poniedziałek, 13 października 2014

Zapomnieć 29



Dzień dobry!
Witajcie, kochani! Wiem, że obiecałam Wam powrót na początku września, ale się nie udało. Teraz już jestem i mam całe mnóstwo czasu (swoją drogą pojęcia nie mam, co będę z nim robić oprócz pisania…). Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i za to, że czekaliście. Dziękuję black663 i Caathy.x1.
Na blogu wprowadzam małe zmiany, chwilowo mniejsze niż zakładałam, ale mam nadzieję, że to poprawi nieco jego przejrzystość. Mam w planie zrobić jeszcze jedną zakładkę, ale to wymaga jeszcze chwili przygotowań.
Wrzucam dzisiaj nowy rozdział Zapomnieć, następny będzie chyba Sokół. Mam w planie do końca roku skończyć choć jedno z tych opowiadań, dopingujcie, żeby się udało. Prawdziwą Przepowiednię muszę chwilowo zawiesić, nie mam serca do tego tekstu, co nie znaczy, że go nie lubię, wręcz przeciwnie. To chyba mój ulubiony twór, ale przez to wymagam od siebie dużo więcej pisząc go.
A teraz życzę miłego czytania i bawcie się dobrze,
Pozdrawiam Was serdecznie,
Justa:*



 Zapomnieć 29


Pojęcia nie miał, dlaczego to się znowu działo, ale Malfoy zdążył już do niego podejść i złożyć pierwszy z całej masy pocałunków, które miały nadejść. Harry przez chwilę starał się z tym walczyć, ale naprawdę nie potrafił. Nie był pewien, jakie mechanizmy działają między nimi, ale na pewno nie była to miłość. Pomyślał, że może chodzić o zwyczajne pożądanie, jakąś seksualną frustrację, bo w końcu z tego co wiedział, Draco jeszcze nie odpuścił Jackobowi, a co za tym idzie, nie dopuścił go także do siebie.
Blondyn całował właśnie delikatnie jego szyję, co jakiś czas podgryzając ją lekko. Ich dłonie znalazły się na plecach drugiego, kreśląc małe kółeczka, drapiąc i zostawiając ślady paznokci. I, gdyby ktoś go o to zapytał, Harry zupełnie nie wiedział kiedy to się stało,  Draco przysunął się jeszcze bliżej i wyraźnie można było poczuć to, jak bardzo jest podniecony. Gryfon miał wrażenie, że jego opanowanie, zimna krew czy obietnica złożona samemu sobie, za kilka sekund przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie.
Draco nadal pachniał walką, którą odbyli dzisiaj na polanie. Co prawda wyczuwalny był jedynie delikatny zapach potu, który pozostawał po zastosowaniu zaklęć odświeżających, ale to w zupełności wystarczało. Naprawdę nie mili dzisiaj czasu na prysznic. Za dużo się wydarzyło, najpierw odkrycie stanu Newtona, potem przyjaciele, całe godziny rozmów. Tak właściwie to Harry wcale nie dziwił się Ślizgonowi, on też potrzebował jakiejś odskoczni od tego zwariowanego dnia. A seks był świetną odskocznią. Przekonał się o tym niejednokrotnie, rozładowując zarówno swoją wściekłość, jaki i nierzadko lęki w ramionach Severusa.
Wspomnienie partnera trochę go otrzeźwiło, nie na tyle jednak, żeby odsunąć się od tych bladych palców i gorących warg. Musiał jednak choć przez chwilę pomyśleć o Edwardzie, tylko, że usta Draco, które właśnie błądziły po jego klatce piersiowej i zęby zahaczające o sutki, skutecznie mu to uniemożliwiały. Blondyn zadziwiająco szybko nauczył się jego ciała, zawarcie przyjaźni wcale nie było trudne, wsparcie, które zapewniali sobie wzajemnie przynosiło satysfakcję, której wcześniej nie potrafiłby zrozumieć. Były momenty, w których zastanawiał się, jakby to było być w prawdziwym związku z tym zarozumiałym, arystokratycznym dupkiem, ale wtedy szybko przypominał sobie sytuację w jakiej obaj się znajdują.
Edward z całą pewnością dowie się, co się stało, ale ostatecznie Harry mu przecież niczego konkretnego nie obiecywał. Nie obiecał mu wyłączności, a tylko to wykluczałoby zrobienie ze Ślizgonem tych wszystkich rzeczy, na które miał coraz większą ochotę. Więcej… Wampir zdawał się zaakceptować tę więź, która jest pomiędzy nimi, zastrzegając jedynie, że nie podoba mu się, kiedy Harry pachnie innymi ludźmi. Wykazywał nawet jakąś niezrozumiałą zazdrość o Mike’a, ale to w tej chwili było najmniej ważne. Teoretycznie mógłby więc spędzić z Draco naprawdę aktywnie kilka kolejnych godzin i niczym się nie przejmować.
Z drugiej strony był jeszcze Jackob. Tutaj sprawa wydawała się jeszcze bardziej skomplikowana. Po pierwsze wilk nadal miał problem z całkowitym zaakceptowaniem siebie, a tym bardziej Malfoya jako swojego wpojonego. Niosło to za sobą niestety zbyt wiele niebezpieczeństw, chociażby to, że dużo ciężej było przewidzieć jego reakcje. Jeżeli znowu ucieknie, wszyscy będą mieli problem, jeżeli ich zaatakuje, też nie obejdzie się bez zranień i siniaków, a jutro wszyscy będą oczekiwać wytłumaczenia. I o ile wilki oraz wampiry, nawet jeżeli nie zaakceptują wyjaśnień, to na pewno je zrozumieją, o tyle z Hogwartczykami będzie naprawdę duży problem. A Harry miał już serdecznie dość problemów.
Otrząsnął się, kiedy Draco kucał przed nim, pieszcząc językiem jego wrażliwy brzuch. Widział jego palce zmierzające pewnie do guzików spodni i przez ułamek sekundy nie mógł sobie przypomnieć, dlaczego chciał to przerwać, ale kiedy Draco uniósł wzrok, kiedy jego szare oczy patrzyły na Harry’ego tak pewnie i z taką ufnością, ten westchnął cichutko przymykając na moment powieki, po czym sięgając w dół, pomógł Ślizgonowi się podnieść.
Malfoy przez moment zdezorientowany patrzył w zielone tęczówki, żeby po chwili zrozumieć. Jego oczy niemal zapłonęły złością a usta ułożyły się w kpiący uśmiech.
— Rozumiem, że od teraz będziemy robić to, czego chcą od nas nieludzie? — warknął, przez chwilę jeszcze utrzymując ostre spojrzenie, po czym odwracając się gwałtownie, z zamiarem szybkiego zniknięcia z tego domu.
— Kiedy zrobiłeś się taki drażliwy? — zapytał drwiąco Harry, przyciągając Malfoya do siebie i opierając go na swoim nagim torsie.
Ten przez krótki czas się wyrywał, w końcu odpuszczając i układając się wygodniej pomiędzy ramionami Gryfona. Trwali tak przez kilka długich minut, w czasie których Harry składał drobne, uspokajające pocałunki na bladej, smukłej szyi.
— Zawsze taki byłem — odpowiedział w końcu Draco, w wyraźnie obronnym geście krzyżując ręce na piersi. — Po prostu ty nigdy nie byłeś na tyle blisko, żeby móc mnie takiego oglądać.
Potter kiwnął głową, akceptując takie wyjaśnienie.  Przecież cała Magiczna Brytania przez lata myślała, że go zna, a tak naprawdę jedynie kilka osób było na tyle blisko, aby poznać jego sekrety czy lęki.
— A kto był? — zapytał cicho, chociaż miał kilka typów.
— Severus — odpowiedział bez najmniejszego zawahania. — Teo, Blaise.
— Draco, nie chciałbyś spróbować być topem? — niespodziewanie zmienił temat Harry, a blondyn aż zesztywniał, czując przechodzące mu po kręgosłupie ciarki.
Sama perspektywa takiego seksu sprawiła, że jego serce zaczęło szybciej pompować krew a mózg podpowiadał coraz to nowe scenariusze. Potter czuł, jak skóra Ślizgona staje się gorętsza, a kropelki potu roszą jego ciało. Jakby już był w trakcie jakiegoś miłosnego uniesienia, jakby zaraz miał szczytować.
Harry przełknął ciężko ślinę, zupełnie nie spodziewając się takiej reakcji i przeklinając się za zadawanie głupich pytań. Kiedy myślał już, że udało mu się zniwelować ich pożądanie, wypalił z czymś takim, że właściwie mógł w ogóle nie przerywać blondynowi jego wcześniejszych zabiegów. W jednej chwili sam stał się twardy i gorący, i już tylko resztka świadomości krzyczała, żeby był ostrożny, żeby nie pozwolił na całkowite wymieszanie się ich zapachów.
Malfoy zupełnie nie spodziewał się, że Harry w ułamku sekundy odwróci go przodem do blatu, o który wcześniej sam się opierał, kładąc go na nim i przesuwając palcami po jego plecach i żebrach. To było coś, co odkrył w Potterze, a czego się nigdy nie spodziewał. Jego pewność, zwierzęca wręcz gwałtowność i siła. Harry za każdym razem potrafił owinąć go sobie wokół palca, choć, jak pomyślał z ironią, zdecydowanie bardziej pasowałaby tu inna część ciała.
Gryfon miał deja vu. Kilka tygodni temu, na jego stole w salonie w podobnej pozycji leżał Edward. Jego ciało było o wiele bardziej umięśnione niż ciało Ślizgona, ale w tej chwili Harry nie potrafił stwierdzić, czy oznaczało to, że Edward był przystojniejszy, czy mocniej na niego działał. Zapewne wpływ na to miał fakt, że teraz to Draco leżał rozłożony w jego kuchni, z wypiętym tyłkiem, jeszcze okrytym bokserkami, choć szybko miało się to zmienić, bo Potter w dwóch małych kroczkach pokonał odległość, dzielącą go od chłopaka. Uklęknął za nim, zsuwając materiał slipek z jędrnych pośladków, podziwiając regularną linię ud i łydek, bladość alabastrowej skóry i drżenie mięśni, które na zmianę owiewało ciepłe powietrze, wydobywające się z ust Gryfona i chłód panujący w nieogrzanym domu, w środku zimy, w okolicach Seattle.
Draco oddychał coraz szybciej, mając wrażenie, że Harry specjalnie buduje napięcie, robiąc wszystko piekielnie wolno, bawiąc się z nim po raz kolejny. A on chciałby już poczuć go w sobie. Aż otworzył oczy i zacisnął dłonie w pięści, kiedy ta myśl wryła mu się w świadomość. Naprawdę tego chciał? Potter zapytał go o chęć bycia na górze, a on myśli tylko o tym, żeby jego tyłek został już wypełniony? Co prawda Potter bynajmniej nie zachowywał się, jakby miał mu oddać kontrolę, ale żeby od razu…
— Cholera! — wyrwało się z gardła Draco, kiedy Gryfon zmieniając niego pozycję, polizał jego jądra, przesuwając językiem aż do ściśniętego okręgu ukrytego między pośladkami. — Cholera, Potter, co ty chcesz… — nie dokończył, bo z jego gardła wydobył się przeciągły jęk, który z całą pewnością obwieszczał przyjemność, której Ślizgon właśnie doświadczał.
Draco nie wytrwał długo. Harry do języka dołożył palce, drugą dłonią stymulując jego penisa, wydobywając z niego coraz głośniejsze jęki oraz tłumione krzyki. Stymulował każdy fragment wnętrza Ślizgona do którego miał dostęp, podgryzał, oblizywał i dotykał, pozwalając Malfoyowi jedynie wić się z przyjemności i doświadczać.
Kiedy blondyn doszedł z krzykiem, którego już nie potrafił stłumić, odwrócił się do Pottera z zamiarem oddania przyjemności, ale Gryfon stał wyprostowany, lekko wsparty o kuchenkę, ze spodniami opuszczonymi do połowy. Draco patrzył zachłannie, jak ręka Harry’ego w niesamowicie szybkim tempie przesuwa się w górę i w dół członka, tworząc niemal rozmazaną plamę. Nie minęła nawet minuta, a chłopak wystrzelił na podłogę przed sobą, oddychając z wysiłkiem i przymykając oczy z przyjemności. Draco też swoje zmrużył, ale raczej w wyrazie zrozumienia dla tego, co się właśnie stało. Uprawiali seks, Malfoy nie potrafił inaczej tego nazwać, nawet jeżeli nie doszło do penetracji. Więc uprawiali seks, a mimo to skóra żadnego z nich nie miała kontaktu z ejakulatem drugiego.
— Nawet jeżeli Edward i Jackob wejdą tu za pięć minut niczego nie będą pewni — mruknął z nutką podziwu w głosie.
Harry skinął głową, likwidując ślady spermy z mebli i podłogi. Podciągnął spodnie, patrząc na Draco z jakąś dozą niepokoju. Ślizgon prychnął i przeszedł obok niego z politowaniem kręcąc głową. Podszedł do ekspresu, wstawiając go i parząc dwie kawy.
— Dochodzi druga w nocy — powiedział Harry, wyraźnie uspokojony brakiem wybuchu ze strony przyjaciela.
— Kawa jest dobra o każdej porze dnia — odparł spokojnie, a widząc uniesioną brew Pottera, przewrócił oczyma, dodając pewnie: — i nocy.
Gryfon roześmiał się donośnie, kiwając w końcu głową, przyjmując filiżankę i przechodząc z nią do stołu. Najwyraźniej Draco nie miał zamiaru jeszcze się kłaść, więc i on zostanie. Spojrzał na zegarek, orientując się, że za dwie i pół godziny i tak musiałby wstawać. Jeden z eliksirów dla zielarza wymagał dodania ostatniego składnika, a szkoda by było zmarnować trzy tygodnie pracy. Potrząsnął głową wyrzucając z niej chwilowo mężczyznę i zauważając, że Malfoy mu się przygląda.
— Coś nie tak? — zapytał, nadal lekko zarumieniony.
— Jeszcze kilka razy z tobą i uznam, że bottomowanie jest moim życiowym powołaniem — mruknął Draco wypranym z emocji głosem, a Harry aż się zakrztusił z wrażenia.
— Co takiego? — wychrypiał, patrząc na niego z niedowierzaniem.
— Nie ekscytuj się tak — burknął Ślizgon, ponownie przewracając oczyma. — Wracając do twojego pytania sprzed… — spojrzał na wiszący nad wejściem zegar, zastanawiając się chwilę i swoimi niedomówieniami irytując rozmówce coraz bardziej. — Sprzed czterdziestu minut — dokończył. — Oczywiście, że chcę być topem.
Potter przyglądał mu się bez zrozumienia, bo to stwierdzenie zupełnie przeczyło poprzedniemu.
— Ale?
Draco przesunął językiem po swoich wargach, zagryzając je na końcu mocno, sprawiając, że z jednego miejsca pociekła cieniutka stróżka krwi. Harry spiął się natychmiast, niemal panicznie rozglądając, jakby spodziewał się, że któreś z Cullenów czai się gdzieś w ciemności domu. Ślizgon wciąż siedział pewny siebie i wyprostowany. W pewnym momencie uśmiechnął się nieco skrępowany, a słowa, które wypowiedział były tak ciche, że Harry mógłby udać, że ich nie słyszał.
— Ale nie z tobą, Wybrańcze.
-I-I-I-
Hermiona była dumna, że tak szybko udało jej się zdobyć informacje, ale Ron stanowczo odmówił zrywania się przed piątą tylko po to, żeby o odkryciu Stworka poinformować Harry’ego. Miał niejasne przeczucie, że jeżeli po raz kolejny zobaczy nagiego kumpla, z równie nagim Malfoyem, obraz ten może na stałe zagnieździć się w jego umyśle, a co za tym idzie, trwale uszkodzić jego psychikę. O ile zaakceptował ten cały dziwny układ, który między nimi panował, o tyle nie miał najmniejszej ochoty wiedzieć i widzieć więcej niż to niezbędne. Jego dziewczyna pomarudziła przez kwadrans, ale ostatecznie dała mu jeszcze dwie godziny snu.
W lasku nieopodal jego domu zjawili się kilka minut po siódmej, nie wiedząc, czy Harry zamierza dzisiaj wychodzić na zajęcia. Towarzyszył im Neville, bo jego rodzinna skrzatka pomagała w rozszyfrowywaniu gobelinu, który wisiał w dawnej Kwaterze Głównej. Dziewczyna chciała się aportować wprost do domu, ale Ron stanowczo pokręcił głową. Przez chwilę zastanawiał się, czy Hermiona udaje, że nie widziała, jak Harry wyszedł wczoraj z Malfoyem, czy po prostu postanowiła udawać, że między nimi nic nie było.
— Niby dlaczego? — zapytała wojowniczo i wtedy Weasley zrozumiał, że jego narzeczona o niczym nie zapomniała i niczego nie udaje. Spojrzał na nią z niedowierzaniem, a ona sama pomyślała, że nie miała żadnego prawa tak kontrolować przyjaciela. — Przepraszam — mruknęła cichutko, spuszczając głowę i przygotowując się na aportację.
Neville zerkał to na jedno, to na drugie, nie mając pojęcia, o co toczyła się ta niema wojna, ale sam odpowiedział Hermionie:
— Po pierwsze dlatego, że to nieuprzejme, aportować się bezpośrednio do czyjegoś domu. Przynajmniej nie wtedy, kiedy nie jesteśmy w sytuacji kryzysowej. A po drugie, ja tam jeszcze nie byłem. W najlepszym przypadku jego osłony mnie odeślą, w najgorszym rozerwą na strzępy.
Hermiona spojrzała na niego przerażona, zasłaniając usta dłonią.
— Merlinie, masz rację, zupełnie o tym nie pomyślałam. Wybacz, Neville, chyba jestem już zmęczona tym czekaniem na Volturi, treningami i w ogóle wszystkim — wyjaśniła i skinęła chłopakowi, który pokiwał ze zrozumieniem głową.
Kiedy podeszli już do drzwi, Ron wziął uspokajający oddech i zapukał, czekając na jakiś odzew z wnętrza domu, ale powitała ich cisza. Dopiero po kilkukrotnym naciśnięciu dzwonka, do drzwi, leniwym krokiem podszedł Malfoy. Otworzył im nieco zdziwiony, osuszając ręcznikiem swoje mokre jeszcze po prysznicu włosy.
— Nie za wcześnie na wizyty? — burknął, wyraźnie niezadowolony, że musiał wcześniej wyjść spod strumieni gorącej wody. — Kawy? — dodał w następnej chwili, odwracając się na pięcie i zmierzając do kuchni.
— Przyszliśmy do Harry’ego — powiedział niespokojny Ron, już rozglądając się dookoła, szukając jakichś śladów tego, że coś mu się mogło stać, ale Draco tylko wzruszył ramionami.
— Nie było go, kiedy się obudziłem, choć to on zazwyczaj dłużej śpi.
Ron i Hermiona wymienili zaniepokojone spojrzenia, a Neville chyba zaczynał rozumieć sens wypowiadanych przez Ślizgona słów. Tylko wciąż nie rozumiał kontekstu, skoro Harry wczoraj na polanie stał wtulony w Edwarda. Przypomniał sobie dokładnie słowa wampira i nagle jakby coś zaskoczyło w jego umyśle. Pokręcił głową z niedowierzaniem, ale uznał, że właściwie nie powinien się już w życiu niczemu dziwić. Za dużo przeszedł, żeby takie rewelacje robiły na nim wrażenie.
— Draco! — cała czwórka zamilkła, kiedy usłyszeli wołanie Pottera. — Pan Throonet czeka na mój eliksir, aportuję się do niego i wrócę za dziesięć minut, poczekaj na mnie ze śniadaniem, dobrze? — zapytał, idąc przez salon, skupiony na trzymanym w dłoni plastikowym stojaku na którym umieszczonych było dziewięć fiolek wyjątkowo niestabilnego eliksiru. — O! Co tu robicie? — zapytał, kiedy podniósł głowę i zauważył w końcu swoich przyjaciół.
Draco parsknął cichym śmiechem, ale kiwnął na zgodę, wyganiając go z kuchni.
— Im szybciej odda ten eliksir, tym lepiej — odpowiedział na niezadane pytanie, już rozlewając kawę do filiżanek. — Całkiem zapomniałem, że dzisiaj miał go skończyć — mruknął bardziej do siebie niż do gości, delektując się pierwszym łykiem mocnej, gorącej kawy. — Mógł mi powiedzieć, idiota, pewnie wcale nie spał…
— Malfoy, czy ty się dobrze czujesz? — warknął Ron, przerywając dywagacje blondyna i patrząc na niego z politowaniem. — W tempie ekspresowym zmieniasz się w jakąś cholerną, martwiącą się matkę.
Niezręczną ciszę, która powstała po tych słowach przerwał Harry, pojawiając się na środku kuchni i patrząc z wyrzutem na Draco, kiedy zauważył, że dla niego blondyn nie przygotował kawy.
— Przepraszam, Malfoy — burknął znowu Ron. — Matka jest tu zdecydowanie złym określeniem.
Harry patrzył bez zrozumienia, jak każdy z czwórki przyjaciół próbuje powstrzymać uśmiech, ale w końcu cała kuchnia rozbrzmiewała tłumionym chichotem.
— Nie mam pojęcia, o co wam chodzi, ale chętnie się dowiem, co was tu sprowadza o tak ryzykownej porze?
Ron skrzywił się na to stwierdzenie, Neville posłał mu nierozumiejace spojrzenie, Draco zerknął na niego z irytacją, a Hermiona ukryła twarz w dłoniach.
— Dowiedzieliśmy się kilku rzeczy o tym chłopaku, którego zabrałeś wczoraj na polanę — odpowiedział w końcu Longbottom.

8 komentarzy:

  1. Genialne, choć nie dowiedziałam się najważniejszego. :D Coż... trzeba będzie jeszcze zaczekać. Szkoda mi Edwarda. :( Oraz boję się, że Draco za poważnie to traktuje. Tak jakby myślał, że może być z Harrym . Poczekamy zobaczymy. Pozdrawiam gorąco i cieszę się, że do nas wróciłaś. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Witamy po tak długiej przerwie! :)
    Jakże miła niespodzianka :D. Wchodzę dzisiaj, jak co rano, na stronę fanfiction.net i co widzę? Justusia zaktualizowała tam Sokoła! Z ciekawości zaglądam tu i aż zaczęłam skakać ze szczęścia :D. Nowy rozdział Zapomnieć! :)
    Co do rozdziału, to super, z resztą jak zawsze :p. Uwielbiam scenki Potter & Malfoy, ale też zdaje sobie sprawę, jakie by miały konsekwencje, gdyby Edward i Jacob weszli w nieodpowiednim momencie. Czytając w opowiadaniu jakie dialogi i zażyłość występuje między nimi ma się wrażenie, że jest styczność ze związek o bardzo długim stażu, a tu ci bęc! Przyjaciele? Chyba tak można o nich powiedzieć :) Ale mimo wszystko ich lubię. Co do Hermiony i reszty drużyny marzeń, jak zwykle niecierpliwi i tak jakoś niepasujący do tego porannego obrazka :p Jestem ciekawa co znaleźli na Newtona, szkoda, że przerwałaś w tym momencie! :)
    Co do komunikatu. Szkoda, straszna szkoda, że zawieszasz Prawdziwą Przepowiednie, bo tez jest to jedno z moich ulubionych, ale ile na raz możesz ciągnąć? Ja Cię całkowicie rozumiem :). Sokoła też uwielbiam, więc czekam z niecierpliwością na to, co możesz nam dać :).
    Nie masz za co dziękować! :)
    Pozdrawiam i weny życzę!
    Caathy.x1

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę ze jesteś, cieszę się że nadal pięknie wciągająco piszesz :)
    Ps.a może wstawisz ankietę które z opowiadań zakończyć w tym roku

    OdpowiedzUsuń
  4. Skomentowałabym ,ale jeszcze jestem w radosnym szoku po rozdziale więc napisze tylko jedno.
    DZIĘKUJE!!!!!!!
    <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hello :) 😊
    Dziękuję za rozdział!!! Tak się cieszę, że wróciłaś 😊
    Rozdział świetny, jak zawsze z resztą. :) uwielbiam Harry'ego i Draco razem!!! Jestem ciekawa co będzie dalej i co z Mike'm, kim on jest???
    Napisałabym więcej, ale niestety nie mam normalnego Internetu i jak na razie "łapie" Internet gdzie się da...
    Justa, to my dziękujemy :)
    Pozdrawiam i życzę duuużej ilości weny,
    B.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    och pięknie, Draco taki troskliwy i z Harrym woli być na dole (z czego się cieszę), ciekawe czego dowiedzieli się o Mike...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka, hejeczka,
    pięknie, wspaniale wyszedł Draco taki troskliwy i z Harrym woli być na dole ;) ale ciekawe czego dowiedzieli się o Mike...
    eny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    pięknie, Draco fsntastycznie wyszedł, taki troskliwy i z Harrym woli być na dole ;) ciekawe czego dowiedzieli się o Mike...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń