Cześć!
Mam nadzieję, że wciąż tu zaglądacie:) Inaczej... Ja wiem, że zaglądacie i bardzo Wam za to dziękuję. Boże, miałam skończyć ten tekst już dawno, ale wiecznie mam coś innego na głowie. Podrzucam dzisiaj jeden rozdział i liczę, że Wam się spodoba.
Buziaki dla Was i miłej zabawy podczas czytania:)
Zapomnieć 33
Draco po raz kolejny walczył wspólnie z
Samem przeciwko Edwardowi i to chyba nie był najlepszy pomysł, bo wampir
kierował wszystkie ataki właśnie na niego. I gdyby toczyli tę walkę z kimś
innym z rodziny Cullenów, Malfoy wziąłby pod uwagę, że to może być symulacja
prawdziwego starcia, bo być może sprzymierzeńcy Volturi uznaliby człowieka za
najłatwiejszego do eliminacji. Jednak w tym przypadku nie potrafił odeprzeć
wrażenia, że Edward zwyczajnie się mści za fakt, że on i Harry sypiają ze sobą,
nawet jeżeli ostatnio nie robili tego tak często, jak Ślizgon by chciał.
Wiedział, że coś się zmieniło pomiędzy Potterem i jego wampirem i nie naciskał
na Harry'ego, nawet jeżeli większość nocy wciąż spędzali w jednym łóżku.
— Stop — warknął w pewnej chwili Sam,
zmieniając się w człowieka, chyba dochodząc do podobnych wniosków co Draco.
Stanął tak, żeby oddzielić go od Edwarda i wpatrywał się w niego intensywnie.
Malfoy uniósł brew, dostrzegając, że
Edward zaczyna wyglądać na zawstydzonego i zaczął się zastanawiać, co wyczytał
z myśli wilka. Było kilka rzeczy, które Sam mógł mu przekazać, od: zachowujesz
się jak dupek, po: to nie sprawi, że Harry przestanie się z nim pieprzyć. Było
też całe spektrum pomiędzy i Draco naprawdę miał ochotę o to zapytać, ale
Edward po prostu skinął głową i odszedł w stronę Ginny i Deana. A jemu wciąż
bardziej zależało na sprowokowaniu go niż na poznaniu tego, co mógł lub nie
usłyszeć od Sama.
— Coś się dzieje z Jackobem — mruknął po
chwili Sam, nie patrząc na niego, skupiając się raczej na toczących się dookoła
walkach.
Draco wyprostował się natychmiast,
zerkając na niego pytająco i zastanowił się, czego niby mężczyzna od niego
oczekuje. Do tej pory wydawało mu się, że Alfa jest po jego stronie, więc albo
z Blackiem było naprawdę źle, albo to perspektywa Sama uległa zmianie. Nie był
nawet pewien, czy chce wiedzieć, ale ten spojrzał w końcu na niego i było w
jego wzroku coś na tyle niepokojącego, że Ślizgon po prostu nie mógł tego
zignorować.
— Mów — rzucił tylko, czekając na kolejne
rewelacje.
Sam zmarszczył śmiesznie nos i przesunął
spojrzeniem po wszystkich ludziach, którzy znajdowali się w tej chwili na
polanie. Nie było wątpliwości, że nie chce przeprowadzać tej rozmowy tutaj i
Draco zagryzł zęby, bo to oznaczało, że sprawa jednak jest ważna. Wskazał na
las, po czym podszedł do Rona, informując go krótko, że musi coś załatwić i nie
jest pewien, kiedy wróci. Rudzielec wyglądał, jakby chciał zapytać, o co
chodzi, ale ostatecznie się powstrzymał, patrząc na oddalającego się powoli
Sama. Skinął niemal niezauważalnie, pozwalając Draco odejść w spokoju.
Ku zdziwieniu chłopaka, Alfa czekał na
niego na motocyklu, który chyba należał do Jackoba, choć pewności żadnej nie
miał. Uniósł brew, uśmiechając się prowokacyjnie, ale Sam nie odezwał się
słowem, wskazując mu miejsce za sobą.
— Nigdy nie jeździłem... — zaczął z
wahaniem, ale mężczyzna tylko prychnął i poklepał skórzane obicie, więc Malfoy
westchnął cicho i usiadł za nim, obejmując go kurczowo wokół pasa i
przyciskając swoje ciało do jego.
Ruszyli niemal w tym samym momencie i
Draco instynktownie wzmocnił uścisk, chociaż strach, który odczuwał przed
chwilą bardzo szybko został zastąpiony innymi emocjami. Czuł, jak ciało Sama
napina się przy każdej nierówności leśnej ścieżki, po której jechali. Skóra
mężczyzny emanowała jakieś niesamowite ilości ciepła, mając przy tym cholernie
intensywny zapach, a twarde mięśnie brzucha pracowały pod jego dłońmi w sposób,
który nie pozwalał mu racjonalnie myśleć. Sam mógłby być idealny dla niego,
gdyby nie pieprzone wilcze prawa i instynkty, gdyby nie wpojenie, które wybrało
mu na partnerkę kobietę, a Draco przeznaczyło dla kogoś innego.
Starał się dyskretnie wciągnąć jego
zapach, ale to nie mogło się udać, kiedy siedział przed nim zmienny. A nawet
gdyby jakimś cudem Sam to przeoczył, musiał czuć jego twardego fiuta, który
najwyraźniej uznał, że ta przejażdżka jest tylko wstępem do dłuższej zabawy.
Draco zresztą miał ochotę jęczeć, kiedy na każdej kolejnej nierówności ocierał
się o pośladki i plecy mężczyzny. To było jak tortura, ale taka cholernie
przyjemna i naprawdę nie wiedział, jak powinien się zachować, kiedy w końcu się
zatrzymali na jakiejś innej, tym razem niezbyt dużej polanie. Alfa się nie
odzywał i nie próbował zerwać ze swojego miejsca, żeby znaleźć się jak najdalej
od niego, a on też nie bardzo był w stanie zrobić cokolwiek. Trwali tak więc
przez kilka chwil, Draco nie potrafił powiedzieć, jak długo, ale wiedział, że
przez cały ten czas machinalnie gładził brzuch Sama i trzymał głowę złożoną
pomiędzy jego łopatkami, oddychając niespokojnie.
— Przepraszam — wyszeptał w końcu, kiedy
jego erekcja zaczęła opadać a on sam pozbierał myśli na tyle, żeby w ogóle się
odezwać.
Sam tylko pokręcił głową a potem parsknął
cicho, nadal czekając aż Ślizgon ogarnie się na tyle, żeby go puścić i wstać.
— Jake ci się nie podoba? — zapytał, kiedy
Draco zszedł z ubłoconego crossa i chodził w kółko, wydeptując niewysoką trawę.
Ten zatrzymał się raptem, odwracając w
jego stronę i zastanawiając się chwilę nad odpowiedzią. To nie o to w tym
wszystkim chodziło, ale niekoniecznie chciał dzielić się swoimi przemyśleniami
i wątpliwościami. Inna sprawa, że nie sądził, żeby udało mu się tej rozmowy
uniknąć.
— Ty mi się podobasz — burknął w końcu,
patrząc na niego z jakimś wyzwaniem, ale jako, że Sam nie wyglądał, jakby miał
zamiar to skomentować, kontynuował: — Fizycznie nie jest zły. Seks mógłby być w
porządku.
— Więc w czym problem?
— W tym, że jemu podobno nie chodzi tylko
o seks. W tym, że każdy ze Sfory będzie wiedział. W tym, że nienawidzę się
obnażać, a to będzie właśnie tym.
— Boisz się — wydedukował mężczyzna, ale
Draco pokręcił głową. Nie o strach w tym wszystkim chodziło, a przynajmniej nie
o taki, o którym mówił teraz Alfa. — Myślisz, że Emily jest łatwo? Albo
partnerkom innych wilków? To nie jest coś, o czym rozmawiamy.
— Ale wciąż wiecie — warknął Draco,
patrząc z irytacją na Sama. — Wiecie dokładnie co i jak robimy, kiedy jęczymy z
przyjemności, dotyk w którym miejscu nas podnieca...
Przygryzł wargę i odwrócił się w stronę
drzew, żeby odetchnąć. Sam albo nie wiedział o co mu chodzi, albo zupełnie się
tym nie przejmował. Draco nawet za bardzo by się nie zdziwił, inni słyszeli co
myśli o Emily, ale on słyszał członków swojej Sfory. Byli kwita w pewnym
sensie. Zdawał sobie sprawę, że żaden zmienny nie powie nawet jednego złego
słowa o partnerce któregokolwiek z pobratymców, zapewne zabraniał tego jakoś
wewnętrzny kodeks, a może jedynie zwykła przyzwoitość. Jednak co jakiś czas
słyszał ich przekomarzania i docinki. A temat seksu zawsze był świetnym
sposobem na dokopanie komuś.
— Jake miał już kogoś? — zapytał
niespodziewanie, odwracając się znowu w stronę Sama i wpatrując w niego z
autentycznym zainteresowaniem, ale mężczyzna tylko wzruszył ramionami. — Więc
to będzie jego pierwszy raz... — mruknął niechętnie.
— Instynkt go poprowadzi — odparł z kpiną
Sam i Draco pokręcił głową.
— Pamiętasz jeszcze swój pierwszy raz?
Zastanawiałeś się w ogóle nad tym, jak wygląda seks dwóch facetów? — zapytał
zdenerwowany, że ten podchodzi do wszystkiego tak beztrosko. — Instynkt nikogo
nie poprowadzi, trzeba się przygotować, wiedzieć na co jest się gotowym — dodał
twardo. — Ja mogę go przez to przeprowadzić. Naprawdę nie ma problemu, żadnego,
ale nie chrzań mi o instynktach.
— Masz rację, Draco — przyznał Sam,
podchodząc do niego i kładąc mu miękko dłoń na ramieniu. — Przepraszam.
Malfoy odsunął się od niego i znowu zaczął
chodzić w kółko. Nie sądził, że kiedyś zostanie postawiony w takiej sytuacji i
wcale mu się to nie podobało. Nie chciał, żeby każdy wilk z okolicy wiedział
kiedy i jak uprawia seks. Nie chciał wystawiać swojego życia na widok
publiczny, a jednak to się stanie prędzej czy później. Aż się zatrzymał, kiedy
zdał sobie sprawę z tego o czym myśli. On już się pogodził ze swoim losem i z
wpojeniem, które przeżył Jackob. Nie chciał tego robić, nie planował poddawać
się jego cholernym instynktom, a jednak miał świadomość, że to się stanie. Kopnął
w leżący niedaleko pień i warknął wściekły, że nawet teraz, po wojnie nie może
sam decydować o swoim życiu.
— O co mnie teraz prosisz, Sam? — zapytał
cicho, ale zdenerwowanie wciąż było doskonale słyszalne w jego głosie. — Mam z
nim porozmawiać? Powinienem częściej z nim przebywać, on potrzebuje mojej
obecności obok siebie tak jak Edward potrzebuje Pottera? Czy może mówisz mi
właśnie, że jednak muszę się z nim przespać? - wywarczał na koniec, bliski
prawdziwego wybuchu.
Oni wszyscy jedynie czegoś żądali, jakby
fakt, że Draco postanowił walczyć dla nich, był niewystarczający.
Sam patrzył na niego ostrożnie, oceniając
poziom jego złości i nie do końca ją rozumiejąc. Wychowano ich na tych
legendach i bycie partnerką wilka stanowiło raczej nobilitację niż powód do
rozpaczy, szczególnie, że zmienny wpajał sobie kogoś, kto był dla niego
idealny. I on był kimś idealnym dla tej osoby. Prawda była jednak taka, że
nigdy nie spojrzał na to z perspektywy tej drugiej strony, na problem wspólnej
jaźni Sfory i tego, jak czuły się z tym kobiety, jak czuła się Emily. Był zbyt
skupiony na tym, co sam jej zrobił, żeby zainteresować się, czy nie odczuwa
dyskomfortu przez inne rzeczy. Zdarzało się, że karmiła połowę wilków, z
których większość wciąż była nastolatkami. I Draco miał rację, niby wszyscy
wiedzieli, że ludzie prędzej czy później lądują w jednym łóżku, a jednak
domyślać się, a zdawać sobie całkowicie sprawę, co, kiedy i jak się w tym łóżku
robiło, było czymś zupełnie nieporównywalnym.
— Powinienem porozmawiać z Emily — mruknął
Sam, dochodząc do tego punktu w swoich rozważaniach.
— Emily się z tym pogodziła — burknął
Malfoy, machając niedbale ręką. — Może jej to przeszkadzać w jakimś stopniu,
ale jesteście już na innym etapie niż ja i Jake. My nie jesteśmy na żadnym —
przypomniał. — I bardziej jej zależy na tobie niż na swojej prywatności. Ona
wie, że daje ci siłę, a dodatkowo, mimo że nie jest wilkiem, ma posłuch w
Sforze. Nikt nawet nie spróbowałby powiedzieć jej złego słowa — wyjaśnił, bo
akurat to było dla niego oczywiste. Emily była partnerką samca alfa, była
samicą alfa i nie miało żadnego znaczenia, że w ogóle nie jest zmienną.
— Tobie też nikt nic nie powie — spróbował
Sam, ale to chyba nie był najlepszy argument, bo Draco kopnął jeszcze raz w
leżący obok niego konar.
— To miało mnie uspokoić? — warknął. — W
dupie mam to, czy ktoś mi coś powie, tak samo jak to, czy będziecie o mnie
plotkować za moimi plecami.
— W takim razie nie wiem, o co ci chodzi —
przyznał w końcu Sam, bo chyba krążyli wokół tematu, a on nie potrafił znaleźć
wejścia do pokoju, w którym mu go objaśnią.
— Chodzi o to, że ja nie będę słyszał
waszych rozmów, ale Jake tak i nie wiem, czy jest na takim etapie, że da sobie
z tym radę — odparł cicho, z rezygnacją. Bo może i chłopak zmieniał się w ogromnego,
pięknego i groźnego basiora, który potrafi zabić wampira, ale wciąż miał tylko
szesnaście lat.
Mężczyzna jednak przyglądał mu się, nadal niewiele
rozumiejąc i Malfoy miał ochotę się gorzko zaśmiać.
— Jak będziecie na niego później patrzyć? —
zapytał tak prosto, jak potrafił. — Gdyby to był przypadkowy koleś miałbym to
gdzieś — mruknął.
— Więc przejmujesz się uczuciami Jackoba —
zakpił Sam i Draco miał szczerze dość tej rozmowy. Facet najwyraźniej miał
gdzieś jego obawy.
— Pieprz się, Sam — warknął, podchodząc do
mężczyzny z różdżką wycelowaną w jego gardło. Był wściekły. — Może zapomniałeś,
ale mamy bitwę do wygrania. I to ty poruszyłeś temat Jackoba, więc zapewne
sprawa jest poważna — dodał, uśmiechając się z wyższością, kiedy Alfa zaczął się
trząść, powstrzymując przemianę. — Mogłem zabić kilkunastu ludzi, ale fizycznie
wciąż jestem nastolatkiem i wyobraź sobie, że lubię seks. Jake też to polubi,
ale w takim razie każdy z was będzie o tym wiedział. Każdy ze Sfory dowie się,
jak przyjemnie jest mieć fiuta w dupie i nie wiem, czy to nie zmieni tego, jak
będziecie się do niego odzywać i jak go traktować. A on też będzie nam
potrzebny podczas tej walki.
Alfa jeszcze przez chwilę warczał cicho,
żeby w następnym momencie wbić w niego zaskoczone spojrzenie. Zaraz po tym
Draco zabrał różdżką z jego grdyki, schował ją do pokrowca i zaśmiał się
smutno, analizując wyraz twarzy Sama.
— Chyba nie sądziłeś, że pozwolę mu się
zdominować? — zapytał i parsknął głośno. — Nie znam go, nie ufam mu i nie mam
pojęcia, jak by się zachował. Jeśli poszedłby za tym wszystkim, co kryje się
pod twoim ulubionym słowem, za instynktem, pewnie byłbym w równie kiepskim
stanie, co Potter ostatnio. — Przerwał na moment, zagryzając wargi. — Nie wiem,
czy kiedykolwiek pozwolę mu na zmianę ról. I zanim zaczniesz to
komentować... — podkreślił, kiedy Sam
chciał się wtrącić. — Jake to wie.
Mężczyzna wydał z siebie jakiś dziwny
odgłos, być może "och", które miało wyrażać zarówno jego zaskoczenie,
jak i obawę. Zdaje się, że dochodził właśnie do wniosku, że to miało być
cholernie trudne dla każdego, kto tkwił w tym pieprzonym układzie. Dla Sfory,
Draco, Edwarda i pewnie Jaspera, z jego cholerną empatią.
— Więc zrób wszystko, żebyście nie
wylądowali w łóżku przed bitwą — powiedział drżącym głosem po długich minutach
Sam.
Nie miał pojęcia, jak taki układ zostanie
odebrany przez innych, a nie mogli sobie pozwolić na osłabienie albo rozłamy.
Jake musiał być z nimi i wszyscy musieli sobie ufać, a naprawdę nie potrafił
stwierdzić, jak zareagują niektórzy członkowie Sfory. I Draco znowu miał rację,
niby wiedzieli o sobie wszystko, ale jednocześnie wszyscy byli w związkach z
kobietami. Pomijając jego byłą dziewczynę, która od swojej pierwszej przemiany chyba
żyła w celibacie i jak pomyślał teraz o młodym Blacku, to wcale jej się nie
dziwił.
— Jeszcze pół godziny temu sugerowałeś coś
innego — wytknął mu Malfoy, ale Alfa był myślami daleko od miejsca, w którym
obaj się znajdowali.
— Co? — zapytał więc roztargniony, nie
pojmując, jak niby da radę teraz utrzymać swoje myśli z dala od innych. Kiedy
zmieniali się w wilki, wszystko, co normalnie starali się ukryć, wyłaziło na
wierzch. Był pod wrażeniem, że nawet jedna myśl związana z ewentualną wizją
seksu Jacoba i Draco do niego nie dotarła. Szczególnie, że Black spędzał pod
swoją zwierzęcą postacią niemal całe dnie. Właśnie… — Jeśli ludzka osobowość
Jake'a nie... — zaczął wyjaśniać, po czym zastanowił się chwilę nad odpowiednim
słowem, ale w końcu wzruszył ramionami i kontynuował: — Jeśli ta część nie
zjedna się z człowiekiem, którego wpoił sobie jego wilk, zwierzę przejmie nad
nim całkowitą kontrolę. Zwierzęcy umysł — doprecyzował. — Musicie porozmawiać,
Draco — skończył słabo, dochodząc wreszcie do sedna problemu.
W następnej sekundzie obaj odwrócili się w
stronę drzew, spomiędzy których dochodził głośny warkot i chrzęst łamanych
gałęzi. Po chwili wielkie, wilcze cielsko wyłoniło się zza starego drzewa.
Strużki śliny wypływającej z pyska i przekrwione oczy nie wróżyły niczego
dobrego. Draco stał jak sparaliżowany, patrząc na Jacoba z niedowierzaniem, ale
Sam już zdążył przybrać swoją drugą formę i teraz z jego gardła zaczął
wydobywać się ten sam niepokojący warkot. Mieli kłopoty.
-*-*-*-
Od momentu, kiedy jego wcześniejsi
przeciwnicy opuścili polanę, Edward walczył z Deanem i Ginny. Dziewczyna była
cholernie szybka i zaskakująco sprytna, ale przez ostatnie dwie minuty szala
zwycięstwa przechylała się coraz bardziej na jego stronę. I kiedy już zamierzał
zadać ostateczny cios, żeby po krótkim odpoczynku po raz kolejny zacząć
wszystko od początku, niespodziewanie napłynęła do niego fala myśli, które nie
mogły należeć do nikogo innego tylko Harry'ego. To było tak zaskakujące, że
zatrzymał się na chwilę, z pewnością nie dłużej niż kilka sekund, a jednak ten czas
pozwolił walczącej z nim parze na zadanie mu kilku poważnych obrażeń, kiedy
zaklęcia po prostu w niego uderzyły. Był pewien, że wrzasnął z bólu i
zaskoczenia, upadając na wydeptaną ziemię. Przez chwilę starał się brać
głębokie wdechy, bo to podobno pozwalało uspokoić organizm, ale jako, że nie
był człowiekiem, niewiele w jego przypadku dawało. Ginny patrzyła na niego z
zaskoczeniem, na pewno nie rozumiejąc, jak to się stało, że wygrali, choć to
starcie spisali już na straty. Otrząsnęła się jednak po chwili i podbiegła do
niego, mozolnie ściągając siatkę paskudnych zaklęć, które nałożyli z Deanem.
Wciąż mamrotała pod nosem jakieś niezrozumiałe dla niego inkantacje, kiedy
Potter pojawił się w zasięgu wzroku całej trójki, uśmiechając się z wyższością.
— To był chwyt poniżej pasa — wyjęczał
Edward, ale Harry tylko uśmiechnął się szerzej.
— Wygrywałeś — burknęła Ginny, jakby miała
do niego pretensje, że leży tu teraz cały obolały, mimo że to ona uderzyła w
niego tymi wszystkimi zaklęciami.
— Ale przegrałem — odparł spokojnie,
czując się z każdą chwilą lepiej. Normalnie czarodzieje cofali zaklęcia, kiedy
te tylko dotknęły ich przeciwnika, ale wcale jej się nie dziwił, że tym razem
nie była przygotowana. — Nie mógłbyś cały czas mieć opuszczonych tych swoich
osłon? — zapytał wampir z wyraźnie słyszalną prośbą i Ginny obróciła się
wściekła w stronę Harry'ego.
— Mogłam zrobić mu krzywdę — warknęła do
przyjaciela i ten przez chwilę wyglądał nawet na skruszonego.
— Spróbujcie jeszcze raz — mruknął po
chwili. — Ale oboje z Deanem przestańcie okludować umysł.
— Chyba żartujesz — wysyczała i Potter
uśmiechnął się, kiedy pomyślał o kilku rzeczach, które mogą teraz chodzić Ginny
i jej chłopakowi po głowach.
— On musi się nauczyć — wyjaśnił, podając
Edwardowi rękę i ciągnąc go do góry, nawet jeśli było to całkowicie zbędne. —
Musi znać nasze myśli przed bitwą, bo w jej czasie na pewno nie utrzymamy
osłon, jeśli chcemy wygrać — kontynuował i dziewczyna skrzywiła się, ale
skinęła lekko. To miało sens.
— Mam pozwolić mu grzebać w moich
wspomnieniach? — zapytała mimo to, niezadowolona.
— Słyszę tylko twoje myśli, to o czym
myślisz w danej chwili — wtrącił Edward i wszyscy usłyszeli odchrząknięcie
Deana, po którym odwrócili się w jego stronę.
— W takim razie zdejmowanie osłon teraz
nie ma sensu — powiedział, uśmiechając się lekko. — Teraz mamy nad tobą
przewagę, bo nie wiesz, jaki będzie nasz następny ruch, jeśli stracimy element
zaskoczenia... Sam rozumiesz.
I tak, wszyscy rozumieli. Najważniejsze
zresztą było, żeby Edward był zaznajomiony z myślami Harry'ego, może
ewentualnie Draco, skoro ci będą walczyli wspólnie. Nie, żeby wsparcie z Anglii
o tym wiedziało. Chociaż Dean przyglądał im się z ciekawością, najwidoczniej
starając się rozgryźć, dlaczego opuszczenie osłon przez Pottera ma dla wampira
aż takie znaczenie. Zmrużył oczy, przeskakując spojrzeniem pomiędzy ich dwójką,
ale nie odezwał się słowem na temat swoich podejrzeń.
— Może ja i Ginny spróbujemy pokonać
Edwarda, kiedy ty nie będziesz używał oklumencji? — zaproponował, patrząc
znacząco na byłego kumpla z dormitorium i nawet jeżeli jeszcze tego nie
rozgryzł, był bliżej niż Harry by chciał.
Cała trójka przygotowała się do walki, a
Potter stanął z boku, blokując tylko wspomnienia związane z Severusem. To wciąż
nie był temat, który chciałby już teraz poruszać. Przez chwilę obserwował, jak
Edward przykuca w pozycji gotowej do ataku, jak warczy głośno, zwierzęco. Było
w nim coś takiego, co pociągało Harry'ego. Nie tylko siła sama w sobie,
napinające się mięśnie tak dobrze widoczne pod obcisłą koszulką i dżinsami.
Jego ruchy, które przywodziły na myśl dzikie zwierzę, dopiero wypuszczone z
klatki.
Edward oberwał pierwszym czarem, którym
uderzyła Ginny, na co Harry patrzył bez zrozumienia, a Dean wybuchnął głośnym
śmiechem.
— Stary, nawet nie chcę wiedzieć, o czym
myślałeś, że zneutralizowałeś go tak totalnie — powiedział, nie przestając się
śmiać. — Szkoda, że nie możemy tak załatwić wszystkich — dodał, zanosząc się
tylko głośniej, kiedy dostrzegł rumieniec na policzkach Harry'ego i
zainteresowanie praktycznie wszystkich, którzy ćwiczyli na tej cholerne
polanie.
Tęskniłam! Bardzo! Dziękuję! :-*
OdpowiedzUsuńS.
Super rozdział! Miło Cię znowu widzieć ^^
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, ocho Draco już w oewien sposób pogodził się z tą całą sytuacją, no cóż tylko nie wyobraża sobie, że w tej relacji to on będzie tym na dole..., czyżby to akurat Jake się pojawił? i tak co za podstępny Harry... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Draco można powiedzieć, że pogodził się z tą sytuacją, tylko nie wyobraża sobie, że w tej relacji to on będzie tym na dole... co za podstępny Harry... ;)
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Draco pogodził się już z tą sytuacją, tylko no cóż nie wyobraża sobie, że w tej relacji to on będzie tym na dole... a Harry jaki podstępny... ;)
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza