszcze nie odpuścił
Jackobowi, a co za tym idzie, nie dopuścił go także do siebie.
Blondyn całował właśnie delikatnie jego szyję, co jakiś czas
podgryzając ją lekko. Ich dłonie znalazły się na plecach drugiego, kreśląc małe
kółeczka, drapiąc i zostawiając ślady paznokci. I, gdyby ktoś go o to zapytał,
Harry zupełnie nie wiedział kiedy to się stało, Draco przysunął się jeszcze bliżej i wyraźnie
można było poczuć to, jak bardzo jest podniecony. Gryfon miał wrażenie, że jego
opanowanie, zimna krew czy obietnica złożona samemu sobie, za kilka sekund
przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie.
Draco nadal pachniał walką, którą odbyli dzisiaj na polanie.
Co prawda wyczuwalny był jedynie delikatny zapach potu, który pozostawał po
zastosowaniu zaklęć odświeżających, ale to w zupełności wystarczało. Naprawdę
nie mili dzisiaj czasu na prysznic. Za dużo się wydarzyło, najpierw odkrycie
stanu Newtona, potem przyjaciele, całe godziny rozmów. Tak właściwie to Harry
wcale nie dziwił się Ślizgonowi, on też potrzebował jakiejś odskoczni od tego
zwariowanego dnia. A seks był świetną odskocznią. Przekonał się o tym niejednokrotnie,
rozładowując zarówno swoją wściekłość, jaki i nierzadko lęki w ramionach
Severusa.
Wspomnienie partnera trochę go otrzeźwiło, nie na tyle
jednak, żeby odsunąć się od tych bladych palców i gorących warg. Musiał jednak
choć przez chwilę pomyśleć o Edwardzie, tylko, że usta Draco, które właśnie błądziły
po jego klatce piersiowej i zęby zahaczające o sutki, skutecznie mu to
uniemożliwiały. Blondyn zadziwiająco szybko nauczył się jego ciała, zawarcie
przyjaźni wcale nie było trudne, wsparcie, które zapewniali sobie wzajemnie
przynosiło satysfakcję, której wcześniej nie potrafiłby zrozumieć. Były
momenty, w których zastanawiał się, jakby to było być w prawdziwym związku z
tym zarozumiałym, arystokratycznym dupkiem, ale wtedy szybko przypominał sobie sytuację
w jakiej obaj się znajdują.
Edward z całą pewnością dowie się, co się stało, ale
ostatecznie Harry mu przecież niczego konkretnego nie obiecywał. Nie obiecał mu
wyłączności, a tylko to wykluczałoby zrobienie ze Ślizgonem tych wszystkich
rzeczy, na które miał coraz większą ochotę. Więcej… Wampir zdawał się
zaakceptować tę więź, która jest pomiędzy nimi, zastrzegając jedynie, że nie
podoba mu się, kiedy Harry pachnie innymi ludźmi. Wykazywał nawet jakąś
niezrozumiałą zazdrość o Mike’a, ale to w tej chwili było najmniej ważne.
Teoretycznie mógłby więc spędzić z Draco naprawdę aktywnie kilka kolejnych
godzin i niczym się nie przejmować.
Z drugiej strony był jeszcze Jackob. Tutaj sprawa wydawała
się jeszcze bardziej skomplikowana. Po pierwsze wilk nadal miał problem z
całkowitym zaakceptowaniem siebie, a tym bardziej Malfoya jako swojego
wpojonego. Niosło to za sobą niestety zbyt wiele niebezpieczeństw, chociażby
to, że dużo ciężej było przewidzieć jego reakcje. Jeżeli znowu ucieknie,
wszyscy będą mieli problem, jeżeli ich zaatakuje, też nie obejdzie się bez
zranień i siniaków, a jutro wszyscy będą oczekiwać wytłumaczenia. I o ile wilki
oraz wampiry, nawet jeżeli nie zaakceptują wyjaśnień, to na pewno je
zrozumieją, o tyle z Hogwartczykami będzie naprawdę duży problem. A Harry miał
już serdecznie dość problemów.
Otrząsnął się, kiedy Draco kucał przed nim, pieszcząc
językiem jego wrażliwy brzuch. Widział jego palce zmierzające pewnie do guzików
spodni i przez ułamek sekundy nie mógł sobie przypomnieć, dlaczego chciał to
przerwać, ale kiedy Draco uniósł wzrok, kiedy jego szare oczy patrzyły na
Harry’ego tak pewnie i z taką ufnością, ten westchnął cichutko przymykając na
moment powieki, po czym sięgając w dół, pomógł Ślizgonowi się podnieść.
Malfoy przez moment zdezorientowany patrzył w zielone
tęczówki, żeby po chwili zrozumieć. Jego oczy niemal zapłonęły złością a usta
ułożyły się w kpiący uśmiech.
— Rozumiem, że od teraz będziemy robić to, czego chcą od nas
nieludzie? — warknął, przez chwilę jeszcze utrzymując ostre spojrzenie, po czym
odwracając się gwałtownie, z zamiarem szybkiego zniknięcia z tego domu.
— Kiedy zrobiłeś się taki drażliwy? — zapytał drwiąco Harry,
przyciągając Malfoya do siebie i opierając go na swoim nagim torsie.
Ten przez krótki czas się wyrywał, w końcu odpuszczając i
układając się wygodniej pomiędzy ramionami Gryfona. Trwali tak przez kilka
długich minut, w czasie których Harry składał drobne, uspokajające pocałunki na
bladej, smukłej szyi.
— Zawsze taki byłem — odpowiedział w końcu Draco, w wyraźnie
obronnym geście krzyżując ręce na piersi. — Po prostu ty nigdy nie byłeś na
tyle blisko, żeby móc mnie takiego oglądać.
Potter kiwnął głową, akceptując takie wyjaśnienie. Przecież cała Magiczna Brytania przez lata
myślała, że go zna, a tak naprawdę jedynie kilka osób było na tyle blisko, aby
poznać jego sekrety czy lęki.
— A kto był? — zapytał cicho, chociaż miał kilka typów.
— Severus — odpowiedział bez najmniejszego zawahania. — Teo,
Blaise.
— Draco, nie chciałbyś spróbować być topem? — niespodziewanie
zmienił temat Harry, a blondyn aż zesztywniał, czując przechodzące mu po
kręgosłupie ciarki.
Sama perspektywa takiego seksu sprawiła, że jego serce
zaczęło szybciej pompować krew a mózg podpowiadał coraz to nowe scenariusze.
Potter czuł, jak skóra Ślizgona staje się gorętsza, a kropelki potu roszą jego
ciało. Jakby już był w trakcie jakiegoś miłosnego uniesienia, jakby zaraz miał
szczytować.
Harry przełknął ciężko ślinę, zupełnie nie spodziewając się
takiej reakcji i przeklinając się za zadawanie głupich pytań. Kiedy myślał już,
że udało mu się zniwelować ich pożądanie, wypalił z czymś takim, że właściwie
mógł w ogóle nie przerywać blondynowi jego wcześniejszych zabiegów. W jednej
chwili sam stał się twardy i gorący, i już tylko resztka świadomości krzyczała,
żeby był ostrożny, żeby nie pozwolił na całkowite wymieszanie się ich zapachów.
Malfoy zupełnie nie spodziewał się, że Harry w ułamku sekundy
odwróci go przodem do blatu, o który wcześniej sam się opierał, kładąc go na
nim i przesuwając palcami po jego plecach i żebrach. To było coś, co odkrył w
Potterze, a czego się nigdy nie spodziewał. Jego pewność, zwierzęca wręcz
gwałtowność i siła. Harry za każdym razem potrafił owinąć go sobie wokół palca,
choć, jak pomyślał z ironią, zdecydowanie bardziej pasowałaby tu inna część
ciała.
Gryfon miał deja vu. Kilka tygodni temu, na jego stole w
salonie w podobnej pozycji leżał Edward. Jego ciało było o wiele bardziej
umięśnione niż ciało Ślizgona, ale w tej chwili Harry nie potrafił stwierdzić,
czy oznaczało to, że Edward był przystojniejszy, czy mocniej na niego działał.
Zapewne wpływ na to miał fakt, że teraz to Draco leżał rozłożony w jego kuchni,
z wypiętym tyłkiem, jeszcze okrytym bokserkami, choć szybko miało się to
zmienić, bo Potter w dwóch małych kroczkach pokonał odległość, dzielącą go od
chłopaka. Uklęknął za nim, zsuwając materiał slipek z jędrnych pośladków,
podziwiając regularną linię ud i łydek, bladość alabastrowej skóry i drżenie
mięśni, które na zmianę owiewało ciepłe powietrze, wydobywające się z ust
Gryfona i chłód panujący w nieogrzanym domu, w środku zimy, w okolicach
Seattle.
Draco oddychał coraz szybciej, mając wrażenie, że Harry
specjalnie buduje napięcie, robiąc wszystko piekielnie wolno, bawiąc się z nim
po raz kolejny. A on chciałby już poczuć go w sobie. Aż otworzył oczy i
zacisnął dłonie w pięści, kiedy ta myśl wryła mu się w świadomość. Naprawdę
tego chciał? Potter zapytał go o chęć bycia na górze, a on myśli tylko o tym,
żeby jego tyłek został już wypełniony? Co prawda Potter bynajmniej nie
zachowywał się, jakby miał mu oddać kontrolę, ale żeby od razu…
— Cholera! — wyrwało się z gardła Draco, kiedy Gryfon zmieniając
niego pozycję, polizał jego jądra, przesuwając językiem aż do ściśniętego
okręgu ukrytego między pośladkami. — Cholera, Potter, co ty chcesz… — nie
dokończył, bo z jego gardła wydobył się przeciągły jęk, który z całą pewnością
obwieszczał przyjemność, której Ślizgon właśnie doświadczał.
Draco nie wytrwał długo. Harry do języka dołożył palce, drugą
dłonią stymulując jego penisa, wydobywając z niego coraz głośniejsze jęki oraz
tłumione krzyki. Stymulował każdy fragment wnętrza Ślizgona do którego miał
dostęp, podgryzał, oblizywał i dotykał, pozwalając Malfoyowi jedynie wić się z
przyjemności i doświadczać.
Kiedy blondyn doszedł z krzykiem, którego już nie potrafił
stłumić, odwrócił się do Pottera z zamiarem oddania przyjemności, ale Gryfon
stał wyprostowany, lekko wsparty o kuchenkę, ze spodniami opuszczonymi do
połowy. Draco patrzył zachłannie, jak ręka Harry’ego w niesamowicie szybkim
tempie przesuwa się w górę i w dół członka, tworząc niemal rozmazaną plamę. Nie
minęła nawet minuta, a chłopak wystrzelił na podłogę przed sobą, oddychając z
wysiłkiem i przymykając oczy z przyjemności. Draco też swoje zmrużył, ale
raczej w wyrazie zrozumienia dla tego, co się właśnie stało. Uprawiali seks,
Malfoy nie potrafił inaczej tego nazwać, nawet jeżeli nie doszło do penetracji.
Więc uprawiali seks, a mimo to skóra żadnego z nich nie miała kontaktu z
ejakulatem drugiego.
— Nawet jeżeli Edward i Jackob wejdą tu za pięć minut niczego
nie będą pewni — mruknął z nutką podziwu w głosie.
Harry skinął głową, likwidując ślady spermy z mebli i
podłogi. Podciągnął spodnie, patrząc na Draco z jakąś dozą niepokoju. Ślizgon
prychnął i przeszedł obok niego z politowaniem kręcąc głową. Podszedł do
ekspresu, wstawiając go i parząc dwie kawy.
— Dochodzi druga w nocy — powiedział Harry, wyraźnie
uspokojony brakiem wybuchu ze strony przyjaciela.
— Kawa jest dobra o każdej porze dnia — odparł spokojnie, a
widząc uniesioną brew Pottera, przewrócił oczyma, dodając pewnie: — i nocy.
Gryfon roześmiał się donośnie, kiwając w końcu głową,
przyjmując filiżankę i przechodząc z nią do stołu. Najwyraźniej Draco nie miał
zamiaru jeszcze się kłaść, więc i on zostanie. Spojrzał na zegarek, orientując
się, że za dwie i pół godziny i tak musiałby wstawać. Jeden z eliksirów dla
zielarza wymagał dodania ostatniego składnika, a szkoda by było zmarnować trzy
tygodnie pracy. Potrząsnął głową wyrzucając z niej chwilowo mężczyznę i
zauważając, że Malfoy mu się przygląda.
— Coś nie tak? — zapytał, nadal lekko zarumieniony.
— Jeszcze kilka razy z tobą i uznam, że bottomowanie jest
moim życiowym powołaniem — mruknął Draco wypranym z emocji głosem, a Harry aż
się zakrztusił z wrażenia.
— Co takiego? — wychrypiał, patrząc na niego z
niedowierzaniem.
— Nie ekscytuj się tak — burknął Ślizgon, ponownie
przewracając oczyma. — Wracając do twojego pytania sprzed… — spojrzał na
wiszący nad wejściem zegar, zastanawiając się chwilę i swoimi niedomówieniami
irytując rozmówce coraz bardziej. — Sprzed czterdziestu minut — dokończył. —
Oczywiście, że chcę być topem.
Potter przyglądał mu się bez zrozumienia, bo to stwierdzenie
zupełnie przeczyło poprzedniemu.
— Ale?
Draco przesunął językiem po swoich wargach, zagryzając je na
końcu mocno, sprawiając, że z jednego miejsca pociekła cieniutka stróżka krwi.
Harry spiął się natychmiast, niemal panicznie rozglądając, jakby spodziewał
się, że któreś z Cullenów czai się gdzieś w ciemności domu. Ślizgon wciąż
siedział pewny siebie i wyprostowany. W pewnym momencie uśmiechnął się nieco
skrępowany, a słowa, które wypowiedział były tak ciche, że Harry mógłby udać,
że ich nie słyszał.
— Ale nie z tobą, Wybrańcze.
-I-I-I-
Hermiona była dumna, że tak szybko udało jej się zdobyć
informacje, ale Ron stanowczo odmówił zrywania się przed piątą tylko po to,
żeby o odkryciu Stworka poinformować Harry’ego. Miał niejasne przeczucie, że
jeżeli po raz kolejny zobaczy nagiego kumpla, z równie nagim Malfoyem, obraz ten
może na stałe zagnieździć się w jego umyśle, a co za tym idzie, trwale
uszkodzić jego psychikę. O ile zaakceptował ten cały dziwny układ, który między
nimi panował, o tyle nie miał najmniejszej ochoty wiedzieć i widzieć więcej niż
to niezbędne. Jego dziewczyna pomarudziła przez kwadrans, ale ostatecznie dała
mu jeszcze dwie godziny snu.
W lasku nieopodal jego domu zjawili się kilka minut po
siódmej, nie wiedząc, czy Harry zamierza dzisiaj wychodzić na zajęcia.
Towarzyszył im Neville, bo jego rodzinna skrzatka pomagała w rozszyfrowywaniu
gobelinu, który wisiał w dawnej Kwaterze Głównej. Dziewczyna chciała się
aportować wprost do domu, ale Ron stanowczo pokręcił głową. Przez chwilę
zastanawiał się, czy Hermiona udaje, że nie widziała, jak Harry wyszedł wczoraj
z Malfoyem, czy po prostu postanowiła udawać, że między nimi nic nie było.
— Niby dlaczego? — zapytała wojowniczo i wtedy Weasley
zrozumiał, że jego narzeczona o niczym nie zapomniała i niczego nie udaje.
Spojrzał na nią z niedowierzaniem, a ona sama pomyślała, że nie miała żadnego
prawa tak kontrolować przyjaciela. — Przepraszam — mruknęła cichutko,
spuszczając głowę i przygotowując się na aportację.
Neville zerkał to na jedno, to na drugie, nie mając pojęcia,
o co toczyła się ta niema wojna, ale sam odpowiedział Hermionie:
— Po pierwsze dlatego, że to nieuprzejme, aportować się
bezpośrednio do czyjegoś domu. Przynajmniej nie wtedy, kiedy nie jesteśmy w
sytuacji kryzysowej. A po drugie, ja tam jeszcze nie byłem. W najlepszym
przypadku jego osłony mnie odeślą, w najgorszym rozerwą na strzępy.
Hermiona spojrzała na niego przerażona, zasłaniając usta
dłonią.
— Merlinie, masz rację, zupełnie o tym nie pomyślałam.
Wybacz, Neville, chyba jestem już zmęczona tym czekaniem na Volturi, treningami
i w ogóle wszystkim — wyjaśniła i skinęła chłopakowi, który pokiwał ze
zrozumieniem głową.
Kiedy podeszli już do drzwi, Ron wziął uspokajający oddech i
zapukał, czekając na jakiś odzew z wnętrza domu, ale powitała ich cisza. Dopiero
po kilkukrotnym naciśnięciu dzwonka, do drzwi, leniwym krokiem podszedł Malfoy.
Otworzył im nieco zdziwiony, osuszając ręcznikiem swoje mokre jeszcze po
prysznicu włosy.
— Nie za wcześnie na wizyty? — burknął, wyraźnie
niezadowolony, że musiał wcześniej wyjść spod strumieni gorącej wody. — Kawy? —
dodał w następnej chwili, odwracając się na pięcie i zmierzając do kuchni.
— Przyszliśmy do Harry’ego — powiedział niespokojny Ron, już
rozglądając się dookoła, szukając jakichś śladów tego, że coś mu się mogło
stać, ale Draco tylko wzruszył ramionami.
— Nie było go, kiedy się obudziłem, choć to on zazwyczaj
dłużej śpi.
Ron i Hermiona wymienili zaniepokojone spojrzenia, a Neville
chyba zaczynał rozumieć sens wypowiadanych przez Ślizgona słów. Tylko wciąż nie
rozumiał kontekstu, skoro Harry wczoraj na polanie stał wtulony w Edwarda.
Przypomniał sobie dokładnie słowa wampira i nagle jakby coś zaskoczyło w jego
umyśle. Pokręcił głową z niedowierzaniem, ale uznał, że właściwie nie powinien
się już w życiu niczemu dziwić. Za dużo przeszedł, żeby takie rewelacje robiły
na nim wrażenie.
— Draco! — cała czwórka zamilkła, kiedy usłyszeli wołanie
Pottera. — Pan Throonet czeka na mój eliksir, aportuję się do niego i wrócę za
dziesięć minut, poczekaj na mnie ze śniadaniem, dobrze? — zapytał, idąc przez
salon, skupiony na trzymanym w dłoni plastikowym stojaku na którym
umieszczonych było dziewięć fiolek wyjątkowo niestabilnego eliksiru. — O! Co tu
robicie? — zapytał, kiedy podniósł głowę i zauważył w końcu swoich przyjaciół.
Draco parsknął cichym śmiechem, ale kiwnął na zgodę,
wyganiając go z kuchni.
— Im szybciej odda ten eliksir, tym lepiej — odpowiedział na
niezadane pytanie, już rozlewając kawę do filiżanek. — Całkiem zapomniałem, że
dzisiaj miał go skończyć — mruknął bardziej do siebie niż do gości, delektując
się pierwszym łykiem mocnej, gorącej kawy. — Mógł mi powiedzieć, idiota, pewnie
wcale nie spał…
— Malfoy, czy ty się dobrze czujesz? — warknął Ron,
przerywając dywagacje blondyna i patrząc na niego z politowaniem. — W tempie
ekspresowym zmieniasz się w jakąś cholerną, martwiącą się matkę.
Niezręczną ciszę, która powstała po tych słowach przerwał
Harry, pojawiając się na środku kuchni i patrząc z wyrzutem na Draco, kiedy
zauważył, że dla niego blondyn nie przygotował kawy.
— Przepraszam, Malfoy — burknął znowu Ron. — Matka jest tu
zdecydowanie złym określeniem.
Harry patrzył bez zrozumienia, jak każdy z czwórki przyjaciół
próbuje powstrzymać uśmiech, ale w końcu cała kuchnia rozbrzmiewała tłumionym
chichotem.
— Nie mam pojęcia, o co wam chodzi, ale chętnie się dowiem,
co was tu sprowadza o tak ryzykownej porze?
Ron skrzywił się na to stwierdzenie, Neville posłał mu
nierozumiejace spojrzenie, Draco zerknął na niego z irytacją, a Hermiona ukryła
twarz w dłoniach.
— Dowiedzieliśmy się kilku rzeczy o tym chłopaku, którego
zabrałeś wczoraj na polanę — odpowiedział w końcu Longbottom.
Genialne, choć nie dowiedziałam się najważniejszego. :D Coż... trzeba będzie jeszcze zaczekać. Szkoda mi Edwarda. :( Oraz boję się, że Draco za poważnie to traktuje. Tak jakby myślał, że może być z Harrym . Poczekamy zobaczymy. Pozdrawiam gorąco i cieszę się, że do nas wróciłaś. :D
OdpowiedzUsuńWitamy po tak długiej przerwie! :)
OdpowiedzUsuńJakże miła niespodzianka :D. Wchodzę dzisiaj, jak co rano, na stronę fanfiction.net i co widzę? Justusia zaktualizowała tam Sokoła! Z ciekawości zaglądam tu i aż zaczęłam skakać ze szczęścia :D. Nowy rozdział Zapomnieć! :)
Co do rozdziału, to super, z resztą jak zawsze :p. Uwielbiam scenki Potter & Malfoy, ale też zdaje sobie sprawę, jakie by miały konsekwencje, gdyby Edward i Jacob weszli w nieodpowiednim momencie. Czytając w opowiadaniu jakie dialogi i zażyłość występuje między nimi ma się wrażenie, że jest styczność ze związek o bardzo długim stażu, a tu ci bęc! Przyjaciele? Chyba tak można o nich powiedzieć :) Ale mimo wszystko ich lubię. Co do Hermiony i reszty drużyny marzeń, jak zwykle niecierpliwi i tak jakoś niepasujący do tego porannego obrazka :p Jestem ciekawa co znaleźli na Newtona, szkoda, że przerwałaś w tym momencie! :)
Co do komunikatu. Szkoda, straszna szkoda, że zawieszasz Prawdziwą Przepowiednie, bo tez jest to jedno z moich ulubionych, ale ile na raz możesz ciągnąć? Ja Cię całkowicie rozumiem :). Sokoła też uwielbiam, więc czekam z niecierpliwością na to, co możesz nam dać :).
Nie masz za co dziękować! :)
Pozdrawiam i weny życzę!
Caathy.x1
Cieszę ze jesteś, cieszę się że nadal pięknie wciągająco piszesz :)
OdpowiedzUsuńPs.a może wstawisz ankietę które z opowiadań zakończyć w tym roku
Skomentowałabym ,ale jeszcze jestem w radosnym szoku po rozdziale więc napisze tylko jedno.
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJE!!!!!!!
<3<3<3
Hello :) 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozdział!!! Tak się cieszę, że wróciłaś 😊
Rozdział świetny, jak zawsze z resztą. :) uwielbiam Harry'ego i Draco razem!!! Jestem ciekawa co będzie dalej i co z Mike'm, kim on jest???
Napisałabym więcej, ale niestety nie mam normalnego Internetu i jak na razie "łapie" Internet gdzie się da...
Justa, to my dziękujemy :)
Pozdrawiam i życzę duuużej ilości weny,
B.
Hej,
OdpowiedzUsuńoch pięknie, Draco taki troskliwy i z Harrym woli być na dole (z czego się cieszę), ciekawe czego dowiedzieli się o Mike...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka, hejeczka,
OdpowiedzUsuńpięknie, wspaniale wyszedł Draco taki troskliwy i z Harrym woli być na dole ;) ale ciekawe czego dowiedzieli się o Mike...
eny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńpięknie, Draco fsntastycznie wyszedł, taki troskliwy i z Harrym woli być na dole ;) ciekawe czego dowiedzieli się o Mike...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza