sobota, 16 lutego 2013

Sokół część 18



Severus obudził się cały obolały. Spanie na kanapie zdecydowanie nie służyło jego dobremu samopoczuciu, o ciele już nie wspominając. Echa wydarzeń z ubiegłej nocy też nie należały do najlepszych. Wstał, rozglądając się dookoła, ale, jak na złość, Keitha nigdzie nie było. Zajrzał jeszcze do sypialni, ale kiedy i tam go nie znalazł, postanowił wrócić do siebie i doprowadzić się do porządku. W tej chwili wyglądał na dokładnie tak wymiętego, jakim się czuł. Różdżka spoczywała głęboko ukryta w jego szatach, ale naprawdę nie sądził, że w sobotę, o tak wczesnej porze, może spotkać kogokolwiek na niemal nieużywanym korytarzu w lochach. Zamaszystym ruchem otworzył drzwi i, ku swojemu największemu zdziwieniu, stanął twarzą w twarz z brązowowłosą Gryfonką.
— Panno Granger? — zapytał zdziwiony.
Dziewczyna odsunęła się o kilka kroków i spojrzała na niego rozszerzonymi oczyma. Naprawdę widok mistrza eliksirów w wygniecionych szatach i ze sterczącym z jednej strony jakimś zagubionym włosem, nie był codziennością.
— Profesorze Snape — mruknęła i wzięła kilka głębokich oddechów. — Czy jest Keith?
Mężczyzna nie spuszczał z niej wzroku, ale w końcu pokręcił przecząco głową.
— Nie ma go — odpowiedział. — Coś się stało?
Hermiona zastanowiła się chwilę, przygryzając nerwowo wargę, ale ostatecznie uznała, że równie dobrze może porozmawiać ze Snape’em.
— Mogłabym zająć panu chwilę?
Severus przyjrzał się jej uważnie, w końcu dotykając przelotnie swojego ramienia.
— Niech będzie, ale mamy dziś spotkanie i nie wiem o której zostanę wezwany.
Dziewczyna kiwnęła ze zrozumieniem głową i ruszyła za mistrzem eliksirów, zastanawiając się jednocześnie jak zacząć rozmowę, na przeprowadzenie której zbierał siły od ubiegłej niedzieli. Kiedy przekroczyli próg komnat mężczyzny, ten burknął coś cicho, ale przepuścił ją pierwszą. Na fotelu przed kominkiem siedział Charlie, a na jego kolanach, wczepiony w niego dłońmi i oplatający go udami Draco. Ich pocałunek był bardziej leniwy niż namiętny, ale i tak wyglądali razem niesamowicie. Gryfonka zatrzymała się zaraz po wejściu do salonu, nie bardzo wiedząc, czy powinna iść dalej.
— Charlie, puść mojego chrześniaka — mruknął Severus.
Dopiero to sprawiło, że para oderwała się od siebie, zerkając na nich z zainteresowaniem. Malfoy parsknął krótkim śmiechem, widząc stan szat Snape’a i pospiesznie zsunął się z kochanka. Weasley tylko uniósł kpiąco kąciki warg, ale jego mina szybko zrzedła, kiedy przypomniał sobie to, czego wczoraj dowiedział się od mężczyzny i swojego przyjaciela. Wciąż nie mógł uwierzyć, że zaufali mu na tyle, żeby o tym powiedzieć.
— Nie było tu Keitha?
Kiedy obaj zaprzeczyli, warknął niezadowolony. Chciał z nim porozmawiać, zanim jeszcze będą zmuszeni wybrać się na dzisiejsze zebranie, ale widocznie Sokół postawił sobie za cel, nie informować go o niczym. Znowu.
— Moglibyście go znaleźć? Muszę porozmawiać z panną Granger — dodał.
Rudzielec spojrzał na niego z uwagą, przeczuwając, że w nocy musiało wydarzyć się coś niepokojącego, bo jego były profesor wyglądał na zmęczonego i zniechęconego.
— Nie ma go — odezwał się w końcu. — Umówił się dzisiaj na spotkanie z… — zająknął się na chwilę, poniewczasie orientując się, że może nie powinien informować o tym mistrza eliksirów. — Umówił się z Aaronem — mruknął jednak z westchnieniem.
Severus spiął się nieco, usłyszawszy imię swojego brata, ale szybko przeniósł czujne spojrzenie na Draco. Keith mówił mu kilkukrotnie, że chce zdyskredytować Lucjusza, a odebranie mu fortuny, byłoby z pewnością idealnym początkiem.
— W takim razie pilnuj dzisiaj Draco — powiedział spokojnie, a Weasley skinął krótko.
— Obawiasz się czegoś?
— Nie mam pojęcia, jak zareaguje — odpowiedział, niezrozumiale dla dwójki uczniów.
Malfoy i Hermiona wymienili zdziwione spojrzenia, ale w końcu dziewczyna tylko wzruszyła ramionami, siadając bez zaproszenia na jego kanapie. Chciała mieć tą rozmowę z głowy.
— Nie wiesz, czy Keith wróci przed wezwaniem? — zapytał jeszcze mężczyzna, ale Weasley zaprzeczył i pociągnął kochanka do drzwi.
Snape podszedł do fotela, siadając na nim i ściskając lekko nasadę nosa. Nie miał pojęcia, jak wydobędzie z partnera informacje o Joshu i tej specyficznej wymianie zdań, którą chłopak przeprowadził z Voldemortem. Z zamyślenia wyrwała go po chwili Gryfonka, mrucząc pod nosem.
— O co chodzi, panno Granger?
— Ja… — przerwała na moment, przełykając głośno ślinę. — Mogłabym prosić o jakiś alkohol? — zapytała cicho, pochylając głowę do przodu i chowając twarz w dłoniach.
Severus przez chwilę wpatrywał się w nią z otwartymi ustami, w końcu wzruszając ramionami i podchodząc do barku. Zerknął jeszcze na nastolatkę, ale wyjął z szafki dwie szklanki i butelkę whisky. Napełnił oba naczynia, stawiając je niespiesznie na stoliku i wrócił na swoje miejsce. Hermiona chwyciła swoją szklankę, wypijając od razu niemal połowę i spojrzała wprost w jego oczy.
— Kiedy tydzień temu profesor McGonagall wyrzuciła panu i Keithowi, że nie rozumie, dlaczego zgodziliście się na związek Charliego i Draco, nie rozumiałam jeszcze, o co jej chodziło — zaczęła z zaciętym wyrazem twarzy. — Ale nietrudno było wywnioskować z waszej rozmowy, że nie są ze sobą z miłości — prychnęła.
Mężczyzna przyglądał jej się z zaciekawieniem, zastanawiając się, do czego może dążyć. Widział, że jest zdenerwowana. Jej ruchy były nerwowe, przygryzała niekontrolowanie górną wargę, palcami wystukiwała jakiś niesłyszalny rytm na swoim udzie. W jej oczach jednak widać był determinację i upór, które zdążył już dobrze poznać.
— To prawda — odpowiedział miękko.
Nie było sensu zaprzeczać czemuś, co ta dziewczyna dostrzegła. Zresztą do takich samych wniosków doszedł Ron, więc okłamywanie jej teraz byłoby tylko okazaniem jej braku zaufania.
— I zrozumiałam wszystko dopiero, kiedy odezwała się znowu pani profesor — szepnęła Gryfonka, znów spuszczając głowę. — Draco nie może być Sokołem, więc rozumiem, że Charlie jest Sokolnikiem? — zapytała jeszcze ciszej, nie patrząc na mężczyznę.
Ten aż zachłysnął się pitym właśnie alkoholem i zamarł, patrząc na nią przenikliwym wzrokiem. Granger w końcu uniosła spojrzenie, ale na jej twarzy widniała tylko obawa.
— Zrozumiałam też wtedy, że któraś z tych umów, jest także pomiędzy panem, a Keithem — dodała. — Nie do końca rozumiem, skąd wie o tym opiekunka mojego Domu, ale to spowodowało, że musiałam porozmawiać z którymś z was.
Severus nie odezwał się ani słowem, czekając, co jeszcze ma mu do powiedzenia Gryfonka. Sam fakt, że wiedziała o tym, kim jest Sokół, czy w ogóle to, że istnieją ludzie, którzy nimi są, był zadziwiający.
— Proszę nie mówić o tym nikomu — mruknęła. — Szczególnie Ronowi.
Poczekała aż mistrz eliksirów przytaknie, po czym bez pytania o pozwolenie dolała whisky do obu, pustych już szklanek i uniosła swoją do warg.
— Michael skontaktował się ze mną poprzedniej zimy — szepnęła, przyglądając się reakcjom rozmówcy. — Miałam się zastanowić, czy nie chcę dla niego pracować.
-I-I-I-
— Panie. — Snape uklęknął na jedno kolano, pochylając lekko głowę, kiedy tylko wszedł do sali, w której siedział Tom, rozmawiając spokojnie z Keithem.
— Witaj, Severusie.
Czarny Pan posłał mu rozbawione spojrzenie, zapewne zastanawiając się, jak Sokół wyjaśnił mu ich nocne zachowanie. Mężczyzna przyjrzał się Voldemortowi, szukając czegoś, co mogłoby mu zagrozić, ale w końcu uniósł się i niespiesznie podszedł do kochanka. Duval objął go krótko, składając na jego ustach delikatny pocałunek i odwrócił ponownie wzrok w stronę Riddle’a.
— Dlaczego chciałeś, żebyśmy pojawili się wcześniej? — zapytał pewnie.
— Zastanawiałem się nad tym, co ostatnio mówiłeś o Lucjuszu — odparł powoli. — Coraz mniej podoba mi się jego zachowanie.
Keith kiwnął krótko głową, uśmiechając się niebezpiecznie.
— Właśnie chciałem o tym z tobą porozmawiać — przyznał. — Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale Lucjusz ma spore długi, a dzisiaj skontaktował się ze mną znajomy, informując o tym, że w najbliższym tygodniu zacznie się egzekucja jego należności.
Tom zapatrzył się na niego z zastanowieniem, czekając na dalsze wyjaśnienia.
— Dlaczego z tobą?
— Bo okazało się, że całkiem sporo jest winny także mnie.
— Jak dużo? — zapytał Czarny Pan z groźnym błyskiem w oku.
Cenił bogactwo, bo czerpał z zasobów swoich smierciożerców, a Malfoyowie byli jednym z jego najlepszych źródeł. Wiedział, że Duval będzie chciał odzyskać swoje pieniądze, a akurat do jego fortuny dostępu nie posiadał.
— Do przyszłej niedzieli zostanie mu około dziesięć procent tego, co ma teraz — powiedział z satysfakcją. — A i to głownie w nieruchomościach. Lucjusz straci niemal wszystko — dodał.
Tom warknął niezadowolony, ale nie skomentował radości goszczącej na twarzy Keitha. Wiedział, że ten nie przepadał za arystokratą, co często podkreślał.
— Ile z tego wyląduje w twojej skrytce?
— Niemal połowa — mruknął z lubością.
Riddle skrzywił się nieznacznie i wstał ze swojego zdobionego krzesła. Przeszedł obok dwóch mężczyzn, podchodząc do ukrytego w rogu sekretarzyka i wyjął z niego kilka ksiąg, których Severus nigdy wcześniej nie miał okazji oglądać. Sokół poszedł za nim, przekładając z jego dłoni kilka kartek i wskazując mu coś na nich. Widział, że Czarny Pan jest coraz bardziej zdenerwowany, ale nie okazywał swojego niepokoju. Nie obchodziło go, co stanie się z Malfoyem, jakby mógł, pozbawiłby go życia jeszcze dzisiaj. Aaron dobrze się spisał, za co będzie mu musiał jeszcze podziękować, ale teraz koniecznym było skupić się na pogrążeniu aroganckiego arystokraty w oczach jego pana.
— Zastanawiałeś się nad tym, o czym ostatnio mówiłem? — zapytał cicho, kiedy Tom wrócił na swoje wcześniejsze miejsce. — Uważam, że Lucjusz przestał być ci potrzebny. Sprawia zbyt dużo kłopotów.
— Dostanie ostatnią szansę — odwarknął mężczyzna. — Jeżeli uda mu się wyjść cało z zaplanowanej na wtorek akcji i dostarczyć mi to, czego potrzebuję, zatrzymam go. Jeżeli nie, będziesz mógł się go pozbyć.
Sokół skinął krótko, opierając się lekko o Severusa, który musnął niepostrzeżenie jego kark, a na jego wargach widoczny był nikły uśmiech. O tak, zaatakowanie Malfoya od strony finansowej było świetnym posunięciem, a opowiedzenie o tym Voldemortowi jeszcze lepszym.
Tom przydzielił im jeszcze wspólną misję i nakazał Keithowi nadzorowanie zadania, które zleci dzisiaj Lucjuszowi. To dodatkowo poprawiło humor chłopaka, który teraz był już pewien, że blondyn szybko pożegna się z życiem.
— Czy znalazłeś już zdrajcę? — zapytał w końcu nastolatek, a Snape zwrócił na niego pytające spojrzenie.
— Nie — odparł niechętnie. — Chcę, żebyście tym też się zajęli. Wiem, że obaj jesteście w szkole, ale macie też swoje siatki informacyjne, a ja nie potrzebuję już więcej niespodzianek — wysyczał, przez zaciśnięte zęby.
— Brałeś pod uwagę Glizdogona? — mruknął Keith. — Skoro kiedyś zdradził Porterów… — powiedział ze szczerym zadowoleniem. — To teraz równie dobrze może zdradzić ciebie.
— Sprawdźcie go — nakazał tylko i pokazał im, żeby założyli maski.
Kiedy do pomieszczenia zaczęli wchodzić pierwsi śmierciożercy, byli zdziwieni widokiem dwóch osób stojących przy Voldemorcie. Dopiero kiedy zgromadzili się wszyscy wezwani, Tom wskazał im miejsca w kręgu, do którego szybko się oddalili. Czarny Pan wywarczał kilka rozkazów, dzieląc ich na niewielkie zespoły, po czym wezwał Lucjusza.
Pierwsza klątwa, która na niego spadała nie była zbyt silna. Blondyn zrobił odruchowo krok w tył, łapiąc się za policzek, który został przecięty wraz z maską. Kolejne zaklęcie powaliło go na kolana, a na jego szacie wyraźnie widać było czerwone plamy, szybko sączącej się krwi.
— Panie? — szepnął, nie rozumiejąc dlaczego został ukarany.
Mężczyzna jednak jeszcze nie skończył i następny czar spowodował, że Lucjusz upadł na kamienną posadzkę i jęknął głucho, by po chwili krzyknąć krótko, kurczowo łapiąc oddech.
— Sprawiasz same problemy, Lucjuszu — powiedział zimno. — Żyjesz tylko dlatego, że daję ci ostatnią szansę. Nie zmarnuj jej. Crucio!
Blondyn zwijał się przez krótką chwilę w niemym bólu, po czym krzyknął głośno, sprawiając, że niektórzy aż się wzdrygnęli. Czarny Pan rzadko karał kogoś z Wewnętrznego Kręgu, a jeszcze rzadziej robił to w obecności pomniejszych sług. Dla wszystkich jasne było, że jest wściekły.
-I-I-I-
Keith wtulił się w Severusa, składając kilka drobnych pocałunków na jego szyi. Potrzebował teraz takiej stabilności i oparcia. Mistrz eliksirów mruknął coś cicho i poprowadził go w stronę łazienki, po drodze pozbywając się wierzchnich szat, obecnie umazanych krwią.
— Musimy się wykąpać — powiedział głośno, kiedy jego kochanek zaczął ocierać się o niego pospiesznie.
— Nie chcę — burknął.
Mężczyzna zaśmiał się cicho, rozbierając go do końca i popychając w stronę prysznica. Chłopak oparł się niezadowolony o ścianę i patrzył na niego zranionym wzrokiem. Najwyraźniej tortury jednak zostawiały na nim jakieś piętno. Rozlał nieco pachnącego imbirem płynu na jego klatkę piersiową i zaczął rozcierać go powoli, tworząc cienką warstwę piany. Po chwili Sokół odwrócił się tyłem, pozwalając mu zrobić to samo ze swoim karkiem, plecami i pośladkami, do których przylgnął.
Myśli Duvala krążyły jednak wokół całego minionego tygodnia, w którym tak wiele się wydarzyło. Teraz, kiedy miał już kilkoro ludzi, jego plany powinny pójść znacznie prościej. Zastanawiał się tylko, co się stanie, kiedy uda mu się pokonać Voldemorta. Czy Snape nadal będzie go chciał, kiedy skończy się wojna, a on będzie mógł zacząć normalnie żyć?
Czy nadal będziesz chciał syna Jamesa Pottera, Severusie?, pomyślał z goryczą.
Miał nadzieję, że przynajmniej wkrótce pozbędzie się Lucjusza. Dzisiaj jeszcze nie mógł pozwolić sobie na użycie na mężczyźnie czarnej magii, choć tak bardzo pragnął go zabić. Czuł każde zaklęcie Toma, każdą najmniejszą klątwę, którą ten potraktował Malfoya. Jeszcze raz podziękował w duchu Kurtowi za pomoc w opanowaniu oklumencji i zaklęć, dzięki którym na jego ciele nie pojawiały się rany ofiar Czarnego Pana. Blokowanie umysłu pozwalało zatrzymać ból, usidlić go.
Nawet nie poczuł, kiedy Severus zaczął go rozciągać. Obaj byli zbyt zatraceni w swoich myślach. Mistrz eliksirów wciąż miał przed oczyma dwóch aurorów, którzy postawieni pod ścianą oglądali, jak śmierciożercy znęcają się na ich rodzinami. On dostał żonę jednego z nich. Ładną brunetkę przed trzydziestką. W powolnej torturze rozcinał jej ciało i mięśnie, upuszczał krwi do momentu, w którym niemal traciła przytomność tylko po to, by po chwili ocucić ją jednym ze swoich eliksirów. Przynajmniej nie musiał jej zgwałcić. Keith wyraźnie zaprotestował, kiedy ktoś zaszydził, że tego nie robi, posyłając bolesną klątwę w jednego z pomniejszych sług. Riddle tylko zaśmiał się cicho na taką reakcję, ale najwyraźniej nie oczekiwał od niego, że to zrobi. Nienawidził go za to, że ciągle go sprawdzał. Chciały zniszczyć tego człowieka tak szybko, jak to tylko możliwe.
Warknął nieprzyjemnie, wysuwając szybko palce z ciała kochanka i wchodząc w niego szybko, bez żadnego nawilżania, czy porządnego przygotowania. Tak bardzo chciał zapomnieć o wrzaskach tamtej kobiety, o cichym: zdrajca, padającym z ust jej męża.
— Kurwa! — krzyknął z bólem chłopak, kiedy zorientował się, że Severus porusza się silnie w jego niemal całkowicie suchym wnętrzu.
Mężczyzna nawet się nie zatrzymał, nawet nie zwolnił, przykładając dłoń do jego otwartych ust i uniemożliwiając mu sprzeciw. Jego druga ręka błądziła po nagim brzuchu i umięśnionych udach. Chciał jak najwięcej dla siebie. Cokolwiek, byle tylko się uspokoić. Po chwili doszedł z cichym pomrukiem, układając głowę na jego ramieniu. Oddychał szybko i urywanie, wykonując ostatnie płytkie pchnięcia. Czuł, że Sokół ledwo trzyma się na nogach, wsparty o zimną ścianę.
Tak właśnie powinno być. Po to w końcu jest…
Wysunął się z niego równie nieostrożnie, jak wszedł, odwracając nastolatka w swoją stronę nagłym szarpnięciem. Chłopak miał przymknięte powieki, a na jego twarzy nie było widać oznak przyjemności czy zrelaksowania. Wyglądał właściwie gorzej niż w momencie, w którym pojawili się w jego komnatach.
— Keith? — zapytał cicho, chyba nie całkiem zdając sobie sprawę ze swojego zachowania. — Keith, do cholery!
Potrząsnął nim lekko, nie zauważając żadnej reakcji. Chłopak w końcu otworzył oczy, ale jego spojrzenie było nieprzeniknione. Puste oczy patrzyły gdzieś ponad mężczyzną, jakby nie mogąc znieść jego widoku. Ale dopiero, gdy się odezwał, po ciele mistrza eliksirów przeszedł zimny dreszcz.
— Czy mogę już iść? — zapytał bezbarwnie Duval.
Snape otworzył usta, tylko po to, żeby po chwili je zamknąć i zaprzeczyć szybkim pokręceniem głową. Przyciągnął chłopaka do siebie, zamykając go w ciasnym uścisku, który jednak nie został oddany. Trwał tak chwilę, nie bardzo wiedząc, jak się zachować i w końcu chwytając Keitha pod kolanami, drugą rękę zaplatając przez jego plecy i unosząc go do swojej klatki piersiowej. Wyszedł z łazienki, silnym kopnięciem torując sobie drogę do sypialni.
— Chcę iść — szepnął jeszcze Keith, kiedy partner ułożył go na łóżku, ale Severus znowu pokręcił głową i zacisnął usta w wąska linię.
— Nie interesuje mnie to.

-I-I-I-
K och, nie dałam rady z kolejną częścią, mimo, że obiecałam. Przykro mi. W każdym razie tez uważam scenkę Draco-Sev za urocza, więc dziękuję. I zastanawiam się, czy teraz mnie zlinczujecie:P
NigrumLotus kochana, ja Cię chyba znowu zaniedbałam. Ale poprawię się wkrótce. Tia, poniewczasie trochę zmieniłam treść poprzedniego rozdziału i Sev jednak nie przeszedł szkolenia:P Ale chciał… I, oj tak. Zaczyna mu zależeć, choć chyba zbyt ciężko mu się do tego przyznać.
Cat hihi, ach Kurt się pojawi, ale dopiero pod koniec, więc jeszcze trochę będzie trzeba na niego poczekać. Tymczasem komplikuję to, czego komplikować pewnie wcale nie powinnam.

2 komentarze:

  1. Plany, planami, ale nie zawsze da się zrealizować je w 100%. Ważne jest, że doczekaliśmy się kolejnego rozdziału:)
    Początkowo zdziwiłam się, kiedy Hermiona powiedział o ofercie Michaela, lecz później wydało mi się to logiczne. Jednakże jestem ciekawa jej decyzji w tej sprawie:)
    Chyba tak samo jak Keith nie mogę się doczekać, kiedy się pozbędą Lucjusza i to w bardzo bolesny sposób. Pozbawienie Malfoya pieniędzy to świetny ruch, cios wymierzony w dumę, arogancję i poczucie władzy, jakimi zawsze się on szczycił.
    Twoja obawa o lincz z naszej strony odnosi się ostatniej sceny?
    No, cóż... Relacje między Severusem a Keith'em na pewno się teraz ochłodzą. Młody poczuł się dotknięty i wykorzystany szczególnie, że całkiem dobrze się między nimi układało i miał nadzieję na wspólną przyszłość. Wierzę jednak, że ich poplątane relacje się wyprostują.
    Sam Severus był rozbity emocjonalnie po torturach, w których zmuszony był brać udział. A od pojawienia się Duvala, otworzył się on i dużo ciężej jest mu po nich wrócić do równowagi. Tak mi się przynajmniej wydaje:)
    Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że będzie troszkę szybciej niż za dwa miesiące:P
    Życzę Ci dużo, dużo weny oraz czasu potrzebnego na spisanie pomysłów.
    Pozdrawiam K

    Ps. Kiedy można liczyć na kolejną część 'Prawdziwej Przepowiedni'? I wspominałaś, że 'W Forks' będzie miało 4 części, dodasz ją czy zakończysz na 3?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    och, Hermiona wie o sokołach sama dostała propozycję zostania nią, plan pozbycia się Lucjusza idzie dobrze, Severusie, ojć tak źle potraktowałeś Keitha...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń