Edward był zły a już na pewno przepełniał go niepokój. Zdecydowanie.
Cullenowie siedzieli całą rodziną w salonie, po raz kolejny omawiając
pojawienie się nowego ucznia w szkole. A właściwie konsekwencje owego
pojawienia się. Do wcześniejszych problemów, których naprawdę było już
wystarczająco dużo, doszedł kolejny.
— Alice, naprawdę nie widzisz kompletnie nic, co dotyczyłoby
jego przyszłości? — mruknął Jasper. — Ja odczuwam jego emocje! Są przytłumione,
nawet bardzo, ale jednak je czuję — upierał się.
— Mówiłam! Nawet, jak się skupiam to nic to nie daje! Raz
widziałam przebłysk jakiegoś niespodziewanego spotkania. Chyba z kimś z jego
przeszłości. Ale nic więcej. To aż niepokojące.
— Niepokojące jest to, że Edward go nie słyszy — warknął
Emmet. — Jak to w ogóle możliwe? — dodał wzburzony. — I co niby miało znaczyć,
że dzieciak jest wyszkolonym wojownikiem? Mamy się go obawiać?
Carlisle uciszył obecnych jednym spojrzeniem.
— Jesteście pewni, że wie o nas?
— Tak.
Edward nie miał żadnych wątpliwości. Chłopak wiedział, a
wampir nadal nie rozumiał, w jaki sposób tę wiedzę posiadł. Zawsze byli tacy
ostrożni. Był pewien, że niczym się nie zdradzili, a przynajmniej niczym, co
byłby w stanie wychwycić normalny człowiek. Zatem to musiało oznaczać, że
dzieciak miał już do czynienia z wampirami, co nieszczególnie wróżyło dobrze przyszłości ich rodziny.
Wszyscy byli zagrożeni.
— A nawet jeżeli miał wcześniej jakiekolwiek wątpliwości, to
po tym, jak od niego dzisiaj odskoczyłem, musiały się rozwiać — dodał gorzko. —
Byłem zbyt nieostrożny.
— Kochanie, nie obwiniaj się za to. Fakt, że nie zdziwił się
twoim zachowaniem powinien dać nam więcej do myślenia. Nie sądzę, żeby chciał
nas wydać.
— Nie możemy ryzykować — wtrąciła uparcie Rosalie.
— Chciałbym z nim porozmawiać — uciął ponownie najstarszy z
wampirów.
-I-I-I-
W piątkowe popołudnie Harry przygotowywał kolację dla siebie
i Mike’a. Znalazł też jakieś niezobowiązujące filmy w miejscowej wypożyczalni i
kupił przekąski. Chłopak był bardziej interesujący niż Jessica, która notabene
już próbowała zaprosić go na randkę. W sobotę. Wykpił się wyjazdem do Seattle,
co właściwie było prawdą. Teraz tylko musiał tam pojechać, zamiast
najnormalniej w świecie się aportować. Trudno. Nie zawsze można mieć wszystko,
czego się chce. Może przy okazji kupi kilka rzeczy, skoro i tak będzie musiał
poczekać na wyniki testów. Wampiry nie pojawiły się dzisiaj w szkole, ale nie
zdziwił się tym szczególnie. Dzień był zbyt słoneczny, żeby mogły się jawnie
pokazywać.
Mike zjawił się punktualnie. Zjedli przygotowany przez
Pottera posiłek, śmiejąc się głośno i przedrzeźniając. Było… miło. Harry poczuł
się jak prawdziwy nastolatek. Już dawno się tak nie czuł. Ostatnio chyba jeszcze
przed śmiercią Syriusza, na piątym roku, z Ronem i Hermioną. Podczas tych
ulotnych chwil, kiedy Tom nie zsyłał mu wizji, a Severus nie katował go
bezsensownymi wtedy lekcjami oklumencji.
— Co teraz? — zapytał Newton, odchylając się na swoim
krześle. Nie pamiętał, kiedy jadł coś tak pysznego.
Harry wyjął z szafki dwa kieliszki i otworzył wino. Nie
wiedział, czy chłopak pije alkohol, ale to, które kupił na dzisiaj, było
naprawdę dobre. Zapełnił naczynia do połowy i wskazał na salon, gdzie na stole
leżało kilka płyt. Mike podziwiał wystrój pomieszczenia, dotykając delikatnie
niektórych mebli i obrazów. Po chwili jego wzrok padł na zdjęcie stojące na
jednej z niskich szafek. Przedstawiało mężczyznę przed czterdziestką z długim,
haczykowatym nosem zanurzonym we włosach
niespełna siedemnastoletniego chłopaka. Jego ramiona oplatały ciasno młode
ciało. Jedna z dłoni nastolatka spoczywała spokojnie na tych, należących do
starszego człowieka, a druga, w bardzo czułym geście, dotykała jego szyi. Czarne
i zielone oczy patrzyły przenikliwie, a emocje, które w nich dostrzegał, mogły
świadczyć tylko o jednym. Aż zaniemówił, kiedy sobie to uświadomił.
Potter obserwował go uważnie. Celowo nie schował tego
zdjęcia. Zbyt dużo dla niego znaczył ten związek, żeby ukrywać go przed innymi,
co wcale nie oznaczało, że łatwo mu będzie o tym mówić. Mike odwrócił się do
niego niepewnie, wskazując niemo na oprawioną w srebrną ramkę fotografię.
— Dlaczego jego tu nie ma? — zapytał chłopak po chwili,
wykonując nieokreślony ruch rękoma.
Harry parsknął, po czym roześmiał się głośno.
— Myślałem, że raczej zapytasz, czy jestem gejem.
— Widzę, że jesteś — mruknął tamten, wskazując znowu na
zdjęcie. — Więc? Przyjedzie? Ile ma lat?
— Na tym zdjęciu trzydzieści siedem. I, nie. Nie przyjedzie.
— Och — zastanowił się chwilę i dodał: — Przykro mi.
Harry skinął głową, ale nie zamierzał rozwijać tematu swojego
kochanka. Najważniejsze, że chłopakowi nie przeszkadzało to, czego się
dowiedział. Skoro Newton akceptował jego odmienną orientację, była szansa, że
inni też nie będą robić mu z tego powodu problemów. A nawet jeżeli… Cóż, niejedno
już w życiu przeżył i prawdę mówiąc, nieszczególnie przejmował się zdaniem
innych. Jego przyjaciele, kiedy zrozumieli zachowanie chłopaka we Wrzeszczącej
Chacie, też poruszyli ten temat. Nie robili mu wyrzutów, choć Weasley był
wyraźnie zdziwiony i to bynajmniej nie tym, że jest homoseksualistą, ale tym,
że na swojego partnera wybrał właśnie znienawidzonego profesora. Kiedy Harry,
po długich namowach, powiedział im, kiedy i jak wszystko się zaczęło, Hermiona
nie mogła wyjść ze zdumienia, że niczego nie zauważyła. Pomagali mu w
uświadomieniu magicznej społeczności prawdy o Snapie. I był im za to wdzięczny,
ale z drugiej strony cieszył się też, że ich tu teraz z nim nie ma. Nie
potrzebował ich litości i kolejnych wyrazów współczucia. To w niczym nie pomagało,
sprawiało tylko, że ból powracał nocami ze zdwojoną siłą. A on chciał, żeby w
końcu przestało boleć.
Mike został na noc. Potter był szczęśliwy, że czuje się u
niego na tyle bezpiecznie, żeby to zrobić. Nie chciał tracić tej znajomości.
Pozwalała mu na zakosztowanie, cudownej w smaku, przeciętności. Niczego więcej
w tej chwili nie potrzebował. Chociaż nie, właściwie to potrzebował. Ale akurat
to było tymczasowo poza jego zasięgiem.
Następnego dnia, obudził chłopaka o nieprzyzwoicie wczesnej
porze, ale nie mógł sobie pozwolić na spóźnienie. Newton z ociąganiem zgramolił
się z łóżka i po szybkim prysznicu, pozwolił odwieźć się do domu. Harry był
zdania, że chłopak za dużo wypił poprzedniego wieczoru, żeby samodzielnie
prowadzić. Jego sąsiad, komendant, mógłby nie być zadowolony. Szczególnie, że
Mike chyba w ogóle nie mógł jeszcze legalnie pić.
W Seattle był dwadzieścia minut przed ustaloną godziną i
stamtąd aportował się z zielarzem do Waszyngtonu. Egzaminy rozłożono na dwa
dni, skoro miało być ich aż cztery. O osiemnastej, ledwo żywy ze zmęczenia,
pożegnał mężczyznę i skierował się do mugolskiej części, gdzie wynajął pokój w
niewielkim hoteliku. Obudził się po niespełna dwóch godzinach, zlany zimnym
potem. Jego umysł był zdecydowanie zbyt przeciążony, a te kilka godzin, które
spędził na teoretycznej części OWTM-ów, tylko pogłębiały to uczucie.
Dwadzieścia minut później znalazł się na chłodnym powietrzu,
próbując znaleźć jakąś nieszczególnie zatłoczoną knajpkę. Zatrzymał się nagle,
słysząc czyjś cichy krzyk i zastanawiając się, czy aby na pewno powinien się w
to angażować. Cóż, o ile nie chodziło o wygłodniałe wampiry, mógł to zrobić.
Rzucił zaklęcie wyciszające i pobiegł w stronę kobiecego, jak zdążył się
zorientować, głosu.
Dziewczyna leżała na ulicy, a nad nią stało kilku mężczyzn,
którzy zdecydowanie nie mieli dobrych zamiarów. Już stąd widział, że nie będą
dla niego żadnym zagrożeniem, nawet jeżeli schowa różdżkę. Poświęcił wiele
tygodni na naukę walki wręcz. W razie kryzysowej sytuacji nie mógł sobie pozwolić
na jakiekolwiek błędy. Inna sprawa, że Severus uwielbiał go upokarzać, kiedy po
raz kolejny lądował na tyłku, nie będąc w stanie obronić się przed jego
atakami.
— Zostawcie ją! — warknął ostro, podchodząc do trzech,
niezbyt trzeźwych napastników.
Jeden z nich obrócił się i zmierzył go chłodnym, oceniającym
spojrzeniem. Cóż, nie wyglądał jak osoba, której należy się obawiać, ale pozory
często mylą.
— Karl — odezwał się mężczyzna. — Dla ciebie też się znalazł
kąsek. I pomyśleć, że sam przyszedł.
Człowiek nazwany Karlem, odwrócił zaciekawiony głowę i aż
zamrugał, widząc szczupłego, dobrze zbudowanego nastolatka. Harry prychnął,
przyglądając im się kpiąco, po czym jednym ciosem powalił największego z
agresorów. To jakby trochę otrzeźwiło pozostałych, bo rzucili się na niego
równocześnie. Nie, żeby mieli jakiekolwiek szanse. Nie minęła chwila, a leżeli
nieprzytomni u stóp Wybrańca. Potter podszedł ostrożnie do szlochającej wciąż
dziewczyny i ukucnął przed nią, nie chcąc jej dodatkowo straszyć.
— W porządku? — zapytał, kładąc dłoń na jej ramieniu. — Już
nic ci nie zrobią.
Dziewczyna rozpłakała się na dobre i wtuliła w jego rozgrzane
ciało. Jej ubranie było w kilku miejscach mocno rozerwane, a z górnej wargi
spływała cieniutka stróżka krwi.
Harry zdjął swoją letnią kurtkę i okrył drżącą nastolatkę.
Nie mogła mieć więcej niż szesnaście lat. Nie myśląc wiele, wyciągnął z
kieszeni telefon i zadzwonił po policję, tłumacząc naprędce, co się stało.
Cudownie, znowu był bohaterem.
Tego mu tylko było potrzeba. Ale przecież nie mógł jej tak zostawić. Nie mógł
pozwolić, żeby coś jej zrobili. Złożył krótkie zeznania, zostawił swój adres,
choć bardzo niechętnie i ruszył w drogę powrotną do hotelu. Jakoś stracił
apetyt. Albo raczej nie miał ochoty natknąć się na kolejną potrzebującą go
osobę. Zdążył skręcić jedynie za róg, gdy poczuł jakiś nienaturalnie szybki
ruch. Jego zmysły wyostrzyły się, a magia zaczęła przygotowywać ciało do ataku.
Nie było jednak takiej potrzeby. Przed nim stanęła śliczna
blondynka z miodowymi oczami o niewyraźnych, czerwonych refleksach.
— Och! — Uspokoił się, rozpoznając swoją szkolną znajomą. —
Witaj.
— Dobry wieczór — powiedziała nad wyraz ciepło, co wytrąciło
go nieco z równowagi.
Z tego, co słyszał była bardzo niedostępna i nie zniżała się do
rozmów z ludźmi. Jessica powiedziała mu, że najbardziej gadatliwa z całej piątki
jest Alice, choć dodała też, że dziewczyna jest co najmniej dziwna. Cóż, mogła
tak powiedzieć w obawie, że Potter zamiast umówić się z nią, postanowi odbić
brunetkę Jasperowi.
Prędzej odbiłbym Jaspera Alice, pomyślał rozbawiony.
— Miałbyś cos przeciwko, żebyśmy chwilę porozmawiali?
Harry przygryzł wargę, zastanawiając się, jak postąpić. Rano
musiał być wypoczęty, bo coś zawali, z drugiej strony rozmowa z wampirzycą może
okazać się pomocna, przy jego dalszych planach. O tak, dał Edwardowi dwa
wyjścia i nie zamierzał pozwolić mu wybrać niczego pomiędzy. Już zdecydował, a
Severus nauczył go, że zawsze może dostać to, czego chce. O ile oczywiście odpowiednio
się postara.
— Jestem głodny — odpowiedział po chwili. — Jeżeli nie
będziesz czuła się skrępowana, kiedy ja będę jadł, a ty tylko patrzyła, to
myślę, że możemy porozmawiać.
Zaśmiała się dźwięcznie i wskazała na pobliski parking, gdzie
zaparkowała swój czerwony samochód z odsłoniętym teraz dachem.
— Nie za zimno na taką jazdę? — prychnął, doskonale wiedząc,
że dla niej nie ma to żadnego znaczenia.
— Mogę go zamknąć, jeśli ci przeszkadza.
Harry przesunął dłonią po włosach, przypominając sobie
natychmiast, że są za krótkie, żeby mógł je zmierzwić.
— To nie ma znaczenia, tak samo jak to, że nie będziesz mogła
ze mną zjeść — odpowiedział cicho.
Dziewczyna skinęła i włączyła silnik. Jechali kilka minut w
całkowitej ciszy. Zabrała go do małej restauracji, gdzie siedziało jedynie kilka
par. Kiedy weszli, wzrok większości powędrował w ich stronę. Piękna
blondyneczka u boku przystojnego chłopaka. Niektórym aż oczy się zaświeciły,
czego jednak żadne z nich w pierwszej chwili nie zauważyło.
Potter zamówił sobie późny obiad, sałatkę dla Rosalie i dwa
kieliszki wina, na co dziewczyna uniosła pytająco brew.
— Pozory, kochana — mruknął. — Jak by to wyglądało, gdybym
nie zamówił nic dla kobiety, z którą przyszedłem?
Ta pokręciła tylko głową z niedowierzaniem i rozejrzała się
ukradkiem po sali. Rzeczywiście przyciągali spojrzenia. Nawet o tym nie
pomyślała, a przecież zazwyczaj była tak ostrożna. Musiała przyznać, że chłopak
jest nie tylko spostrzegawczy, ale i zapobiegliwy. W jego oczach widziała
dzisiaj tyle emocji, że wciąż nie mogła ich do końca dopasować. Też usłyszała
krzyk tej dziewczyny. Chciała jej pomóc. Za dobrze pamiętała swoją własną
przeszłość, żeby przejść nad czymś takim do porządku dziennego. Ale, kiedy już
miała zaatakować, pojawił się on. Chłopak, przed którym ostrzegała rodzinę, który
stanowił jakieś niewyjaśnione zagrożenie. I wyręczył ją. Musiała przyznać Alice
rację, walczył jak wojownik. Co sam zresztą im wyjaśnił. Chciała poznać go
bliżej. I zrozumieć, przynajmniej na tyle, na ile jej pozwoli.
Jego zielone oczy bacznie ją teraz obserwowały. Wiedział, że
coś się zmieniło, ale nie potrafił do końca zrozumieć jej zachowania. Wahał się
przez chwilę, w końcu muskając jej umysł bardzo delikatnie. Tak, by w razie
potrzeby móc się szybko wycofać. Był zdziwiony, że tego nie zauważyła. Choć z
drugiej strony wiedział, że czarodzieje ukrywają się na tyle dobrze, żeby
wampiry nie wiedziały o ich istnieniu. Były, co prawda podania i legendy, ale
funkcjonowało to na tej samej zasadzie, co w niemagicznym świecie. Ludzie też
mieli swoje mity o czarodziejach i wampirach, a jednak nikt nie wierzył.
— Och — sapnął po chwili, kiedy natrafił na wspomnienie
sprzed przemiany.
To dlatego zmieniła zdanie, dlatego chciała z nim rozmawiać.
Ukrył szybko ból, który przeszedł przez jego ciało i uśmiechnął się ciepło.
Rosalie wyczuwając drgnięcie chłopaka i jego nierówny oddech,
który zaskakująco szybko wrócił do normy, zwróciła twarz znowu ku niemu.
— Coś się stało? — zapytała zaciekawiona.
— Nie, Rose — pozwolił sobie na zdrobnienie jej imienia. — Po
prostu cieszę się, że udało mi się pomóc tamtej dziewczynie — szepnął. — Nie
wszystkim byłem w życiu w stanie pomóc.
Wampirzyca aż wstrzymała oddech, co w jej przypadku i tak nie
miało znaczenia. Potter zastanowił się, czy te odruchy są wyćwiczone, czy to
tylko pozostałość z tego, jak zachowywała się, będąc jeszcze człowiekiem.
Stop. Ona nadal jest człowiekiem. W pewnym sensie…
— Kogo nie zdołałeś uratować, Harry? — Wolała skierować
rozmowę na bezpieczniejsze dla niej tory, chociaż coś jej mówiło, że on już
wie.
— Kiedyś ci opowiem, Rose. Kiedyś.
Nie rozmawiali długo. Każde ukrywało zbyt dużo, żeby to
krótkie spotkanie mogło spełnić swoje zadanie, ale było pierwszym realnym
krokiem ku zawarciu prawdziwej znajomości. I Harry z niemałym zdziwieniem
odkrył, że chce się zaprzyjaźnić z tą dziewczyną. Jakakolwiek nie byłaby jej
obecna natura, jakimkolwiek człowiekiem nie byłaby wcześniej, coś go do niej
przyciągało. Mogło to mieć oczywiście związek z tym, że wampiry były namiastką
jego magicznego życia sprzed przylotu do tego kraju. Ale mogło chodzić także o
coś innego. Poza tym zyskanie sprzymierzeńca wśród rodzeństwa tak czy inaczej
przyniosłoby mu jakieś korzyści. Nie sądził wprawdzie, że to akurat Rosalie stanie
się owym sprzymierzeńcem, ale nie zamierzał wybrzydzać.
— Jutro mam kilka ważnych spraw — powiedział po około
godzinie. — Muszę iść.
— Oczywiście.
Uśmiechała się do niego, chyba podchodząc do nowej znajomości
w podobny sposób, co chłopak. Była nim zaintrygowana. Taka sieć niedomówień,
jaką utkał, nie miała prawa przetrwać zbyt długo, ale pocieszała się, że teraz
będzie już prościej, że następnym razem pójdą się o krok dalej. Aż nie mogła
uwierzyć, że jeszcze wczoraj namawiała Carlisle’a i Esme na przeprowadzkę.
— Nie chciałbyś jutro nas odwiedzić? — dodała, kiedy Harry
regulował rachunek.
— Poważnie? — Aż sapnął, niedowierzając.
Przytaknęła niemo, zapisując mu na rachunku numer swojego
telefonu.
— Nie jestem pewien, o której wrócę — mruknął.
Chciał iść do domu wampirów. Zaklął cicho, bo egzaminy, do
których miał podejść nazajutrz, były dla niego zbyt ważne, żeby je sobie
odpuścić.
— Daj znać, czy ci się uda. Jeśli nie, umówimy się na inny
dzień.
— Zgoda. Czy… — zawahał się, patrząc na nią przenikliwie. —
Czy mogłabyś nie mówić Edwardowi, że ze mną rozmawiałaś?
— Przykro mi — zaśmiała się niczym prawdziwa nastolatka. —
Nawet jakbym chciała to ukryć, to akurat przed nim bym nie potrafiła.
— Dlaczego?
— Może sam ci niedługo powie.
Chłopak jedynie przytaknął, żegnając się z nią krótko i kiedy
zauważył odjeżdżający samochód, aportował się prosto do hotelowego pokoju.
Musiał się wyspać, a zarazem przemyśleć kilka spraw.
-I-I-I-
Caathy.x1 och! Jak miło być czyimś narkotykiem:p
Przyznam, że czasami będą się przewijać wątki z książki, choć raczej w
zmienionej wersji. Będzie opis Harry’ego na specjalne życzenie, ale za jakiś
czas, bo już kilka rozdziałów do przodu jest napisanych, więc będziesz musiała
trochę poczekać. Wątek OWTM-ów wyjaśnię krótką w następnej części:P Ach… nie
przeszkadza mi słodzenie!
Lau~ masz rację, to Harry będzie tu drapieżnikiem.
Biedny Edward… I cieszę się, że zwróciłaś uwagę na motyw Seva i zachowanie
Harry’ego z nim związane. O tak, jest jego motywacją, siłą i życiem. Ten motyw
będzie się przewijał wciąż i wciąż. I owszem, jak widzisz według wizji Alice,
pojawi się ktoś z przeszłości:)
Miki cześć! Cieszę się bardzo i nie zamierzam się
uwalniać! Ach, prolog miał zagrać idealnie na waszych emocjach i cieszę się, że
się udało. Nie porzucimy motywu rozpaczy i tęsknoty, ale wprowadzimy nowe
elementy.
black663 jop, Harry będzie górą. Inaczej nie widzę:P
Dobrze, że zwróciłaś mi uwagę na Jaspera, bo prawdę mówiąc trochę go
zignorowałam, ale masz rację, przecież on też był żołnierzem, czy kimś takim w
swoich czasach. Muszę o tym pomyśleć…
Ze mnie to jednak mądre dziewcze jest xD
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział. Nawet przyjemnie się go czyta. Czuję emocje, które chciałaś nam ukazać. Sama przez chwilę miałam wrażenie, że siedzę tam i czuję tę atmosferę. Akurat Rose lubię najbardziej ze Zmierzchu ( oglądałam filmy i mniej więcej wiem kto, gdzie co i jak, choć nie przepadam za serią, ale jakoś oglądam xD). O tak, niech będą przyjaciółmi.
Podobają mi się śmieszne myśli Harrego. Ironiczne podejście do tych dziewczyn, które lecą na jego urodę, a on w sumie to im braci czy partnerów by bardziej odbił ;D
Lubię Mike'a. Harremu przyda się jakiś przyjaciel. Nie musi on wszystkiego wiedzieć, ale dobrze takiego mieć.
Ciekawe. Wampiry i czarodzieje o sobie nie wiedzą? Akurat dla mnie to zbyt nieprawdopodobne i niestety nie kupuje tego. Nie przemawia do mnie ten pomysł, ale dam radę go przełknąć. Bardziej, dla mnie oczywiście, byłoby prawdopodobne, że po prostu Cullenowie nie mieli styczności z czarodziejami i choć wiedzą o ich istnieniu, to jednak nie powiązali jednego z drugim. No cóż, ale to moja percepcja, nie twoja. Przeżyję xD
Czekam aż wprowadzisz wilkołaki xD
Tak poza tym, Harry po prostu musi się pogodzić, że ma kompleks bohatera.
Znad krzaczastych brwi,
Lau~
hej rozdział bardzo fajny, nie mogę się doczekać wizyty Harrego w domu wampirów:)ciekawi mnie na kogo ze starych znajomych wpadnie Harry Dobrze, że zaczyna zaprzyjaźniać się z Ros to jedna z moich ulubionych postaci. Miałaś świetny pomysł z tą kolacją ciekawe jak zareaguje Edward jak się dowie o tym wieczornym spotkaniu. Mam nadzieje, że będzie więcej Jaspera uwielbiam go to taka moja mała słabość Aaaa! Kiedy Harry powie im o magi? już wyobrażam sobie ich miny...:)
OdpowiedzUsuńPS przydała by się jakaś akcja uświadamiająca te wszystkie lalunie ze szkoły, że Harry ma je w D...
Miki
jej... Znowu nowt rozdział :) Rozpieszczasz mnie ;D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Mike nie jest takim kretynem jak w Sadze... I podoba mi się to, że bezproblemu zaakceptował Harry`ego.
OWTM-y... Jestem prawie pewna, że dobrze mu pójdą. Uratował dziewczynę i rozmawiał z Rose. Zdecydowanie w dobrym kierunku zmierza to opowiadanie. Hm... Trochę zdziwiło mnie to, że Rosalie nie wyczuła Harry`ego gdy ten używał legilimancji ;) Myślę, że oni się zaprzyjaźnią...Chciałabym tego (jakkolwiek to brzmi :D).
Serio nie pomyslałaś o Jasperze??? Dla mnie wydawało się to tak oczywiste ;) Mam nadzieję, że wymyślisz jak wkręcić go bardziej w to opowiadanie. W Sadze został on pominięty i zaniedbany. A ty masz już tak dobry wątek żeby go dodać do opowiadania ;P
Czekam na spotkanie z Cullen`ami. Jestem ciekawa czy Harry powie im, że jest czarodziejem ;) Chociaż mam nadzieję, że im nie powie, a powie im żeby sami zgadli tak jak on ;P
czekam i pozdrawiam ;D
rozdział bardzo fajny. cieszę się że harry dogaduje się z rosalie- ponieważ zawsze spotykam się ze złośliwą mendą w innych ff zmierzch. dobra trochę odeszłam od tematu. mam nadzieję że harry zda wszystkie OWTM-y na wybitny. i kto będzię tą tajemniczą osobą z przeszłości? ron i hermiona? a może lupin? chyba że...severus nagle ożyje? dobra już kończę. dużo weny i czsu do pisania ci życzę i mam nadzieję że następny rozdział pojawi się szybko
OdpowiedzUsuńCudo!
OdpowiedzUsuńMyslę, że te 4 litery wyrażają moją opinię na temat Twojego opowiadania. ;)
Bardzo, ale to bardzo podoba mi się to, że nie robisz z Harry'ego takiego ciapciaja. Czytałam już gdzieś opowiadanie, gdzie jest właśnie takim ślamazarą i, możesz mi wierzyć na słowo, było to koszmarne. Przecież to jest facet. Dorosły facet po wielu przejściach i trudnościach życiowych. I właśnie dlatego nie może zachowywac się jak 13-latka na prochach. Ty tworzysz go dokładnie takim, jakim ma być po swojej przeszłości za co bardzo Ci dziękuję i kłaniam się w pas. *kłania się* Brawo.
Harry będzie górą. xD Nawet nie wiesz jak trudno mi przyswoić tą wiadomość. Wampir będzie dołem! Ja nie mogę. Będzie zabawa. Już nie mogę się doczekać. Ale będą mieć zdziwko, kiedy to nagle drapieżnik stanie się ofiarą swojej ofiary. AWW!^^
Severus nieźle do musiał wyszkolić skoro nawet Jasperuś nie umiał odczytać dokładnie jego emocji. Edi nie piekl się tak, bo Ci żyłka pęknie, a jego mysli i tak nie odczytasz. Oklumencja to jednak fajna sprawa. Chyba, że to nie o oklumencję chodzi, a jakieś inne ustrojstwo ma na mózgu.
Coś mi się wydaje, że Ross została oddelegowana do roli 'wypytaj-sprawdź go'. Biedna, ale raczej jej to na złe nie wyszło. Cóż...na pewno niezłe wywarł na niej wrażenie. I nie mogę się doczekać, jaką im relację ze spotkania zda. I spotkanie w domu. Mmaa! Będzie pysznie.
OWTM-y zaliczy z palcem w ...nosie. Przecież on jest idealnie do nich przygotowany przez życie, czego więcej chcieć? Sevi byłby z niego dumny.
Pytanko: kim będzie owa 'osoba z jego przeszłości'? Bardzo nurtujące pytanie. Przecież on już nikogo nie ma, a jakoś nie pasuje mi Ron i Mionka. Wogóle jakoś kuple ze szkoły mi nie paszą. Więc może będzie to osoba, o której dopiero się dowiemy, że się z nią kiedyś spotkał? Ech, coś mi się wydaję, że szybko na te pytania nie dostanę odpowiedzi, ale raczej warto będzie poczekać, mam rację?
Edward strzeż się! Harry nadciąga! ^^
Weny i chęci.
Strzałka,
~Tirea
Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Po prostu nie moge się doczekać kolejnej notki.Już się nie moge doczekać spotkania w domu wampirów. jestem ciekawa co się wydarz podczas tego spodobania. a za razem jak będą się układały sprawy pomiędzy Harrym a Edwardem.
OdpowiedzUsuńŻycze dużo weny.
Ruda
Hej,
OdpowiedzUsuńcudo, jestem ciekawa tego spotkania w domu wampirów, i co się będzie działo między Harrym, a Edwardem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hej,
OdpowiedzUsuńciekawe co wyniknie z spotkania w domu wampirów, i relacji między Harrym, a Edwardem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga