Po południu Potter czuł się już na tyle dobrze, żeby w końcu
wstać z łóżka, mimo marudzenia Draco. Na jego ciele pozostało kilka blizn, ale
nie przeszkadzały mu w poruszaniu się, więc postanowił je zignorować. Nie były
to pierwsze ślady na jego ciele i zapewne nie będą też ostatnie. Malfoy wrócił
do swojego domu, nakazując mu jeszcze wezwać go w razie problemów i obiecał
skontaktować się z wampirami i jego przyjaciółmi. Na wieczór planowali
spotkanie, w którym mieli im wreszcie opowiedzieć o Traktacie. Tuż po wyjściu
blondyna, Harry skontaktował się mailowo z panem Throonetem, obiecując
dostarczyć zaległe eliksiry w przeciągu kilku dni. Miał w planach przemyśleć
jeszcze dokładnie, jak traktować od teraz Edwarda, żeby ten nie uciekł i nie
trzymał się od niego z daleka. To on miał być w tym układzie górą i nie miał
zamiaru rezygnować ze swoich planów. Może pierwsze zbliżenie nie do końca
zgadzało się z jego założeniami, ale przynajmniej od tej chwili będzie miał
istotną przewagę, z której nie zamierza rezygnować.
Poczucie winy jest bardzo potężną bronią, pomyślał
drwiąco.
Po długiej kąpieli i dokładnemu przyjrzeniu się swojemu
odbiciu uznał, że mógł skończyć zdecydowanie gorzej. Mógł skończyć martwy, jak
nieustannie przypomniał mu Malfoy. Schodząc na dół, z zamiarem przygotowania
sobie jakiegoś lekkiego posiłku, zatrzymał się w połowie schodów. W salonie
stał jego niedawny oprawca, wciąż odwrócony do niego plecami, choć z całą
pewnością zdołał usłyszeć już jego kroki.
— Jak się czujesz? — zapytał z wahaniem wampir.
Harry uniósł brwi, zastanawiając się, czego niby się po nim
spodziewa. Łez? Zdenerwowania? Smutku? Nie znali się prawie wcale i choć Potter
zbliżył się do Rosalie i Jaspera, a wszystko co im powiedział z całą pewnością
zdołał usłyszeć też ich brat, to wciąż było zbyt mało, żeby zdawał sobie sprawę
z tego, jak silny psychicznie jest Wybraniec.
— Wiem, że nie wystarczy zwykłe przepraszam — szepnął
ledwie słyszalnie. — Zrobię wszystko, żebyś mi wybaczył. Mogę odejść. Odejdę,
jeśli tego właśnie chcesz.
— Odejść? — zadrwił chłopak. — Nie wiesz, o czym mówisz,
wampirze — warknął.
Edward odwrócił się do niego i niepewnie przyglądał się
wyrazowi jego twarzy. Nie było na niej ani krztyny ciepłych uczuć. Nie było też
żalu, czy wrogości. Jedynie jakaś niezrozumiała determinacja i pewność siebie
bijące z jego oczu.
— Nie możesz odejść — powiedział spokojniej Potter. — Nie
możesz mnie zostawić. Twoja natura nie pozwoli ci już teraz żyć beze mnie.
Możesz jedynie pozostać przy moim boku, albo przestać istnieć.
Harry zszedł wreszcie ze schodów i stanął naprzeciwko
Cullena. Był od niego niższy zaledwie o kilka centymetrów, ale to nigdy nie był
dla niego problem. W dłoni obracał różdżkę, jakby zastanawiając się nad
kolejnym krokiem.
— Kiedy mówiłem ci o dwóch drogach, którymi mógłbyś podążyć,
miałem na myśli życie ze mną lub zabicie mnie — mruknął. — Ale jest jeszcze
jedna możliwość. Jeżeli byłbyś na tyle silny, żeby odejść, jak przed momentem
zaproponowałeś, skończyłbyś tym samym swoją egzystencję. Nie przeżyłbyś beze
mnie.
— Odszedłbym! Zrobiłbym to, jeżeli tylko dzięki temu mógłbyś
mi wybaczyć…
— Nie, Edwardzie — szepnął, przesuwając czule po jego
policzku. — Nie przeżyłbyś bez pieśni mojej krwi nawet kilku miesięcy. Ta
rozłąka by cię zabiła.
Gryfon odsunął się nieznacznie, widząc jak oczy wampira
rozszerzają się w szoku. Machnął różdżką, zwiększając wytrzymałość stołu przy
którym stali, popychając na niego lekko Cullena. Ten, zaskoczony, zatoczył się
nieznacznie, wpadając na mebel, ale nim zdążył ponownie złapać równowagę, usłyszał
ciche: Incancerous, czując jednocześnie, jak jego nadgarstki i kostki
zostają silnie przywiązane. Harry mruknął jeszcze jedno zaklęcie, które miało
wzmocnić więzy i pochylił się nad plecami wampira, wciągając głęboko jego
zapach.
— Co robisz? — warknął.
— Pomogę ci wybrać twoją ścieżkę, Edwardzie. Dzisiaj
wieczorem sam zdecydujesz, czego chcesz i jaka decyzja będzie dla ciebie
najlepsza. Nie zamierzam się jednak tak łatwo poddawać. Nie, skoro możesz być
mój…
Potter kolejnym czarem pozbawił wampira ubrań i przyciskając
swoje ciało do tego rozłożonego pod nim, składał małe pocałunki wzdłuż
kręgosłupa wampira. Ten przez chwilę próbował wyswobodzić się z więzów, za
zdziwieniem stwierdzając w końcu, że jest to niemożliwe. Nie był przyzwyczajony
do bezsilności. Nie, od kiedy Carlisle go przemienił.
— Co chcesz zrobić? — szepnął z obawą.
— Nie martw się — mruknął Harry. — Ja, w przeciwieństwie do
ciebie, mam doświadczenie i nie kieruję się instynktami.
Usłyszał, jak wampir mamrocze ciche przeprosiny, ale nie
obchodziło go to w tej chwili. Chciał go już mieć. Jak najszybciej. Wypełnić go
sobą. Poczuć jak pulsuje wokół niego, usłyszeć, jak krzyczy jego imię. Ale
wiedział, że nie może się śpieszyć. Nie może pozwolić, żeby Edward później
odszedł. Przecież był jego celem, jego nowym, jasnym światłem. Nie takim, jakim
był Severus. Nikt nigdy nie zastąpi mu jego pierwszego partnera. Jego kochanka,
przyjaciela, ostoi jego zdrowych zmysłów w czasie wojny.
— Postaram się, żeby nie bolało — dodał jeszcze Gryfon, a w
tonie jego głosu można było usłyszeć, ukrytą głęboko, kpinę.
Usta Harry’ego przeniosły się niespodziewanie na kark Edwarda
i tam chłopak przyssał się lekko do karku wampira. Jego dłonie niespiesznie
błądziły po zimnym ciele, poznając czułe punkty, których było zaskakująco dużo.
Dotykanie tych twardych mięśni i wyjątkowo gładkiej skóry o tej niesamowitej
fakturze dawało mu prawdopodobnie tyle samo przyjemności, ile czerpał z tego
jego kochanek.
— Obiecałem sobie, że będziesz mój — szepnął Potter,
przesuwając palcami jednej dłoni pomiędzy pośladkami Edwarda, rozszerzając je
przy tym lekko. — I tak się stanie, choćby miał to być pierwszy i ostatni raz.
Cullen jęknął głośno, kiedy pierwszy z palców Harry’ego
wślizgnął się do jego wnętrza, poruszając się w nim, w boleśnie powolnych
ruchach. Język chłopaka błądził teraz po bokach jego żeber, a przygryzana lekko
skóra paliła w miejscach, gdzie zęby zostawiały swoje, niemal niewidoczne,
ślady. Edward ponownie spróbował wyrwać się z oplatających go sznurów, ale i
tym razem, nie przyniosło to oczekiwanego skutku.
— Nie szarp się — mruknął Harry. Jego głos przesiąknięty był podnieceniem,
które szybko w nim rosło. — Nie uda ci się wyrwać.
— Dlaczego…? — Słowa wampira przeszły w kolejny głośny jęk,
kiedy Potter do pierwszego palca dodał kolejny, rozciągając coraz mocniej jego
ciasne wnętrze. — Dlaczego mnie związałeś? — wymamrotał po chwili.
— Ponieważ nie ufam ci jeszcze na tyle, żeby tego nie zrobić
— odparł cicho nastolatek.
Czuł, jak ciało Edwarda szybko przyzwyczaja się do jego
działań, więc wsunięcie trzeciego palca było zadziwiająco proste. Wampir
przestał się rzucać, przestał nawet się odzywać. Za to jęki, które wydawał
stawały się coraz bardziej naglące, a fakt, że zaczął się lekko poruszać,
spowodował, że Potter odsunął się od niego na krok i powoli zdjął swoje
ubrania. Musiał przyznać, że Edward wyglądał niesamowicie seksownie z
przywiązanymi dłońmi i stopami, szeroko rozstawionymi nogami i pulsującym
anusem, w pełni gotowym na jego przyjęcie. Niespiesznymi ruchami rozsmarował
lubrykant na swoim penisie, zostawiając sporą ilość na prawej dłoni. Wrócił do,
rozciągniętego na stole, wampira i ponownie pochylił się nad nim, całując tuż
za lewym uchem.
— Nawet nie wiesz, jak pięknie wyglądasz — szepnął, uderzając
swoim członkiem o wypięte pośladki. — Nawet nie wiesz, jak cholernie mocno na
mnie działasz.
Edward warknął cicho, ale poruszył biodrami, chcąc znowu
poczuć to niesamowite ciepło, które jeszcze chwilę wcześniej rozpierało go od
środka. Harry zaśmiał się cicho, ustawiając swojego penisa w wejściu do tego
cudownego ciała. Pchnął lekko, co spowodował cichy krzyk zaskoczenia, ale kiedy
tylko palce jego dłoni musnęły sztywny członek, krzyk przeszedł w jęk
przyjemności.
— Podoba ci się — powiedział niezauważenie, zanurzając
kolejne centymetry swojej erekcji w otwierającym się dla niego ciele.
To było tak różne od kochania się z Severusem. Tak różne od
zbliżeń z Draco. Było mu dobrze. Chłód bijący od skóry Edwarda podwajał niemal
każde doznanie. Sprawiał, że wszystko było bardziej intensywne, bardziej
gwałtowne. Poruszał się szybciej, niż planował początkowo. Ruchy były coraz
bardziej chaotyczne, a jego jęki zaczęły się mieszać z tymi, które wydawał
Edward. Kiedy wampir doszedł krzycząc jego imię, Harry po chwili dołączył do niego,
czując silne pulsowanie, zaciskających się na nim mięśni.
Potter opadł na plecy kochanka i złożył mały pocałunek
pomiędzy jego łopatkami. Po chwili wysunął się z niego i ubrał powoli,
przyglądając się, jak biaława sperma spływa drobnymi strumykami po udach
Edwarda. Przełknął głośno ślinę, czując, że jeśli jeszcze chwilę będzie to
obserwował, na nowo się podnieci. Dopinając rozporek czarnych spodni, obszedł
stół i uniósł lekko głowę Cullena. Widząc nadal bursztynowy kolor tęczówek,
schylił się i pocałował go brutalnie, wgryzając się nieznacznie w niemal
marmurowe wargi. Machnięciem różdżki zlikwidował więzy i pomógł podnieść się
wampirowi.
— Myślę, że następnym razem nie będziemy potrzebowali sznurów
— szepnął, gładząc dłońmi nagą klatkę piersiową i brzuch.
Edward stał przez chwilę, czując ciepło rozchodzące się
gdzieś wewnątrz niego, ale nagle jego głowa opadła w dół, zatrzymując się na
ramieniu Harry’ego.
— Przepraszam cię — wymamrotał.
Potter spiął się lekko, nie do końca rozumiejąc jego zachowanie,
ale przywarł do niego mocniej i złożył kilka drobnych pocałunków na długiej
szyi.
— Za co mnie przepraszasz?
— Ja… wtedy. A ty… teraz. To…
Wybraniec zaśmiał się gorzko, szybko uświadamiając sobie
przyczyny obecnego stanu wampira. Że tez musiał do tego wracać.
Chociaż, może to i lepiej, pomyślał. Dzięki temu
zawsze będzie się pilnował.
— To nie była tylko twoja wina. Jestem za to odpowiedzialny w
równym stopniu, co ty.
— Nie, to ja…
— Nie mówię, że zapomnę, o tym, co zrobiłeś — powiedział
zimno. — Ale jesteś wampirem, a ja zdawałem sobie sprawę z tego, jakie mogą być
konsekwencje mojego zachowania. Dlatego nie obwiniaj się, bo to nie ma sensu.
Po prostu nigdy więcej nie rób czegoś takiego.
Edward spojrzał na niego niepewnie, ale przytaknął. Harry odsunął
się od niego, z uwagą przyglądając się jego nagiej sylwetce. Myśl, że osoba
stojąca przed nim należy wyłącznie do niego, była niezwykle pobudzająca. Już
wyobrażał sobie ich kolejny, wspólny seks. Swoją kolejną dominację. Aż oblizał
wargi na myśl o tym, co jeszcze może zrobić z wampirem. Ile jeszcze im obu może
dać przyjemności. Nie wierzył, że Edward teraz odejdzie. Nie, jeżeli już wie, że
straciłby nie tylko osobę sobie przeznaczoną, ale również życie. Nie znaczyło
to jednak, że Potter nie powinien uważać. To wciąż była dzika bestia, dla
której najważniejszym prawem były pierwotne instynkty.
— Jeżeli jednak jeszcze raz stracisz kontrolę — mówił
spokojnym, pozbawionym emocji głosem. — Jeżeli jeszcze raz się na mnie rzucisz,
jeśli skrzywdzisz któregokolwiek z moich przyjaciół, nie zawaham się przed
zabiciem cię. Czuj się ostrzeżony.
Edward przyglądał mu się przez dłuższy czas, najwyraźniej
szukając kłamstwa w jego słowach. Kiedy nie znalazł nic takiego, skinął lekko,
sięgając jednocześnie po ubrania. Nie czuł strachu, wiedział, że nie będzie w
stanie nigdy więcej go skrzywdzić. Przez krótką chwilę, zawahał się myśląc o
Malfoyu i wciąż iluzorycznej postaci Severusa, ale szybko przypomniał sobie
słowa blondyna, który leczył Harry’ego po tym co on sam mu zrobił: On cię
chce, głupia istoto. Chciał go, Potter go chciał, mimo tego, co wydarzyło
się zaledwie kilka dni wcześniej. To było najważniejsze.
-I-I-I-
Na pół godziny przed wyjściem Harry’ego do Cullenów, do jego
drzwi zadzwonił dzwonek. Chłopak nie spodziewał się gości, ale najwyraźniej
ktoś postanowił jednak złożyć mu wizytę. Zdziwił się, kiedy po otwarciu drzwi,
na progu zobaczył Sama i Billy’ego, ale bez problemu wpuścił ich do środka.
— Witajcie — przywitał się niepewnie. — Coś się stało?
— Chyba mamy problem — zaczął Alfa.
Usiadł w jedynym fotelu i wciągnął czujnie zapach, unoszący
się dookoła. Zanim zdążył zmarszczyć nos, Harry rzucił zaklęcie likwidujące
wszelkie zapachy z otoczenia, choć wiedział, że wyczulony zmysł wilka zdążył
zarejestrować zarówno woń wampira, jak i tego, co razem robili.
— Muszę pamiętać o tym zaklęciu, mając za przyjaciół
zmiennokształtnych i wampiry.
— Nadal uważasz ich za swoich przyjaciół? — warknął Sam,
przyglądając mu się uważnie. — Co ten wampir ci zrobił? — zapytał, a w tonie
jego głosu można było usłyszeć troskę.
— Nic, czym musielibyście się przejmować.
— Jacob wybiegł stąd roztrzęsiony i pewny tego, że stało się
coś bardzo złego.
Potter przymknął na chwilę oczy, zastanawiając się, w jaki
sposób szybko zakończyć temat. Nie miał zamiaru tłumaczyć im, co zaszło, a tym
bardziej, z jakiego powodu to wszystko się stało. Teraz najważniejsze było, że
udało mu się osiągnąć cel.
— Jake nie wie wszystkiego.
— Twierdzi, że zasugerowałeś, jakoby krwiopijca darzył cię
podobnym uczuciem, jakim ja darzę Emily — warknął.
— Bo to prawda — mruknął cicho chłopak. — Nawet jeżeli ciężko
wam to sobie wyobrazić, to tak właśnie jest i nie, nie zamierzam wam tego teraz
tłumaczyć.
— Co ci zrobił? — powtórzył groźnie Sam.
— Zanim zaczniesz oceniać czyny innych, spójrz najpierw na
siebie! — Harry powoli tracił cierpliwość.
— Ty…!
— Przestańcie — mruknął Black. — Sam, nie przyszliśmy tu,
żeby wykłócać się o poglądy dotyczące wampirów.
— Nie? — zapytał zdziwiony Gryfon.
Billy pokręcił smutno głową, zerkając na zdjęcie Pottera i
Severusa stojące w jego pobliżu. Wziął w dłoń ramkę i westchnął przeciągle,
przyglądając się gamie uczuć, które można było znaleźć na dwóch twarzach.
— Chodzi o mojego syna i twojego blondwłosego przyjaciela.
Harry przytaknął niemrawo, rozumiejąc już dlaczego odwiedziło
go dwóch Quileute’ów. Doskonale pamiętał sposób, w jaki Jacob patrzył na Draco
i już wtedy wydało mu się to wyjątkowo podejrzane. Później młody Indianin nie
pojawiał się w jego domu, więc wyparł ze swojej świadomości tamto uczucie, ale
najwyraźniej nie popełnił wtedy błędu, porównując zmianę, jak w nim zaszła do
tej, którą dawno temu zauważył u Rona i Hermiony.
— Wpojenie? — zapytał cicho Potter, a Billy przytaknął
sztywno.
— Nie wiemy, jak to możliwe — przyznał Sam. — Wpojenie ma na
celu dobranie najlepszych genów, które pozwolą stworzyć bardzo silne potomstwo.
— Rozumiem to, ale zarówno Jacob, jak i mój przyjaciel są
silni. W czym problem?
— Jak to w czym? — warknął wściekle Alfa. — Obaj są
mężczyznami. Jak wyobrażasz sobie przekazanie ich genów dalej?
— To jedyny problem? Nie przeszkadza wam, że twój syn i członek
twojego stada jest homoseksualistą — zadrwił Harry, zwracając się najpierw do
starszego z mężczyzn. Kiedy obaj zaprzeczyli, uśmiechnął się nieznacznie. —
Zapominacie, że obaj jesteśmy czarodziejami.
— A co to ma do rzeczy? — burknął Billy.
— Wszystko — odparł spokojnie Harry. — Są eliksiry, dzięki
którym możliwe jest połączenie ze sobą dwóch zestawów genów, bez względu na to,
czy są to geny męskie czy żeńskie i umieszczenie ich w macicy czarownicy, która
urodzi niespokrewnionego z nią potomka.
Obaj otworzyli szeroko oczy, ale zanim któryś zdążył się
odezwać, w salonie pojawił się Malfoy, mamrocząc pod nosem.
— Potter! Do cholery jasnej, mamy… — zamilkł w pół słowa,
widząc Indian i zmieszał się nieco, patrząc to na nich, to na Harry’ego. — Co
się dzieje, Potter? Kolejne kłopoty?
Brunet zaśmiał się cicho i pokiwał głową, widząc, ze Sam
rozpoznał już wybranka Jacoba.
— Obawiam się, że tak, Draco — mruknął. — Billy, przedstawiam
ci mojego przyjaciela, a twojego dalekiego siostrzeńca, Draco Malfoya.
-I-I-I-
Angel hm… kto jest biedny, Draco? E tam, to silny facet!
Zawsze sobie poradzi.
Shana89 ach, może się w końcu skuszę na te Igrzyska… Na razie
zaczęłam od początku Bleach, wiec mam dwadzieścia trzy mangi do przeczytania:P
I, jo… Sev by wpieprzył Edwardowi.
Ruda więc… w następnej części wyjaśnienia o Traktacie! A
Draco i Jake też już wkrótce.
Nigrum Lotus aj, obiecuję Ci, że Edward jeszcze wyskoczy z
czymś głupim o Severusie i gorzko tego pożałuje, ale to za jakiś czas dopiero. Tia,
Edzio może i by się wziął za siebie, ale Potter był szybszy. Odtąd wampir
będzie uległy, choć będzie też stawiał opór.
Seth racja, Edward nie docenia psychiki Harry’ego:) Ha,
Edward nie dowie się szybko o Severusie i wynikną z tego kłopoty. Traktat w
kolejnym rozdziale i nie, Harry nie zna magii bezróźdżkowej. Co za dużo, to
niezdrowo.
Spojrzenie Zabójcy proszę oto i konkrety! Harry nadal jest
silny i taki pozostanie, nie zamierzam robić z niego kogoś słabego, nie po tym
wszystkim, co przeszedł. Powie, kim jest mówiąc o Traktacie, czyli w następnej
notce! Hihi…
Karaka może być:D?
Chaty.x1 Ech, tak to napisałam, że z samych dialogów nie
idzie tego wywnioskować, raczej… A co tego trójkąta ze Zmierzchu, to mówiłam o
zestawie Edward-Bella-Jacob i o tych ich problemach egzystencjalnych. Nie
podobał mi się motyw walki o księżniczkę, szczególnie, że księżniczką się wcale
nie wydawała, więc cóż… sama rozumiesz.
Miki Edward nie powie, a Harry tez się słowem nie odezwie,
ale Rose i tak się dowie;) Jestem zła! Hihi. Masz rację, Sev zawsze będzie tym
pierwszym… co wcale nie znaczy, że Edward nie znajdzie swojego miejsca w życiu
Harry’ego.
Lau~ jo, ja też lubię swojego Draco;) Taki jest
bezkonfliktowo Malfoyowaty… Co do torturujących snów, to ja z kolei spotykałam
się z tym motywem dość często i nawet zastanawiałam się, czy nie uznacie tego
za coś oklepanego. W każdym razie miałam duże obawy przed umieszczeniem tego
tutaj, ale wyszło, jak wyszło. Jest i już tego nie zmienię:)
O! Zamiana ról ;D Takie rzeczy to ja lubię. Czytałam scenkę z Harrym i Edwardzie z bananem na twarzy xDD
OdpowiedzUsuńTen traktat to musi być coś niesamowitego ;] skoro tak odwlekasz wypisanie jego szczegółów xd
Ha! A to wpojenie przewidziałam ^^
Dracuś nie będzie zadowolony, oj nie...
Pojawią się jeszcze jakieś osoby z przeszłości? Może super zazdrosna Ginny powróci z odwetem i zostanie zmieszana z błotem? To byłoby piękne...xD
Pzdr,
Seth :)
Ha, Bleach też czytałam i oglądałam. I jak dalej tak będę się nudzić to znowu się za to wezmę.
OdpowiedzUsuńSevi zawsze rządzi. Ach, za piękny był to łomot.
Co do tego rozdziału zaskoczyło mnie, że Harry tak szybko posunął się dalej. Ale cieszy mnie, że nie ma jakiegoś urazu czy cuś:) Piękna scenka, pobudziła moją wyobraźnię.
I Draco wpojony Jacob...Ha wisienką na torcię było to nagłe pojawienie się Malfoy'a.
Kiesy zaczełam czytać, że potomstwo tej samej płcijest możliwa aż jęknełam w duchu ze zgrozy. Ale chyba Cię jakieś dobre bustwo ma w opiece i napiasłaś o tej czarownicy odetchnęłam z ulgą. Nie znoszę przepadam z ff z męskimi ciążami. Chociaż jeden w Twoim wykonaniu czytam z lekką dozą ciekawości.
Nic pozdrawiam i życzę weny. Shanuśka:*
JESTEŚ ZŁA. TAK BARDZO ZŁA.XD Ale i tak dzięki za kolejny genialny rozdział. Nie mam dzisiaj za bardzo czasu ,wybacz . Przygotowania do Świąt pełną parą -___-"" Jak usłysze jeszcze jedną świąteczną piosenkę to kogoś zabije ! XD Czekam na te cholerne konkrety z niecierpliwością xD
OdpowiedzUsuńJak mogłaś zakończyć to w takim momencie?? Jestem cholernie ciekawa co będzie dalej. Scenka z Harry'm i Edwardem... BOSKA!! Mam nadzieję, że następna nocia będzie szybko :D
OdpowiedzUsuńJak mogłaś zakończyć to w takim momencie?? Jestem cholernie ciekawa co będzie dalej. Scenka z Harry'm i Edwardem... BOSKA!! Mam nadzieję, że następna nocia będzie szybko :D
OdpowiedzUsuńhihi tak jesteś zła (w pozytywnym znaczeniu:)) ale ja też bo nie mogę się doczekać co z Edziem zrobi Ros mmmm.. to będzie piękne:)
OdpowiedzUsuńHarry jest w tym rozdziale bardzo ślizgoński i mściwy uwielbiam go w takim wydaniu:) chociaż nie wiem czy TĄ scenkę można nazwać mściwą:)
Nareszcie Draco spotkał się z wilczkami
rozdział genialny (zresztą jak zawsze:))
miki
Już się nie moge doczekać kolejnej notki, jestem strasznie ciekawa reakcji Draco na nowe wieści:)A za razem jestem strasznie ciekawa co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńŻycze weny.
Ruda
Boska nocia. Kocham takie momenty, chodź skończyłaś trochę nie w czas. Rozumiem budowanie napięcia i tak dalej ale proszę napisz co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńHarry w końcu przerżnął Edwarda.
OdpowiedzUsuńCzekałam na to aż czternaście rozdziałów xDD
Czytałam tak mało opowiadań, gdzie Harry jest górą, że to takie dziwne. Opisujesz to wszystko dobrze, ale po prostu to jest takie... Może się przyzwyczaję ;DD
Ale Harry jest chłodny dla Edzia. Trochę niefajnie usłyszeć od swojego partnera, że w każdej chwili możesz zostać zabity jak zrobisz zły ruch, ale rozumiem to. Edzio musi się pilnować i trzymać w ryzach swoje pierwotne instynkty, inaczej będzie źle... Choć mam szczerą nadzieję, że Harry w końcu pokocha, zaufa i inne te bzdury xD
I czy Gryfiak kiedykolwiek opowie Edziowi o Severusie? To niezwykle poważne i intymne, dlatego mnie to zastanawia.
Co się stało z Ronem i Hermioną? Zaginęli w czasie i przestrzeni? ;D
No tak, Harry to jak zawsze Wyrocznia. Nie wiesz co zrobić? Masz problem? Odwiedź Harrego Pottera, rozwiąże wszystko w mig, jedynie za dwanaście sykli. Normalnie reklamę powinien sobie rozwiesić.
Przyszłość dzieciowa Draco i Jacoba mnie lekko zniesmaczyła. Ten opis przyszłego dziecka był bleee... Brzmi to nienaturalnie, ale nie moja brocha. Lepsze to niż gdyby Draco w stanie błogosławionym miał zmienione narządy i sam rodził. Fuuuuuj.
Pozdrawiam.
Znad krzaczastych brwi,
Lau~
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak, o tak dominujący Potter nad wampirkiem mi się podoba, Jackob i Draco razem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńcudownie, więcej dominującego Pottera nad wampirkiem poproszę, bardzo mi się to podobało...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, o tak poproszę o więcej dominującego Pottera... podobało mi się to jak dominował nad Edwardem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza