Po wieczornej rozmowie z Rosalie czuł się lepiej. Dużo
lepiej. Nawet przespał większą część nocy, co dla niego było naprawdę sporym
wyczynem. Teraz jednak zaczynał się denerwować. Nie chodziło o to, że nie czuł
się przygotowany. Był pewien, że zielarstwo poszło mu dobrze, a to właśnie tego
przedmiotu najbardziej się obawiał. Jako drugie zdawał eliksiry i ku jego
rozbawieniu kazali mu uwarzyć Amortencję, bezę pod Wywar Toajdowy i jedną z
mniej znanych trucizn, która w połączeniu z jadem wampirów, podczas pełni zmieniała
wilkołaki w potulne i uległe stworzenia. A po dwudziestu czterech godzinach
zabijała niezwykle boleśnie, co już takie zabawne nie było, ale nie zamierzał o
tym teraz myśleć. Aż żałował, że nie poprosił wczoraj blondynki o trochę tego
specyfiku, mógłby zadziwić komisję. Chociaż może lepiej, że tego nie zrobił,
jeszcze by go zamknęli w tutejszym więzieniu za posiadanie niebezpiecznych
substancji bez uprawnień mistrza eliksirów.
Obrona przed czarną magią i sama czarna magia wydały mu się jeszcze
prostsze. Aż przez moment poczuł się zaniepokojony tym, jak to musi wyglądać,
ale ostatecznie przecież im powiedział, kim jest. Wygrał wojnę. Chyba nikt nie
spodziewał się, że zrobił to za pomocą nieszkodliwych zaklęć. Musiał umiejętnie
walczyć. A Severus postarał się o to, żeby potrafił absolutnie wszystko, co
może się okazać pomocne choćby w minimalnym stopniu.
Część praktyczna, ku jego uldze, zajęła zdecydowanie mniej
czasu niż ta wczorajsza. Miał godzinę przerwy, zanim ogłoszą wyniki, i skrzętnie wykorzystał ten czas na zjedzenie
obiadu i krótki, odprężający spacer po pobliskim parku.
O piętnastej stawił się ponownie u pani Quin i z
niecierpliwością czekał na wyniki egzaminów.
— Panie Potter — odezwała się kobieta po tym, jak szczelnie
zamknęła drzwi i wyciszyła pomieszczenie. — Zapewne ma pan świadomość, że te
egzaminy były tylko formalnością, aczkolwiek jestem zaszczycona, że to ja
mogłam je przeprowadzić.
Harry uśmiechnął się do niej, starając się ukryć swoje niezadowolenie
i rozczarowanie.
Oczywiście! Wybraniec na OWTM-ach… Będzie się czym
pochwalić.
Czarownica chyba zauważyła jego postawę, bo dodała po chwili:
— Nie chodzi mi o pana nazwisko. Raczej o poziom, który pan
pokazał. Już dawno nie miałam możliwości spotkać tak utalentowanego młodzieńca.
— Och — mruknął zaskoczony. — Przepraszam.
— Nie szkodzi. Mam tylko jedno pytanie. Kto pana uczył
eliksirów?
— Severus Snape — szepnął, uśmiechając się niepewnie.
— Ach! Więc mistrz. Rozumiem teraz skąd u pana taki poziom.
Spokojnie mógłby pan iść dalej w tym kierunku. W innych zresztą też. Nie
chciałby pan?
— Nie — uciął dość niegrzecznie.
— Rozumiem — odpowiedziała cicho czarownica.
Wiedziała, co wojna robi z niektórymi ludźmi. I tak była pod
wrażeniem, że chłopak zdecydował się podejść do OWTM-ów i utrzymywać chociaż
ten minimalny kontakt z czarodziejskim światem. Zachowywał się tak, jakby
chciał się odciąć od wszystkiego, co magiczne, z drugiej strony nie mogąc tego
zrobić do końca.
— Kto pana uczył pozostałych przedmiotów, które pan zdawał?
— Również Severus.
Tym razem słowa były ledwie słyszalne. Mężczyzna nauczył go
wszystkiego. Oczywiście miał też innych nauczycieli, ale doskonale zdawał sobie
sprawę z tego, że gdyby nie jego partner, nie miałby większych szans w wojnie z
Voldemortem. I ze zdaniem tych egzaminów, skoro już o tym mowa.
Szkoda, że to aż nazbyt prawdziwe…
— Wiem, że starał się pan, żeby jego imię zostało całkowicie
oczyszczone — kontynuowała kobieta. — Już po Ostatecznej Bitwie.
— Tylko dlatego zostałem tam tak długo.
Nie przejął się spływającą powoli pojedynczą łzą. Płakał już
za nim tyle razy, że przestał ukrywać swoje reakcje. Ludzie nie rozumieli, ale
nie miał zamiaru niczego tłumaczyć. Odebrał kartę z wynikami. Same wybitne. A
jednak wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniami.
Ten drań byłby dumny, pomyślał z czułością.
-I-I-I-
Do Forks wrócił przed dwudziestą. Był zmęczony, ale nie mógł
sobie odmówić spotkania z wampirami. Nie, skoro Rosalie go zaprosiła. Zadzwonił
do niej, mówiąc, że zjawi się w przeciągu godziny. Dla nich to i tak nie miało
znaczenia. Nie musieli spać. On miał kilka eliksirów, dzięki którym jutro
będzie wypoczęty, więc nie widział potrzeby, żeby to odkładać. Tak naprawdę,
musiał przyznać sam przed sobą, że zżerała go ciekawość i nie mógł się doczekać
konfrontacji z Edwardem.
Ale chłopaka nie było w domu. Zastał tam jedynie wspomnianą
blondynkę i dwoje innych wampirów, których jeszcze nie dane mu było poznać.
— To Carlisle i Esme. Nasi rodzice.
Parsknął tłumionym śmiechem, słysząc to określenie.
— Przepraszam. Rozumiem, że to wy zmieniliście całą piątkę? —
zapytał wprost.
Kobieta zmieszała się odrobinę na taką szczerość, ale
właściwie czego innego mogła oczekiwać?
— Nie — odpowiedział mężczyzna. — Ja zmieniłem Esme, Edwarda,
Rosalie i Emmeta. Alice i Jasper dołączyli do nas stosunkowo niedawno.
— Och.
Zarumienił się lekko. Chciał być dla nich wredny, ale jakoś
nie do końca potrafił. A ten człowiek bynajmniej niczemu nie zawinił.
Przynajmniej jemu. Zdawał sobie sprawę, że nie powinien się tak zachowywać.
Zdołał już polubić wampirzycę, więc dlaczego miałby odmówić sobie poznania reszty
tego dziwnego klanu.
— Wybaczcie — powiedział ciepło. — Miałem naprawdę ciężki
dzień, a do tego moja nowa znajoma zaserwowała mi nieco niespodziewanie dawkę
raczej bolesnych wspomnień. Nie chciałem być niemiły.
Opadł na najbliższą kanapę, przesuwając dłonią po twarzy. Nie
widział zagrożenia w trójce wampirów, więc rozluźnił się znacznie bardziej niż
jeszcze przed wejściem do tego domu. Musiał przyznać, że wnętrze by piękne,
choć spodziewał się czegoś zgoła innego. Widać było, że kochali przestrzeń i
luksus. Ciekaw był, czy kogoś zapraszali wcześniej do swojego małego królestwa.
— Nikogo — odpowiedziała blondynka. Chyba musiał zadać to
pytanie na głos.
— Gdzie reszta? — Właściwie to się domyślał, ale wolał to
usłyszeć. Przynajmniej jutro będzie bezpieczny, wcielając w życie swój plan.
— Na polowaniu.
— Oczywiście — mruknął bezbarwnie, potwierdzając swoje
przypuszczenia.
— Nie polujemy na ludzi — wtrąciła cicho Esme, a Harry
otworzył oczy ze zdziwienia.
— Jak to nie? — burknął, ale po chwili sapnął i usiadł
całkiem prosto. — Jestem idiotą! Jak mogłem zapomnieć, że wasz jad rozpuszcza
soczewki? I wystarcza wam zwierzęca krew?
To by wyjaśniało, w jaki sposób potrafili zintegrować się z
ludźmi. I fakt, że Cullenowie żyli w takiej zgodzie ze sobą, bez wyraźnej
hierarchii. Chociaż już na pierwszy rzut widać było , że Carlisle był z
pewnością głową tej rodziny. Tak. Teraz już rozumiał, dlaczego nazywają siebie
rodziną.
— To dlatego jesteście tak silnie związani! — dodał,
zaskoczony swoim odkryciem.
Dopiero po chwili zauważył nienaturalną ciszę, która
zapanowała w pomieszczeniu. Wampiry patrzyły na niego z jakimś dziwnym błyskiem
w oczach. Och, jakże się cieszył, że nie są głodne. I nie piją ludzkiej krwi.
— Mógłbyś nam powiedzieć, skąd tyle o nas wiesz? Twoje
wnioski są doskonałe. Już sam fakt, że wiesz kim jesteśmy, jest niepokojący, a
to, że odpowiadasz sobie sam, na podstawowe pytania dotyczące nas w tak
szczególny sposób, powoduje dodatkową frustrację.
Potter zaśmiał się głośno i pokręcił głową. Nie chciał im
mówić. Jeszcze nie ufał im wystarczająco, żeby podzielić się swoją historią.
Chociaż to, czego się właśnie dowiedział, zdecydowanie pomoże w zbudowaniu
owego zaufania.
— Powiem wam za jakiś czas, jeżeli nic się nie zmieni. W tej
chwili nie mogę, ale nie musicie się martwić, że was wydam. Nie mam w tym
żadnego celu.
Esme nie wyglądała na przekonaną, ale młodsza wampirzyca
położyła jej dłoń na ramieniu i ścisnęła je lekko. Ona mu zaufała całkowicie.
To, że uratował tamtą nastolatkę, oraz fakt, że wiedział, co ją spotkało, a
jednak nie poruszył tego w żaden sposób, w zupełności ją satysfakcjonowało.
Ktoś taki nie mógł być zły, nawet jeżeli nie był do końca dobry. Ale to
przecież zupełnie tak jak ona. Jak cała jej rodzina.
— Muszę wracać do domu. Ja, w przeciwieństwie do was,
powinienem się przespać chociaż kilka godzin.
Pożegnał się jeszcze z całą trójką i wrócił do siebie. Do
pustego domu. Pustego łóżka. Dobrze, że przynajmniej miał plan, jak wykorzystać
nadmiar czasu. Pan Throonet, bo zielarz w końcu podał swoje nazwisko,
przygotował dla niego listę eliksirów, których potrzebował na przyszły weekend.
Będzie mógł odpocząć, odetchnąć i zatracić się.
Wciąż nie mógł zapomnieć, jak kochał warzyć z Severusem.
Kiedy mężczyzna w końcu przebił się przez wszystkie problemy, które miał Harry,
docierając do ich sedna i z dnia na dzień sprawiając, że znikały, chłopak
naprawdę to polubił. Na początku chodziło tylko o czas, który mogli spędzać
razem. Później o to, żeby w razie potrzeby, umiał sobie poradzić, kiedy Snape’a
zabraknie. Ale ostatecznie chłopak odkrył, dlaczego jego partner spędzał tyle
czasu w laboratorium. To odprężało. Pozwalało zapomnieć o szarej, wojennej
codzienności i trwać. Trwać w zawieszeniu pomiędzy światami.
-I-I-I-
Chemia była przedmiotem, który najbardziej lubił. W pewien niemagiczny
sposób przypominała eliksiry. Nauczyciel był zachwycony jego wiedzą i
umiejętnościami, choć Harry nie miał pojęcia o wzorach, cząsteczkach, protonach
i tego typu bzdurach.
Ale to na biologię czekał z wytęsknieniem. Och, same lekcje
nie były zbyt interesujące, ale osoba siedząca na krześle obok, już tak. Edward
przyglądał mu się dzisiaj z wyjątkowym zainteresowaniem, analizując każdy jego ruch.
Miał wrażenie, że wampir dostosował nawet swój oddech do bicia jego serca.
Musiał przyznać, że chłopak radzi sobie coraz lepiej w kontaktach z nim i
prawdopodobnie perspektywa śmierci zaczęła się od niego oddalać. I Harry nie
był pewien, czy jest z tego powodu zadowolony.
— Co się stało, że Rosalie ci zaufała? — zapytał wampir
niespodziewanie, kiedy skończyli zlecone im zadanie.
— Nie wiesz? — zdziwił się chłopak. — Mówiła, że będziesz
jedyną osobą, przed którą nie zdoła tego ukryć.
— Bardzo się postarała — mruknął Edward, wyjątkowo
niezadowolony, a Potter spojrzał na niego zaciekawiony.
— Jak?
— Śpiewała przeboje Elvisa — burknął poirytowany.
Harry patrzył przez chwilę na jego zawiedzioną minę, w końcu
parskając głośnym śmiechem i zwracając na siebie uwagę wszystkich w sali.
— I nie pozwoliła ci dojść do głosu? — zakpił.
Chłopak niewiele sobie robił z zamieszanie, jakie wywoływał.
Ta rozmowa była wystarczająco ciekawa, żeby wszystko inne odsunąć daleko od
siebie. Co nie zmieniało faktu, że dodatkowo i z premedytacją podrażniał czułe
zmysły wampira. Widział, jak Edward się spina i mocniej zaciska pięści, kiedy
nachylał się do niego nieznacznie. Jego źrenice powoli się zwężały, a czerwone
refleksy znowu rozbłysły w bursztynowych oczach. Drażnił bestię. Jak zwykle.
Pochylił się bardziej, niemal muskając jego ucho, kiedy
zauważył, że uczniowie wrócili do swoich zajęć. Szepcząc prawie niesłyszalnie, wprowadzał
w życie kolejne części swojego prowizorycznego planu.
— A była taka pewna, że sobie poradzisz bez problemów. Tak w
ciebie wierzyła.
— Co zrobiłeś? — warknął tamten i odsunął się na skraj
krzesła.
Na niewiele się to zdało, bo Harry zbliżył się ponownie,
mrucząc cicho.
— Poszukaj w jej umyśle. Albo w moim.
— Kiedy nie mogę! U ciebie nic nie słyszę, a ona ciągle
śpiewa.
Harry odsunął się natychmiast i patrzył teraz na wampira z
niedowierzaniem. Okludował umysł, od kiedy pojął, jak to właściwie działa.
Podejrzewał, że nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, to się po prostu
działo. Zastanawiało go, jakim cudem ten
udomowiony, pijący wyłącznie zwierzęcą krew, Edward miałby czytać w jego
myślach? W czyichkolwiek właściwie.
— Znasz legilimencję? — zapytał ostrożnie.
Chłopak patrzył na niego otwartymi szeroko oczyma, chyba
orientując się, że zdradził przypadkiem swój sekret. Jego zdenerwowanie było aż
nadto widoczne i Potter pomyślał, że nie tylko on ma tajemnice przed klanem z
Forks. Zanim któryś z nich zdążył się ponownie odezwać, zadzwonił dzwonek.
Czarodziej, niewiele robiąc sobie z postawy Cullena, chwycił go za ramię i
wprowadził w jeden z bocznych korytarzy, koniecznie chcąc zostać z nim sam na
sam. Czytał o tym, że niektóre wampiry podczas przemiany zyskują nowe
umiejętności. Ich zmysły, silne jeszcze podczas życia, wzmacniały się
wystarczająco, żeby w trakcie wiecznej egzystencji stanowić swego rodzaju
specjalny dar.
— Znasz legilimencję? — powtórzył zniecierpliwiony, kiedy
zostali sami. Takie wyjaśnienie kłóciło się jednak z faktem, że żaden z
wampirów nie rozpoznał w nim czarodzieja.
Edward zaprzeczył nieznacznym ruchem głowy, jednocześnie
zaciskając usta w wąską linię. Harry warknął groźnie, zły, że w takiej chwili
znowu widzi ten gest. Przesunął
opuszkami palców po policzku i wargach chłopaka, drugą ręką ściskając silniej jego
ramię, by ponownie od niego nie odskoczył.
Edward zamknął oczy, najwyraźniej chcąc wyłączyć chociaż
jeden zmysł, skoro pozostałe działały bez żadnego zarzutu, zalewając go falą
pragnienia. Nie chciał tu być. Nie chciał zrobić mu krzywdy, a nie ufał sobie
jeszcze na tyle, żeby mieć pewność, że nic złego się nie stanie.
Harry patrzył na niego i widział wewnętrzną walkę, którą
chłopak toczył ze sobą. Walkę o kontrolę i zapewne wyzwolenie. Uwolnienie instynktu
drapieżnika. Chęć ataku była tak silna, że miał wrażenie, iż na tej spokojnej
twarzy drga każdy mięsień, każda martwa żyłka i zmarszczka. W końcu przysunął
się bliżej, popychając Edwarda na najbliższą ścianę i ocierając się o niego
całym ciałem. Szybko zauważył, że wampir całkowicie wstrzymał oddech, odcinając
kolejny ze zmysłów. Tracił kontrolę. Potter z całą świadomością tego, co robi,
przylgnął do niego, składając kilka krótkich pocałunków na jego zaciśniętej
szczęce.
— Mówiłem ci, że masz tylko dwa wyjścia — szepnął mu do ucha.
— Albo mnie zabijesz, albo…
Przesunął wilgotnym językiem wzdłuż małżowiny i to było
najwyraźniej zbyt dużo dla Cullena, bo ten odepchnął go od siebie tak mocno, że
z trudem zatrzymał się na przeciwległej ścianie, tylko dzięki swojej sprawności
nie łamiąc sobie przy tym kości.
Zaśmiał się cicho, dostrzegając, że wampir z przerażeniem
patrzy na niego i na to, co właśnie zrobił. Nie odważył się jednak podejść,
próbując najwyraźniej dojść do siebie, po tym niekontrolowanym pokazie siły.
Harry nieszczególnie zwracając na to uwagę, poczekał chwilę, aż strach zniknie
ze zwierzęcych tęczówek i wrócił do Edwarda z pogodnym wyrazem twarzy. Stanął
naprzeciwko, obserwując reakcje chłopaka.
— Skoro nie znasz legilimencji, to w jaki sposób jesteś w
stanie przeglądać cudze myśli? Widzisz wspomnienia? — zapytał spokojnie.
Zachowywał się tak, jakby nic się nie stało, jakby codziennie
przeżywał sytuacje podobne do tej, co tylko bardziej zaniepokoiło wampira. Edward
nie rozumiał, jak chłopak może być tak spokojny, skoro wie, z kim ma do
czynienia, skoro już poczuł jego potęgę.
— Nie widzę wspomnień — odpowiedział cicho, chcąc zyskać czas
i odzyskać kontrolę. — Słyszę myśli.
— Jak?
— Po prostu. Słyszę wszystkich wokół, ale muszę się skupić na
danym przekazie, żeby dopasować do niego nadawcę.
— I co słyszysz teraz? — mruknął Harry drwiąco.
Edward zerknął przelotnie w jego oczy, ale chyba obawiał się
zbyt długiego kontaktu wzrokowego, bo po chwili uciekł spojrzeniem w bok. Harry
zastanawiał się, czy wampir właśnie próbuje odpowiedzieć na jego pytanie, nie
oddychając, żeby nie wdychać jego zapachu. Ostatecznie znowu stał zaledwie
centymetry od niego.
— Jessica zastanawia się, dlaczego nie ma cię na parkingu — zastanowił
się chwilę i zaśmiał. — I czy nie chciałeś się z nią umówić z powodu Alice —
burknął. — Dlaczego Alice?
— A skąd mam wiedzieć? — odpowiedział. — Powiedziała mi, że
twoja siostra jest dziwna — prychnął pogardliwie. — Zapewne właśnie po to,
żebym się z nią nie spotykał.
— A chcesz? — zapytał zaniepokojony, ale Harry tylko uśmiechnął
się kpiąco.
— A widzisz ją gdzieś obok?
Oczy Cullena się rozszerzyły , gdy wampir pojął wreszcie
słowa o dwóch drogach, o których Potter wspomniał nie tak dawno. To było tak
proste. I takie oczywiste.
— Chcesz się spotykać ze mną?
— niemal pisnął, a w jego głosie wyraźnie słychać było panikę.
— O, nie — szepnął Harry, ponownie się do niego zbliżając.
Otarł się o niego w bardzo zmysłowym geście, kładąc dłonie na
jego klatce piersiowej i przesuwając je niespiesznie na żebra, brzuch i w końcu
przytrzymując silnie biodra. Sięgnął po kolejny pocałunek, wdzierając się
zaskoczonemu wampirowi do wnętrza ust. Edward musiał zapewne resztkami sił
walczyć o utrzymanie kontroli nad swoją naturą, skoro na to pozwolił. Potter oderwał
się od niego po zaledwie kilku sekundach, zauważając, że jego oczy przybrały
już niemal całkowicie czerwony kolor. Nie chciał teraz umierać, nie, gdy
posmakował zwycięstwa.
— Chcę o wiele więcej — szepnął, słysząc groźne warczenie.
Odsunął się na odległość jednego kroku, dostrzegając, że
Edward przybiera postawę do ataku i aportował się z niemal bezgłośnym
trzaskiem, pozostawiając oszołomionego wampira na środku szkolnego korytarza.
-I-I-I-
Lau~ ach, czarodzieje wiedzą o wampirach, a dlaczego
wampiry nie wiedzą, wyjaśnię wkrótce:D A Harry przejął trochę zachowań swojego
kochanka, w końcu taki czas spędzony ze sobą do czegoś zobowiązuje… więc
czasami będzie wredny i ironiczny, a przynajmniej staram się, żeby był!
Miki ach, proszę bardzo jest i rozmowa… chociaż myslę,
że spodziewałaś się czegoś zgoła innego:P Postaram się też o większą rólkę dla
Jaspera.
black663 no więc jak widzisz, nie powiedział im:P I
prędko chyba nie powie, chociaż prędko jest kwestią postrzegania. I naprawdę
nie pomyślałam o Jasperze… Jak teraz o tym myślę, to nie mam pojęcia, jakim
cudem, bo naprawdę bardzo go lubię. Jest chyba moją ulubiona postacią, a
jednak… Ale wkręcę go jeszcze we wszystko.
wera bo widzisz, Rosalie aż do końca trzeciej części
była mendą, więc chyba wszyscy ją tak postrzegali. Ja też. Sev nie ożyje;)
~Tirea dziękuję za docenienie mojej twórczości! I tak,
też uważam, że Harry po tym wszystkim, co przeżył nie może być kluchą:P Co do
kogoś z przeszłości, to pojawi się już wkrótce. Patrząc na moje tempo to
zapewne na początku przyszłego tygodnia:P
Ruda hihi, więc proszę o to i konfrontacja z
wampirami, i z Edwardem:P Jestem wstrętna, wiem, ale wkrótce będzie więcej…
o jestem pierwsza ;D no ale...dobra. harry zdał wszystkie OWTM-y na wybitny-w końcu sev go uczył. i ta akcja z edwardem na końcu...cudo. lubię jak harry jest taki...namiętny, agresyny i zaborczy. no dobra. czekam na następną notkę. dużo weny ci życzę
OdpowiedzUsuńŚwietnie, nareszcie konfrontacja Harrego z Edwardem *w* Czy Potter uważał za mądre sprowokowanie Wampira i pozostawienie go w mugolskiej szkole pełnej ludzi w których żyłach płynie krew? xd
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Ed nie zrobi ncizego głupiego, czego by później żałował albo, że Harry nie pozwoli mu zrobić niczego takiego.
W końcu co jak co, Severusowaty Harry jest gorący i sexi i po prostu wspaniały, ale są pewne granice.
Powinien pogadać a Alice. Podejżewam, że się dogadają.
Harry uciekł z magicznego świata..., ale Ron i Hermiona się pojawią? Np. w tym niespodziewanym spotkaniu o którym wspomniała Alice?
Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału.
Pozdrawiam i Życzę Weny.
Seth.
O ja! Dopiero dziś wróciłam do domu po długim weekendzie i co ja widzę?? Dwa rozdziały ulubionego opowiadania;D Jestem szczerze zdziwiona, że to Rosalie pierwsza się przełamała, ale cóż.. Lubisz nas zaskakiwać i to pozytywnie, że tak powiem:D Czego innego można by się spodziewać na OWTMach niż wybitnych po szkoleniu z Sevem:D? Heh, Harruś lubi igrać ze śmiercią;p Ciekawe jak Eddy zareagował na to, że Potty tak nagle zniknął, gdyby nie to, że technicznie rzecz biorąc jest już martwy, pewnie padłby na zawał:D Super rozdziały! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy i rozwój akcji między czarodziejem a wampirami:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę:)
Caathy.x1
To do niego pasuje ;D Lubię go takiego, a nie wersje pizduś-plastuś Rowling. Chociaż kanoniczny Harry też jest uroczy i coś w sobie ma, ale nie lubię po prostu pizdusiów xD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to wyjaśnienie będzie dobre ;D
Chciałabym zobaczyć jak Edward traci kontrolę. Ciekawe, czy wtedy to Harry byłby na górze, taki cwaniak ;DD Zobaczymy kto tutaj w ostatecznym rozrachunku będzie drapieżnikiem, a kto ofiarą.
Nie mogę się doczekać prawdy i gorących scen z naszymi bestyjkami ;D
Znad krzaczastych brwi,
Lau~
PS. Naprawdę mnie zabijasz z tymi kodami xD
IJEJEJEEEJ!
OdpowiedzUsuńWybitne z OWTM-ów. Nie no, kto by się spodziewał? ;)
Cóż, 'tatuśkiem' wampirków musiało nieźle wstrząsnąć. Ten go zaprasza, ot tak, by dowiedzieć się więcej o nim, a tu nie dość, że całkowicie zostali odkryci to jeszcze niczego nowego się nie dowiedzieli. Harry! Ty Ślizgonie. ;)
Dochodzę do metrium tutajszego rozdziału, czyli malutkie randez-vous Harry'ego i Edwarda. No, nie powiem, żebym była zaskoczona. Chociaż Edi to mógł się wcześniej skapnąć o co mu biega. Przecież on już wiek żyje, no nie powiesz mi, że on nigdy nie ten teges. Taki ciemny jest. Ale go Harry oświecił. I, oczywiście, Potty nie byłby sobą, gdyby nie podrażnił bestii. No, ale w końcu to jest coś co mu wychodzi najlepiej, nie? Cały Harry. ^^ Sevi nieźle cię wyszkolił. Załatwiłeś Edi'ego iście po ślizgońsku. Jestem z Ciebie dumna. A i tak najbardziej mi się podobało jak się aportował zostawiając biednego wampirka samemu sobie. A ten biedak teraz będzie dochodził do siebie. Istny test samokontroli. Jak mu Harry będzie takie 'randki' fundował to ja mu wróżę iście piekielną przyszłość. Ech...Edwardku trzymaj ię tam. Jestem z Tobą duchem.:)
I wiesz, jakoś tak mnie naszło- chciałabym też zobaczyć Harry'ego pod Edwardem. Żeby choć raz to on był tym 'delikatniejszym', że tak to ujmę... Nie mam nic do dominującego Potter'a, ale mimo to...no, tak jakoś mnie naszło. ;)
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Mogłabym Ci powiedzieć, żebyś dodawała go szybciutko, ale widząc Twoje tempo raczej nie będę musiała się o to martwić, hę? xP
Weny i chęci.
Strzałka,
~Tirea
Cześć;) W końcu znalazłam trochę czasu, żeby zajrzeć i co ja widzę? Nowe opowiadanie i to crossover ze Zmierzchem. Super! Zdecydowanie za mało jest takich historii, a to zapowiada się naprawdę ciekawie. Podoba mi się taki Harry, uwielbiam jego zdecydowanie i to, jak pogrywa sobie z Edwardem i resztą wampirów (czy wspominałam już, że uwielbiam wampiry?). I w dodatku tak często dodajesz rozdziały!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo poprawiłaś mi humor;)
Ach, przy okazji, przeniosłam Przebudzenie na blogspota. To nowy adres http://stories-of-nigrum-lotus.blogspot.com/
Do kolejnego rozdziału!;)
Rewelacja ;) Ugh... Jak zwykle! Zakochałam się w tym ff-ie ;D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Harry poszedł do Cullenów, konfrotacja nr 1 za nami ;)
Hm... Harry igra z ogniem tzn z Edwardem ale w zasadzie na jedno wychodzi ;P Ed powinien zacząć się domyślać, że Harry jest czarodziejem, chociaż cóż... nie zdziwię się jeżeli się nie będzie domyślał. Jednak Rosalie poradziła sobie z ukryciem myśli przed bratem.
Wracam do początku rozdziału :P Carlisle musiał się nieźle zdziwić. Chciał się czegoś dowiedzieć o Harrym, a tu psikus Harry całkowicie odkrywa Cullenów... Jak slizgońsko ;P Bardzo lubię takiego Harry`ego więc cieszę się, że nauczył się paru wrednych rzeczy od Severusa ;P
Jasper jest cudowny ;) czekam na ich spotkanie. Ciekawie by było gdyby Jasper zobaczył HArry`ego gdy ten by ćwiczył lub coś w tym stylu!!!
czekam na rozdział, pozdrawiam ;)
Harry Potter i najlepsze wyniki?! SZOK!!! Coś zważywszy jakiego wymagającego miał nauczyciela nie powinnam się dziwić.
OdpowiedzUsuńRosa jest całkowicie inna niż w książce, bądź tak mi się tylko wydaje ale taką o wiele bardziej ją lubię.
Ciekawi mnie wizja Alicji o niespodziewanej wizycie która ma spotkać Harrego… Czyżby w końcu ktoś przypomniał sobie o naszym bohaterze i go poszykuję? Interesujące…
Och Edward za dużo powiedział i Harry odkrył jego talent choć sam nie wiem o czym ten mówi… hmy… Czy zmusi Harrego do wyjaśnień?
Harry jest bardzo agresywny i pewny siebie – daje jasno znać co chce. Uwielbiam to! Dość mam opowiadać gdzie ten zachowuje się niczym niepewny dzieciak, lecz w Twoich opowiadaniach taki nie jest i to jest świetne.
Ups… Harry się aportował przed nim co wywoła na pewno dużo pytań i nie lada szok Wampirka hihihi Ciekawi mnie jak to rozegrasz! I to czy w końcu Edward straci kontrole oraz czy rzyci się na Harrego i go w tym razem złapie!
Byłoby zabawnie!! Choć nie dla wszystkich
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy!
hej
OdpowiedzUsuńmasz racje myślałam, że ta rozmowa będzie..... bo ja wiem? bardziej dynamiczna? ale mimo wszystko wyszła fajnie
aaaa! mówiłam już jak podoba mi się ta scenka Harego z Edwardem? Kochana wyszła ci genialnie!!! Harry odepchnięty na ścianę i zdezorientowana mina Edwarda już to widzę oczyma mojej bujnej wyobraźni:) Jestem ciekawa co zrobią Cullenowie jak dowiedzą się o teleportacji:) aaa i zżera mnie ciekawość jak zareaguje na to Edwart:) rozmawia sobie "spokojnie" z Harrym, a on nagle znika hihi
A wiesz co mnie jeszcze zastanawia? Czy Harry będzie w stanie pokochać Edwarda? czy będzie to tylko pociąg fizyczny i chwilowa fascynacja Cullenami? czy tylko chęć zapomnienia o własnym bólu?
No nic prędzej czy później i tak się dowiem:)Zostałaś moim oficjalnym narkotykiem:)
Miki
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Rose nic nie zdradziła, Edward w końcu zrozumiał o co dokładnie chodziło w tych dwóch wyjściach, czy Harry przypadkiem się nie zdradził aportując z tego korytarza...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, dobrze, że Rose nic nie zdradziła... no i Edward zrozumiał o co chodziło w tych dwóch wyjściach, ale czy Harry przypadkiem się nie zdradził aportując z tego korytarza?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hej,
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, dobrze, że Rose jednak nic nie zdradziła... Edward zrozumiał o co chodziło w tych dwóch wyjściach, czy przypadkiem Harry się nie zdradził aportując z tego korytarza?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga