Dziękuję za wszystkie komentarze i mam nadzieję, że cieszycie się z kolejnej notki Sokoła:) Przy najbliższym rozdziale odniosę się do Waszych uwag.
Miłego czytania!
W salonie Keitha został tylko on sam z Severusem oraz Ron i
Hermiona. W jadalni wciąż Draco i Charlie rozmawiali z matką tego pierwszego,
ale nikt nie oczekiwał, że szybko stamtąd wyjdą. Severus podszedł do kanapy,
siadając na niej i wyciągając nogi przed siebie, krzyżując je w kostkach i
czekając aż Duval doprowadzi pomieszczenie do normalnego stanu. Ten, kolejnymi
machnięciami różdżki, ustawił przed kanapą stół, a po jego drugiej stronie dwa
skórzane fotele. Na kominku stanęły konwalie, a ogień zmienił się na powrót w
zwyczajne, czerwone płomienie, poprzecinane czasami niebieskimi refleksami.
Sieć Fiuu się zamknęła.
— Nie umiesz przemawiać, Keith — mruknęła Hermiona, siadając
naprzeciwko mistrza eliksirów i z niechęcią obserwując skrzata, który ustawiał
na blacie cztery kieliszki do czerwonego wina, nalewając po chwili do każdego z
nich krwisty trunek.
Severus uchylił powiekę, obserwując dziewczynę, zastanawiając
się, czy ta skomentuje jakoś obecność tego stworzonka w domu Sokoła. Słyszał
zbyt wiele plotek o jej zaangażowaniu w akcję WESZ, żeby nie uśmiechnąć się
złośliwie. Widział, że Weasley też zerka na nią niespokojnie, jakby chciał jej
niemo przekazać, żeby się nie odzywała i zostawiła temat na inny moment.
— Przez ostatnie dwa lata pracowałem w czarodziejskim wojsku
— powiedział, wzruszając ramionami. — Na żołnierzy by to zadziałało.
— Nie, jeżeli chciałbyś ich rekrutować — burknęła, a Severus
prychnął cicho, zgadzając się z nią jednak.
Ron siedział z podkulonymi nogami, patrząc od czasu do czasu
na zablokowane drzwi. Nie miał pojęcia, co może wyniknąć z rozmowy, która się
za nimi toczyła, ale wolałby, żeby jego brat już stamtąd wyszedł.
-I-I-I-
Charlie położył Draco na łóżku, całując go niespiesznie,
powolnie wręcz, z jakąś nadmierną czułością. Jego gesty i ruchy były tak inne
od tego, co przeżyli wspólnie do tej pory, że chłopak przez jeden krótki moment
poczuł się znowu niepewnie. Nie tak to u nich wyglądało. Przeszło mu przez myśl,
że może jest naznaczony swoim pierwszym seksualnym doświadczeniem bardziej niż
zawsze myślał. Skoro było brutalnie, mocno i bez jego woli, to może czegoś
takiego teraz oczekuje od swojego partnera? Oczywiście nie była to do końca
prawda, bo uwielbiał wszelkie czułostki Sokolnika. To, jak go całował, jak
pieścił jego ciało i jak muskał każdy jego fragment, doprowadzając go do
szaleństwa swoim zachowaniem. Draco był wtedy najczęściej całkowicie pozbawiony
możliwości jakiegokolwiek ruchu, o sprzeciwie nawet nie wspominając. Mógł tylko
jęczeć i błagać, żeby Charlie skończył szybko to, co zaczął, a nie bawił się
nim, jak jakąś pieprzoną maskotką. Nie, żeby ten go słuchał.
Dziś było inaczej. Mężczyzna patrzył na niego z takim samym
uwielbieniem, jak zazwyczaj, ale w jego spojrzeniu było coś jeszcze, jakaś
pewność, postanowienie. Draco nie mógł go rozszyfrować, bo palce rudzielca
przesuwały się teraz po jego biodrach, jakby po raz pierwszy badając je
poprawnie. Miał wrażenie, że Charlie chce wycałować każdy skrawek jego bladej
sylwetki. Jego język był wszędzie. Teraz przesuwał się w powolnej pieszczocie
od prawego sutka w dół, w stronę pępka, zagłębiając się w nim, zataczając małe
kółeczka i wprawiając Ślizgona w ekstazę, zupełnie niewspółmierną do działań
jego kochanka. Ale Draco szybko porzucił pomysł dopytania o to, dlaczego
Weasley się tak zachowuje. Było mu błogo. Może nawet miałby ochotę na takie
czułostki częściej, ale jeszcze w tej chwili nie potrafił tego stwierdzić.
Charlie naprawdę nie był pewien, co go skłoniło do zrobienia
tego, co właśnie robił. Jego zachowanie przekraczało granice umowy, którą
zawarli. A przynajmniej przekroczy je wkrótce. Na razie jeszcze mieścił się w
normie, choć aż tak długiej i subtelnej gry wstępnej jeszcze nie próbowali.
Nie, żeby mu się nie podobała, ale najczęściej działali na siebie tak silnie, że
nie było nawet mowy o tak długich zabawach. Zresztą, nie uważał, żeby były im
szczególnie potrzebne. Dzisiaj jednak Weasley chciał czegoś więcej. Po tym
wszystkim, co się stało w domu Keitha, po tym, jak Narcyza zagroziła jego
sponsorowi, jak wycelowała w niego różdżkę… Charlie nie był pewien, czy chęć
zaatakowania jej była spowodowana wyłącznie ich umową. Był przekonany, że gdyby
nie istniały dwa podpisy, na tym pliku papierów, on zachowałby się dokładnie tak
samo.
I przerażało go to.
Przecież całkiem niedawno nabijał się z Keitha, że ten myśli
poważniej o Severusie, a teraz najwyraźniej sam wpadł w podobną pułapkę. A
minęło zaledwie kilkanaście dni, od kiedy się związali. To było niedorzeczne,
powtarzał sobie nieustannie, a jednak po tym wszystkim, czego się o nim
dowiedział, nie tylko od samego chłopaka, ale także od Duvala i Snape’a,
chciał, żeby umowa była tylko początkiem, wstępem do czegoś znacznie
ważniejszego i trwalszego. Nigdy mu się to nie zdarzyło. Może dlatego, że
umowy, jakie zawierał nigdy nie trwały dłużej niż tydzień, jak stanowiło prawo.
Tę przedłużyli z określonych powodów. Ktoś musiał mieć kontrolę nad chłopakiem,
a ten, nie zdając sobie chyba do końca sprawy z tego, jak dużą władzę naprawdę
może mieć nad nim Charlie, po prostu ją podpisał.
Teraz nie miało to dla mężczyzny znaczenia. Postanowił, co
chce zrobić i jak to zakończyć. Nie wiedział, co się stanie, jeśli magia Draco
go odrzuci, ale i tak musiał spróbować. Uniósł do góry jego nogę, trzymając ją
w kostce, całując każdy fragment łydki, przesuwając ustami w górę, dochodząc do
cienkiej skóry pod kolanem i wsłuchując się w jęki blondyna. Uwielbiał je. To
nie były jeszcze jęki dorosłego, dojrzałego faceta. Nieustannie powtarzał sobie,
że Draco wciąż jest nastolatkiem, że w jego ciele szaleją hormony i, że to one
podejmują wszelkie decyzje. One, nie mózg, ale nie umiał się dzisiaj zatrzymać.
Przesunął się z mokrymi pocałunkami wyżej, muskając delikatną, gładką skórę
wewnętrznej części uda, a później pachwiny. Draco był jak mugolska modelina,
którą Charlie kształtował według swojej własnej woli. Uniósł do góry jego drugą
nogę, nie spuszczając głodnego wzroku z chłopaka i kierując swoje wargi na jego
blade, wyeksponowane pośladki. Ślizgon sapnął cicho, starając się cofnąć ciało,
ale silny uchwyt mężczyzny nie pozwolił mu nawet na najmniejszy ruch. Patrzył
więc, jak język Charliego ślizga się po jego pachwinie, pośladkach, w końcu
torując sobie drogę pomiędzy nie. Krzyknął głośno, przykładając natychmiast
dłoń do własnych ust i przygryzając nadgarstek. Nie wiedział, co ma czuć, jego
myśli szalały. Sądził, że wyzbył się już wstydu przy tym człowieku, że każda
kolejna pozycja, którą Charlie wykorzystał w przeciągu pierwszego tygodnia
trwania ich umowy, uodporniła go na to uczucie. A jednak to, co mężczyzna robił
dzisiaj, przechodziło jego najśmielsze wyobrażenia.
Charlie rozchylił sobie pośladki kochanka, przesuwając
językiem po jego małym, zaciśniętym teraz wejściu. Nie robił tego bardzo długo.
Ostatni raz chyba jeszcze kiedy przebywał w Hogwarcie jako uczeń. Później drogi
jego i jego ówczesnego partnera się rozeszły, w Rezerwacie Smoków był zbyt
zajęty, żeby szukać sobie kogokolwiek, a nawet jeżeli już z kimś sypiał, były
to zawsze niezobowiązujące numerki, w których nigdy nie posuwał się aż tak
daleko. Z kolei w Stanach zdarzało mu się wylądować w łóżku z pewną agentką, a
pracując już jako Sokolnik nigdy nie robił czegoś takiego. Teraz było inaczej,
teraz tego chciał. Chciał posmakować Draco, przebić się przez pierścień jego
mięśni i sprawdzić, czy wewnętrzne ścianki są tak aksamitne, jak mu się
wydawało.
Ślizgon skręcał się wewnętrznie, czując giętki, gorący język,
wraz z dużą ilością śliny wwiercający się w jego tyłek. Merlinie, to było
niesamowite. Pozbawiało go umiejętności myślenia, sprawiając, że jego ciało
było jednym, cudownie czułym kłębkiem wrażliwych nerwów.
Po naprawdę długiej chwili, Charlie opuścił nogi chłopaka na
łóżko, układając się na nim, wpasowując pomiędzy jego gorące uda i wilgotne
pośladki. Patrzył na niego z determinacją, z uczuciem, którego nie potrafił
zrozumieć. Ten mały, pyskaty Ślizgon mógłby być całym jego światem. Chyba już
zdążył się pogodzić z tą myślą, choć nadal wydawała się frapująca.
— Pozwól mi, Draco — szepnął, całując jego szczękę, kierując
się w stronę ucha. — Magia związania musi pozwolić mi to dokończyć — starał się
wyjaśnić, choć chłopak nadal patrzył na niego bez zrozumienia, za to z
doskonale widocznym poddaniem, z zupełną uległością.
Charlie jęknął przeciągle, wpijając się w usta partnera.
Draco leżał pod nim taki całkowicie bezbronny, zdany na jego łaskę, na jego
zachcianki. Taki piękny.
— Zrób to — wymruczał Malfoy, nie do końca zdając sobie
sprawę, na co się zgadza, ale wiedząc, że na pewno mu się spodoba. Wszystko, co
miałoby być choć w połowie tak dobre, jak to, co działo się przez ostatnie
czterdzieści minut z całą pewnością przypadłoby mu do gustu. Merlinie, w tej
chwili kochał Charliego.
Mężczyzna poczuł, jak magia w umowie sponsoringowej robi im
lukę. Jego oczy zabłyszczały, ciało się napięło i przez ułamek sekundy czuł,
jak zaklęcie ustępuje, pozwalając mu na jakiś czas przejąć pełną kontrolę.
Wiedział, że jego zachowanie jest nieodpowiedzialne. Gdyby teraz cokolwiek
zagroziło jego sponsorowi, nie mógłby mu pomóc. Gdyby teraz zniknął, został
porwany, gdyby w tej chwili ktoś spróbował go zabić, naznaczyć, skrzywdzić, on
nie zorientowałby się odpowiednio wcześniej, że w ogóle dzieje się coś złego.
Na ten krótki czas, może kilkudziesięciu minut, umowa przestała obowiązywać.
Magia ochronna przestała działać.
A on mógł po prostu kochać się ze swoim partnerem.
I zrobił to. Długo i czule. Spokojnie, bez pośpiechu,
obdarzając zainteresowaniem każdy skrawek jego ciała. Delektując się jego
niepewnością, niewinnością wręcz, jak pomyślał, nie dopuszczając do siebie
absurdalności ostatniego stwierdzenia.
Po niespełna godzinie nadal leżeli na łóżku, wśród
skotłowanej pościeli, otoczeni zapachem seksu, który unosił się w całym
pomieszczeniu. Charlie czuł się wspaniale, jakby otworzyło się właśnie przed
nim tysiące nowych drzwi. Wiedział, że zaklęcie związania powoli wnika w nich
na powrót, to było dziwne odczucie, jakby tysiące miniaturowych igiełek
zahaczało o jego ciało, łaskocząc je i nakłuwając jednocześnie. Nie było to
bolesne, po prostu dziwne.
— Charlie? — powiedział cicho Draco.
Leżał oparty głową o jego pierś, dłonią gładząc umięśniony
brzuch. Nigdy nie podejrzewał, że będzie mu tak dobrze z jakimkolwiek
człowiekiem. To, co stało się dzisiaj zdecydowanie mu odpowiadało. Weasley
stanął w jego obronie, potrafił przekonać jego matkę, żeby dla dobra swojego i
syna, przyjęła warunki Keitha, a na końcu robił z nim te wszystkie niesamowite
rzeczy w łóżku. Nie, żeby Draco pragnął, aby wszystkie ich noce wyglądały w ten
sposób, ale musiał przyznać, że była to wspaniała odmiana. Czuł, że jest dla
Charliego wszystkim i nie miałby nic przeciwko, gdyby to uczucie już nigdy
miało go nie opuścić. Przymknął oczy, uświadamiając sobie implikacje własnych
myśli. Spędził z tym mężczyzną tak niewiele czasu, ale był pewien, że nie
będzie chciał od niego odejść, że kiedy umowa się skończy on nadal będzie go
potrzebował. Jego zdecydowania, siły i czułości. Już teraz potrzebował go
całego.
— Hm? — mruknął Sokolnik, nie potrafiąc do końca odsunąć od
siebie uczucia wnikającej do jego ciała magii. Pogłaskał Draco ręką, wciągając
go nieco bardziej na swoje ciało.
— Czy kiedyś…? — zaczął chłopak, ale przerwał, nie będąc
pewnym, czy w ogóle ma prawo myśleć o czasie po umowie. — Czy
pozwoliłbyś mi, oczywiście kiedyś, nie mówię, że teraz, wiem, że w tej chwili
to niemożliwe, umowa nam nie pozwoli… To znaczy, mi nie pozwoli, nie wiem, czy
tobie również, ale chciałbym. Właściwie to wcześniej o tym nie myślałem, ale
teraz wiem, że bym chciał. Po prostu muszę znać twoje zdanie i chyba potrzebuję
to wiedzieć, ale jeśli się wściekniesz, bo nie wiem właściwie, jak zareagujesz,
przecież wcale nie znam cię za długo, ale i tak chciałbym wiedzieć…
Charlie w końcu otworzył oczy, przenosząc je na blondyna i
wpatrując się w niego z niedowierzaniem. Nie miał pojęcia, o co chodzi
Ślizgonowi i z całą pewnością nigdy nie słyszał z jego ust takiego potoku słów.
Nie był pewien, czy w ogóle ktokolwiek słyszał.
— Stop — burknął, chcąc go uciszyć, a kiedy to nic nie dało,
po prostu przyłożył mu dłoń do ust, zatykając je w końcu. Draco zerknął w górę,
patrząc na niego z niezrozumieniem, a Charlie parsknął śmiechem. — Nie
zrozumiałem ani słowa z tego bełkotu — powiedział. — Jeszcze raz, Draco.
Chłopak mruknął coś cicho, pokręcił głową odpychając w końcu
dłoń Charliego od swojej twarzy i złożył szybki pocałunek na jego sutku.
— Czy kiedyś — zaczął jeszcze raz — zgodziłbyś się, żebym to
ja był stroną dominującą w naszym… — znowu przerwał, zastanawiając się tym
razem, czy wolno mu myśleć, że jest, albo będzie z Charliem z prawdziwym
związku.
Nie dane mu jednak było dokończyć, bo poczuł, że coś jest
zdecydowanie nie tak. Mężczyzna pod nim zesztywniał, wydając z siebie cichy,
dziwny głos. Jakby jęk bólu, chociaż Draco nie wiedział, czym mógłby on być
spowodowany. Poderwał się natychmiast, chcąc spojrzeć na partnera, a ten wygiął
plecy w mały łuk, jakby do tej pory, tylko to, że Malfoy się na nim opierał mu
to uniemożliwiało.
— Charlie? — zapytał spanikowany, rozszerzając oczy i nie
wiedząc, jak powinien się zachować.
Mężczyzna w końcu opadł z powrotem na materac, starając się
wyrównać oddech i dojść do siebie po tym, co się stało. Otworzył oczy, patrząc
na blondyna z wściekłością, sprawiając, że ten mimowolnie odsunął się od niego
o kilkanaście centymetrów. Nie spodobało mu się to, więc wyciągnął dłoń,
chwytając przedramię Draco w silnym uścisku i przyciągając go do siebie tak, że
ten kolanami dotykał jego żeber. Czuł, jak chłopak się trzęsie, niezdolny do
wyrwania się, czy chociażby protestu w związku z takim zachowaniem kochanka. Charlie
po chwili puścił go, widząc, jak wokół jego palców formuje się duży siniak i
wstał z łóżka. Przywołał czyste ubrania, wkładając je na siebie natychmiast i
podchodząc do drzwi. Jeszcze w progu warknął, żeby Malfoy nie ważył się wyjść z
sypialni, dopóki on nie wróci, po czym wyszedł z pomieszczenia, klnąc głośno i
kipiąc ze złości.
Nie mógł uwierzyć, że to się stało, że po tym całym dniu, po
tych dwóch godzinach w łóżku, po tym cudownym seksie, Draco zapytał go, czy
pozwoli mu się kiedyś przelecieć. Zdarzyło mu się kilkukrotnie być w roli
pasywa, ale nie miało to teraz znaczenia. Teraz liczyło się tylko to, że
chłopak zamiast czuć satysfakcję, najwyraźniej zapragnął zamienić się z nim
rolami. Charlie wiedział, co się stało, ich umowa powróciła do punktu
wyjściowego, choć najwyraźniej, skoro mógł zostawić sponsora samego, pozwalała
mu na większe panowanie nad sobą samym. Przeszedł szybko korytarz, stając przed
drzwiami do komnat Severusa i waląc w nie pięściami. Wpadł do środka, kiedy
mężczyzna z niezadowoloną miną je otworzył, zamierzając na niego nawrzeszczeć.
Jednak coś w wyrazie jego twarzy kazało mu się nie odzywać, podszedł więc
jedynie do barku, wyciągając z niego szkocką i nalewając ją do niskiej
szklaneczki.
— Dziękuję, Severusie — mruknął Weasley, wychylając jej
zawartość na jeden raz i opierając się o gzyms kominka. — Wiedziałeś, że twój
chrześniak jest niewdzięcznym sukinsynem? — zapytał, przymykając oczy i nie
dostrzegając zaskoczonej wymiany spojrzeń pomiędzy Snape’em a Keithem.
— Raczej tak — odparł ostrożnie Severus. Cokolwiek się stało,
prawdopodobnie była to właśnie wina Draco, zbyt dobrze go znał.
— Co się stało, Charlie? — zapytał z niepokojem Keith. Nie
podobało mu się zachowanie przyjaciela.
— Co się stało? — powtórzył. — Powiem ci do cholery, co się
stało. Przez tego imbecyla zaklęcie się cofnęło i znowu jesteśmy w pieprzonym
punkcie wyjścia. Po całym dzisiejszym dniu, po zatrzymaniu umowy, po…
— Udało wam się zatrzymać umowę? — zapytał zszokowany Sokół.
Severus przeskakiwał spojrzeniem od jednego do drugiego, nie mając pojęcia, o
czy ci rozmawiają. — Gratuluję — mruknął, jakby z zazdrością.
— Nie słuchasz, co mówię — warknął Charlie, coraz bardziej
zły, czując przy okazji, że powinien wrócić do Draco. Miał wrażenie, że dzieje
się coś złego. — Umowa się cofnęła. Jest tak, jakbyśmy dopiero ją zawarli.
Wyjaśnił im naprędce, co dokładnie zaszło, jak się czuł,
kiedy Ślizgon pozwolił magii związania na ustąpienie. Słuchali go w ciszy,
skupiając się na jego słowach, zastanawiając, co w takim razie spowodowało jego
złość.
— A po wszystkim, Malfoy zapytał, czy kiedyś będzie mógł mnie
pieprzyć i przyjemne mrowienie przeszło w ból, jakby nagle te wszystkie
muskające mnie igiełki zaostrzyły się i postanowiły wrócić do mojego ciała,
karząc mnie za to, że chciałem cokolwiek zmienić — dodał cicho, z frustracją i
narastającym niepokojem. Musiał iść do Draco, ale jednocześnie ze wszystkich
sił starał się sprzeciwić temu nakazowi.
Severus stał z kamienną twarzą i wpatrywał się w niego z
niedowierzaniem. Najpierw był wściekły, bo pomyślał, że nie po to włożyli w
całą tę umowę tyle pracy, żeby Charlie mógł ją sobie rozwiązać w każdej chwili,
nawet na tak krótki czas. Później się uspokoił, ciesząc, że jego chrześniak
może w końcu znalazł kogoś, kto go pokocha, a nie będzie z nim tylko dla seksu,
a na końcu odczuł przerażenie, kiedy uświadomił sobie, że skoro zaklęcie jest w
regresie, to Draco potrzebuje obok siebie obecności Sokolnika, nawet jeżeli ten
nie ma tej samej potrzeby.
— Gdzie jest Draco? — warknął, łapiąc rudzielca za szaty i
potrząsając nim, jak szmacianą lalką. Charlie przez chwilę nie rozumiał, co się
dzieje.
— W mojej sypialni. Zabroniłem mu wychodzić.
— I myślisz, że posłucha? — zapytał z szyderstwem mistrz
eliksirów, nie wiedząc, jak można być tak głupim.
— Postawiłem bariery ochronne — odburknął Weasley, udając, że
nie wie, o co chodzi Snape’owi.
— Ty durny, idiotyczny… — zaczął, ale Charlie w ułamku
sekundy złapał jego nadgarstek, wykręcając go boleśnie, odwracając przy tym
mężczyznę placami do siebie, dłonią drugiej ręki chwytając różdżkę i
przykładając mu ją do szyi.
Keith zmrużył oczy, ale się nie odezwał.
— Jestem żołnierzem elitarnej jednostki, Snape — wyszeptał mu
do ucha, czując, jak ten zamarł, wyprostowany, jak struna. — Chyba nie do końca
zdajesz sobie sprawę z mojej siły.
Severus odetchnął kilka razy, choć miał ochotę zabić tego
dzieciaka, za takie traktowanie. Uczucie upokorzenia musiało jednak poczekać,
teraz liczył się wyłącznie Draco.
— Nie pomyślałeś, że mój chrześniak jest Ślizgonem i nigdy
nie spyta cię wprost, czy zostaniesz z nim, kiedy wasza umowa już się skończy?
— zapytał spokojnie, choć nutki paniki były słyszalne w jego głosie. — Nie
pomyślałeś, że pytając o siebie w roli topa, chce cię tak naprawdę zapytać, czy
będzie cię dalej miał, kiedy umowa przestanie mu to gwarantować? Oczywiście, że
nie pomyślałeś — odpowiedział sam sobie. — Gdybyś pomyślał, magia by się nie
cofnęła, co oznacza, że trochę za szybko zdecydowałeś się na to, co dzisiaj
zrobiliście — dokończył ledwie słyszalnie. — Idź do Draco, on cię potrzebuje
—dodał jeszcze na koniec, wiercąc się już niespokojnie.
Weasley puścił go po chwili, analizując wszystko, co Severus
powiedział. Naprawdę aż tak by się pomylił? Jeżeli to była prawda, to musiał…
Rozejrzał się w panice po salonie, dostrzegając ostre, ostrzegawcze spojrzenie
Keitha, po czym odwrócił się na pięcie i wypadł z komnat, nie zaprzątając sobie
głowy mijanymi uczniami. Potrącił kogoś, zdawało mu się, że to Zabini, który
coś za nim krzyczał, ale nie miał na to teraz czasu. Wpadł do swoich pokoi,
prosząc w duchu czarodziejskie i mugolskie bóstwa, żeby Malfoyowi nic się nie
stało, kiedy jego nie było. Jęknął, kiedy dostrzegł otwarte drzwi do sypialni.
Najwyraźniej Draco jednak zdołał je otworzyć, łamiąc tym
samym nakaz Charliego i właśnie ponosił tego konsekwencje.
LOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOVEEEEE <3
OdpowiedzUsuńDobrze, a teraz spokojnie. Wdech,wydech.
Okey,a teraz koment. Pisałam już , że kocham tego bloga? Nie? Tak? Zresztą co za różnica. Kocham i tyle ;)
Mojej ulubionej postaci (czyli Keitha <3 ) mało, ale rozdział i tak zarąbiaszczy (takie słowo w ogólne istnieje? o.O)
Draco i Charlie...bosz jacy oni są słodcy. I ta nieumiejętność Draco w wyrażaniu swoich uczuć....piękne.
Ale i tak moja zryta bania za najlepszy moment uznała rozbrojenie Seva...no cóż poradzę :P
Jestem nienormalnie szczęśliwa , że odcinek jest tak szybko, po prostu szaleje z radości :*
Już teraz nie mogę się doczekać następnego rozdziału i mam wielką nadzieje że będzie troszkę więcej akcji i Keitha. Aczkolwiek chętnie przeczytam każdy kawałek.
Kocham twój styl i twoje postacie, są niesamowite :)
Z niecierpliwością czekam na możliwość skomentowania kolejnej części.
Dziękuję Ci bardzo i życzę mnóstwa weny <3 <3 <3
Priori
PS Zastanawiam się kiedy możemy spodziewać się "Zapomnieć". To opko także jest świetne choć w moim prywatnym rankingu jest po "Sokole" :)
Zdrówko <3
Uwielbiam Sokoła więc BARDZO dziękuję za ten i poprezdni rozdział :) Oba rewelacyjne :D
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale niestety Keitha mało, Severusa również... Ale myśle, że to przeżyje :D
Skupienie się na relacjach Charlie`go i Draco jest dobrym pomysłem... Obaj są różni i do tego Charlie jest Sokolnikiem oraz zaczyna czuć COŚ jeszcze do Draco :) Co prawdę mówiąc bardzo mi się podoba :D Ale Draco to inna historia :P Ja wiem, że On ma problemy z wyrażaniem uczuć, ale żeby aż tak?! No ja... Było to słodkie... Naprawdę, ale głupie :) I do tego reakcja Weasley`a...
Hahaha.... Severus naprowadzający Charlie`go na to co miał zamiar powiedzieć Draco :P rewelacja!!!
Teraz tylko jakie konsekwencje poniósł Draco?!?!?
czekam na kolejny rozdział, który nie powiem mógłby ukazać się tak szybko jak ten, ale będę się cieszyła z wszystkiego co dodasz :D
Życzę weny,
Pozdrawiam B.
Mój ukochany Sokół <3 Uwielbiam to! :)
OdpowiedzUsuńDzięki Ci, dzięki za te obydwa nowe rozdziały! W sumie to po prawdzie to się troszkę Narcyzie nie dziwię, że tak zareagowała... Tyle lat w strachu to wszędzie można wietrzyć spisek. Mam jednak nadzieję, że uda jej się przejść nad uprzedzeniami i wszystko będzie git.
Co do Draco... Choooooolerne Ślizgońskie metody. Czytając rozterki myślowe chłopaka byłam rozczulona, tylko troszkę nieumiejętnie ubrał to w słowa, a Charlie też troszkę przesadnie zareagował. Chociaż dobrze, że poszedł do Severusa dowiedzieć się o co w tym wszystkim biega. Kończyć w takim momencie?!!! Jesteś normalnie niiemożliwa Justa! :p
Rozdział genialny! Obydwa genialne! :)
Pozdrawiam i weny życzę :)
Caathy.x1
P.S. Myślałaś nad dodatkiem do "na szczycie góry"? :D Dobra, dobra, już nie truje... :p
Haha :) w takim razie nie tylko ja mam ochotę na ciąg dalszy/ dodatek/ cokolwiek :D do "na szczycie góry" :)
UsuńJak widać nie :D Jestem głodna pary Teo x Harry, a w połączeniu z Severusem to jest już ogień :D Osobiście "na szczycie góry" czytałam już z 10 razy :D
UsuńJa też :D przynajmniej 10 razy!!! A połączenia Harry x Teo x Severus jest cudowne, no i oczywiście ich charaktery i zachowanie :) Boskie... :D
UsuńTakie mrrr .... :D w sumie to ja nawet nie liczę ile razy już to czytałam, ale po tej końcówce w szkole, w której Sev odkrywa, że jego wakacyjni kochankowie to Harry i Teodor czuje niedosyt.. :p A mówiąc o "na szczycie góry", muszę się uczyć na administrację, więc oczywiście przeczytam to sobie własnie raz jeszcze :D
UsuńNo ta końcówka to mnie dobiła... To aż się prosi o kontynuację! Kiedy Sev się o nich dowiedział to myślałam, zdr będzie jeszcze jakaś ich rozmowa... :) teraz siedzę w pracy więc chyba również przeczytam! :D
OdpowiedzUsuńSpamujemy Juste, chyba dostaniemy po łbie :p właśnie skończyłam i skomentowałam:D. Oczywiście Sokół, Prawdziwa Przepowiednia i inne również są fenomenalne, bo wyszły z pod pióra Justus7850, jednakże NA SZCZYCIE GÓRY to jest perełka :D
UsuńMyślę, że przeżyjemy... Chyba :D no i może Justa przemyśli napisanie kontynuacji więc jest to warte :) w każdym bądź razie również kończe czytać po raz enty Na szczycie góry i jest to zdecydowana perełka :D oczywiście uwielbiam Sokoła, Zapomnieć i Prawdziwą Przepowiednie i inne :D Ale Na Szczycie Góry ma w sobie to coś :D
UsuńJestt.... takie grr.. Uwielbiam to <33 Justa I love you!!! :D
OdpowiedzUsuńTak, Justa I love you too !!!! :)
UsuńTo jest świetne! :D nie mogę się doczekać kontynuacji. Życzę weny! =^.^=
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Yelo
Kurwa ja cie zabije. Już mi się nawet nie chce ubierać tego w ładne słówka. Ja rozumiem ze napięcie zwrot akcji i momenty kulminacyjne ale jak można przetrwać w takim momencie i zostawić czytelników na bóg jeden wie ile czasu bez żadnej informacji. Po prostu jakość masakra. Jestem na ciebie bardzo zła i to mniej więcej tak bardzo jak Severus na Charliego pod koniev tego rozdziału. ..
OdpowiedzUsuńBlog nie jest regularny. Dodaję notki wtedy, kiedy mogę. Jeżeli masz z tym jakiś problem, radzę przestać czytać.
Usuńkiedy pojawi się kolejny superr rozdział; nie mogę się doczekać, ja chcieć więcej więcej!!
OdpowiedzUsuńdagna1688@o2.pl
Hej. Uprzejmie informuję, że zostałaś przeze mnie nominowana do The Versatile Blogger Award za opowiadanie "Sokół". Szczegóły znajdziesz u mnie: http://harry-i-tom-yaoi.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Hejka ^^ zarąbiste opowiadanie i postacie, ale MAM NIEDOSYT!! Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA KONTYNUACJĘ ^^
OdpowiedzUsuńDziś znalazłam "Sokoła" i powiem w prost. Przeczytałam już chyba prawie wszystkie wariacjie fanów wokół Pottera i definitywnie zaliczam twój twór do jednych z najbardziej wciągających i niezwykle starannie napisanych. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalsz, pozostając w stanie niedosytu i zniecierpliwienia.
OdpowiedzUsuńŻycze weny i ogromnie licze, że powrócisz do tego opowiadania i zakończysz z czasem.
Z niecierpliwiścią czekam *-*
Hej,
OdpowiedzUsuńmagia ich na chwilę opóściła, gdyby zapytał trochę inaczej, nic by nie było, Severus zorientował się o co chodziło z tym pytaniem, i gdzie polazł Draco?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia