Tytuł: W hogwardzkich lochach (kontynuacja Na szczycie góry)
Autor: justusia7850
Pairing: SS/HP/TN
Raiting: +18
Ostrzeżenia: komedia, non-canon, slash, trójkąt.
Wszystkie postacie należą do J.K.R., a ja nie czerpię z
tego opowiadania żadnych korzyści.
rozdział nieco poprawiony ;)
WHL 1
Severus siedział w swoich komnatach pijąc kolejną już
szklankę whisky. Nie miał pojęcia jakim cudem przez miesiąc nie rozpoznał
Pottera, chociaż, jak teraz o tym myślał, ten, w przeciwieństwie do Notta,
przypominał siebie. I to znacznie. Może chodziło o to, że najnormalniej w
świecie nie spodziewał się go tam zastać? Potrząsnął głową, chcąc wyrzucić z
niej wszystkie niepotrzebne myśli, ale niezbyt mu się udało.
Nie rozmawiał z nimi od tygodnia. Kiedy Teodor w końcu
przestał się śmiać, Snape po prostu odwrócił się i odszedł. Nie chciał przyswoić
sobie tego, że Andy i Jackob, to tak naprawdę Potter i Nott. Przecież to nie
mogła być prawda! Oczywiście miał niepodważalny dowód, nie tylko w postaci tego
cholernego tatuażu, ale także ich min i zachowania. To musieli być oni, nie
było najmniejszych wątpliwości, co wcale nie przeszkadzało mu w snuciu innych
teorii.
Albus prosił go dzisiaj o spotkanie i choć nie miał na nie
najmniejszej ochoty, wiedział, że dyrektor jednak go odwiedzi. Chciał z nim o
czymś porozmawiać i Severus zaczął mieć dziwne podejrzenia, że starzec wie, jak
spędził swoje wakacje.
A, nie było co ukrywać, spędził je pieprząc dwóch uczniów.
Żeby to jeszcze byli uczniowie, którzy już opuścili Hogwart. Albo tacy, którzy
nie są bohaterami wojennymi, nieważne, że on też się do takich zaliczał. Dlaczego
on zawsze musiał wpadać z deszczu pod rynnę, jak to mówią mugole. Pierwszy raz
od bardzo dawna postanowił wykorzystać swój urlop i stało się…
Właśnie. Co tam właściwie się stało? Przecież nic nie
planował i był pewien, że jego uczniowie też nie. To nie była żadna intryga, bo
zaskoczenie na twarzy Pottera, kiedy powiedział do niego Andy, było aż nazbyt
oczywiste. Jego własny wychowanek przyjął to o wiele lepiej, czego właściwie
nie rozumiał. Zresztą, jak wielu innych rzeczy, np. tego, że ta dwójka jest
parą. I prawdopodobnie była nią już wtedy, kiedy Severus znalazł załamanego
Gryfona w Pokoju Życzeń. To by wyjaśniało wiele kwestii, chociażby tę, że po
czasie, kiedy on sam przerwał na miesiąc treningi, Harry wcale nie stracił
formy. Nott był świetnym szermierzem, od razu powinien był poznać jego rękę,
ale chyba był wtedy zbyt skupiony na Potterze.
To był zresztą powód odstawienia go na jakiś czas na boczny
tor. Musiał przerwać trening choć na chwilę, bo miał wrażenie, że zaczyna
wariować. Zaczęło się od tej afery ze zniknięciem Złotego Chłopca. Chociaż
właściwie to zaczęło się chyba dużo wcześniej. Nie był pewien, czy wtedy, gdy
Potter pomógł go znaleźć, czy może wtedy, gdy przeprosił. Zaczęło się całkiem
niewinnie. Treningi pochłaniały coraz więcej czasu, były coraz bardziej
intensywne i z każdą sesją wymagały więcej zaangażowania. Snape lubił
doprowadzać chłopaka do szału, do skraju jego fizycznych i psychicznych
możliwości. Na początku chodziło o to, żeby sprawdzić, czy ten się nie złamie,
nie powie dość, ale szybko Severus został powalony rykoszetem swoich działań.
Harry walczący z nim, jak równy z równym.
Harry ociekający potem, z licznymi rankami, stojący z zaciętą
miną, z groźnym wyrazem twarzy i patrzący na niego ze złością, z frustracją.
Harry pozbywający się swojej mokrej, poznaczonej krwią
koszulki.
Mięśnie grające na jego nagiej klatce piersiowej.
A później dowiedział się, że Potter jest gejem. Przez jedną,
cholernie długą chwilę chciał mu wtedy powiedzieć, żeby dał sobie spokój z
facetem, który go zostawił, że przecież może mieć każdego. Nawet jego.
Otrząsnął się jednak, zgarniając go w swoje ramiona i dając mu pocieszenie,
którego wtedy potrzebował. Nigdy go nie zapytał, czy ten wrócił do swojego partnera,
choć był pewien, że tak się stało. Od tamtego wydarzenia patrzył na niego
inaczej. Coraz częściej zapominał, że to tylko dzieciak, że to jeszcze uczeń.
Potter był naprawdę dobry w obronie przed czarną magią, a ich pojedynki stawały
się coraz bardziej wyrównane. Snape czuł
się, jakby walczył z równym sobie, z dorosłym, wyszkolonym czarodziejem. Tak
łatwo byłoby mu zapomnieć, że nie powinien go tknąć. Te wszystkie godziny,
które spędzali razem zdawały się go przekonywać, że to dorosły facet i nie ma
między nimi żadnej różnicy. Czasami miał ochotę po prostu do niego podejść i
wpić się w jego usta, dotknąć tych twardych mięśni, które oglądał coraz
częściej. Miał świadomość, jak samolubnie i lekkomyślnie postępuje, zawieszając
ich treningi na niemal miesiąc, ale nie widział innego wyjścia z tamtej
sytuacji.
Wstał powoli, sprawdzając, czy nie jest jeszcze zbyt pijany i
podszedł do szafki po eliksir trzeźwiący. Musiał go mieć blisko, kiedy
przyjdzie Albus, bo jeszcze skłonny mu będzie odpowiedzieć na wszystkie
pytania. Pogrzebał chwilę w małej skrzyneczce, wyjął odpowiednią fiolkę i
wrócił na swój fotel.
Wiedział, że zachowuje się, jak obrażony uczniak, nie
rozmawiając z Potterem i Nottem, ale najpierw musiał przemyśleć całą sprawę.
Jeszcze tydzień temu był gotów zostawić Hogwart i pognać za Andym i Jacobem,
biorąc udział w ich przedsięwzięciu. Co prawda nie zamierzał uczyć dzieci
jeszcze młodszych niż do tej pory, ale na pewno znalazłby sposób, żeby z nimi
być. I, żeby być użytecznym w tej nowej szkole, o której myśleli. Swoją drogą
nie wiedział, kiedy ci mieli czas, żeby przygotować tak szczegółowe dokumenty
dotyczące nowej placówki, zmiany ustaw i wszystkiego innego, co już zrobili.
Imponowało mu to już wcześniej, ale teraz, kiedy wiedział, kto za tym stoi, jego
uznanie tylko wzrosło. Tylko, czy chciał się w to pakować z tą dwójką? Z
drugiej strony, miał zamiar wejść w to wszystko w dwoma mężczyznami, których w
ogóle nie znał, więc teraz, kiedy już wiedział, kim oni są, powinno być
prościej. Ale nie było. W jego życiu nic nie było i chyba już nie będzie nigdy
proste.
Wziął kolejny łyk Ognistej, zastanawiając się, czy będzie w
stanie przez najbliższy rok trzymać łapy przy sobie. Uwielbiał ciało Andy’ego.
Jego szerokie ramiona, silne uda i typowo męską sylwetkę. Mógłby go dotykać
godzinami, co też robił, kiedy tylko miał ku temu okazję. Jackob też był
wspaniały, choć zupełnie inaczej zbudowany. Wyraźnie zarysowana talia, zgrabne
biodra i nieco kobiece rysy twarzy. Chciałby mieć znowu ich obu. Zasypiać z
nimi i budzić się obok, jak jeszcze tydzień temu. Z tego, co wiedział, gdyby
zdecydowali się to sformalizować, to prawo nie zabraniało zawierania związków
pomiędzy nauczycielami a uczniami, szczególnie, że pochodziło ono sprzed kilku
stuleci, kiedy małżeństwa aranżowane były normalnością. Tylko, czy on w ogóle
mógłby się zdecydować na coś takiego?
Wzdrygnął się lekko, kiedy w kominku pojawiła się głowa
dyrektora Hogwartu. Odstawił szklankę na stolik i odkorkował fiolkę z
eliksirem, słuchając cichego śmiechu Albusa. Nie przygotował się za bardzo na
jego przyjście, za bardzo pochłonęło go rozważanie swojej przyszłości.
— Nie musisz tego pić — powiedział ze śmiechem dyrektor,
siadając w drugim fotelu i uśmiechając się przyjaźnie, ale Snape tylko pokręcił
głową.
— Muszę — mruknął niewyraźnie, krzywiąc się na nieprzyjemny
posmak w ustach.
Dumbledore przyjrzał mu się uważnie, dostrzegając jego
nieodgadnioną minę, jakieś przygnębienie i coś nieokreślonego, jakby mężczyzna
miał z czymś problem i nie potrafił zdecydować, jak z tego wybrnąć.
— Jak twoje wakacje, Severusie? — zapytał, pomijając chwilowo
chęć wyciągnięcia z niego tego, co go gryzło.
— Przychodzisz do mnie po tygodniu tylko po to, żeby zapytać,
jak mi minął urlop? — zakpił, mając nadzieję, że to trochę zbije starca z
tropu.
— Zapytałbym wcześniej, ale obaj byliśmy zajęci —
odpowiedział, niedbale wzruszając ramionami. — Jak było w hotelu Blue? — wrócił
do interesującej go kwestii. — Nawiązałeś jakieś znajomości?
Młodszy mężczyzna spojrzał na niego podejrzliwie, dochodząc
do jedynego możliwego wniosku. To było irracjonalne, ale przecież Potter musiał
komuś powiedzieć, gdzie spędzi lato. I Snape podskórnie czuł, że jedyną osobą,
która wiedziała, gdzie zniknęła ikona światła, był właśnie Albus.
— Nie wierzę, że nie poinformowałeś mnie o planach Pottera na
jego wakacje — warknął, krzywiąc się lekko przy wypowiadaniu nazwiska chłopaka.
Nie mógł sobie pozwolić na zdradzenie dyrektorowi zbyt wiele. A przynajmniej
jeszcze nie teraz.
Albus przez chwilę wyglądał na zdezorientowanego, zupełnie
nie spodziewając się, że Severus będzie znał prawdę. Z tego, co wiedział, obaj
mieli być pod subtelnymi czarami kamuflującymi.
— Nie mogłem ci powiedzieć — odpowiedział, wracając do
postawy poczciwego dziadka. — Tak samo, jak nie powiedziałem jemu, że też tam
będziesz.
Snape przez chwilę rozważał ten argument, w końcu dochodząc
do wniosku, że uznaje jego rację. Zresztą mieli dzięki temu naprawdę dużo
przyjemności, o czym Dumbledore nie musiał na razie wiedzieć.
— Jak się dowiedzieliście?
Snape spojrzał na niego z rozbawieniem. Właściwie mógłby to
rozegrać, jak małą partyjkę szachów. Tak, czy inaczej, Albus zostanie pokonany.
— Cóż… — zaczął, przeciągając to jedno krótkie słowo. —
Zorientowaliśmy się dopiero w Hogwarcie. Andy — podkreślił imię, którym chłopak
posługiwał się będąc pod swoją przykrywką — ma pewien charakterystyczny znak,
który dane mi było często oglądać podczas wakacji.
Albus patrzył na niego bez zrozumienia, a mężczyzna coraz
lepiej się bawił. Miał tylko nadzieję, że Potter też zagra z dyrektorem w tę
grę, bo inaczej, marnie widział swoją osobę. I, że Nott nie będzie miał mu za
złe tego, że chwilowo posłuży się jego osobą, jako kartą atutową.
— Bliznę? — zapytał dyrektor, patrząc z niedowierzaniem na
Snape’a. Ta była tak rozpoznawalna, że gdyby to o nią chodziło, wszystko
wydałoby się na samym początku.
— Tatuaż — odmruknął Severus, machinalnie dotykając dłonią
ramienia i przesuwając po nim palcami. Nie miałby nic przeciwko, gdyby wkrótce
mógł znowu go dotknąć.
Dumbledore na ułamek sekundy rozszerzył oczy, jakby dokładnie
wiedząc, o czym myśli jego pracownik, ale już po chwili wrócił do swojego
zwykłego, nieco pobłażliwego uśmiechu. Iskierki szalały w jego oczach i Severus
wiedział, że ciekawość jego pracodawcy wzrosła co najmniej dwukrotnie. O to
chodziło.
— Jaki tatuaż? — zapytał, chociaż nie oczekiwał odpowiedzi.
Bardziej zastanawiało go, jakim cudem mistrz eliksirów zobaczył ten tatuaż już
w szkole, skoro uczniowie nosili długie, zakrywające większość ciała szaty.
— Może zapytaj Pottera?
— Nie omieszkam — odparł z uśmiechem. — Dużo rozmawialiście,
zachowywał się inaczej niż na co dzień, poznał tam kogoś? — Albus zasypał go
pytaniami, ale Severus posłał mu tylko pobłażliwe spojrzenie.
— Chyba nie myślisz, że ci odpowiem? — wymruczał.
Dzięki, dzięki, dzięki :D
OdpowiedzUsuńNapiszę tylko jedno zdanie:
Jestem w niebie!!!!!!!!! :D :P
czekam BARDZO niecierpliwie na ciąg dalszy,
Pozdrawiam,
B.
PS Wesołych, Spokojnych i Radosnych Świąt WielkiejNocy
Jasny Gwint! KOCHAM CIĘ!!! NAJLEPSZY PREZENT NA ŚWIĘTA NA ŚWIECIE! :D A co do rozdziału, tj pierwszej części, to jest niesamowity :) To znaczy, nie ma co się pod nim za dużo rozpisywać, bo w zasadzie się tutaj za dużo nie działo, ale i tak jest nieźle, czekałam na to z niecierpliwością i się doczekałam :)
OdpowiedzUsuńSeverusowe przemyślenia, achh jak ja uwielbiam tego człowieka, który w kanonie nie był za bardzo doceniony, odgrywał kluczową rolę w wygraniu wojny, a tak mało poświęcono mu uwagi...
Dumbledore, jak zwykle wścibska bestia. Mam nadzieję, że Teo i Harry nawiedzą go w lochu i pokażą mu jak bardzo mają w tyłku wszelkie zasady ;-))
Co do obrączek zakupowanych przez Ciebie - oczywiście, że cieszymy się razem z Tobą ;-** Daj jeszcze znać, kiedy i gdzie wesele to razem z pamiątką i z kwiatami z Black663 Cię odwiedzimy:p
Prawda panno Black? :)
Nie chciałam już odpisywać na Tweeterze, co byś nie pomyślała, że Cię prześladuje bo praktycznie same odpowiedzi ode mnie :D
Świetny kawałek, z niecierpliwością czekam na kolejny;-**
Zdrowych, Wesołych Świąt ;-)
Pozdrawiam i weny życzę :-)
Caathy.x1
Tak, zdecydowanie to najlepszy prezent na święta na świecie :D
UsuńCIeszymy się razem z Tobą :D
Oczywiście Panno Cathy :) Z kwiatami i z pamiątką i z gigantycznym prezentem :D
Dziękuję, dziewczyny:-* kawałek jest niedopracowany, ale chciałam wrzucić coś na pocieszenie:-P ślub w lipcu, zapraszam;-)
UsuńPal licho niedopracowany :) Jestem z stanie fruwać z radości dzięki tej kontynuacji :)
UsuńW lipcu??? Uważaj bo jeszcze się tam razem z Cathy pojawimy :)
A ja naprawdę zapraszam:-P jeszcze to omówimy@-}--
Usuńhahaha... możemy to omówić na twitterrze, gdzie widziałlam, że wszystkie jesteśmy :)
UsuńZgadzam się! :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzyjedziemy pod okno :p Heh, zgadzam się z Black, nie ważne, że dopracowany, ważne, że jest ;-**
OdpowiedzUsuńkiedy pojawi się kolejny superr rozdział; nie mogę się doczekać, ja chcieć więcej więcej!!
OdpowiedzUsuńma szycie góry było dobre ale ta część powala na kolana. Przy takiej fabule człowiek nie jest wstanie zobaczyć niedociągnięć nawet jeśli się pojawią. A Severus rozmyślający czy to przypadkiem nie było ukartowane jest powalający.
OdpowiedzUsuńBaqrdzo ucieszyłam się z kontynuacji Na szczycie góry :)
OdpowiedzUsuńszkoda tylko, że ta część taka krótka i nie było w niej nic o Harry'm i Teo, ale wiem, że w końcu napiszesz dalszy ciąg (na który czekam z niecierpliwością) i, że powali mnie na kolana :D Mam nadzieję, że chęć Seva do kontynuacji romansu zwycięży :D
tak więc życzę weny i idę do kącika poczekać :D
pozdrawiam
Kiedy będzie nowy rozdział? Ja tu umieram z ciekawości. Historia zapowiada się znakomicie ale to akurat mnie nie dziwi bo wszystkie twoje opowiadania są fenomenalne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam F :)
Witam,
OdpowiedzUsuńno, bo mam jednak nadzieję, że Severus im jednak pomoże zrealizować ten pomysł, chciał to zrobić z Andim i Jackobem więc w czym jest problem jak się okazało, ze to Potter i Nott...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia