Severus obudził się cały obolały. Spanie na kanapie
zdecydowanie nie służyło jego dobremu samopoczuciu, o ciele już nie
wspominając. Echa wydarzeń z ubiegłej nocy też nie należały do najlepszych.
Wstał, rozglądając się dookoła, ale, jak na złość, Keitha nigdzie nie było.
Zajrzał jeszcze do sypialni, ale kiedy i tam go nie znalazł, postanowił wrócić
do siebie i doprowadzić się do porządku. W tej chwili wyglądał na dokładnie tak
wymiętego, jakim się czuł. Różdżka spoczywała głęboko ukryta w jego szatach, ale
naprawdę nie sądził, że w sobotę, o tak wczesnej porze, może spotkać
kogokolwiek na niemal nieużywanym korytarzu w lochach. Zamaszystym ruchem
otworzył drzwi i, ku swojemu największemu zdziwieniu, stanął twarzą w twarz z
brązowowłosą Gryfonką.
— Panno Granger? — zapytał zdziwiony.
Dziewczyna odsunęła się o kilka kroków i spojrzała na niego
rozszerzonymi oczyma. Naprawdę widok mistrza eliksirów w wygniecionych szatach
i ze sterczącym z jednej strony jakimś zagubionym włosem, nie był
codziennością.
— Profesorze Snape — mruknęła i wzięła kilka głębokich
oddechów. — Czy jest Keith?
Mężczyzna nie spuszczał z niej wzroku, ale w końcu pokręcił
przecząco głową.
— Nie ma go — odpowiedział. — Coś się stało?
Hermiona zastanowiła się chwilę, przygryzając nerwowo wargę, ale
ostatecznie uznała, że równie dobrze może porozmawiać ze Snape’em.
— Mogłabym zająć panu chwilę?
Severus przyjrzał się jej uważnie, w końcu dotykając
przelotnie swojego ramienia.
— Niech będzie, ale mamy dziś spotkanie i nie wiem o której
zostanę wezwany.
Dziewczyna kiwnęła ze zrozumieniem głową i ruszyła za
mistrzem eliksirów, zastanawiając się jednocześnie jak zacząć rozmowę, na
przeprowadzenie której zbierał siły od ubiegłej niedzieli. Kiedy przekroczyli
próg komnat mężczyzny, ten burknął coś cicho, ale przepuścił ją pierwszą. Na
fotelu przed kominkiem siedział Charlie, a na jego kolanach, wczepiony w niego
dłońmi i oplatający go udami Draco. Ich pocałunek był bardziej leniwy niż
namiętny, ale i tak wyglądali razem niesamowicie. Gryfonka zatrzymała się zaraz
po wejściu do salonu, nie bardzo wiedząc, czy powinna iść dalej.
— Charlie, puść mojego chrześniaka — mruknął Severus.
Dopiero to sprawiło, że para oderwała się od siebie, zerkając
na nich z zainteresowaniem. Malfoy parsknął krótkim śmiechem, widząc stan szat
Snape’a i pospiesznie zsunął się z kochanka. Weasley tylko uniósł kpiąco kąciki
warg, ale jego mina szybko zrzedła, kiedy przypomniał sobie to, czego wczoraj
dowiedział się od mężczyzny i swojego przyjaciela. Wciąż nie mógł uwierzyć, że
zaufali mu na tyle, żeby o tym powiedzieć.
— Nie było tu Keitha?
Kiedy obaj zaprzeczyli, warknął niezadowolony. Chciał z nim
porozmawiać, zanim jeszcze będą zmuszeni wybrać się na dzisiejsze zebranie, ale
widocznie Sokół postawił sobie za cel, nie informować go o niczym. Znowu.
— Moglibyście go znaleźć? Muszę porozmawiać z panną Granger —
dodał.
Rudzielec spojrzał na niego z uwagą, przeczuwając, że w nocy
musiało wydarzyć się coś niepokojącego, bo jego były profesor wyglądał na
zmęczonego i zniechęconego.
— Nie ma go — odezwał się w końcu. — Umówił się dzisiaj na
spotkanie z… — zająknął się na chwilę, poniewczasie orientując się, że może nie
powinien informować o tym mistrza eliksirów. — Umówił się z Aaronem — mruknął jednak
z westchnieniem.
Severus spiął się nieco, usłyszawszy imię swojego brata, ale
szybko przeniósł czujne spojrzenie na Draco. Keith mówił mu kilkukrotnie, że
chce zdyskredytować Lucjusza, a odebranie mu fortuny, byłoby z pewnością
idealnym początkiem.
— W takim razie pilnuj dzisiaj Draco — powiedział spokojnie,
a Weasley skinął krótko.
— Obawiasz się czegoś?
— Nie mam pojęcia, jak zareaguje — odpowiedział,
niezrozumiale dla dwójki uczniów.
Malfoy i Hermiona wymienili zdziwione spojrzenia, ale w końcu
dziewczyna tylko wzruszyła ramionami, siadając bez zaproszenia na jego kanapie.
Chciała mieć tą rozmowę z głowy.
— Nie wiesz, czy Keith wróci przed wezwaniem? — zapytał
jeszcze mężczyzna, ale Weasley zaprzeczył i pociągnął kochanka do drzwi.
Snape podszedł do fotela, siadając na nim i ściskając lekko
nasadę nosa. Nie miał pojęcia, jak wydobędzie z partnera informacje o Joshu i
tej specyficznej wymianie zdań, którą chłopak przeprowadził z Voldemortem. Z
zamyślenia wyrwała go po chwili Gryfonka, mrucząc pod nosem.
— O co chodzi, panno Granger?
— Ja… — przerwała na moment, przełykając głośno ślinę. — Mogłabym
prosić o jakiś alkohol? — zapytała cicho, pochylając głowę do przodu i chowając
twarz w dłoniach.
Severus przez chwilę wpatrywał się w nią z otwartymi ustami,
w końcu wzruszając ramionami i podchodząc do barku. Zerknął jeszcze na
nastolatkę, ale wyjął z szafki dwie szklanki i butelkę whisky. Napełnił oba
naczynia, stawiając je niespiesznie na stoliku i wrócił na swoje miejsce.
Hermiona chwyciła swoją szklankę, wypijając od razu niemal połowę i spojrzała wprost
w jego oczy.
— Kiedy tydzień temu profesor McGonagall wyrzuciła panu i
Keithowi, że nie rozumie, dlaczego zgodziliście się na związek Charliego i
Draco, nie rozumiałam jeszcze, o co jej chodziło — zaczęła z zaciętym wyrazem
twarzy. — Ale nietrudno było wywnioskować z waszej rozmowy, że nie są ze sobą z
miłości — prychnęła.
Mężczyzna przyglądał jej się z zaciekawieniem, zastanawiając
się, do czego może dążyć. Widział, że jest zdenerwowana. Jej ruchy były
nerwowe, przygryzała niekontrolowanie górną wargę, palcami wystukiwała jakiś
niesłyszalny rytm na swoim udzie. W jej oczach jednak widać był determinację i
upór, które zdążył już dobrze poznać.
— To prawda — odpowiedział miękko.
Nie było sensu zaprzeczać czemuś, co ta dziewczyna
dostrzegła. Zresztą do takich samych wniosków doszedł Ron, więc okłamywanie jej
teraz byłoby tylko okazaniem jej braku zaufania.
— I zrozumiałam wszystko dopiero, kiedy odezwała się znowu
pani profesor — szepnęła Gryfonka, znów spuszczając głowę. — Draco nie może być
Sokołem, więc rozumiem, że Charlie jest Sokolnikiem? — zapytała jeszcze ciszej,
nie patrząc na mężczyznę.
Ten aż zachłysnął się pitym właśnie alkoholem i zamarł,
patrząc na nią przenikliwym wzrokiem. Granger w końcu uniosła spojrzenie, ale
na jej twarzy widniała tylko obawa.
— Zrozumiałam też wtedy, że któraś z tych umów, jest także
pomiędzy panem, a Keithem — dodała. — Nie do końca rozumiem, skąd wie o tym
opiekunka mojego Domu, ale to spowodowało, że musiałam porozmawiać z którymś z
was.
Severus nie odezwał się ani słowem, czekając, co jeszcze ma
mu do powiedzenia Gryfonka. Sam fakt, że wiedziała o tym, kim jest Sokół, czy w
ogóle to, że istnieją ludzie, którzy nimi są, był zadziwiający.
— Proszę nie mówić o tym nikomu — mruknęła. — Szczególnie
Ronowi.
Poczekała aż mistrz eliksirów przytaknie, po czym bez pytania
o pozwolenie dolała whisky do obu, pustych już szklanek i uniosła swoją do
warg.
— Michael skontaktował się ze mną poprzedniej zimy —
szepnęła, przyglądając się reakcjom rozmówcy. — Miałam się zastanowić, czy nie
chcę dla niego pracować.
-I-I-I-
— Panie. — Snape uklęknął na jedno kolano, pochylając lekko
głowę, kiedy tylko wszedł do sali, w której siedział Tom, rozmawiając spokojnie
z Keithem.
— Witaj, Severusie.
Czarny Pan posłał mu rozbawione spojrzenie, zapewne
zastanawiając się, jak Sokół wyjaśnił mu ich nocne zachowanie. Mężczyzna
przyjrzał się Voldemortowi, szukając czegoś, co mogłoby mu zagrozić, ale w
końcu uniósł się i niespiesznie podszedł do kochanka. Duval objął go krótko,
składając na jego ustach delikatny pocałunek i odwrócił ponownie wzrok w stronę
Riddle’a.
— Dlaczego chciałeś, żebyśmy pojawili się wcześniej? —
zapytał pewnie.
— Zastanawiałem się nad tym, co ostatnio mówiłeś o Lucjuszu —
odparł powoli. — Coraz mniej podoba mi się jego zachowanie.
Keith kiwnął krótko głową, uśmiechając się niebezpiecznie.
— Właśnie chciałem o tym z tobą porozmawiać — przyznał. — Nie
wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale Lucjusz ma spore długi, a dzisiaj
skontaktował się ze mną znajomy, informując o tym, że w najbliższym tygodniu
zacznie się egzekucja jego należności.
Tom zapatrzył się na niego z zastanowieniem, czekając na
dalsze wyjaśnienia.
— Dlaczego z tobą?
— Bo okazało się, że całkiem sporo jest winny także mnie.
— Jak dużo? — zapytał Czarny Pan z groźnym błyskiem w oku.
Cenił bogactwo, bo czerpał z zasobów swoich smierciożerców, a
Malfoyowie byli jednym z jego najlepszych źródeł. Wiedział, że Duval będzie
chciał odzyskać swoje pieniądze, a akurat do jego fortuny dostępu nie posiadał.
— Do przyszłej niedzieli zostanie mu około dziesięć procent
tego, co ma teraz — powiedział z satysfakcją. — A i to głownie w
nieruchomościach. Lucjusz straci niemal wszystko — dodał.
Tom warknął niezadowolony, ale nie skomentował radości
goszczącej na twarzy Keitha. Wiedział, że ten nie przepadał za arystokratą, co
często podkreślał.
— Ile z tego wyląduje w twojej skrytce?
— Niemal połowa — mruknął z lubością.
Riddle skrzywił się nieznacznie i wstał ze swojego zdobionego
krzesła. Przeszedł obok dwóch mężczyzn, podchodząc do ukrytego w rogu
sekretarzyka i wyjął z niego kilka ksiąg, których Severus nigdy wcześniej nie
miał okazji oglądać. Sokół poszedł za nim, przekładając z jego dłoni kilka
kartek i wskazując mu coś na nich. Widział, że Czarny Pan jest coraz bardziej zdenerwowany,
ale nie okazywał swojego niepokoju. Nie obchodziło go, co stanie się z
Malfoyem, jakby mógł, pozbawiłby go życia jeszcze dzisiaj. Aaron dobrze się spisał,
za co będzie mu musiał jeszcze podziękować, ale teraz koniecznym było skupić
się na pogrążeniu aroganckiego arystokraty w oczach jego pana.
— Zastanawiałeś się nad tym, o czym ostatnio mówiłem? —
zapytał cicho, kiedy Tom wrócił na swoje wcześniejsze miejsce. — Uważam, że
Lucjusz przestał być ci potrzebny. Sprawia zbyt dużo kłopotów.
— Dostanie ostatnią szansę — odwarknął mężczyzna. — Jeżeli
uda mu się wyjść cało z zaplanowanej na wtorek akcji i dostarczyć mi to, czego
potrzebuję, zatrzymam go. Jeżeli nie, będziesz mógł się go pozbyć.
Sokół skinął krótko, opierając się lekko o Severusa, który musnął
niepostrzeżenie jego kark, a na jego wargach widoczny był nikły uśmiech. O tak,
zaatakowanie Malfoya od strony finansowej było świetnym posunięciem, a
opowiedzenie o tym Voldemortowi jeszcze lepszym.
Tom przydzielił im jeszcze wspólną misję i nakazał Keithowi
nadzorowanie zadania, które zleci dzisiaj Lucjuszowi. To dodatkowo poprawiło
humor chłopaka, który teraz był już pewien, że blondyn szybko pożegna się z
życiem.
— Czy znalazłeś już zdrajcę? — zapytał w końcu nastolatek, a
Snape zwrócił na niego pytające spojrzenie.
— Nie — odparł niechętnie. — Chcę, żebyście tym też się
zajęli. Wiem, że obaj jesteście w szkole, ale macie też swoje siatki
informacyjne, a ja nie potrzebuję już więcej niespodzianek — wysyczał, przez
zaciśnięte zęby.
— Brałeś pod uwagę Glizdogona? — mruknął Keith. — Skoro
kiedyś zdradził Porterów… — powiedział ze szczerym zadowoleniem. — To teraz
równie dobrze może zdradzić ciebie.
— Sprawdźcie go — nakazał tylko i pokazał im, żeby założyli
maski.
Kiedy do pomieszczenia zaczęli wchodzić pierwsi śmierciożercy,
byli zdziwieni widokiem dwóch osób stojących przy Voldemorcie. Dopiero kiedy
zgromadzili się wszyscy wezwani, Tom wskazał im miejsca w kręgu, do którego
szybko się oddalili. Czarny Pan wywarczał kilka rozkazów, dzieląc ich na niewielkie
zespoły, po czym wezwał Lucjusza.
Pierwsza klątwa, która na niego spadała nie była zbyt silna.
Blondyn zrobił odruchowo krok w tył, łapiąc się za policzek, który został
przecięty wraz z maską. Kolejne zaklęcie powaliło go na kolana, a na jego
szacie wyraźnie widać było czerwone plamy, szybko sączącej się krwi.
— Panie? — szepnął, nie rozumiejąc dlaczego został ukarany.
Mężczyzna jednak jeszcze nie skończył i następny czar
spowodował, że Lucjusz upadł na kamienną posadzkę i jęknął głucho, by po chwili
krzyknąć krótko, kurczowo łapiąc oddech.
— Sprawiasz same problemy, Lucjuszu — powiedział zimno. —
Żyjesz tylko dlatego, że daję ci ostatnią szansę. Nie zmarnuj jej. Crucio!
Blondyn zwijał się przez krótką chwilę w niemym bólu, po czym
krzyknął głośno, sprawiając, że niektórzy aż się wzdrygnęli. Czarny Pan rzadko
karał kogoś z Wewnętrznego Kręgu, a jeszcze rzadziej robił to w obecności
pomniejszych sług. Dla wszystkich jasne było, że jest wściekły.
-I-I-I-
Keith wtulił się w Severusa, składając kilka drobnych
pocałunków na jego szyi. Potrzebował teraz takiej stabilności i oparcia. Mistrz
eliksirów mruknął coś cicho i poprowadził go w stronę łazienki, po drodze
pozbywając się wierzchnich szat, obecnie umazanych krwią.
— Musimy się wykąpać — powiedział głośno, kiedy jego kochanek
zaczął ocierać się o niego pospiesznie.
— Nie chcę — burknął.
Mężczyzna zaśmiał się cicho, rozbierając go do końca i
popychając w stronę prysznica. Chłopak oparł się niezadowolony o ścianę i
patrzył na niego zranionym wzrokiem. Najwyraźniej tortury jednak zostawiały na
nim jakieś piętno. Rozlał nieco pachnącego imbirem płynu na jego klatkę
piersiową i zaczął rozcierać go powoli, tworząc cienką warstwę piany. Po chwili
Sokół odwrócił się tyłem, pozwalając mu zrobić to samo ze swoim karkiem,
plecami i pośladkami, do których przylgnął.
Myśli Duvala krążyły jednak wokół całego minionego tygodnia,
w którym tak wiele się wydarzyło. Teraz, kiedy miał już kilkoro ludzi, jego
plany powinny pójść znacznie prościej. Zastanawiał się tylko, co się stanie,
kiedy uda mu się pokonać Voldemorta. Czy Snape nadal będzie go chciał, kiedy
skończy się wojna, a on będzie mógł zacząć normalnie żyć?
Czy nadal będziesz chciał syna Jamesa Pottera, Severusie?,
pomyślał z goryczą.
Miał nadzieję, że przynajmniej wkrótce pozbędzie się
Lucjusza. Dzisiaj jeszcze nie mógł pozwolić sobie na użycie na mężczyźnie
czarnej magii, choć tak bardzo pragnął go zabić. Czuł każde zaklęcie Toma,
każdą najmniejszą klątwę, którą ten potraktował Malfoya. Jeszcze raz
podziękował w duchu Kurtowi za pomoc w opanowaniu oklumencji i zaklęć, dzięki
którym na jego ciele nie pojawiały się rany ofiar Czarnego Pana. Blokowanie
umysłu pozwalało zatrzymać ból, usidlić go.
Nawet nie poczuł, kiedy Severus zaczął go rozciągać. Obaj
byli zbyt zatraceni w swoich myślach. Mistrz eliksirów wciąż miał przed oczyma
dwóch aurorów, którzy postawieni pod ścianą oglądali, jak śmierciożercy znęcają
się na ich rodzinami. On dostał żonę jednego z nich. Ładną brunetkę przed
trzydziestką. W powolnej torturze rozcinał jej ciało i mięśnie, upuszczał krwi
do momentu, w którym niemal traciła przytomność tylko po to, by po chwili
ocucić ją jednym ze swoich eliksirów. Przynajmniej nie musiał jej zgwałcić.
Keith wyraźnie zaprotestował, kiedy ktoś zaszydził, że tego nie robi, posyłając
bolesną klątwę w jednego z pomniejszych sług. Riddle tylko zaśmiał się cicho na
taką reakcję, ale najwyraźniej nie oczekiwał od niego, że to zrobi. Nienawidził
go za to, że ciągle go sprawdzał. Chciały zniszczyć tego człowieka tak szybko,
jak to tylko możliwe.
Warknął nieprzyjemnie, wysuwając szybko palce z ciała
kochanka i wchodząc w niego szybko, bez żadnego nawilżania, czy porządnego
przygotowania. Tak bardzo chciał zapomnieć o wrzaskach tamtej kobiety, o
cichym: zdrajca, padającym z ust jej męża.
— Kurwa! — krzyknął z bólem chłopak, kiedy zorientował się,
że Severus porusza się silnie w jego niemal całkowicie suchym wnętrzu.
Mężczyzna nawet się nie zatrzymał, nawet nie zwolnił,
przykładając dłoń do jego otwartych ust i uniemożliwiając mu sprzeciw. Jego
druga ręka błądziła po nagim brzuchu i umięśnionych udach. Chciał jak najwięcej
dla siebie. Cokolwiek, byle tylko się uspokoić. Po chwili doszedł z cichym
pomrukiem, układając głowę na jego ramieniu. Oddychał szybko i urywanie,
wykonując ostatnie płytkie pchnięcia. Czuł, że Sokół ledwo trzyma się na
nogach, wsparty o zimną ścianę.
Tak właśnie powinno być. Po to w końcu jest…
Wysunął się z niego równie nieostrożnie, jak wszedł,
odwracając nastolatka w swoją stronę nagłym szarpnięciem. Chłopak miał przymknięte
powieki, a na jego twarzy nie było widać oznak przyjemności czy zrelaksowania.
Wyglądał właściwie gorzej niż w momencie, w którym pojawili się w jego
komnatach.
— Keith? — zapytał cicho, chyba nie całkiem zdając sobie
sprawę ze swojego zachowania. — Keith, do cholery!
Potrząsnął nim lekko, nie zauważając żadnej reakcji. Chłopak
w końcu otworzył oczy, ale jego spojrzenie było nieprzeniknione. Puste oczy
patrzyły gdzieś ponad mężczyzną, jakby nie mogąc znieść jego widoku. Ale
dopiero, gdy się odezwał, po ciele mistrza eliksirów przeszedł zimny dreszcz.
— Czy mogę już iść? — zapytał bezbarwnie Duval.
Snape otworzył usta, tylko po to, żeby po chwili je zamknąć i
zaprzeczyć szybkim pokręceniem głową. Przyciągnął chłopaka do siebie, zamykając
go w ciasnym uścisku, który jednak nie został oddany. Trwał tak chwilę, nie
bardzo wiedząc, jak się zachować i w końcu chwytając Keitha pod kolanami, drugą
rękę zaplatając przez jego plecy i unosząc go do swojej klatki piersiowej.
Wyszedł z łazienki, silnym kopnięciem torując sobie drogę do sypialni.
— Chcę iść — szepnął jeszcze Keith, kiedy partner ułożył go
na łóżku, ale Severus znowu pokręcił głową i zacisnął usta w wąska linię.
— Nie interesuje mnie to.
-I-I-I-
K och, nie dałam rady z kolejną częścią, mimo, że obiecałam.
Przykro mi. W każdym razie tez uważam scenkę Draco-Sev za urocza, więc
dziękuję. I zastanawiam się, czy teraz mnie zlinczujecie:P
NigrumLotus kochana, ja Cię chyba znowu zaniedbałam.
Ale poprawię się wkrótce. Tia, poniewczasie trochę zmieniłam treść poprzedniego
rozdziału i Sev jednak nie przeszedł szkolenia:P Ale chciał… I, oj tak. Zaczyna
mu zależeć, choć chyba zbyt ciężko mu się do tego przyznać.
Cat hihi, ach Kurt się pojawi, ale dopiero pod koniec,
więc jeszcze trochę będzie trzeba na niego poczekać. Tymczasem komplikuję to,
czego komplikować pewnie wcale nie powinnam.
Plany, planami, ale nie zawsze da się zrealizować je w 100%. Ważne jest, że doczekaliśmy się kolejnego rozdziału:)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo zdziwiłam się, kiedy Hermiona powiedział o ofercie Michaela, lecz później wydało mi się to logiczne. Jednakże jestem ciekawa jej decyzji w tej sprawie:)
Chyba tak samo jak Keith nie mogę się doczekać, kiedy się pozbędą Lucjusza i to w bardzo bolesny sposób. Pozbawienie Malfoya pieniędzy to świetny ruch, cios wymierzony w dumę, arogancję i poczucie władzy, jakimi zawsze się on szczycił.
Twoja obawa o lincz z naszej strony odnosi się ostatniej sceny?
No, cóż... Relacje między Severusem a Keith'em na pewno się teraz ochłodzą. Młody poczuł się dotknięty i wykorzystany szczególnie, że całkiem dobrze się między nimi układało i miał nadzieję na wspólną przyszłość. Wierzę jednak, że ich poplątane relacje się wyprostują.
Sam Severus był rozbity emocjonalnie po torturach, w których zmuszony był brać udział. A od pojawienia się Duvala, otworzył się on i dużo ciężej jest mu po nich wrócić do równowagi. Tak mi się przynajmniej wydaje:)
Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że będzie troszkę szybciej niż za dwa miesiące:P
Życzę Ci dużo, dużo weny oraz czasu potrzebnego na spisanie pomysłów.
Pozdrawiam K
Ps. Kiedy można liczyć na kolejną część 'Prawdziwej Przepowiedni'? I wspominałaś, że 'W Forks' będzie miało 4 części, dodasz ją czy zakończysz na 3?
Hej,
OdpowiedzUsuńoch, Hermiona wie o sokołach sama dostała propozycję zostania nią, plan pozbycia się Lucjusza idzie dobrze, Severusie, ojć tak źle potraktowałeś Keitha...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia