czwartek, 15 lutego 2018

Kolejny mizoginiczny alfa 2/5


Derek nie miał pojęcia, jak to się stało, że jeszcze tego wieczoru wylądowali w jego mieszkaniu, ale już sama rozmowa ze Stilesem była nie lada wyzwaniem. Chłopak krążył dookoła interesujących go tematów i sprawdzał Dereka, co jakiś czas rzucając niewybredny komentarz, albo którąś ze swoich ciętych ripost. Był niesamowity, bo gadał bez przerwy, kiedy w końcu się do niego przekonał, ale Derek ani na moment nie potrafił odwrócić od niego wzroku. Był zafascynowany, zaskoczony i skołowany. Rzadko kto działał na niego w ten sposób, ale najwyraźniej Stiles postawił sobie za punkt honoru, że ten wieczór spędzi jednak w towarzystwie jedynego alfy, który nie jest bucem. Fakt, że Derek nie był w ogóle alfą wiele by Stilesowi zapewne wyjaśnił, ale mężczyzna nie miał najmniejszego zamiaru o tym wspominać.
Całowanie się było dobre, co pozwolił sobie odkryć dopiero w taksówce, w razie gdyby chłopak miał jednak rozpoznać różnicę. Może gdyby Derek miał lepszy kontakt z wujem, albo gdyby sam miał jakieś doświadczenia, wiedziałby, czy to jest w ogóle możliwe. Jednak nie miał i najprawdopodobniej mieć nie będzie. A przynajmniej nie przed nocą, która go właśnie czekała. Ze Stilesem.
Kiedy już zamknął za nimi drzwi, nie byli w stanie oderwać od siebie rąk. Derek nie był w stanie tego zrobić i może to była po prostu kwestia tego, że jego podświadomość informowała go, że z mutantem może posunąć się o wiele dalej niż kiedykolwiek do tej pory. I chciał tego spróbować. Chciał spróbować wszystkiego, dlatego zrywał z chłopaka ubrania, dotykając go coraz bardziej chaotycznie i zachłannie. Czuł cholerne przyciąganie, zapach potu i podniecenia, czuł, jak jego fiut jest twardy, chociaż Stiles jak do tej pory nie zdążył jeszcze dotknąć nawet jego nagiej skóry. I nie był przygotowany na falę przyjemności, kiedy długie i szczupłe palce w końcu przesunęły się po jego żebrach.
Westchnął z zaskoczenia, z nadmiaru bodźców i przez ten zwinny język, który właśnie obwinął się dookoła jego sutka, jakby to było rzeczywiście możliwe. Boże, jeżeli seks z drugim omegą miał być tak intensywny, to gdyby zdecydował się na taki krok z jakimś alfą, chyba umarłby od nadmiaru wszystkiego.
— Poczekaj — warknął, kiedy dotarło do niego o czym myśli i co tak naprawdę chce zrobić. Z omegą. Z omegą, który mógł mieć doświadczenie z alfami i który wciąż mógł zauważyć, że Derek jednak ma nie ten chromosom, który powinien.
Stiles wpatrywał się w niego z niedowierzaniem, z przerażeniem i czymś jeszcze, co mężczyźnie jednoznacznie skojarzyło się z powoli formującym się upokorzeniem, więc przytrzymał go przy sobie, głaszcząc delikatnie po ramieniu i całując inaczej niż dotychczas. Delikatnie i przepraszająco.
— Jesteś młody — zaczął, starając się zarejestrować nawet najmniejsze drgnięcie jego powieki. — Zanim posuniemy się dalej, muszę wiedzieć, jak wyglądają twoje doświadczenia — dokończył, choć naprawdę nie chciał.
Brzmiał jednak wystarczająco dobrze w swoich własnych uszach; jak ktoś, kto dba o swojego partnera. Takie zachowanie było normalne, kiedy umawiał się z ludźmi, ale znając wystarczająco dobrze podejście alf, mogło być bardzo podejrzane w tej sytuacji. Chłopak rozluźnił się jednak, choć wyglądał na naprawdę zaskoczonego, że Derek w ogóle bierze jego zdanie pod uwagę. Jakby nie miał prawa głosu, jakby decydując się na przyjazd do jego mieszkania, zaakceptował także wszystko to, co Derek będzie chciał z nim zrobić. To im właśnie wmawiano. Wszystkie internetowe strony o mutantach musiały być prowadzone przez przygłupów, albo najzwyklejszych rasistów, bo gdzie nie spojrzał, widział hasła o wrodzonej uległości omeg, o przymusie podporządkowania, o dyscyplinie i innych pierdołach, które były jakimś cholernym wymysłem. I nie miały w sobie nic z prawdy, bo fakt, że Derek mógł urodzić dziecko, wcale nie oznaczał, że lubił w łóżku wykonywać irracjonalne, poniżające go polecenia, albo leżeć jak kłoda, z rozłożonymi szeroko nogami i czekać, aż jego pan i władca, alfa, użyje go do własnych celów. Seks miał być przyjemnością, dopasowaniem się i ewentualnie wypracowaniem kompromisów. I Derekowi zdarzyło się kilkukrotnie taki wypracować, w wyniku czego rzeczywiście wykonywał czyjeś polecenia. Zdarzyło mu się też je wydawać, bo lubił siebie w obu rolach.
Nie zmieniało to faktu, że nienawidził alf, tak samo, jak nie znosił bycia omegą.
— Uprawiam seks dość regularnie — powiedział po dłuższej chwili Stiles, nie komentując ostatecznie faktu, że Derek w ogóle zapytał.
— Z mutantami? — dopytał, bo to było dla niego najbardziej kluczowe, ale chłopak zagryzł wargę tak mocno, że właściwie nie potrzebował już werbalnego zaprzeczenia.
Odetchnął z ulgą,  na pewno zaskakując tym trochę swojego gościa, ale ta deklaracja pozwoliła mu się całkowicie rozluźnić. Wrócił do całowania szczęki Stilesa i dotykania jego szczupłego ciała. Podobała mu się każda krzywizna, na którą do tej pory natrafił, każda wystająca lekko kość. Był niemal idealny dla niego i Derek natychmiast odepchnął od siebie myśl, że chłopak kiedyś z całą pewnością będzie chciał mieć dziecko, a to było coś, czego on nigdy nie mógłby mu dać. Przyszli do niego na seks, a nie, żeby związać się na całe życie.
— Jeżeli już o tym rozmawiamy — zaczął chłopak, ale sapnął w następnym momencie, bo Derek właśnie kucnął przed nim i układając usta na jego brzuchu, sięgnął dłońmi do zapięcia paska. — Co to ja... A, tak. Seks z ludźmi — wyjęczał, czując jednocześnie, jak usta mężczyzny przylegają do materiału jego bokserek. — Boże, kocham cię. I lubię być na górze — wypalił i chyba czekał aż Derek go wyśmieje albo wyrzuci z mieszkania, ale ten tylko mruknął i w końcu pociągnął te cholerne bokserki w dół, żeby po chwili pozbawić go wszystkich ubrań.
Obserwował go uważnie, podziwiał jego ciało, gładkość i bladość skóry. Miał wrażenie, że każda komórka w ciele chłopaka przyciąga go do niego, że każdy centymetr jego ciała krzyczy, żeby się nim zajął, żeby pokazał, jak dobry jest i jaki dobry może być dla Stilesa.
— To nie ma znaczenia — odparł w końcu, zerkając na niego krótko. — Jestem swichem — dodał, ale pojęcia nie miał, czy Stiles załapał. — Mamy dużo czasu, sprawdzimy, co najbardziej nam odpowiada.
Chłopak wpatrywał się w niego z niedowierzaniem, w końcu łapiąc go za ramię i ciągnąc do pionu, po czym wpił się w jego usta i ten pocałunek był chyba jeszcze gorętszy niż wszystkie inne, które do tej pory dzielili. Było w nim też mnóstwo dominacji i siły i Derek zamruczał z aprobatą, bo lubił pewnych siebie partnerów, nawet jeżeli nie sądził, że drugi omega zareaguje w ten sposób. Musiał sypiać z ludźmi z tych samych powodów, co Derek, nawet jeżeli nie miał jego wyglądu i postury. Ludzie nie zwracali jednak uwagi na takie rzeczy; widział wielkich, umięśnionych facetów, którzy błagali go, żeby wylizał im dziurę zanim porządnie ich wypieprzy i znał filigranowych, wyglądających jak wieczni nastolatkowie mężczyzn, którzy byli tak bardzo dominujący, że nawet jego przechodziły ciarki. Nie mógł zrozumieć, dlaczego mutacja miałaby uniemożliwić jemu czy Stilesowi bycie topem.
Chłopak w końcu zabrał się za jego ubranie i zrobił to tak sprawnie, jakby znał jego ciało od zawsze. To musiały być te jego cudowne palce, które teraz przesuwały się systematycznie w górę umięśnionych łydek i ud i Derek nie mógł nie jęknąć, kiedy poczuł, jak wbijają się w jego pośladki, kiedy Stiles pochylał się nad nim, żeby po raz pierwszy polizać jego fiuta. Zdał sobie sprawę, że leży, ale nawet nie umiał powiedzieć, jak to się stało, czy to on pociągnął Stilesa za sobą, czy może chłopak ułożył tu jego. Było mu gorąco, wszystko w nim buzowało i chyba potrzebował dojść jak najszybciej, bo kiedy poczuł mokre i miękkie wargi, zamykające się na jego penisie pchnął tak mocno, że uniósł do góry połowę swojego ciała. Znowu czuł ten język, który teraz leżał płasko przyciśnięty do spodu trzonu jego fiuta i nawilżał go tak bardzo, że to było niemal bolesne. Palce, które w tym czasie miętosiły jego pośladki wcale nie ułatwiały mu myślenia i Derek podejrzewał, że właśnie do tego chciał doprowadzić chłopak. A, że przy okazji sprawdzał, czy Derek rzeczywiście nie ma nic do dobierania się do jego tyłka to już zupełnie inna sprawa. Zresztą, musiał przekonać się o tym zupełnie, kiedy któryś z opuszków znalazł się na jego wejściu i naparł na nie lekko, a Derek zajęczał głośno i rozlał się głęboko w jego gardle.
Kiedy udało mu się wyrównać oddech i otworzyć oczy, pierwszym co zobaczył był cholernie szeroki uśmiech, który sprawiał, że sam miał ochotę się tak wyszczerzyć. Zamiast tego uniósł jedynie kącik ust do góry, sprawiając, że Stiles roześmiał się otwarcie, po czym położył się na nim całym ciałem i zaczął całować. I Derek nie miał zamiaru się nikomu do tego przyznawać, ale uwielbiał czuć smak swojej spermy na języku drugiego faceta. To było, jak potwierdzenie, że ten ktoś dba także o niego, nawet jeżeli sprowadzało się to wyłącznie do dania mu przyjemności.
Przesunął dłonią wzdłuż jego ciała, od ramienia przez żebra i pośladki, zatrzymując się poniżej ich linii, na lekko umięśnionym, gładkim udzie. Nie rozumiał, dlaczego ktoś miałby nie chcieć takiego chłopaka. Był inteligentny i śliczny, a jego jedynym problemem było to, że był omegą, tak samo jak Derek. Który, ten jeden raz chciałby być cholernym alfą, żeby dać Stilesowi wszystko, na co ten w jego mniemaniu zasługiwał. Przegryzł płatek jego ucha, przekręcając ich tak, żeby teraz on górował. Uśmiechnął się do niego drapieżnie, po czym umieścił swoje ostre zęby na jego szyi i przytrzymał je przez chwilę na gardle. To było coś, co podobno robiły alfy, zaznaczając swoją dominację, ale Derek zrobił to tylko po to, żeby pokazać Stilesowi, że zaczynają trochę ostrzejszą zabawę, że nie będzie się hamował i użyje całej swojej siły, skoro ten jeden raz może. Jego zmysły już od dawna pracowały na najwyższych obrotach, rejestrując jeszcze więcej niż normalnie. A normalnie Derek i tak widział i słyszał nieco lepiej od ludzi. Dudnienie serca, które do niego dotarło było lekkim zaskoczeniem, więc odsunął zęby od tego nieszczęsnego miejsca, przyglądając się Stilesowi uważnie. Nie był pewien co widzi w jego oczach, na pewno nie był to strach, ale nie było to też wyłącznie podniecenie. Może powinien go zapewnić, że nic mu nie zrobi, ale zdawało mu się, że wyraził się wystarczająco jasno, kiedy pytał o jego doświadczenie. Pochylił się znowu, tym razem liżąc skórę, którą chwilę wcześniej poznaczył, czując jak młodszy mężczyzna rozluźnia się przy tym. Po chwili zostawił w spokoju jego gardło i zajął się wszystkim tym, co było poniżej. Kiedy wreszcie dotarł do wąskiego paska ciemnych włosków, nie mógł uwierzyć, jak bardzo zapach podniecenia go otula. Jakby był otoczony jakimś kokonem, przeznaczonym wyłącznie dla niego, bo wyraźnie zaczynał wariować od intensywności tej woni. I to wcale nie musiało mieć związku z tym, że obaj byli mutantami. Już prędzej z tym, że Stiles jeszcze nie doszedł, a w mieszkaniu Dereka przebywali od dobrych kilkudziesięciu minut. I kiedy mężczyzna zastanawiał się, czy na jego fiucie położyć najpierw dłonie czy usta, chłopak po prostu odepchnął się od materaca i przewrócił go po raz kolejny, całując znowu i opierając się o jego brzuch.
— Jesteś tak cholernie niezdecydowany — jęknął i jego palce na sekundę zacisnęły się na barku Dereka, tuż przy jego szyi, jakby chciał tym gestem przekazać, że on też nie ma zamiaru się ograniczać, a skoro mężczyzna jest otwarty na różne opcje, to zdaje się chwilowo postanowił przejąć "władzę". — Mogę? — spytał mimo to, kiedy ześlizgnął się pomiędzy jego uda i wsunął pod nie swoje kościste kolana.
Derek tylko jęknął, bo tak, cholera, Stiles mógł robić wszystko, na co miał tylko ochotę. On w tej chwili jedynie chciał być pieprzony mocno i długo, ale później miał zamiar to samo zrobić drugiemu omedze, bo to nie tak, że odpuściłby sobie możliwość skosztowania jego słodkiej dziurki. Wyciągnął się na łóżku, sięgając nocnej szafki i po omacku szukając nawilżenia. Fakt, że rozciągał się szybciej, nie oznaczał, że miał zamiar odebrać sobie ten początkowy komfort. Gumki leżały gdzieś na dnie szuflady, ale to nie tak, że Derek mógłby zachorować na AIDS. Nie mógłby, bo jego chromosom "O" wytwarzał jakieś specjalne przeciwciała i to było pewnym błogosławieństwem. Mógł za to zajść w ciążę, co błogosławieństwem nazywali już tylko nieliczni, ale nie było co nad tym teraz gdybać, bo omega nie mógł zapłodnić drugiej omegi. Kropka.
— Jestem na pigułkach — powiedział jednak Stiles i to był słaby moment, bo pierwszy z jego palców właśnie przepchnął się przez dziurę Dereka. — Nie, żeby to było istotne właśnie w tej chwili, ale lubię mówić, i oh!, jesteś taki ciasny, a jednocześnie tak podatny na mój dotyk — sapnął i dołożył kolejny palec.
Derek miał ochotę wyć z potrzeby, bo palce były tylko substytutem i jak przez mgłę docierały do niego słowa chłopaka. Przez chwilę zastanawiał się, po cholerę Stiles się zabezpiecza, aż przypomniało mu się, że to niby on jest w dzisiejszej konfiguracji alfą, i że prędzej czy później to on będzie wpychał swojego penisa w dziurkę Stilesa. I, że wtedy mogliby być już zbyt pochłonięci tym, co robią, żeby zastanawiać się nad takimi rzeczami. Podanie mu tej informacji było więc mądrym zachowaniem, mądrego omegi, który informował go przy okazji, że jeżeli będzie miał na to ochotę, może spuścić się głęboko w jego tyłku. I to było coś, z czego Derek zamierzał skwapliwie skorzystać, teraz jednak czuł, jak w jego własnej dziurze pracowały już trzy cholernie długie place, które częściej niż rzadziej dotykały jego prostaty. Wił się pod tym dotykiem, unosił biodra i sam się nabijał, ale Stiles był tak bardzo dobry...
— Boże, zrób to w końcu — warknął po dłuższej chwili, sapiąc i dysząc, będąc znowu na granicy. — Stiles, błagam — wyjęczał i ten zaśmiał się cicho, ale wyjął z niego palce, łapiąc Dereka pod udami i jeszcze przez chwilę podziwiając to, jak jego rozciągnięte wejście otwiera się i zamyka dla niego. — Stiles...
— Błagający alfa — mruknął. — Powinienem to nagrać.
— Następnym razem — sapnął Derek, bo cholera jasna, ale potrzebował już Steilsa w sobie.
Ten spojrzał na niego zaskoczony, ale chyba zrozumiał jego potrzebę, bo w następnej sekundzie wślizgnął się w niego bez najmniejszego problemu. Było gładko, gorąco i ciasno, ale wciąż niewystarczająco, więc Derek po prostu poruszył biodrami, wyrywając z siebie zduszony krzyk. Chciał dojść znowu. Chciał poczuć, jak to jest, kiedy drugi mutant pieprzy go z całych sił i sprawdzić, czy rzeczywiście różnica będzie tak duża.
Stiles westchnął głośno, wpatrując się w niego tak intensywnie, że Derek czuł to spojrzenie mimo przymkniętych powiek. Jęknął gardłowo, kiedy chłopak wycofał się powoli z jego ciała po czym pchnął do przodu z siłą, która jednak go zaskoczyła. Otworzył oczy, patrząc na niego intensywnie, z oczekiwaniem i pewnie prośbą, bo Stiles powtórzył ten ruch jeszcze raz i znowu, i Derek wiedział, że jest skończony. Rytm był niewystarczający, zbyt powolny i prawdę mówiąc, szczerze podziwiał drugiego omegę, że ten jeszcze się nie spuścił, bo on sam miał już pierwszą rundę za sobą, a jego fiut stał teraz niemal na baczność, wstrząsany co chwilę drobnymi spazmami, jakby już w tej chwili próbował wyrzucić z siebie kolejny ładunek.
— Szybciej — poprosił i chociaż na ogół nie był wyjątkowo rozgadany, teraz czuł się kompletnie zredukowany. Jakby jego umysł wziął wolne i zrobił miejsce temu jednemu nadprogramowemu chromosomowi. — Stiles, szybciej — powtórzył, bo jego parter najwyraźniej też był w swoim własnym świecie, skoro nie reagował na jego błagania.
Prawie zakrztusił się przyjemnością, kiedy chłopak w końcu przyspieszył swoje ruchy, unosząc się nieco na kolanach i wchodząc w niego pod innym kątem. Boże, mógłby zostać w tej pozycji, skoro Stiles okazał się tak dobry. Każde kolejne pchnięcie, każdy ruch chłopaka rozpalały go coraz mocniej. Miał wrażenie, że te pchnięcia są jak zderzenie Titanica z górą lodową, za każdym razem tak samo silne, tak samo niespodziewane, mimo, że weszli już w stały rytm, w którym ciało uderzało o ciało, a mlaszczący dźwięk, który pojawiał się, kiedy jednak Stiles postanowił na chwilę opuścić jego dziurę, tylko bardziej go podniecał.
I naprawdę nie wiedział, ile to wszystko trwało, ale kiedy w końcu poczuł, jak chłopak zamiera na krótką chwilę, dociekając się do niego tak mocno, że aż bolało, podążył za nim, nawet się nad tym nie zastanawiając. Był zaspokojony, szczęśliwy i wypieprzony z wszelkich myśli. Czuł, jak Stiles się na nim układa, jak przesuwa palcami po jego spoconych włosach i całuje jego suche usta.
— Boże, było doskonale — przyznał, powiększając tym stwierdzeniem uśmiech na twarzy Stilesa.
— Musimy się wykąpać — mruknął chłopak i Derek skinął głową, ale po prostu przyciągnął go do siebie bardziej, wpijając się zachłannie w jego usta.
— Najpierw sen. Potem prysznic — uznał, nie przejmując się zbytnio wyciekającą z niego spermą. Ani swoją własną, która teraz była rozmazana na brzuchach i torsach ich obu. — A potem chcę spróbować tego — dodał, podążając dłonią pomiędzy pośladki chłopaka i bez zbędnego skrępowania masując jego dziurkę.
Stiles odetchnął głośniej i wygiął się do tego dotyku, więc Derek wsunął w niego sam opuszek i pomasował przez chwilę.
— Śpij — mruknął zaraz po tym. — Bo mam zamiar wyciągnąć z tej nocy tak dużo, jak się da.

2 komentarze:

  1. Matko, to było tak cholernie gorące, że szok! Nie będę się wdawać w szczegóły, ale kobieto Ty masz normalnie talent z chęcią przeczytam każdą książkę, która wyjdzie spod Twojego pióra :).
    Wkurzają mnie stereotypy, tak jak Derek tutaj rozmyślał o tych stronach internetowych, mnie denerwuje to samo. Wezmą na podstawie jednej, dwóch osób kogoś opiszą, a później wszyscy inni, którzy myślą i zachowują się inaczej muszą wpasować się w ten opis, bo jeden boss (w Twoim przypadku alfa), uważa że tak powinni się zachowywać wszyscy. Odstrzelałabym każdego jednego za takie myślenie!
    Zastanawia mnie tylko czemu Derek nie powiedział Stilesowi, że też jest Omegą?

    ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    ciekawe jak to dalej się rozwinie, Stilles wziął Dereka za alfe, ciekawa jestem reakcji jak pozna prawdę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń